The Old War Horse Memorial Hospital




czyli: mało znana historia pani Dorothy Brooke

09.10.2020



Dorothy Brooke urodziła się 1 czerwca 1883 roku jako Dorothy Evelyn Gibson-Craig. Po raz pierwszy wyszła za mąż za pułkownika Jamesa Lamb Searight z The Royal Scots, a po raz drugi - za generała-majora Geoffreya Brooke (16th/5th Lancers). Pan Brooke był w owych latach znanym ekspertem od koni, ich wielkim miłośnikiem i autorem publikacji na ich temat. Był również bardzo znanym sportowcem, m.in. członkiem brytyjskiej kadry jeździeckiej na olimpiadzie w roku 1924 (gdzie wystartował mimo złamanego obojczyka). W roku 1930 Geoffrey Brooke został dowódcą Brytyjskiej Brygady Kawalerii w Egipcie (w owym czasie ten kraj był formalnie niepodległy, ale tak naprawdę nadal pozostawał pod brytyjską okupacją). Państwo Brooke przeprowadzili się więc do Kairu - a ta przeprowadzka miała ogromny wpływ na Dorothy.



W czasie I wojny światowej Wielka Brytania prowadziła kampanie w Egipcie i Palestynie. Oczywiście 100 lat temu kluczową rolę w działaniach wojennych odgrywała kawaleria. Niejeden koń ucierpiał - nie tylko w boju, ale tęż w związku z ogólnie trudnymi warunkami, upałem, niedoborem pasz itd. Konie wojskowe, które zostały ranne lub były chore, nie były już dla wojska pełnowartościowe, więc po zaleczeniu ran były sprzedawane egipskim handlarzom. Powszechnie wiadomo było, że nie czeka tych koni lekka przyszłość, że będą używane do bardzo ciężkiej pracy tak długo, aż nie padną. Brytyjscy mieszkańcy Kairu protestowali więc przeciw tej praktyce tak gwałtownie, że te "wyprzedaże" zostały wstrzymane. Ale gdy już wojna się definitywnie skończyła, konie, które służyły w brytyjskiej armii w kawalerii, artylerii, lub jako pociągowe, były masowo sprzedawane lub po prostu porzucane. Nie były to działania żołnierzy, zwykle bardzo zżytych ze swoimi zwierzętami - po prostu brytyjskie Ministerstwo Wojny nakazało, by z 22.000 koni (służących głównie w Palestynie i Synaju) sprzedano wszystkie konie w wieku 12 lat lub mniej, o ile były zdatne do pracy. Tym samym rozkazem konie powyżej 12 lat i niesprawne nakazano zabić. Podobnie potraktowano zwierzęta żołnierzy australijskich, walczących w Afryce. Bardzo surowe ograniczenia związane z obowiązkiem kwarantanny uniemożliwiły powrót koniom australijskiej i nowozelandzkiej piechoty konnej.

Konie, które ocalały z wojny, nieraz były w nie najlepszej kondycji. Często podczas działań wojennych musiały przenosić zbyt duże ciężary (nawet do 150 kg) na duże odległości. Doświadczały wielu niewygód, ograniczeń związanych z racjonowaniem paszy, były narażone na przenikliwe zimno nocą i ogromne upały za dnia, chmury kurzu i notoryczny brak wody w odpowiednich ilościach. Wiele odniosło rany. Teraz zaś większość z nich trafiła "z deszczu pod rynnę" - do wyczerpującej pracy u miejscowej ludności, nie słynącej, bynajmniej, z przyzwoitego stosunku do zwierząt...



Gdy państwo Brooke przybyli do Kairu w 1930 roku, dwanaście lat po zakończeniu wojny, nadal pracowało tam wiele byłych koni wojskowych. Większość z nich była w mocno podeszłym wieku. Miejscowi brytyjczycy opowiadali Dorothy Brooke o "żałosnych, wychudzonych stworzeniach, których stan był tak zły, że ludzie z trudem mogli na nie patrzeć". Powiedziano jej, że zwierząt może być około dwustu. Poruszona tymi opowieściami pani Brooke próbowała odnaleźć takie konie - problem jednak polegał na tym, że egpiska ludność skrzętnie je ukrywała, chcąć uniknąć interwencji policji i służb S.P.C.A. (towarzystwo zapobiegania okrucieństwu wobec zwierząt). Zwierzęta były więc po prostu eksploatowane nocą. Pani Brooke udało się "namierzyć" pierwszego takiego konia dopiero po kilku tygodniach. Odkupiła go od egipskiego właściciela i zapewniła mu opiekę. Bardzo szybko akcja pomocowa nabrała dużego rozpędu. Koni "w potrzebie" miało być wg miejscowych dwieście - tymczasem w latach 1930-1934 pani Brooke wykupiła aż 5.000 starych koni i mułów wojskowych. W 1934 roku założyła w Kairze The Old War Horse Memorial Hospital, w 1961 roku przemianowany na The Brooke Hospital for Animals. Jedna akcja wykupienia konia przekształciła się po latach w działanie jednej znajwiększych w świecie organizacji dążących do zapewnienia powszechnego dobrostanu zwierzętom pracującym.



