Zainteresowania Soniqa

czyli: samo życie



Moje hobby ? To jakby zapytać mnie: moje życie ? Największym moim hobby jest właśnie życie - jak najbardziej kolorowe, przygodowe, intensywne...




Lubię spać nawet bardzo, bo uwielbiam swoje sny... zawsze są takie piękne i zawsze tak strasznie szybko się kończą . Zaczęłam jeździć konno jak miałam 9 lat, ale od 2 roku życia jeżdżę na nartach. Ledwo jeszcze chodziłam, a już śmigałam na krechę "pługiem" z czarnych tras w Wiśle. Ze smoczkiem w buzi, uśmiechem na pycholku - byłam prawdziwym piratem stoków. Do dziś z resztą jestem. Uwielbiam.... strome ścianki i szybkość.




Nie mogłam pływać na basenie, bo miałam chore nerki w dzieciństwie - więc jak dorwałam się do otwartego basenu w Hiszpanii, to nauczyłam się pływać. I do dziś to uwielbiam... woda to jakby moje naturalne środowisko, hehe. Najpiękniejsze wspomnienie z obozu sportowego, to gdy płynęłam wpław wzdłuż brzegu jeziora i w poprzek za łódką trenera... To było świetne ! Prawie 4 godziny pływania po ogromnej przestrzeni ! A kiedy wyszłam na brzeg, powietrze było takie lekkie ! Swego czasu zaczerpnęłam też troszkę sztuk walki, dokładniej kung-fu. Jeśli kiedykolwiek będę mieć więcej czasu - znów do tego wrócę. Zwłaszcza, że uwielbiałam kathe tzw. walke z cieniem.

Pisze internetowe pamiętniki dziś wydaje mi się, że już chyba od zawsze.... Mam taki jeden z archiwum aż z 2003 roku, zapisany samymi wierszami i opowiadaniami wyduszonymi z mojej podświadomości. Lubię pisać. Po prostu, jakoś tak... Czytanie książek, ha! Gdy dopadnę jakąś naprawdę ciekawą książkę, potrafię zostawić wszystko - i czytać ją, i czytać, i czytać. Treraz niestety uszczuplił mi się czas na czytanie książek przygodowych, ale to jeszcze wróci. Z racji tego, że bardzo dużo podróżuję autobusami, tramwajami - a ostatnio nawet pociągami, z coraz większą częstotliwością słucham muzyki. Ale największym moim ostatnim odkryciem jest film. Będzie już roku jak zaczęłam uczęszczać na spotkania DKF-u w Rudzie śląskiej. Uwielbiam tamta atmosferę starego kina, ludzi ze stowarzyszenia, a przede wszystkim filmy, które pokochałam całym sercem. Wcześniej prowadziłam wraz z moją psiółą program o zainteresowaniach młodzieży o dźwięcznej nazwie "Rewelka". Puszczali go w naszej lokalnej telewizji, w której nauczyłam się sztuki robienia zdjęć kamerą, montowania, występowania przed obiektywem i układania dnia w totalny grafik spotkań, zajęć, wywiadów Najlepsze jest montowanie filmów... zrobiłam kilka swoich pseudofilmików, ale to takie dla zabawy pierdółki. Nigdy jeszcze nie udało mi się naprawdę popłynąć za własnym pomysłem... a pomysłów mam sporo. Toteż powstają scenariusze filmowe w coraz większych już teraz ilościach.




Lubię tańczyć. Ale nie umiem. I nie mam wyczucia rytmu. Ale mam kolegę, który tańczy i jak kilka razy wziął mnie w obroty, podszkolił troszkę, a przede wszystkim poprowadził - to byłam w stanie uwierzyć, że mogę jeszcze sięgnąć po ten taniec. Narazie zadawalam sie wyszumiającymi podskokami dyskotekowej muzyki (choć już dawno nie było na to czasu).

A jedną z moich największych miłości- są góry. Im więcej mają skałek i im bardziej trzeba się po nich wspinać - tym lepiej. Chodziłam nawet na ściankę wspinaczkową do klubu, ale znów ten czas, czas, czas. Od czasu do czasu Brat zabierze mnie na jakąś wyprawe w góry i jest to zazwyczaj nie lada wyprawa... z której pozostaje mnóstwo wspomnień do opowiadania "wnukom".




Ogólnie lubię jeszcze wiele rzeczy, jakbym miała o wiele, wiele więcej czasu - na pewno zajęłabym się bardziej jazdą na łyżwach, której ostatnio smakuję tylko kilka razy do roku, niestety. I choć kuchnia mnie nie lubi i popełniam tam pełno błędów- fajnie jest czasem zrobić jakąś tortillę, albo zwykłą pierś z kurczaka. I lubię poznawać ludzi.... To też chyba jest hobby - po prostu wręcz uwielbiam opowieści "z przeszłości" wszystkich tych, których spotykam (tak, tak zbieram materiał na mega hit filmowy hehe)

I choć wszystko to z reguły zdominowane jest moim jeździectwem, zawsze znajdzie się mała chwilka na każdą cząstkę wszystkich tych hobby. I czasem cieszę się, że to "wszystko inne" przyćmione jest końmi, inaczej chyba byłabym strasznie chaotyczną osobą - a przecież mówi się: "js do wszystkiego, to do niczego", nie ?