- Mesz - przepisy
- "Fakty i mity w żywieniu koni" - konspekt wykładu dr J. Łojka
- Witaminy - czyli coś na deser...
- O chlebie, obierkach i innych dodatkach
Wszystkie przepisy w dawkce dla 1 dorosłego konia. Mesz należy zawsze podawać lekko ciepły -
zimny daje mniejsze efekty. Mesz może tez być metodą przemycenia do organizmu konia wody (np. zimą,
gdy konie mało piją). Przy przygotownaiu meszu należy pamiętać o porządnym wygotowaniu siemienia - musi
się gotować 20 minut, a że łatwo przywiera do garnka, trzeba ciągle mieszać ! Mesz podaje się nie częściej
niż 2 razy w tygodniu. Mesz ma działanie rozwalniające !
W 1 l wody gotujemy 200 g siemienia lnianego, stale mieszając aż do rozgotowania się nasion i pojawienia się
śluzu. Następnie na wrzącą papkę wsypujemy 2 kg owsa oraz 20 g soli kuchennej, dolewając 1 l wrzącej wody.
Całość mieszamy bardzo starannie i dosypujemy 1 kg otrąb pszennych, zdejmujemy z ognia przykrywamy pokrywką,
owijamy kocem i pozostawiamy na 2-4 godziny. Kiedy mesz jest już przestudzony, ale nie zimny mieszamy go
ponownie i zadajemy zwierzętom.
Sposób 2:
Do 2 kg owsa dodajemy garść siemienia lnianego i gotujemy tą mieszaninę w niewielkiej ilości wody, a gdy
ziarna napęcznieją i zaczną pękać, dosypujemy do mieszaniny 2 kg otrąb pszennych i zdejmujemy naczynie
z ognia. Mieszamy jeszcze raz wszystko dokładnie i pozostawiamy do ostygnięcia tak by przestudzić mesz lekko.
1/4 cup dark molasses
1 grated carrot
3-4 cups hot tap water
Mix first 3 ingredients in a clean bucket. Add water slowly, stirring constantly, until mash is uniformly
damp and "weeps" some of its moisture out in a gravy when you allow it to sit for a moment. Be sure to
allow it to cool before feeding.
Variations: Substitute apple sauce for the molasses; substitute a diced or grated apple for the carrot;
or add 1 cup of your horse's regular grain (subtract that amount of grain from his regular daily ration,
so you're not increasing his total grain intake).
konspekt wykładu wygłoszonego podczas Hippica Warsovia 2003
Podczas imprezy Hippica Warsovia 2003 dr J. Łojek wygłosił wykład pt. "Fakty i mity w żywieniu koni".
Oto kilka istotnych wypowiedzi pana doktora:
Badania nad żywieniem koni są bardzo drogie i czasochłonne, stać na nie właściwie tylko duże firmy
produkujące pasze - często trudno jest więc znaleźć dane, zwłaszcza jeśli interesujący nas problem
nie dotyczy koni wyczynowych.
1) MESZ
Dr Łojek przytoczył wyniki badań amerykańskich i niemieckich specjalistów, prowadzonych w 1993 roku.
Rozluźniające działanie meszu zostało zakwestionowane. Zakwestionowana również została lepsza strawność
podstawowych składników: owsa i otrąb po moczeniu, jakiemu są one poddawane w procesie przygotowania meszu.
Strawność meszu poprawia się po dodaniu śruty kukurydzianej i zadziałaniu wyższej tempetarury; stąd zalecenie
podawania meszu o podwyższonej temperaturze, a nie zimnego.
Jeden z typowych składników meszu - siemię lniane - ma łagodzące działanie na przewód pokarmowy, ale równie
dobrze można siemię (oczywiście rozgotowane) dodać do zwykłego posiłku. Ze składników meszu: otręby NIE są
lepiej przyswajane na ciepło, natomiast siemię lniane i śruta kukurydziana TAK. Ogólnie - niezła pasza, ale
nie rewelacja. Poza tym zbyt częste podawanie meszu może prowadzić do wydelikacenia przewodu pokarmowego
i kłopotów z trawieniem normalnej paszy.
