"W co się bawić? W co się bawić,
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem ?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem."
Wojciech Młynarski - "W co się bawić ?"
Czego to ludzie nie wymyślą... Nie wystarczą im gry i sporty takie, jak polocrosse, konne łucznictwo, czy TREC, więc wymyślają nowe. Kiedy ponad
10 lat temu pisałem o polo, pato, czy buzkashi nie spodziewałem się, że da się wymyśleć jeszcze inne, całkiem nowe zabawy "z koniem w tle".
Tymczasem dało się i są to rozrywki warte opisania - tym bardziej, że w przewiwieństwie do wcześniej wymienionych niektóre są łatwe do spróbowania
w "warunkach domowych".
Horseboarding
Jeśli komuś słowo "boarding" kojarzy się z załadowaniem konia na pokład statku, czy samolotu, to jest w błędzie. Właściwym skojarzeniemm jest
skateboarding, czyli jazda na desce na kółkach - tyle, że za koniem, na podobieństwo jazdy na nartach. Horseboarding jest dyscypliną bardzo młodą,
zaistniał oficjalnie w 2004 roku, jednak podbija świat błyskawicznie, zapewne za sprawą niezwykłej dynamiki przejazdów (i równie widowiskowych
upadków). Zespół tworzą jeździec i skater, w czasie jazdy komunikujący się ze sobą. Jeździec kontroluje szybkość i kierunek biegu konia, deskarz
zaś musi pokonać tor (bynajmniej wcale nie prosty) w jak najkrótszym czasie (są to tzw. Arena Horse Boarding competitions).
Inną odmianą zabawy jest Horseboarding Drag Race - jest to bieg po 100-metrowym torze, w którym startują rónolegle dwie drużyny rywalizujące ze
sobą na zasadzie pucharowej (zwycięzca przechodzi dalej). Często rozgrywane są zawody dwudniowe, podczas których odbywają się obie te konkurencje.
A wygląda to wszystko tak:
https://www.youtube.com/watch?v=3oB05Q0l_VQ
Przy okazji: horseboarding zapewne był inspiracją dla Emmy Massingale, która przejechała prawie 1100 km z Bradworthy w Kornwalii na szkockie
Hebrydy w niezwykłym zaprzęgu, pokazanym na zdjęciu poniżej. Deskę i doięty do niej wózek bagażowy ciągnęły jej dwa poniaki szkockiej rasy
Eriskay: Noah i Storm, a dodatkowo towarzyszył jej pies Inca. Podczas podróży Emma nie korzystała z żadnych dobrodziejstw cywilizacji -
mieszkała w namiocie, a pożywienie dla siebie i zwierząt zdobywła własnoręcznie. Prócz walorów podróżniczo-krajoznawczych wyprawa miała
promować powoli znikającą rasę koni (obrecnie na świecie jest ich mniej niż 300 sztuk) przez pokazanie ich zalet: siły i wytrrzymałości.
Inną odmianą jazdy za koniem na desce jest surfboarding - prawdopodobnie wymyślony kilka lat temu jako zabawa holenderskich kitesurferów w
chwilach braku odpowiednio silnego do żeglowania wiatru.
Początkowo uprawiano go tylko w płytkich morskich wodach przybrzeżnych, ale doczekał się też odmiany śródlądowej i to w Kirgistanie ! Obie
wersje możecie obejrzeć tu:
https://www.youtube.com/watch?v=fOBsZ1mvW-4,
target="nowe">https://www.youtube.com/watch?v=3gPzPdYQFy0
Horse agility
Zapewne wszyscy znacie ten sport w psiej wersji, w której tory przeszkód pokonują psy. Istnieje jednak też wersja konikowa - coś jakby TREC,
ale bez jeźdźca na grzbiecie. Ten sport zaistniał w roku 2009 i praktycznie jest kopią psich zabaw. Różnica polega tylko (aż) w skali przeszkód.
Zaletą jest to, że w wersji podstawowej każdy może sobie zrobić dowolny tor przeszkód dla zwojego konia w zasadzie byle gdzie i z byle czego.
Mogą to być drągi, opony, naturalne pagórki itd. W całej sprawie chodzi o nauczenie konia pokonywania przeszkód samodzielnie; jednocześnie
przez te ćwiczenia bardzo wzmacnia się swoje relacje ze zwierzęciem -
https://www.youtube.com/watch?v=QZzCL7V5LLg
Oczywiście są też organizowane zawody - w wersji "real" oraz w wersji "online". Konkurencje są "zestandaryzowane" przez International Horse
Agility Club (IHAC), podobnie jak plany torów. Zabawa jest zdecydowanie dla wszystkich - IHAC podaje, że najmłodszy zawodnik w historii miał...