Oczywiście początki działalności były bardzo trudne. Pani Brooke wykładała pieniądze z własnej (mężowskiej ?...) kieszeni, zbierała je także wśród przyjaciół. Nie pomagało jej niestety to, że będąc żoną wyższego oficera kawalerii w Egipcie miała bardzo liczne i czasochłonne obowiązki społeczne (takie to czasy były, taka kultura i standardy). Niemniej jednak stale nabywała stare, zabiedzone konie, gdziekolwiek tylko je znalazła. Początkowo utrzymując wykupione konie korzystała z pomieszczeń egipskiej S.P.C.A., ale okazało się to nierealne na dłuższą metę. Zwierząt przybywało, trudno było znaleźć w Kairze lekkie, przewiewne stajnie i w dodatku uzyskać niezbędne pozwolenie od władz na trzymanie tam większej liczby zwierząt. To był bardzo poważny problem, bowiem prawie wszystkie odzyskane stare konie wojskowe były w bardzo złej kondycji, całkowicie niezdolne do podróży do domu. Po prostu ich stan nie pozwalał na podróż - związany z tym wysiłek dobiłby je, gdyż były skrajnie niedożywione i odwodnione, a przy tym wyniszczone pracą do granic wytrzymałości. Pani Brooke wspominała, że niektóre po wykupieniu i przeprowadzce kładły się na podłodze leżały nieruchomo, musiały więc być karmione indywidualnie z ręki przez stajennych.



Dorothy Brooke uparcie pracowała nad zebraniem większych funduszy, które umożliwiłyby jej kontynuację swoich działań. Uruchomiła kampanię ratunkową Old War Horse, wydając ośmiostronicową broszurę. W kwietniu 1931 r., czyli już sześć miesięcy po przyjeździe do Egiptu, napisała do Morning Post (dziś Daily Telegraph), prosząc o fundusze. Odpowiedzi i finansowego wsparcia dla działalności udzieliło wielu poruszonych jej słowami czytelników. Pomocy udzielił m.in. sam król Jerzy V. Dzięki temu zwierzętom można było dalej dawać odpoczynek, paszę, wodę i dobre traktowanie; niestety tylko nielicznym można było dać także powrót do Anglii.



Nad całością działań pieczę sprawował powołany przez Dorothy Brooke komitet do spraw wykupu (Buying Committee). Była w nim jedyną kobietą, natomiast pozyskała sobie do współpracy wielu ówczesnych wysokich rangą oficerów brytyjskich. Przewodniczącym był biegle władający językiem arabskim Sir Charlton Spinks, a Głównym Weterynarzem major (później brygadier) Roland Heveningham. W komitecie nie zabrakło oczywiście męża, Geoffreya Brooke. Komitet w tygodniu wykupywał przeciętnie ok. 60-70 zwierząt, wyszukiwanych przez osoby współpracujące w całym Egipcie. Zwierzęta wojskowe rozpoznawano po budowie i po armijnym znakowaniu. Płacono za nie odpowiedni ekwiwalent finansowy, co dla właścicieli było bardzo korzystnym interesem. Zwyczajem stało się, że transakcji dokonywano "hurtem" w czwartki - niestety po każdym czwartku przychodził tzw. "czarny piątek", gdy trzeba było podjąć trudną decyzję o konieczności humanitarnego uboju tych zwierząt, dla których nie było już szans na poprawę ich stanu. A było takich przypadków niestety bardzo dużo. Dla takich koni humanitarna eutanazja była jednak po prostu aktem miłosierdzia...