Mesz jest dobry dla koni:
- po ciężkiej pracy
- koni-rekonwalescentów,
jednakże trzeba uważać przy jego podawaniu, gdyż przez "nadgorliwość" można zafundować takim koniom ochwat.
Optimum zadawania meszu to 3 razy na 2 tygodnie.
Gdy jest zimno (a zatem także woda jest zimna) koń pobiera (wchłania) mniej wody i może wystąpić potrzeba
"zmuszania" zwierzęcia do pobierania jej w nieco większych ilościach. Można sobie poradzić z tym w dwojaki sposób:
- poprzez podgrzewanei wody w poidłach
- przez podanie koniowi meszu, który zawiera i tym samym zapewnia dodatkową ilość wody (ciepłej).
2) PASZE ZWYKŁE I PRZETWARZANE
Dr Łojek opierał swoje twierdzenia na podstawie danych amerykańskich i niemieckich specjalistów, którzy
przeprowadzili badania stopnia trawienia pokarmów różnego rodzaju. Stopień trawienia był badany tuż przed
jelitem grubym konia i określał, jaki procent skrobi zawartej w paszy zostaje strawiony podczas przesuwania
się paszy do tego miejsca. Jest bardzo ważne, aby skrobia była szybko strawna, bo jeżeli zbyt dużo skrobi
przedostanie się dalej, do jelita grubego to zaburza florę bakteryjną tego jelita - rozwijają się
niewłaściwe mikroorganizmy, zamiast takich, które powinny trawić włókna roślinne. Skutkiem tego mogą pojawić
się kolki i inne problemy. Wg tych badań najlepiej przyswajalną paszą jest oczywiście owies (stopień
strawienia ok. 82%).
OWIES gnieciony odznacza się lepszą strawnością od owsa całego w bardzo niewielkim stopniu (2-3%),
podobnie śrutowanty (5-6%). Jest to wynik dość zaskakujący - zaletą owsa gniecionego jest zwiększenie
powierzchni dostępnej dla enzymów z soków trawiennych, jednakże poprawa trawienia jest minimalna.
Naturalną konsekwencją tego jest pytanie o sens przygotowania ziaren gniecionych (poświęcony czas
i poniesione koszty dają bardzo niewielki zysk). Konkluzja: KOŃ ROZDRABNIA OWIES RÓWNIE DOKŁADNIE,
CO GNIOTOWNIK.
Od tej reguły jest jeden wyjątek - owies gnieciony jest dużo lepszy od owsa całego dla starych
i młodych koni, któe jeszcze nie mogą lub już nie mogą dobrze go miażdżyć. Wadą owsa gnieciongo jest
przy tym to, że składniki zawarte w owsie są "odsłonięte", podatne na utlenianie i działanie grzybów.
W efekcie generalnie dochodzi do straty niektórych składników zawartych w ziarnie. Takiego owsa nie
można zatem długo przechowywać. W przypadku koni zdrowych, z dobrym uzębieniem, gniecenie owsa nie ma
większego sensu, bo nie dość, że wymaga niepotrzebnego nakładu pracy to jeszcze zęby nie mają na czym
się ścierać i konieczne może być częstsze tarnikowanie.
I jeszcze jedno - dr Łojek nie spotkał się z moczeniem owsa jako metoda poprawy strawności.
Współczynnik strawienia dla innych pasz treściwych (np. jęczmienia) jest na poziomie zaledwie ok. 25%,
a jedyną paszą, która pozytywnie od tego progu odbiega, jest KUKURYDZA . W postaci ziarna stopień
strawienia określono na tylko 28%, za to w postaci gniecionej lub śrutowanej -ok. 40% (aż ? zaledwie ?).