4 lata !
Ride and Tie
Pierwszym moim skojarzeniem byli kowboje zarzucający lasso na cielaki... Tymczasem jest to sport typu "endurance", stworzony w USA w 1971
roku przez Buda Johnsa, jednego z ówczesnych dyrektorów Levi Strauss & Co (tyh od jeansów). Firma chciała w ten sposób wypromować nową linię
swoich spodni, a pan Johhns (mający zapędy domowego historyka-amatora) odnalazł stare zapiski opisujące tego rodzaju zawody i zaadaptował je
do współczesnych realiów. Ten sport jest dla drużyn złożonych z 2 osób (i konia oczywiście). Obaj wyruszają jednoczesnie - jeden konno, drugi
na własnych nogach, każdy swoim tempem. Po pewnym czasie jeździec może zadecydować, że zatrzymuje konia i czeka na nadejście drugiej osoby.
Gdy tak się stanie, zamieniają się rolami: piechur staje się jeźdźcem i vice versa. Zasadą jest, że na trasie (liczącej zazwyczaj od 32 do
64, ale czasem nawet do 160 km) musi być conajmniej 6 takich zmian
(
https://www.youtube.com/watch?v=wNV0gVB9Z28).
Oczywiście dla konia jest to forma rajdu, więc jak przy rajdach musi on być kilkakrotnie kontrolowany przez weterynarza. Wygrywa, rzecz jasna,
ten zespół, który daną trasę pokona najszybciej. Tu liczy się nie tylko kondycja fizyczna ludzi i konia, ale także dobre rozplanowanie sił
każdego z 3 członków drużyny, determinacja i wytrwałość. No i wzajemna współpraca - bywa bowiem i tak, że jeździec wspomaga biegacza biorąc
go "na hol", a bywa i tak, że obie osoby biegną obok konia, pozwalając mu nieco odetchnąć.
Equicaching (albo konny geocaching)
Ten rodzaj konikowej aktywności jest jeszcze w powijakach, nie ma (na szczęście ?) żadnego oficjalnego stowarzyszenia ani organu regulacyjnego,
ale na całym świecie było już wiele zorganizowanych wydarzeń. Pomysł jest banalnie prosty: jest to poszukiwanie skarbów konno. Ktoś ukrywa
jakiś "skarb" (znany jako "cache"), a następnie publikuje współrzędne online, a "poszukiwacze skarbów" z pomocą swoich urządzeń GPS muszą go
odnaleźć. Skrytką może być dziura w ziemi, dziupla w drzewie, schowek pod kamieniem, albo jakieś opuszczone zabudowanie - nie ma tu żadnych
ograniczeń. Natomiast dotarcie do niej może wiązać się z pokonaniem konno różnych przeszkód terenowych. Zwyczajem jest, że wraz ze "skarbem"
powinien być schowany "dziennik pokładowy", aw którym znalazca może odnotować swoją obecność. Etykieta zabawy polega na tym, że jeśli weźmiesz
sobie znaleziony przedmiot, to powinieneś wzamian pozostawić coś innego dla następnej osoby. To oczywiście nie musi być nic drogiego ani dużego,
ale powinno być w jakiś sposób ciekawe lub pożyteczne - no i mieć wartość zbliżoną do tego, co zabrałeś.
Equicaching to świetny sposób na odkrywanie nowych miejsc no i cieszenie się długimi przejażdżkami. Często poszukiwacze działają w grupach,
a zabawa ma charakter spotkania towarzyskiego. Niekiedy ma ona formę rywalizacji, w której zawodnicy lub drużyny rywalizują o to, kto znajdzie
fant jako pierwszy. Uwaga: zasadą jest, że nie wydobywa się skarbu ze schowka, jeśli w pobliżu sa osoby nie będące poszukiwaczami ! Tacy ludzie
są traktowani jako osoby spoza tego "magicznego światka geocachingu" i dlatego w środowisku nazywani są... mugolami.
Zródła:
https://www.horsefactbook.com/fun/10-unusual-horse-sports/#.Xqqw8WYwjtQ
https://www.horseboardinguk.org/
http://www.bude-today.co.uk/article.cfm?id=110122&headline=Emma%20documents%20her%20adventure%20%E2%80%98horseboarding%E2%80%99%20across%20the%20Outer%20Hebrides§ionIs=news&searchyear=2018
https://www.wanderlife.nl/en/horseboarding-wakeboarding-behind-a-horse-yes-for-real/
https://www.horsebreedsinfo.com/Ride-and-Tie-A-Fun-Horse-Riding-Pastime.html
http://thehorseagilityclub.com/
https://www.rideandtie.org/about-ride-and-tie/