W 2016 roku w sprzedaży pojawiła się nowego rodzaju szczotka SleekEZ. Szczotkę stanowiła drewniana rękojeść przekrojem
zbliżona do walca, wzdłuż którego osadzono metalowe ostrze - coś jakby piłkę do drewna o bardzo drobnych, szpiczastych
ząbkach. Służyła ona efektywnemu wyczesywaniu sierści. Produkowano ją w różnych długościach - w wersji dla psów, kotów
i oczywiście koni. Okazała się bardzo skutecznym narzędziem szczególnie na wiosnę, do usuwania długiej, zimowej okrywy
włosowej. Wiadomo, że z nadejściem cieplejszych dni zwierzęta bardzo intensywnie pozbywają się długich, martwych włosów,
a szczotkowanie koni przed jazdą może wówczas przeciągnąć się z tego powodu niemiłosiernie. Szczotka SleekEZ pracę tą
niewątpliwie usprawniała i przyspieszała, wyciągając nie tylko włosy, ale i znajdujący się w sierści kurz. Patent jest
banalnie prosty i nadzwyczaj efektywny, a to, jak działa w praktyce, można zobaczyć na przykład na tych filmach:
FILM 1,
FILM 2.
Szczotka działa dośc łagodnie, łagodniej niż klasyczne "iglaki", za szczotkowaniem którymi nie wszystkie konie przepadają.
Ząbki nie ścinają włosów i nie niszczą sierści, natomiast skutecznie wyciągają martwe włosy wraz z brudem. Wersja końska,
dłuższa, "dwuręczna", pozwala jednym ruchem oczyścić większy fragment skóry. Producent informował, że opatentowany kształt
zębów jest "exclusive"
, "odpowiedni dla różnego rodzaju i długości sierści", a
rękojeść jest wykonana z "popularnych gatunków drewna, mając na względzie ochronę środowiska" (takie bla-bla dla niezbyt
rozgarniętych, za to zwykle łatwowiernych i "poprawnych politycznie" Amerykanów). Pomijając całą tą otoczkę marketingową
trzeba przyznać, że wynalazek jest świetny: równie prosty, co skuteczny. Niestety cena szczotki SleekEZ wówczas wynosiła
w przybliżeniu i przeliczeniu aż... 120 złotych, co było oczywistym absurdem. Obecnie kosztuje połowę tego, co i tak jednak
uważam za gruuubą przesadę.
Jak wiadomo, "Polak potrafi". Stosunkowo niedawno pojawiła się polska wersja zwana "brashka". Ubawiło mnie to setnie, bowiem
nazwa zapewne miała nawiązywać do "brush" (szczotka, pędzel), a mnie kojarzyła się z... braszką, czyli z rosyjska samogonem
alias bimberkiem.
Konstrukcja jest tak samo prosta: metalowe ostrze osadzone w drewnianej
rękojeści. Co mi się w tym nie podobało, to... cwaniactwo. Jak sądzę "ktoś" zobaczył cenę SleekEZ-ów i zwietrzył niezły interes.
Firma postanowiła zaproponować naszą rodzimą, niego tańszą (czytaj: mniej drogą) alternatywę, ale poszła moim zdaniem o krok
za daleko. Zmieniwszy nieco kstałt drewnianej rączki wystąpiła o... patent i go otrzymała (nr 23756). Zamysłem tej firmy było
zapewne zmonopolizowanie polskiego rynku. Ech, jako żywo przypomniała mi się pewna historia Australijczyka Johna Keogh, który
w 2002 roku działając i zgodnie z obowiązującymi procedurami opatentował "okrągłe urządzenie ułatwiające transport", czyli...
koło ! Do wniosku patentowego dołączony był, a jakże, rysunek urządzenia. Ponieważ wcześniej w Australii nikt takiego patentu
sobie nie "zaklepał", więc pan Keogh w całym majestacie prawa ów patenty otrzymał. No i teraz wyobraźcie sobie, co by było,
gdyby każdy Australijczyk (bo przecież każdy posiada samochód, rower, czy desklorolkę) otrzymał monit wzywający do zapłaty
z tytułu korzystania z patentowanego wynalazku... Na szczęście pan John Keogh był prawnikiem specjalizującym się w sprawach
patentowych, a cała akcja była tylko happeningiem, mającym pokazać absurdalność pewnych regulacji związanych z przydzielaniem
tychże patentów. Wracając zaś do szczotki: "brashkę" reklamuje się na stronie brashka.pl firma o nieznanej nazwie i adresie -
małe "śledztwo" ujawniło, że jest to Bil-cup z Poznania, spółka cywilna zajmująca się handlem sprzętem sportowym i kasynowym,
pucharami, odzieżą, poligrafią i usługami reklamowymi - jednym słowem "szwarc, mydło i powidło". W dodatku wspólnicy zdaje
się w pewnym momencie pogryźli się między sobą i walczą o prawo do nazwy... Nie wygląda to ciekawie, za to ciekawe są opcje
oferowane w ramach zamówienia. Otóż można zamówić sobie "personalizację swojej szczotki w formie grawerowanej". Firma może
wygrawerować imię właściela albo zwierzaka, a nawet dedykację okolicznościową, jeżeli szczotka miałaby być prezentem. Ten
pomysł akurat bardzo mi się podoba. Natomiast cena sprawia, że scyzoryk mi się w kieszeni otwiera. Na Allegro Horse Trade
wersję końską w chwili pisania tego tekstu sprzedaje za... 106 złotych. Taaa... Faktycznie taniocha...