Natomiast kukurydza prażona jest wykorzystywana zdecydowanie najlepiej (w 90%). Kukurydzę zatem należy
podawać conajmniej gniecioną !
3) KOŃ ZAPASIONY
Często odchudza się konia przez ograniczenie mu pasz treściwych. To błąd - koń zaczyna uzupełniać braki
pokarmowe przez zwiększone pobieranie pasz objętościowych (np. siana), co daje optyczny efekt jeszcze
większego brzucha. Najlepszy sposób na odchudzenie konia z brzuszkiem: dołożyć nieco owsa i więcej
zwierzę trenować.
Trzeba uważać ze zmniejszaniem pasz treściwych i przechodzeniem na ściółkę trocinową - koń z nudów
(brak w boksie zajęcia, polegającego na wyszukiwaniu smacznych źdźbeł) może zacząć "dziwnie się
zachowywać", jak to określił dr Łojek.
4) LIZAWKA
Typowa lizawka zawiera do 97% soli kuchennej. Jeżeli koń nie pracuje za dużo, to ta ilość mikroelementów,
jakie znajdują się w lizawce, w zupełności mu wystarczy. Natomiast koń regularnie trenowany, sportowy,
potrzebuje więcej mikroelementów i sama lizawka, nawet "wzbogacona" preparatami nie wystarczy mu. Trzeba
podawać dodatkowo np. Hipovit (o którym dr Łojek jest dobrego zdania). Nie jest natomiast prawdą, że
koń potrafi wyszukać sobie potrzebne mikroelementy wybierając konkretne rośliny z paszy. Potrafi najwyżej
zacząć jeść więcej, starając się "na ślepo" uzyskać dodatkową ilość minerałów.
5) BIOTYNA
Biotyna wpływa znacząco na poprawę stanu kopyt (gł. na ich wytrzymałość i sprężystość - w badaniach
stosowano biotynę przez 19 miesięcy, a poprawę stanu kopyt oceniano o ok. 0,5 punktu w skali 0-3 punkty) !
Nie wpływa jednak na szybkość wzrostu kopyt. Podanie jej koniowi ma zatem sens tylko wówczas, gdy jego
kopyta są w gorszej kondycji, a nie gdy chcemy ich wzrostu.
A teraz odpowiedzi do licznych pytań po wykładzie )
SIANO - magazynuje wodę w organizmie konia; ważne zwłaszcza dla koni startujących w rajdach długodystansowych,
ponieważ siano stopniowo tą wodę uwalnia. Moczenie siana powinno trwać do pół godziny; praktykowane jest
głównie w Anglii wobec koni wyścigowych (ma na celu przede wszystkim likwidację kurzu, grzybów czy innych
czynników szkodliwych dla układu oddechowego konia).
Na zachodzie coraz popularniejsze są sianokiszonki, które również się nie pylą, ale są droższe od siana.
Trzeba jednak uważać - sianokiszonka w uszkodzonym opakowaniu często psuje się i może być szkodliwa dla zwierzęcia.
LUCERNA - dla koni rekreacyjnych bezpieczna dawka mieści się w granicach 5kg (w formie zielonki czy też siana).
Siano lucerny często traci na wartości, gdyż łatwo z niego wykruszają się i gubią listki.
OLEJE - ułatwiają transport witamin rozpuszczalnych w tłuszczach; najlepsze oleje to: sojowy, kukurydzany
i lniany. Olejem można konia odchudzić, ale przy sporym wysiłku - ma to znaczenie w przypadku koni rajdowych.
SŁONECZNIK - o ile siano zawiera 3 podstawowe typy włókien o znanych cechach (w sensie pokarmowym),
o tyle nikt nie badał dotąd składu plew słonecznikowych. Nie można zatem w jednoznaczny sposób określić,
czy dieta zawierająca słonecznik jest dobra, czy nie.
