Zguby, bagna i GPS-y




czyli: jak wpaść po uszy i się wykaraskać

30.10.2018



Trzy dni temu media informowały o wypadku - w minioną sobotę, przed południem, strażacy OSP w Starych Juchach (Mazury) otrzymali informację o tym, że w bagnie tonie koń. Wraz z ekipą Państwowej Straży Pożarnej w Ełku ruszyli więc na akcję ratunkową. W działania zaangażowali się także mieszkańcy pobliskich Zawad Ełckich. Dojazd wozami strażackimi był niemożliwy z powody zbyt wąskich leśnych dróg. Po dotarciu na miejsce (pieszo) okazało się, że z bagna wystaje tylko łeb konia. Przed przystąpieniem do wyciągania ratownicy musieli oczyścić teren, żeby móc w ogóle dostać się do zwierzęcia. Częściowo odkopano klacz, tułów opasano wężami strażackimi i linami alpinistycznymi i rozpoczęto wyciąganie za pomoca ciągnika rolniczego. Gdy w końcu udało się wydobyć zmęczone i wychłodzone zwierzę, okazało się, że nie ma ono siły stać na nogach. Zajął się więc nim weterynarz. Koniowi podano tlen, okryto kocami, podano środki wzmacniające. Summa summarum wszystko skończyło się dobrze.



Co ciekawe, takie sytuacje, choć oczywiście niecodzienne, nie są wcale czymś ekstremalnie wyjątkowym. W kwietniu 2015 roku w Skowierzynie w gminie Zaleszany (okolice Sandomierza) koń ugrzązł w bagnie, będącym pozostałością na pastwisku po wyschniętym zbiorniku wodnym. Klacz nie mogła się sama wydostać, dlatego konieczna była pomoc dwóch Jednostkek Ratowniczo-Gaśniczych Państwowej Straży Pożarnej. Strażacy wydobyli zwierzę przy pomocy wyciągarki i wysięgnika. Na miejsce przybył weterynarz który zbadał zwierzę, szczęśliwie nie stwierdzając problemów zdrowotnych.



W listopadzie tego samego roku zawodniczki z Narodowej Kadry Kobiet w Boksie, przebywały na zgrupowaniu w Suwałkach, przygotowując się do startu w Międzynarodowym Turnieju Bokserskim w Atyrau w Kazachstanie. Podczas spaceru po Wigierskim Parku Narodowym ekipa dostrzegła dwa konie (kobyłę i źrebaka), które tonęły w bagnie na przeciwległym brzegu jednego ze śródleśnych jezior. Jak wspominały zawodniczki, konie tonęły dosłownie w oczach. Zawodniczki obiegły jezioro i zaczęły podkładać koniom pod głowy gałęzie. Poinformowały też miejscową Straż Pożarną oraz Straż Wigierskiego Parku Narodowego, które szybko przybyły w pobliże. Panie pomogły strażakom przenieść drabiny i inny sprzęt do jeziora przez las (kilka kilometrów !), po czym wspólnymu siłami zwierzęta wyciągnięto ręcznie za pomocą lin.



W lipcu 2017 roku w okolicy Podgórza pod Braniewem młody koń ugrzązł w bagnie. Tamtego dnia pod wieczór pewne małżeństwo z Braniewa, wracając z wycieczki rowerowej rzadko uczęszczaną drogą pomiędzy Klejnowem a Podgórzem spotkało mężczyznę idącego drogą i nerwowo biegającą wokół niego klacz. Mężczyzna okazał się właścicielem konia, szukającym źrebaka, który, jak sądził, ugrzązł gdzieś na okolicznym bagnistym terenie. Małżeństwo poinformowało Straż Pożarna i Straż Graniczną, a także Wojskową Straż Pożarną 9 Braniewskiej Brygady Kawalerii Pancernej. Po przez długi czas bezskutecznych poszukiwaniach znaleziono w końcu źrebaka w zabagnionym przydrożnym rowie. Był osłabiony, nie był w stanie samodzielnie wyjść. Obwiązano go więc liną i po 10 minutach akcji źrebak był wolny, choć przez chwilę nie był w stanie wstać. Na szczęście okazało się, że pomoc weterynaryjna nie jest potrzebna - koń dołączył do matki.