Cóż, jak wiadomo "towar jest wart tyle, ile klient jest skłony za niego dać", więc z pewnością znajdą się tacy, którzy
zapłacą trzycyfrową kwotę za kawałek drewienka z wetkniętym weń kawałkiem metalu. Na szczęście wielu jest też ludzi zdrowych
na umyśle. Na Fejs-zboku daje się wyszukać wiele szczotek - samoróbek. Na jednej ze stron zadowolona użytkowniczka chwali m.in.
wyroby pani Joanny Mrzygłodzkiej-Marzec, chwaląc dobre wykonanie i rozsądną cenę wysokości 35 złotych. To brzmi już o wiele
lepiej niż 120 złotych za SleekEZ. Ja jednak sądzę, że da się taniej - przecież ta szczotka składa się tylko z metalowego
brzeszczotu od ręcznej piły o drobnych ząbkach i kawałka drewnianej rękojeści ! Zmotywowany więc przez Gosię pewnego dnia
udałem się do sklepu Leroy-Merlin, gdzie za 16 złotych nabyłem trzonek do wielkiego młota, a potem w sąsiednim Carrefour
na stoisku z narzędziami kupiłem pakiet 5 brzeszczotów do metalu marki Topex za niecałe 8 złotych - czyli 1,5 zł za sztukę.
Z trzonka tej długości daje się zrobić 3 duże, 25- centymetrowe rączki (lub sześć krótszych). W te rączki można oprawić
brzeszczoty, przycięte szlifierką kątową na żądaną długość. Zamocowawszy cały trzonek w imadle naciąłem go głęboko wzdłuż,
na całej długości, za pomocą szlifierki kątowej, w którą zamiast tarczy tnącej do metalu wstawiłem na chwilę małą tarczę
piły do drewna. Po nacięciu rowka pociąłem trzonek na różne długości i odpowiednio do nich przyciąłem brzeszczoty (tj. tak,
by po osadzeniu brzeszczot po obu stronach był o ok. 5 mm krótszy od rączki. W szczelinie osadziłem kawałki brzeszczotów za
pomoca szybkoschnącego kleju tytu "płynny gwóźdź" marki Dragon. Jest to pewne wyzwanie - niełatwo wcisnąć większą ilość kleju
w wąziutką szczelinę. Pomogła mi w tym strzykawka, którą napełniłem klejem. Jego konsystencja jest na tyle płynna, że daje
się wycisnąć ze strzykawki bez wysiłku i jednocześnie na tyle gęsta, że po wlaniu do rowka nie wylewa się po bokach rączki.
W zalaną szczelinę wsadziłem brzeszczoty tak, by wystawały z rączki na ok. 5 mm, przy czym "ustabilizowałem" je w tej pozycji
na czas schnięcia za pomocą 2 małych kliników, zrobionyh ze ściętych "w szpic" zapałek. Klej schnie szybko. więc po pół godzinie
można było kliny wyjąć i pozostawić szczotkę do następnego dnia tak, by klej zdążył zaschnąć. Klej ma odpowiednią wytrzymałość,
ale jeśli ktoś chciałby, może dodatkowo "złapać" brzeszczot za pomocą drobnych wkrętów do drewna (w tym celu trzeba będzie
przewiercić z jednej strony rączkę do połowy i sam brzeszczot, a następnie wkręcić wkręty). Jeszcze tylko parę machnięć
pędzlem z bejcą - i tak za jedyne 7 złotych powstała nasza własna "brzeszczotka" (szalenie mi się ta nazwa podoba, jest to
doprawdy świetny neologizm, doskonale opisujący przedmiot !
) w wersji długiej, to jest
"dwuręcznej". Koszt wersji krótszej, "jednoręcznej" to połowa tej kwoty, czyli 3,50 zł.
Najlepiej używać brzeszczotki wyczesując sierść krótkimi ruchami. Szczotka w krótszej wersji doskonale radzi sobie z sierścią
w zgięciach, przy nogach czy na klatce piersiowej i nie wymaga używania siły . W kilka minut da się wyczesać sporą porcję
starej sierści. Szczotka całkiem dobrze leży w dłoni, a "zgarnięta" sierść wypada z niej sama, bez konieczności oczyszczania
ostrza co kilka "machnięć". Polecamy !
P.S. Po pierwsze: jak pokazała praktyka nasza wersja długa brzeszczotki dla naszych pań jest średnio wygodna, preferują wersję
nieco krótszą. Przeciąłem ja więc na pół i zrobiłem z niej dwie szczotki mniejsze. Po drugie: w wolnej chwili spróbuję jeszcze
zamiast brzeszczotu do metalu wstawić kawałek brzeszczotu do drewna o bardzo drobnych ząbkacj - jestem ciekaw, która wersja
ostrza sprawdzi się lepiej w praktyce...
Zródła:
http://galopem.org/shopping/brzeszczotka/
http://www.brashka.pl/
https://www.sleekez.com/