CHLEB - koniecznie suszony; zawiera dużo soli. Można również podawać suche bułki.
CZOSNEK - ważny ze względu na swoje wzmacniające działanie; dr Łojek nie potwierdził działania odstraszającego
insekty, twierdziła to natomiast jedna ze słuchaczek (czosnek ma bardzo skutecznie odstraszać owady jak i kleszcze).
INNE KARMY - dr Łojek był dość sceptycznie nastawiony do takich wynalazków jak np. banany, zawierające ponoć
sporo magnezu. Jakkolwiek nie stwierdził kategorycznie, że banany, czy inne owoce południowe mogą koniom
szkodzić - w końcu znaleziono przecież szkielet konia sprzed 40 mln lat, który w żołądku (właściwie w tym,
co zostało z tego narządu) miał pestki winogron ! Natomiast pewien słuchacz oznajmił rzecz jeszcze bardziej
szokującą - w Odessie konie wyścigowe skarmia się arbuzami (razem z łupiną) !
Na kolejne pytania typu: "czy konia można karmić [tu wstaw, co chcesz] ?", dr Łojek odpowiadał w tym samym
duchu. Gdy jednak ktoś zapytał: "czy konia można karmić burakami ćwikłowymi ?" nie wytrzymał i westchnął
ciężko: "O Boże !" ;-) Ogólnie stosunek pana doktora do nowych trendów w żywieniu wydaje się zamykać
w kilku punktach: - nie ma co wyważać otwartych drzwi i należy raczej stosować pasze sprawdzone.
- myśląc o podaniu nowego typu paszy należy też mieć na względzie rachunek ekonomiczny (opłacalność
podawania takiej paszy)
- do pasz prefabrykowanych należy podchodzić "z pewną taką nieśmiałością" i raczej dokładnei sprawdzać
wiarygodność producentów, którzy pośród dziesiątków pasz dla bydła i świń mają też jeden czy dwa rodzaje
karmy dla koni. Można natomiast ufać firmom, które specjalizują się w karmach stricte dla koni.
- należy pamiętać, że jednak nie wolno zdawać się na instynkt konia, a teza, że koń nigdy nie zje czegoś,
co mogłoby mu zaszkodzić, jest fałszywa.
Odpowiadając na dodatkowe pytania Dr Łojek stwierdził, że:
Koniom pracującym w normalnej rekreacji (kilka godzin dziennie) specjalne pasze prefabrykowane nie są
w zasadzie potrzebne, a ekonomicznie patrząc nie bardzo się opłacają. Pasze takie (dobrych producentów)
bardzo się przydają dla koni sportowych, intensywnie trenowanych, w przypadku których po prostu nie
da się dostarczyć dostatecznie dużo energii z samym owsem. Możliwe jest (jeśli ma się odpowiednie wiadomości)
przygotowanie tak samo dobrych pasz wysokoenergetycznych we własnym zakresie, ale potrzeba wiele pracy
i czasami specjalnych urządzeń (prażenie, parowanie etc. etc.) więc dużo prościej jest je kupić.
"Na czym polega wybitna odporność koni ras prymitywnych które zadowalają się prawie każdą paszą?" - Nie
stwierdzono żadnych szczególnych mechanizmów trawienia, które dawałyby koniom takich ras przewagę nad
bardziej "szlachetnymi" kuzynami. Wygląda na to, że po prostu ich mniejsze organizmy nie potrzebują
aż takiej ilości i jakości składników pokarmowych. Dzięki temu mogą jeść mniej, unikając przy okazji
problemów z kolkami itp. Ich przewód pokarmowy jest po prostu mniej obciążony. Tak naprawdę nikt tego
typu kwestii dokładnie nie przebadał. W centrum zainteresowania są raczej konie wyczynowe; nikt nie da
funduszy na badanie żywienia np. hucułów.
