"Na żółto i na niebiesko"




czyli: o metodzie Dual-Aktivierung

22.03.2019



"Więc chodź, pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana twoją kredką."


2+1 - "Chodź, pomaluj mój œwiat"



Dual-Aktivierung (z polska: "podwójna aktywacja") to stosunkowo młoda, wymyślona przez Michaela Geitnera w 2003 roku. Jest oparta o biomechanikę ruchu koni, tym samym nadaje się i dla koni rekreacyjnych, i sportowych. Charakterystyczne dla niej są żółto-niebieskie elementy: pachołki i miękkie belki, których barwy są nieprzypadkowe - z uwagi na funkcjonowanie końskiego zmysłu wzroku te barwy są najlepiej widziane przez konie. Kolorowe elementy mają być bodźcami wzrokowymi, pomagającymi koniom skoncentrować się podczas treningu. Dzięki tym bodźcom ma rozwijać się i powiększać w mózgu tzw. ciało modzelowate, stanowiące łącznik pomiędzy obiema półkulami mózgu. U koni jest ono słabo wykształcone, a dzięki ćwiczeniom ma ono powiększać się, to zaś poprawia u zwierząt reakcje na bodźce wzrokowe, zwiększa koncentrację i kojarzenie, a zmniejsza płochliwość. Belki i pachołki służą też do budowania parkurów treningowych, co wpływa na poprawę równowagi i koordynacji ruchowej. Dzięki bodźcom wzrokowym oraz przeszkodom do pokonywania i regularnym zmianom kierunku, trening ma poprawić koordynację ruchowo-wzrokową. Treningi są realizowane wg metody nazwanej "equikinetic", polegającej na bardzo intensywnym wysiłku naprzemiennie z okresami krótkiego odpoczynku. Ma to przyspieszać rozwój mięśni i spalanie tkanki tłuszczowej bardziej niż w innych sposobach treningu. Tym samym ta metoda odpowiednio stosowana może np. przyspieszyć rehabilitację po urazie. Pokonywanie przeszkód wymaga od konia precyzji ruchów i wpływa u nich na "świadomość" używania zadnich nóg. Treningi wykonywane są w ściśle określonym reżimie czasowym, wymaga się od konia maksymalnej koncentracji. Poprzez zmiany kierunku stymulowaniu podlega równomiernie oboje oczu, dzięki czemu poprawie ulega aktywność mózgu oraz wzajemna praca obu półkul.



Metoda opiera się na fakcie, że konie postrzegają świat inaczej, niż ludzie. Jeżeli koń widzi coś prawym okiem, to nowa informacja jest zapamiętywana w prawej półkuli - i na odwrót. Zatem każdy bodziec wzrokowy aktywuje i stymuluje jedną półkulę. Oczywiście jest też przepływ informacji między półkulami, ale szacuje się, że ta wymiana jest na poziome zaledwie 15-20% tych informacji. To m.in. po części tłumaczy czemu koń przechodzący normalnie obok jakiegoś obiektu będącego z jego lewej strony może spłoszyć się podczas mijania go z prawej. Po prostu obiekt znany jednej półkuli nie musi być znany drugiej. Stąd idea konieczności mocnej stymulacji obu półkul m.in. właśnie za pomocą kolorowych przedmiotów. Dzięki temu koń zaczyna w większym stopniu "przesyłać" informację między półkulami, "radzić sobie" z z różnymi stymulacjami, "samokoordynować się", równoważyć naturalny strach z powodu "nowych" bodźców z informacją o tych bodźcach pochodzących od drugiej półkuli. To pośrednio także wzmacnia relacje pomiędzy koniem i jeźdźcem.

Pierwszym krokiem w treningu są zajęcia z flagą. Jeździec prowadzi konia, w drugiej ręce trzymając flagę lub długi bat albo kij z żółtą tkaniną lub arkuszem folii na końcu. Prowadzenie odbywa się i w stępie, i w kłusie, z obu stron (boków) konia. Celem jest przyzwyczajenie zwierzęcia do nowych przedmiotów. Każde zwierzę reaguje inaczej, więc prowadzący powinien być zawsze gotowy do uniknięcia skutków gwałtownych ruchów konia. Stopniowo przesuwa się "groźny" przedmiot w stronę konia. Prowadzenie może być kontynuowane tylko wtedy, gdy koń przestanie być przestraszony, gdy flaga jest obok niego. W takim przypadku prowadzący może powoli przesunąć flagę w kierunku szyi konia, postępując analogicznie. Wreszcie prowadzący na koniec powinien przesunąć flagę pod szyją tak, by jej barwny koniec pojawił się po drugiej stronie konia.



Kolejny krok to pracujesz z lonżą. W tym celu pomocne może być ułożenie na ziemi kolorowych belek. Generalnie istnieje wiele różnych możliwości, aby położyć je na ziemi w rózny sposób - to kwestia własnej kreatywności. Koń musi być nauczony przynajmniej prostego biegania na lonży (bez żadnych belek na ziemi). Następnie jeździec może stopniowo zwiększać poziom trudności. Najpierw koń uczy się biegać dokładnie w wyznaczonym przez belki obszarze lub "pasie ruchu". Następnie jeździec zmniejsza odległość między belkami tak, aby koń musiał zwracać większą uwagę, by na nie nie nadepnąć. Dodatkowo jeździec może zmieniać prędkość np. w taki sposób, aby koń musiał przechodzić przez "pas ruchu" w kłusie i galopie. Zwierzę uczy się zwracać uwagę na to, co leży ziemi i koncentruje się na różnych wyzwaniach. Kiedy koń jest w stanie z powodzeniem przejść przez tor, należy zmienić kierunek ruchu bna drugą stronę. Cała metoda treningowa jest skuteczna wtedy, gdy jest powtórzona dla obu stron - elementy wizualne pokazywane raz z jednej, raz z drugiej aktywizują obie części mózgu.

