Eutanazja zwierząt




czyli: czasem tak trzeba...

15.01.2017


Konie, które są prawidłowo użytkowane, mogą bez problemu pracować przez kilkanaście lat - oczywiście charakter pracy musi być dostosowany do ich wieku i ogólnego stanu zdrowia. Jednak w rzeczywistości konie często pracują krócej, gdyż z pracy wykluczają je kontuzje lub przewlekłe choroby. Bezdyskusyjnie obowiązkiem każdego właściciela powinno być wtedy zapewnienie zwierzęciu godziwej emetytury, w czasie której musi mieć ono bardzo dobre warunki bytowe oraz odpowiednią opiekę weterynaryjną. Uważam za absolutnie niedopuszczalne zjawisko (niestety bardzo powszechne) pozbywania się takich zwierząt poprzez odsprzedanie ich. Sprzedanie komuś zwierzęcia starszego i niw w pełni zdrowego, czyli niepełnowartościowego, w charakterze wierzchowca jest zwykłym oszustwem. Odsprzedanie takiego konia handlarzowi również jest [tu sobie prosze wstawić stosowny epitet najcięższego kalibru]. Każdy z nas tak naprawdę doskonale wie, że handlarz takiego konia wciśnie jakiemuś naiwniakowi za ciężkie pieniądze (czyli: dokona takiego samego oszustwa za naszym milczącynm przyzwoleniem), albo przeznaczy konia do uboju. Za to ostatnie tak naprawdę nie można mieć do handlarzy pretensji, gdyż koninę się jada; natomiast można mieć o to pretensję do właściciela konia, który sprzedając konia na tym oszustwie lub uboju zarobił.

Życie nie zawsze się układa lekko, łatwo i przyjemnie. Mimo tego, co napisałem powyżej, potrafię zrozumieć osoby, które np. będąc w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej muszą pozyskac środki do życia, pozbywając się swoich zwierząt. Jednakże to są przypadki niszowe. O wiele częściej do takich zjawisk dochodzi w stajniach i ośrodkach jeździeckich, na które patrzy się przede wszystkim przez pryzmat zarabianych pieniędzy. Cóż, wiadomo: o ile utrzymanie konia we własnym gospodarstwie jest zaskakująco tanie, o tyle leczenie go lub podawanie latami specjalnych leków - horrendalnie drogie. Czy jednak dla kogoś, kto generalnie ma co jeść, jest to usprawiedliwieniem ? Czy otrzymanie za "zużytego" konia kwoty rzędu 3 tysięcy złotych od handlarza warte jest takiej skazy na sumieniu ? To wbrew pozorom też pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Można mieć u siebie konia-emeryta i ponosić koszty jego utrzymania, ale co jeślu takich koni będzie np. dziesięć ?... Jeśli się prowadzi ośrodek, to tak naprawdę pieniądze na żywienie i leczenie takich zwierząt dają klienci, dla których oznacza to wyższą opłatę za oferowane przez ten ośrodek usługi. To zaś jest mniejsza konkurencyjność i potencjalne zagrożenie dla biznesu.

Pozostańmy jednak w kręgu prywatnych posiadaczy koni - zazwyczaj stać ich na to, by zapewnić byt pojedynczym zwierzętom, które straciły walory użytkowe. Co jednak w sytuacji, gdy przyjdzie moment, w którym zwierzę w oczywisty sposób nie jest w stanie normalnie egzystować ? Moim zdaniem w takich przypadkach odsprzedanie zwierzęcia do uboju zawsze powinno się spotykać w środowisku koniarzy z ostrą krytyką. Jest to fundowanie mu dodatkowego cierpienia i stresu związanego z transportem w obce miejsce i samym ubojem. Tu podkreślę, że nie jestem przeciwnikiem prawidłowo przeprowadzonego uboju zwierząt, natomiast za niemoralne (szczególnie w dzisiejszych czasach) uważam wyeksploatowanie konia do cna i jeszcze zarabianie na jego śmierci. Koń jest zwierzęciem gospodarskim, ale i towarzyszem. Za lata pracy należy mu się spokój na starość, a jeśli trzeba, to także bezbolesne odejście, czylu eutanazja. To słowo pochodzi z połączenia greckich słów "eu" (dobry, piękny) i "thanatos, czyli śmierć.