"Czy obgryzanie drewna - np. żerdzi w ogrodzeniu świadczy o braku mikroelementów w diecie konia?" - Raczej nie.
Jest bardzo wiele koni, które po prostu namiętnie lubią to robić, przy okazji dostarczając sobie trochę
dodatkowego włókna roślinnego. Zawsze warto sprawdzić, czy mają lizawkę i ewentualnie sypnąć nieco jakiegoś
preparatu z mikroelementami, ale nie ma się co przejmować takim objawem.
P.S. Przy okazji kolejnego wykładu prof. Ostaszewskiego (niestety, nie byliśmy...) można się było dowiedzieć
m.in., że dzienna dawka witaminy E jeszcze parę lat temu wynosiła 40mg/kg masy ciała konia. Obecnie należy
tę ilość podwoić.
Utarło się, że witaminy i składniki mineralne to jedno i to samo - tymczasem są to cąłkiem różne związki.
Witamin mamy 13, składników mineralnych znacznie więcej. Witaminy to substancje organiczne nie będące źródłem
energii ani materiałem budulcowym, a niezbędne w małych ilościach (najczęściej jako składnik enzymów) dla
normalnego przebiegu szeregu procesów zachodzących w organizmie zwierzęcia. Niektóre z nich muszą być
udostępnione zwierzętom w gotowej formie, inne zaś w formie prowitamin, które w organizmie zwierzęcym
ulegają przekształceniu w witaminy; jednak na ogół zawsze muszą być one dostarczone z zewnątrz. W zależności
od właściwości fizycznych witaminy dzielą się na: witaminy rozpuszczalne w tłuszczach (A, D, E, K) oraz
witaminy rozpuszczalne w wodzie (B1, B2, B6, B12, C, kwas nikotynowy, kwas pantotenowy). Ze względu na
swoje działanie oraz egzogenny charakter, na uwagę w żywieniu koni zasługują witaminy: A, D, E
oraz kompleks witamin B.
Jak widać witaminy (nomen-omen ze względu na swą niezbędność w organizmie nazywane pierwotnie przez ich odkrywcę,
, "życianami") są... no właśnie, niezbędne !
Wypuszczanie koni karmionych sianem i owsem na wybieg, a nawet krótkoterminowo na pastwiska (2 godz. dziennie)
nie zapewnia takiej dawki pokarmowej, ktora pokrywałaby dzienne zapotrzebowanie na wszystkie witaminy i składniki
mineralne. Stąd w przypadku koni zdecydowanie należy wspomagać ich organizmy pod tym względem przez cały rok.
Oczywiście najlepszą metodą żywienia jest wypas i podawanie warzyw i owoców: marchwi, buraków, jabłek (wszystko
w starannie dobranych dawkach) lub używanie na co dzien wysokogatunkowych pasz. Jeżeli jednak tego nie robimy,
należy do owsa dodawać witaminy w proszku. Witaminy podawane w rozsądnych, małych dawkach, żadnemu zwierzęciu
nie zaszkodziły - oczywiście na okres pastwiskowy należy zmniejszyć ich dawkę i/lub robic przerwy w ich podawaniu.
Pamiętajmy, że trawy nie zawierają prawie w ogóle witamin. Wyjątkiem jest tymotka łąkowa która to jako jedyna
zawiera znaczne ilości witaminy C. Kostrzewa łąkowa i kupkówka pospolita zawierają karoten, czyli prowitaminę
witaminy A - i to tyle. Natomiast wielką zaletą traw jest posiadanie przez niektóre jej gatunki białka o wysokiej
wartości, znacznej zawartości cukrów oraz dość bogatego składu składników mineralnych. tymotka, kostrzewa czy kupkówka
są przy tym, owszem, pożądanym elementem pastwisk, gdyż prócz niewielkiej ilości witamin zawierają substancje
regulujące trawienie, mają właściwości dietetyczne i smakowe, zawierają dużo makro- i mikroelementów, jednak
ich udział nie może przekraczać 10% - nie tylko dlatego, że będą wypierać wartościowe trawy i rośliny
motylkowate, lecz także dlatego, że w nadmiarze wywołać mogą zaszkodzić.