W kwietniu 2016 roku w podobnej sytuacji znalazła się Bzura, 22-letnia klacz rolnik z Wiśniewa pod Elblągiem. Zwierzę mając mimo dość zaawansowanego wieku żywiołowy temperament i biegając po pastwisku, rozerwało ogrodzenie. Tuż za pastwiskiem rozciągało się bagno, klacz w nie wpadła i zaczęła tonąć na oczach właściciela. Rolnik zadzwonił po straż, a do czasu przyjazdu ekipy razem z usiłowali utrzymać zwierzę na powierzchni. Dramaturgii dodawał fakt, że klacz była ciężarna. Strażacy obwiązali konia specjalnymi szelkami i zaczęli powoli go wyciągać, co udało się po godzinie zmagań. Koń wrócił do stajni, a badanie weterynaryjne wykazało, że nic poważnego się nie stało ani jej, ani źrebakowi.



Wszystkie te przypadki pokazują, że koń - stary, czy młody - potrafi się wpakować w niezłe tarapaty. Wprawdzie najwięcej tego typu spraw trafia się na obfitujących w tereny podmokłe Warmii i Mazurach, ale równie dobrze może trafić się i w każdym innym miejscu w Polsce. Żeby daleko nie szukać: wbrew powszechnej opinii województwo śląskie obfituje w spore połacie lasów. Nasza wiocha to Sączów, gmina Bobrowniki - nazwa wsi wzięła się od obficie sączącej się w okolicy wody, a nazwa gminy od bobrów, które po latach wracają w nasze okolice, często-gęsto podmokłe z uwagi np. na obecność zalewu w Kozłowej Górze. Parę razy trafiały się w okolicy końskie ucieczki - a wówczas mogłoby się i zdarzyć, że konie trafiłyby na jakieś bagienko. Co gorsza na konia nie ma dobrego ogrodzenia - sa konie ignorujące elektrycznego pastucha, łamiące z łatwością drewniane żerdzie, osobiście spotkałem się też przed laty z przypadkiem rozwalenia stalowego, spawanego ogrodzenia. Zresztą co tam ogrodzenie - Rico kiedyś pokazał, że jak chce, to po prostu każde przeskoczy, a Dewil - że jest w stanie przejść piłkarskim wślizgiem pod spodem pastucha. Ucieczki nie są zresztą tylko końską domeną - kiedyś wieczorową porą "nawiał" sąsiadowi cielak, który schronił się w pobliskim rowie melioracyjnym tak skutecznie, że znaleziono go dopiero następnego dnia...

Lektura przytoczonych doniesień medialnych skłoniła mnie do swego rodzaju refleksji: zaginięcie konia może się (jak widać) wydarzyć zawsze i przytrafić każdemu właścicielowi, zaś skutki takiego incydentu mogą być opłakane. O ile pomoc straży pożarnej i innych odpowiednio wyszkolonych i wyposażonych służb jak widać daje zawsze dobre efekty, o tyle problemem może być samo znalezienie zewierzęcia w dzikich ostępach. Tu rozwiązaniem może być lokalizator GPS dla zwierząt. Na rynku sporo jest wiele różnych, dostępnych w bardzo szerokim przedziale cenowym rozwiązań. W przypadku koni dobrym rozwiązaniem są złożone systemy GPS, dopinane do kantara lub oferowane w formie obroży. Są trwałe, solidne, wodoodporneale też niestety nieco drogie... Niektóre produkty są kompatybilne jedynie z dedykowaną dla nich aplikacją, inne potrafią wysyłać SMSy lub alarmy, jeśli zwierzę oddali się na okreśłony dystans lub wyjdzie poza zdefiniowaną strefę. Lokalizator GPS pozwala dość dokładnie (do kilkunastu metrów) określić położenie zwierzęcia, co w przypadku konia jest dokładnością całkowicie wystarczającą. Informacje o położeniu wysyłane są z określonym interwałem czasowym (np. raz na minutę), więc jest to w praktyce śledzenie "online", w czasie rzeczywistym. Trzeba jednak pamiętać, że urządzenie nie jest niezniszczalne no i zawsze może się zgubić.