Ustawa o ochronie zwierząt w art. 4 pkt 3 dopuszcza "konieczność bezzwłocznego uśmiercenia" rozumiany jako "obiektywny stan rzeczy, stwierdzony [...] przez lekarza weterynarii, polegający na tym, że zwierzę może dalej żyć jedynie cierpiąc i znosząc ból, a moralnym obowiązkiem człowieka staje się skrócenie cierpień zwierzęcia". Miernikiem tego "obiektywnego stanu rzeczy" powinna być po prostu jakość życia, znana jako "dobrostan". To z kolei pojęcie najlepiej moim zdaniem oznacza definicja: "stan zdrowia fizycznego i psychicznego osiągany w warunkach pełnej harmonii ustroju w jego naturalnym środowisku. Prościej rzecz ujmując, dobrostan lub odpowiednia jakość życia bezpośrednio wynika z braku cierpienia, czyli stanu, gdy spełnione są następujące warunki:
- zwierzę ma apetyt, który może być zaspokojony przez dostęp do odpowiedniej ilości wartościowej karmy i czystej wody, stosownie do jego wieku, rasy, pory roku i stopnia aktywności;
- zwierzę nie doświadcza dyskomfortu fizycznego (np.: brak możliwości ruchu i zabawy) i psychicznego (np.: długotrwałe okresy braku kontaktu ze swoim właścicielem lub przebywanie w uciążliwym środowisku);
- zwierzę nie cierpi z powodu przewlekłego bólu, spowodowanego nieuleczalnymi chorobami lub urazami (kalectwo); - nie występuje rozdrażnienie wynikające z przewlekłego stresu, a zachowanie zwierzęcia jest zgodne z wzorcem typowym dla gatunku lub rasy.

W przypadku koni ten problem może pojawić się niespodziewanie. Zwłąszcza w ich przypadku stan zdrowia może ulegać pogorszeniu nie stopniowo, ale w jednej chwili. W przypadku pogorszenia stopniowego typowymi objawami sa problemy z pobieraniem paszy, skutkujące szybkim pogorszeniem się kondycji zwierzęcia aż do stanu zdecydowanego wyniszczenia organizmu, także z wydalaniem i oczywiste kłopoty poruszaniem (bolesność przy chodzeniu, częste zaleganie, problemy ze wstawaniem). Jeśli mimo badań weterynaryjnych nie jest znana przyczyna lub tej przyczyny nie da się choćby częściowo usunąć, wtedy można, a wręcz trzeba rozważyć eutanazję. U koni problem jest o tyle poważniejszy, że długotrwałe zaleganie z uwagina anatomię i ciężar zawsze powoduje poważne problemy z oddychaniem, powstawanie ran i bolesych odleżyn, zarażenia i stane zapalne oraz inne powikłania. Prowadzi to do jeszcze szybszego wyniszczenia i wycieńczenia organizmu konia, niewydolności serca, nerek, czy wątroby, a w efekcie do drastycznego zmniejszenia szans na poprawę stanu zdrowia. Są też przypadki, trzeba się pożegnać z koniem znienacka, np. z powodu złamania nogi w sposób w praktyce niemożliwy do zaleczenia. Ze złamań często konia wyprowadzić się nie da, bo nawet jeśli doszło do niego w miejscu teoretycznie umożliwiającym podjęcie takiej próby, to wiąże się to jednocześnie z unieruchomieniem kończyny przez bardzo długoi czas (nawet do 4 miesięcy), co nie zawsze jest po prostu możliwe. Eutanazja jest w takich przypadkach jedymym wyjściem tak z medycznego, jak i z moralnego punktu widzenia.