Na pytanie: co lepsze, witaminy w postaci naturalne, czy sztuczne, nie ma jedynej poprawnej odpowiedzi. Witaminy
syntetyczne oczywiście nie będą tak samo dobrze przyswajane przez organizm, jak naturalne - i nic się na to nie
poradzi. W roślinach z kolei są również antywitaminy (np. w czosnku, burakach). Każde zwierzę jest jedyne w swoim
rodzaju, ma swoją przemianę materii, sposób pracy, środowisko życiowe - i pod te wszystkie czynniki powinno się
dobierac dawki witamin i mikroelementów. Pamiętajmy przy tym, że obowiązkiem posiadacza konia jest nie faszerowanie
go witaminami, lecz jedynie wspomaganie uzupełniania niedoborów.
Jak zatem dobrać składniki paszowe pod kątem zawartości witamin i mikroelementów ? Oto podsumowanie, stworzone
przez Bastena na potrzeby jednej z dyskusji na Volcie:
Marchew zwyczajna(Daucus carota) - zawiera witaminy A, B1, B2 i B-karoten, węglowodany, pektyny, sole mineralne:
mangan, wapń, miedź i wiele innych ważnych dla zdrowia i wzrostu składników mineralnych. Ma ona właściwości
przeciwrobaczne (kiedyś była podawana jako skuteczny środek na odrobaczenie) oraz ułatwia gojenie się ran.
Krwawnik pospolity (Achillea millefolium) - jest zielem o wielokierunkowym działaniu: głównie przez zawartość
chamazulenu (węglowodoru cyklicznego) cechuje się właściwościami przeciwzapalnymi i bakteriostatycznymi, poza
tym zmniejsza drobne krwawienia z naczyń włosowatych w płucach oraz w błonie śluzowej; zioło to zwiększa wydzielanie
soku żołądkowego oraz ma działanie przeciwskurczowe, a świeżo zerwane i powieszone w stajni odstrasza muchy.
Mniszek pospolity (Traxacum officinale) - jest cennym ziołem, chętnie wyjadanym przez zwierzęta, którego wartość
pokarmowa dorównuje młodej koniczynie pomimo jego gorzkiego smaku. Główną substancją chemiczną zawartą w mniszku
jest tetrahydrowidentyna B, dzięki czemu posiada on właściwości moczopędne, żółciopędne, wpływa korzystnie na
czynność wątroby, zmniejsza poziom cukru we krwi, pobudza trawienie i łaknienie, jednak trzeba uważać, by nie
nastąpiła jego dominacja w runi.
Krwiściąg lekarski (Sanguisorba officinalis) - jest byliną chętnie zjadaną przez zwierzęta o wysokiej wartości
pokarmowej charakteryzująca się bardzo dobrymi właściwościami dietetycznymi. Jest zasobna w garbniki oraz saponiny,
ma właściwości ściągające, przeciwkrwotoczne i pobudzające czynności żołądkowe.
v
Babka lancetowata ( Plantago lanceolata) - posiada zdrewniałe kwiatostany i bardzo duże liście, chętnie zjadane
przez zwierzęta. Substancje chemiczne zawarte w babce (aukubina, apigenina, kwas krzemowy, garbniki, flawonoidy,
pektyny) sprawiają, że posiada ona działanie przeciwbakteryjne (okłady na rany), przeciwzapalne, osłaniające
i wykrztuśne.
Kminek zwyczajny (Carum carvi) - jest rośliną chętnie wyjadaną przez konie i bydło. Zawiera D(+)karwon (typ:
monoterpen), D(-)limonen, karweol, dihydrokarwon, falkaryndion, falkarynolon, przez co posiada właściwości
mlekopędne, moczopędne, przeciwbakteryjne, przeciwrobacze, żółciopędne, pobudza trawienie i łaknienie oraz
usuwa wzdęcia.