Jednym z przykładów jest Tractive 2 firmy Alstor z Warszawy. Jest to lokalizator z nadajnikiem GPS, który komunikuje się z aplikacją korzystając z sieci komórkowych. To pozwala sprawdzić położenie na dowolnym urządzeniu mobilnym - np. na mapie w przeglądarce internetowej, odtwarzaczu Apple TV, czy na smartfonie w darmowej aplikacji Tractive GPS Web App (na iPhone'a i Androida). Tractive umożliwia ustawienie "wirtualnego płotu" - obszaru na mapie, po którym zwierzę może się poruszać; jeśli opuści zaznaczony teren, właściciel natychmiast dostaje SMS-a - bez żadnych dodatkowych kosztów. Tractive przez 24 godziny przechowuje "historię wędrówki", zapamiętująć listę namiarów. Z bajerów dodatkowych trzeba wymienić zintegrowane światełko (przydatne np. podczas upadku z konia w czasie nocnego spaceru, o ile koń sam za daleko nie odbiegnie) oraz czujnik temperatury z alarmem, który sporowuje wysłanie SMS-a, gdy temperatura otoczenia zwierzęcia robi się za wysoka (np. w nazbyt upalny dzień) dla zwierzaka. Wreszcie do dyspozycji użytkownika jest aplikacja moniturująca Tractive MOTION, za pomocą której na podstawie namiarów można monitorowac aktywność naszego konia.



Cena Tractive 2 to około 350 złotych. Oczywiście działanie urządzenia zależy od danego obszaru sygnałem sieci komórkowych; na szczęście Tractive ma umowę z wieloma operatorami komórkowymi. Oczywiście aby korzystać z urządzenia, trzeba uiścić comiesięczną opłatę. Tu miałem mały dysonan poznawczy - producent pisze o "od 3,7 euro", użytkownicy pisali o wyższych kwotach... Nie potrzeba natomiast kupować żadnej dodatkowej karty SIM. Wmontowany chip wybiera najlepszego dostawcę sygnału w dalej lokalizacji.

Innym przykładem jest Locon - lokalizator GPS w gumowej obudowie z zaczepami na obrożę, czy kantar. Taka obudowa dobrze zabezpiecza urządzenie przed uszkodzeniami mechanicznymi i wilgocią. Do urządzenia dodawana jest ważna bezterminowo karta SIM z nielimitowaną transmisją danych na lokalizowanie w usłudze i nielimitowaną liczbą powiadomień SMS/mail. Użytkownik ma do dyspozycji polską aplikację mobilną z prawem do bezpłatnch aktualizacji oraz wsparciem technicznym konsultantów (w dni powszednie w godzinach 8:30 - 16:30). Nie je st wymagane podpisanie umowy. Co ciekawe, producent oprócz 24-miesięcznej gwarancji oferuje również darmowy okres próbny (od 7 do 30 dni w zależności od wybranego operatora, u większości są to 2 tygodnie) oraz możliwość rezygnacji z usługi bez ukrytych obostrzeń, czy opłat. Można włączać i wyłączać usługę w zależności od potrzeb, np. aktywować usługę na wyjazd z koniem w obce miejsce, a po powrocie - wyłączyć. Co do opłat - są one na poziomie 6 zł za 7 dni. Subskrypcja nie zapewnia minut na połączenia wychodzące z lokalizatora - żeby móc je wykonywać trzeba doładowywać kartę prepaid Orange, lub inną kartę znajdującą się w urządzeniu. Dla porządku hjeszcze trzeba odnotować, że jedna aplikacja może obsłużyć do 5 urządzeń, a historia lokalizacji jest przechowywana przez 5 dni.



