Niedawno na forum Re-Volta ktoś podlinkował bardzo poruszający artykuł z 21 marca 2009 roku, poświęcony koniom amerykańskim,
kierowanym do uboju. Autorem artykułu jest John Holland, farmer, działający w jednej z organizacji na rzecz dobrego
traktowania zwierząt. Artykuł ilustrowany jest drastycznymi zdjęciami Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (www.kaufmanzoning.net). Opowiada o tym, co się dzieje z tzw. "niechcianymi końmi".
Konie kierowane do uboju to głównie zwierzęta rasy American Quarter Horse, najpopularniejszej i chyba najliczniejszej w USA.
Organizacja zrzeszająca hodowców (American Quarter Horse Association AQHA) nazywa konie kierowane do uboju "niepożądanymi",
ponieważ występuje tam nadprodukcja nowych źrebiąt, w dodatku wymagających opłat rejestracyjnych. W przeszłości takie konie
trafiały do rzeźni położonych w różnych miejscach Stanów Zjednoczonych. Jednakże przeciwnicy uboju doprowadzili do tego, że
kolejne ubojnie były zamykane; ostatnie trzy zlikwidowano w 2007 roku. Obecnie w Stanach ubój ten jest całkowicie zakazany.
Obrońcy zwierząt odnieśli sukces. Jak się jednak okazało, było to tzw. "pyrrusowe zwycięstwo", czyli zwycięstwo
pozorne.
Zlikwidowano ubój koni w USA, ale proceder ten szybko znalazł sobie nowe miejsca rozwoju r. Błyskawicznie został
przeniesiony do Kanady i Meksyku, czemu oczywiście towarzyszył rozwój transportu zwierząt do tych krajów. Przez to
zaś, że było tam mniej formalno-prawnych obostrzeń, mógł się rozwinąć jeszcze bardziej. Okazało się, że już w połowie
2008 roku wskutek tych zmian do rzeźni trafiało więcej amerykańskich koni, niż kiedykolwiek w ciągu wcześniejszych 10
lat. Zamykanie zakładów mięsnych, postrzegane jako zwycięstwo obrońców praw zwierząt i wprowadzanie "wegetariańskich
porządków", okazało się porażką. I to nie tylko z powodu zwiększenia się liczby zwierząt rzeźnych.
Zanim wprowadzono zakaz uboju, warunki w amerykańskich rzeźniach były nie najlepsze; to samo dotyczyło transportu. Jednakże
po wprowadzeniu powszechnego zakazu uboju i upowszechnieniu się praktyki transportu koni do Kanady i Meksyku, stały się
wręcz makabryczne. Amerykański Departament Rolnictwa (USDA) ujawnił około 900 zdjęć dokumentujących te warunki. Zdjęcia
są drastyczne: połamane nogi, zmiażdżone czaszki, wiele zwierząt padłych. Jednym z najbardziej wstrząsających zdjęć jest
zdjęcie z rozładunku żrebięcia-noworodka i jego matki, wlokącej za soba po poktytej obornikiem podłodze nie oddzielone
jeszcze łożysko. Pokazanie tych zdjęć było szczególnym wstydem dla Amerykańskiego Stowarzyszenia Weterynaryjnego (American
Veterinary Medicine Association AVMA), mającego nadzorować warunki transportu i uboju. USDA "wypunktował" wiele licznych
naruszeń warunków transportu koniowatych przeznaczonych do uboju (Commercial Transport of Equines to Slaughter Act CTESA).
Ustawa ta zakazuje transportu do uboju klaczy w późnym okresie ciąży klaczy, źrebiąt, koni niewidomych i koni, które nie
mogą wspierać się na wszystkich czterech nogach. Zakazuje też np. stosowania do transportu dwupoziomowych kontenerów oraz
przewiduje dla zwierząt okresowy odpoczynek i określa minimalne odstępy czasu między karmieniem. Ale jak to zwykle bywa:
ustawa swoje, życie swoje.
Wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej, ponieważ "produkcja" koni została zniszczona. Powodem tego jest
specyficzne "źródło" koni: w przeciwieństwie do popularnego punktu widzenia większość koni przeznaczonych do uboju to wcale
nie zwierzęta stare, ale zwierzęta młode i zdrowe. Są to w większości "odpadki" z branży hodowlanej, zwierzęta zbędne
w dążeniu do udoskonalania hodowli. Hodowcy czerpią zyski z najlepszych źrebiąt, a odpadki (konie, które nie sprawdziły
się na torach wyścigowych, czy nawet po prostu konie o niewłaściwej maści) są kierowane do uboju. W czasach obecnego kryzysu
muszą ponadto z przyczyn finansowych ograniczać się do chowu wyłącznie tych najlepszych, więc jeszcze więcej zwierząt
trafia do rzeźni. Niektórzy hodowcy w ciężkich czasach porzucają swoje konie (liczbę porzuconych szacuje się na 170.000 !),
I liczne "odpadki", i jeszcze bardziej liczne "podrzutki" sprzyjają rozwojowi przemysłu mięsnego, a to przy aktualnie
obowiązujących w USA zakazach, powodujących konieczność uboju w innych krajach, a zatem koniecznośc transportu, oznacza
coraz więcej nadużyć i końskich tragedii.
Streszczony tu przeze mnie artykuł może być odczytany na wiele sposobów. Z jednej strony autor protestuje przeciwko
bardzo złemu traktowaniu koni w swoim kraju. Nie jest zwolennikiem uboju, potępia osoby kupujące konie do uboju. Z drugiej
jednakże strony zauważa słusznie, jak fatalne w skutkach może być nieprzemyślane wprowadzenie zakazu uboju bez
wcześniejszego rozważenia WSZYSTKICH tego skutków...
Zródła:
http://www.horsetalk.co.nz/news/2009/03/118.shtml