Te wyżej wymienione zioła odgrywają największą rolę przy planowaniu dobrego pastwiska dla koni. Spośród nich tylko
marchew zwyczajna zawiera znaczne ilości witaminy A oraz B1 i B2, w przypadku całej reszty siła tkwi w zupełnie
czymś innym. Podobnie sprawa ma się w stosunku do roślin motylkowatych. Związki czynne, substancje mineralne oraz
makro- i mikroelementy to NIE WITAMINY ! poprawiają one kondycję zwierzęcia ale nie zapewniają mu dziennego
pokrycia zapotrzebowania na nie, więc ich niedobór jest po części maskowany, bo skoro kondycja konia korzystającego
z uroków pastwiska się poprawia to ludzie właśnie myślą, że pupilowi już nic nie brakuje, a to nic mylnego.
Prędzej czy później niedobór co poniektórych witamin da o sobie znać, a przecież "lepiej zapobiegać aniżeli leczyć".
Witamina A (akseroftol) - nazywana jest również wit. wzrostową, przeciwkrzywiczną lub przeciwinfekcyjną. Wskutek
jej niedoboru naskórek rogowacieje, występuje brak wydzieliny błon śluzowych, zmniejsza się odporność skóry na
infekcje bakteryjne, róg kopyta staje się kruchy i wykazuje skłonności do pękania, mają miejsce zaburzenia
w funkcjonowaniu przewodu pokarmowego i systemu oddechowego oraz układu płciowego - występuje obumieranie płodów,
ronienie oraz niedorozwój źrebiąt. Ponad to przy niedoborze wit. A, opóźnia się odbudowa wewnętrznych warstw kości,
na skutek czego ich światło się zacieśnia, co prowadzi do ucisku przebiegających przez powłoki kostne włókien
nerwowych i w konsekwencji powoduje nieswoiste kulawizny. Brak witaminy A powoduje także uszkodzenie ścięgien u koni.
W paszach naturalnych witamina A bezpośrednio nie występuje, pojawia się ona w postaci beta-karotenu czyli
prowitaminy wit. A we wszystkich częściach roślin zawierających czerwony i żółty barwnik. Wiec uzasadnioną rzeczą
jest jej wprowadzanie w formie sztucznej do pasz, pamiętając przy tym, że wysoka zawartość azotynów w paszy (marchew)
wpływa hamująco na przemianę beta-karotenu na wit. A. Zbyt duże dawki wit. A stosowane przez dłuższy okres czasu
są szkodliwe, gdyż powodują kruchość i łamliwość kości oraz nadmierne łuszczenie naskórka.
Witamina D (kalcyferol) - jest wit. przeciwkrzywiczną - antyrachityczną. Odgrywa bardzo ważną rolę w przemianie
materii, a szczególnie w resorpcji i wbudowywaniu w szkielet wapnia i fosforu. Braki jej u starszych koni
powodują wystąpienie łamliwości kości, sztywność i opuchliznę stawów, sztywność chodów, nadwrażliwość a u źrebiąt
wykrzywienie kończyn i rozdęcie stawów. Witamina D musi być dostarczana koniom systematycznie. Zapotrzebowanie
na wit. D może być pokrywane witaminami zawartymi w paszy lub prowitaminami, które nagromadzone są w skórze,
a które pod wpływem promieni słonecznych zamieniają się w wit. D, pamiętać przy tym należy aby zadawana koniom
pasz była jak najwyższej jakości. Dobrym źródłem wit. D jest pasza suszona na słońcu lub skarmianie koni
naświetlonymi na słońcu ziarnami owsa inną sztuczką rozwiązującą brak odpowiedniej jakości siana jest skarmianie
koni naświetlonymi drożdżami pastewnymi, lub zadawanie tranu, a także podawanie preparatów syntetycznych.