"Last ,but not least" - Trackimo MINI z abonamentem rocznym. To lokalizator GPS/GSM z zasięgiem globalnym, zwarte, lekkie i w pełni wodoodporne urządzenie lokalizujące, chyba najmniejsze urządzenie tego typu na rynku. Urządzenie wskazuje lokalizację na aplikacji mobilnej (Android/iPhone), ma też wbudowany moduł Wi-Fi, pozwalający również na lokalizację wewnątrz budynków (to oczywiście ma raczej zastosowanie w przypadku małych zwierząt, no chyba, że ktoś nie pamięta drogi do boksu swojego konia będąc chwilowo w cudzej, wielkiej stajni na zawodach). W cenie urządzenia otrzymujemy roczny abonament, a po tym czasie można go wykupić w cenie 200 zł na kolejny rok lub 20 zł za miesiąc (jeśli potrzebujemy urządzenia tylko okazyjnie - analogicznie do Locona). Abonament ważny jest globalnie - czy to w Pcimiu Wielkim, czy w Buenos Aires. Nie ma żadnych kosztów związanych z roamingiem.



Podobnie do innych tego typu "maszynek" Trackimo wykorzystuje technologię GPS oraz GSM - w przypadku utraty sygnału GPS lokalizacja działa w oparciu o sieć komórkową. Jednakże urządzenie działa nie w zwykłych sieciach GSM, lecz poprzez mechanizm USSD, umożliwiający bezpośrednią komunikację pomiędzy telefonem komórkowym a poszczególnymi elementami sieci. Zapewnia to większy zasięg, nieraz także tam, gdzie nie jest możliwe połączenie telefoniczne. Karta SIM w urządzeniu nie jest nigdzie rejestrowana, a informacje dotyczące położenia należą wyłącznie do użytkownika. Aplikacja ma podobne możliwości, jak u konkurencji: definowanie stref aladmowych, przechowywanie logów z namierzania itp. A z gadżetów ? Warto wspomnieć dodanym przycisku SOS - po naciśnięciu osoby, których kontakty wprowadzono podczas konfiguracji do urządzenia, otrzymają SMS lub e-mail, zawierającą dokładną informację o czasie alarmu i położeniu.

I na koniec jeszcze jedno zastosowanie urządzonek tego rodzaju: montując je do uprzęży konia można czuć się bezpieczniej puszczając na przejażdżkę swoje dziecko...



Zródła:

https://www.o2.pl/galeria/klacz-tonela-w-bagnie-ratownicy-musieli-sie-nameczyc-6311164634990209g
http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-10-28/kon-tonal-w-bagnie-strazakom-udalo-sie-uratowac-zwierze/
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24103061,zawady-elckie-trudna-walka-o-zycie-konia-zwierze-wpadlo-do.html
http://dzisiajwgliwicach.pl/uratowali-tonaca-w-bagnie-klacz-i-jej-zrebie-2/?cn-reloaded=1
http://www.polskiboks.pl/2015/11/13/piesciarki-i-trenerzy-kadry-ratuja-tonace-w-bagnie-konie-niezwykle-zgrupowanie-w-suwalkach/
https://www.tvn24.pl/pomorze,42/zrebak-utknal-w-bagnisku-do-pomocy-rzucili-sie-wszyscy,760159.html
http://www.tvbraniewo24.pl/aktualnosci/734,uratowali-zrebaka-uwiezionego-w-bagnistym-rowie-wi
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/strazacy-uratowali-klacz-z-bagna/0szed2x
http://stw24.pl/kon-ugrzazl-w-bagnie/
https://www.alstor.pl/tractive-2-lokalizator-gps-dla-zwierzat-czujnikiem-przegrzania-sledzeniem-aktywnosci/
https://tabliczni.pl/ios/pip-lokalizator-gps-dla-czworonoga-bez-miesiecznych-oplat/
https://bezpiecznezwierze.pl/locon-lokalizator-gps-dla-psa-kota-bz01/