Co osobliwe, Dorothy Brooke ponoć nigdy nie winiła ludzi, którzy z powodu własnej skrajnej biedy i przy braku jakiejkolwiej wiedzy o koniach niszczyli (bo tak to trzeba wprost nazwać) swoje zwierzęta. To, co widziała uświadomiło jej natomiast, że potrzebny jest w Kairze darmowy szpital, do którego każdy biedny właściciel może przywieźć zwierzę, będące jedynym żywicielem jego rodziny, by uzyskać fachową pomoc i poradę zamiast czekania nie wiadomo na co. Dlatego szybko założyła osobny Fundusz Pomocy dla Zwierząt. W oparciu o ten fundusz powstał szpital Old War Horse Memorial.


Pani Brooke udało się też później m.in. uzyskać pozwolenie na stworzenie miejsc zacienionych i umieszczenie poideł przy egipskich piramidach oraz wywalczyć realizację prac związanych z poprawą stanu nawierzchni tych ulic w mieście, które były niebezpiecznie śliskie dla koni.



Gdy później Geoffrey Brooke został generałem kawalerii w Indiach, państwo Brooke musieli się przenieść z Egiptu do Indii. Tam Dorothy również zajęła się działalnością charytatywną. Nie zapominała jednak o egipskich koniach - stale "trzymała ręke na egipskim pulsie" i corocznie odbywała wizytację w swojej placówce.



Pani Brooke zmarła w 1955 roku, jednak jej rodzina kontynuowała jej dzieło. Obecnie w organizacji pracują jej prawnuki, a w zarządzie zasiada jej wnuczka, Ann Searight jako Honorowa Wiceprezes. Organizacja ma placówki w 11 krajach Afryki, ale też w USA, Nepalu, Meksyku, Gwatemali, Afganistanie. Misję zapewnienia lepszego życia koniom pracującym realizują poprzez współpracę z właścicielami, użytkownikami i opiekunami zwierząt w celu zmiany codziennych praktyk, co ma zwiększuć dobrostan i warunki życia koni. Współdziała z lokalnymi weterynarzami, kowalami, rymarzami itp. osobami, dążąc do zapewnienia dobrej jakości usług dla zwierząt pracujących. Prowadzi edukację właścicieli, zapewniając jednocześnie pomoc weterynaryjną dla ich zwierząt. Pracuje także nad zwiększeniem dostępu do leków dla koni w ramach inicjatywy Drug and Vaccine Revolving Fund oraz nad podniesienie rangi dobrostanu koni w politykach rządów i w prawodawstwie. Organizacja współpracuje z ponad 4.200 osób i firm (stowarzyszeń, weterynarzy, podkuwaczy), a według statystyk tylko w latach 2018-2019 pomocc w róznej formie otrzymało od niej prawie 1,7 milionna pracujących koni, mułów i osłów.



Niestety mimo tak prężnej działalności w wielu krajach Afryki, Azji, czy Ameryki Południowej i Łacińskiej nadal mnóstwo koni, osłów i mułów żyje w skrajnie złych warunkach i pracuje ponad siły. Wystarczy popatrzeć na poniższe zdjęcia...









W Egipcie sytuacji nie poprawia ani trający od dłuższego już czasu kryzys polityczny, ani koronawirus - jedno i drugie spowodowało załamanie się rynku usług turystycznych, a brak zarobku u właścicieli zwierząt oczywiście przekłada się na pogorszenie i tak nieraz fatalnych warunków bytowych, a w efekcie konieczność udzielania im szerszej pomocy przez organizacje zajmujące się zwierzętami. Także cudzoziemcom, którzy zostali zmuszeni do ucieczki, gdy demonstracje przybrały na sile, nie wolno było zabierać ze sobą zwierząt, co obciążyło dodatkowo te organizacje. Mimo to w samym tylko Kairze 5 zespołów The Brooke stale dozwozi paszę dla koni stojących pod piramidami i czekających na potencjalnych turystów. Stale działa też szpital oraz "weci objazdowi", odwiedzający regularnie przede wszystkim główne ośrodki turystyczne w Gizie, Luksorze, Edfu i Asuanie.









Zródła:

https://www.thebrookeusa.org/horse-heroes
https://www.thebrooke.org/
https://en.wikipedia.org/wiki/Dorothy_Brooke
https://equusmagazine.com/blog-equus/cairo-brooke-hospital-egyptian-horses-crisi