Temat uśpienia konia dla każdego mającego serce i sumienie właściciela jest tematem trudnym. Zabiegu dokoluje zawsze lekarz weterynarii, ale w znakomitej większości przypadków to właściciel tą decyzję musi podjąć. Dla wielu osób jest to tak naprawdę pierwsze zetknięcie się z kwestią śmierci, utratą bliskiej istoty, czy nawet uświadomienia sobie tak naprawdę własnej śmiertelności. Nawet, jeśli wiedzą one, jak bardzo chore zwierzę cierpi, nie są w stanie tej decyzji podjąć, co czasem bywa dużym błędem. To więc, co trzeba mocno podkreślić, to że dla nieuleczalnie chorego, a wymęczonego bólem zwierzęcia jest to decyzja najlepsza, a prawidłowo wykonana eutanazja, czyli kontrolowane przedawkowanie anestezjologicznych środków usypiających, jest dla zwierzęcia zabiegiem nie tylko całkowicie bezbolesny, ale też bezstresowym. Najłatwiej zrozumie to każdy, kto będąc kiedyś w szpitalu był poddany operacji. W przypadku zwierząt procedura jest identyczna, jak w przypadku przygotowania ludzi do pobytu na sali operacyjnej: w pierwszej kolejności podawany jest środek uspokajający, dzięki któremu zwierzę jest rozluźnone - podobnie uspokaja się konia przed niektórymi zabiegami w rodzaju podawania leków dostawowo. Dopiero potem podawana jest dożylnie duża dawka środka usypiającego. Te środku usypiające są to po prostu zwiększone dawki barbituranów, których używa się do normalnej narkozy i które podaje się koniom przed zwykłymi zabiegami operacyjnymi. Zwierzę natychmiastowo przechodzi w stan całkowitej nieświadomości, nie odczuwając już niczego; utrata przytomności następuje szybko, bezboleśnie i bez skutków ubocznych. Po wprowadzeniu środka do organizmu kora mózgowa ulega natychmiastowemu wyłączeniu. Wskutek tego następuje zatrzymanie pracy serca i płuc - tu trzeba powtórzyć: tego zwierze już nie czuje. I generalnie: zwierzę podczas całej procedury (która trochę trwa, zwykle z wszystkimi przygotowaniami do godziny) nie ma wiedzy ani świadomości tego, co się będzie działo. Jeśli zaś już wcześniej było leczone, poddawane znieczuleniu i zabiegom, będzie to dla niego tylko kolejny taki zabieg.

Niekiedy weterynarze po podaniu pierwszego środka uspokajającego proszą właścicieli o odejście od zwierzęcia na czas samego uśpienia, niekiedy sam właściciel nie czuje się na siłach, żeby w całej procedurze uczestniczyć. Uważam jednak, że każdy właściciel powinien zmierzyć się z tym, by ze swoim koniem pozostać do końca - choć paradoksalnie im bardziej było się związanym ze zwierzęciem, tym bardziej ma się ochotę uciec, żeby nie patrzeć na nieuniknione. Tym większy mój szacunek dla osób, które mimo to chcą i potrafią być przy nim do końca, samą swoją obecnością dając mu więcej spokoju. Tu jest też ważne odpowiednie, empatyczne zachowanie weterynarza, który powinien ze zrozumieniem wesprzeć właściciela w takiej chwili. A to, o czym też trzeba pamiętać, to że dla lekarzy weterynarii mimo całei ich praktyki i "odporności zawodowej" takie sytuacje jednak też potrafią być stresujące...

P.S. Przygotowując ten tekst miałem w pamięci odchodzenie kilku naszych zwierzaków, zaś pretekstem była niedawna konieczność uśpienia jednego z "zaprzyjaźnionych" koni, którego sami przed 12 laty wstępnie przygotowywaliśmy pod siodło. Pamiętając swoje rozterki i uczucia współczuję bardzo właścicielce tego konia. A wszystkim tym, którzy borykają się z tą trudną sprawą polecam tekst, który znajduje się na stronie producenta leków dla zwierząt (a href="http://fatro-polska.com.pl/eutanazja-kiedy-podjac-wlasciwa-decyzje-2" target="nowe">FATRO. Tekst dotyczy wprawdzie małych zwierząt, ale moim zdaniem w większości odnosi się także do koni. Lektura nie dla każdego łatwa, ale potrzebna i wskazana.



Zródła:

http://www.konieirumaki.pl/pl/ostatnia-najwazniejsza-decyzja
http://www.galopuje.pl/konie,emerytura-czy-eutanazja,25831.html
http://www.eutavet.pl/pytania-i-odpowiedzi/
http://www.weterynariaradomsko.pl/eutanazja-zwierzat.html
Obrazek jest miniaturką tapety pochodzącej z serwisu tapetus.pl