Trzeci etap to praca z siodła po udanym treningu naziemnym. Jeździec siedzi na grzbiecie konia i łączy normalny trening ze specjalnymi ćwiczeniami. Konieczne jest, by koń am zdecydował, jak zachowywać się podczas biegu przez "pasy ruchu". Jeźdźcy muszą unikać zmuszania zwierzęcia do określonego zachowania, ponieważ zakłóca to cały proces treningowy. Tu jako motywację stosuje się nagrody. Podczas jazdy również stopniowo zwiększa się poziom trudności. Oznacza to zmniejszenie odległości między dwoma pachołkami czy belkami lub szybszą jazdę w trakcie tego samego ćwiczenia. Całe szkolenie można zmieniać na różne sposoby. Między belkami naziemnymi można jeździć też w trakcie innych ćwiczeń, związanych z wzmocnieniem nóg, wydłużeniem wykroku, poprawą dyscypliny, zgięciami itp.



Podstawową sprawą w tym wszystkim jest ostrożne używanie wodzy i nie używanie jakichkolwiek wodzy pomocniczych. Jeśli jeżdzieć korzystasz z dodatkowych pomocy, koń nie nauczy się tego, jak znaleźć równowagę i nie będzie w stanie osiągnąć celu treningu. Nic nie powinno zakłócać ruchu zwierzęcia. Podczas całego procesu szkolenia jeźdźcy muszą zawsze brać pod uwagę aspekt czasu. Jeśli lekcja trwa zbyt długo, koń straci koncentrację i szybko poczuje się przeciążony. Michael Geitner zaleca cykl treningowy 10 minut - 10 minut - 5 minut, gdyż koń musi być całkowicie skoncentrowany podczas każdych zajęć. Sukces zależy więc także od wystarczających przerw między poszczególnymi ćwiczeniami. Są one konieczne i nie będzie to czas stracony, gdyż koń mają po prostu będzie miał chwilę, by sobie "przemyśleć" i przyswoić nowe doświadczenia, stymulacje i przedmioty. Podczas przerwy można przy pracy z siodła pojeździć w powolnym i zrelaksowanym tempie wokół maneżu, podczas pracy z ziemi - po prostu prowadzić konia powoli. Najważniejszym aspektem jest zapewnienie wtedy koniowi przerwy, a zatem relaksu. U niektórych koni nawet te 10 minut koncentracji może być już za dużym wymaganiem. Ważne jest, aby jeździec zwracał dużą uwagę na zachowanie konia i kończył ćwiczenie lub nawet całą lekcję wcześniej, jeśli zauważy, że zwierzę traci uwagę. Zajęcia bez stuprocentowej koncentracji są bezcelowe i zakłócaja cały proces nauki. Istnieją wyraźne sygnały, którymi konie pokazują, że tracą zainteresowanie, a tym samym koncentrację: potykanie się o belki leżące na ziemi, obracanie głowy i szyi w bok, głośne prychanie i opuszczanie głowy, czy wielokrotne żucie i lizanie. Tu uwaga: w metodzie Monty Robertsa opuszczanie głowy, czy żucie traktowane są jako objaw pokazania swojej niższej pozycji względem lonżującego człowieka, co chyba stoi w pewnej sprzeczności z brakiem koncentracji ?...



Metoda jest znana głównie w Niemczech - dość trudno znaleźć materiały na jej temat w języku innym, niż język Goethego. W Polsce szkolenia i treningi poprowadzi póki co tylko jedna osoba, Paulina Ferdek, licencjonowany instruktor DA. Typowe szkolenie trwa 16 godzin i obejmuje omówienie sposobu widzenia u koni, wpływ bodźców wzrokowych na przepływ informacji między półkulami mózgu i koncentrację oraz tematy związane z równowagą. Podczas zajęć praktycznych z ziemi i siodła odbywają się m.in. ćwiczenia z kolorowymi pachołkami, belkami, czy flagą. Uczestnicy otrzymują też skrypt z teorią z zakresu neurobiologii, fizjologii mięśni i treningu, biomechaniki oraz zasad metody DA.



P.S. Czytając o metodzie w polskim wydaniu znalazłem też ciekawą informację o pewnej inicjatywie, skierowanej do właścicieli koni z ataksją i problemami z koordynacją. O ile potwierdzona jest skuteczność metody DA w rehabilitacji schorzeń układu ruchu, o tyle nie była przedmiotem głębszych badań w kontekście leczenia schorzeń neurologicznych. Prowadzony projekt badawczy zakłada zaproszenie do współpracy 30 właścicieli koni z ataksją, którzy zechcą trenować ze swymi końmi przez trzy kolejne miesiące (minimum 3 razy w tygodniu) według zaleceń DA. Raz na miesiąc planowane są spotkania, których celem będzie omówienie postępów (lub ich braku) u każdego z koni. Inicjatywa bardzo ciekawa i cenna, pozostaje więc życzyć pani Paulinie powodzenia.



Zródła:

http://www.horsebackridingworldwide.com/ground-training/
https://www.pferde-ausbildung.de/dualaktivierung/
http://konzdrowyjak.com.pl/kon-z-ataksja-masz-takiego-zglos-sie-do-badania/
https://www.equi-work.de/training/parcoursaufbauten/