Witamina E (tokeferol) - jt. tzw. wit. płodności. Ma ona szczególne znacznie dla dobrego stanu mięśni i wątroby.
Zapobiega uszkodzeniom naczyń krwionośnych, chroni błonę cytoplazmatyczną czerwonych krwinek i zwiększa ich na
działanie hemolityczne niektórych związków. Niezbędna jest do prawidłowego utrzymania funkcji jąder u ogierów oraz
zapobiega resorpcji płodu u klaczy. Działa przeciwutleniająco, chroniąc przed oksydacją i inaktywacją NKT oraz wit.
A (chroni przed chorobą żółtego tłuszczu występującą u źrebiąt) W lecie wystarczającym jej źródłem są zielonki, ale
tylko te dobrej jakości w innym przypadku dostarczona musi być w postaci syntetycznej. W przypadku skarmiania
przestarzałego siana i długo składowanego gniecionego lub śrutowanego owsa konieczne jest zadawanie witaminizowanych
mieszanek mineralnych.
Witamina K - zwaną wit. przeciwkrwotoczną jest niezbędna do prawidłowego krzepnięcia krwi. W przypadku wit. K nie
ma potrzeby dostarczania jej z zewnątrz, bowiem w odpowiednich ilościach syntetyzowana jest w jelicie ślepym
przez mikroorganizmy. Natomiast źrebięta, u których jelito ślepe nie jest w pełni rozwinięte, są zaopatrywane
w wit. K w mleku matki. Syntetyczne podawanie wit. K jest konieczne w sytuacjach wyniszczenia mikroflory jelitowej
podczas biegunek lub przez środki farmakologiczne oraz w sytuacji dostania się do organizm konia antywitaminy
wit. K - dikumarolu pochodzącej z zepsutej paszy lub powstającej z kumaryny występującej np. w nostrzyku białym.
Witamina B1 (tianina) - jest czynnikiem antyneurotycznym. Odgrywa ważną rolę w przemianie węglowodanów. Niedobór
jej powoduje zahamowanie przemian kw. pirogronianowego i mlekowego, zaburzenia czynności układu nerwowego, zapalenia
nerwów, nadwrażliwość - lękliwość, przykurcze i niedowład mięśni kończyn, uszkodzenie mięśnia sercowego, zwolnienie
i arytmię jego czynności. Zapotrzebowanie konia na wit. B1 wzrasta dość znacznie przy zwiększeniu intensywności
paszy, dlatego zalecane jest zadawanie jej syntetycznych odpowiedników. Przy mało intensywnej pracy i treningu
zapotrzebowanie na wit. B1 jest w pełni pokrywane przy wyrównanym żywieniu, urozmaiconej diecie oraz stosowaniu
pasz wysokiej jakości. Część wit. B1 produkowana jest przez mikroflorę w jelicie ślepym, zabronione jest stosowanie
w żywieniu koni spleśniałego siana, pasz treściwych kiepskiej jakości oraz ubogich we włókno, bowiem nie dosyć
że nie zawierają one tej witaminy to jeszcze powodują wyniszczenie mikroflory jelita ślepego, która syntetyzuje
ową wit. Szczególnie bogate w wit. B1 śa drożdże, otręby pszenne i ryżowe, natomiast ubogie w wit. B1 są zielonki,
siano, ziarno zbóż.
Witamina B2 (ryboflawina) - spełnia istotną rolę w przemianach energetycznych w organizmie oraz w procesie
asymilacji skł. pokarmowych. Jej braki są przyczyną kataralnego zapalenia skóry, okresowej ślepoty konia,
spastycznego porażenie mięśni zginaczy, zahamowania wzrostu i rozwoju. Zapotrzebowanie na wit. B2 jest na ogół
zaspokajane, gdyż występuje ona w znacznych ilościach w sianie, ale tylko tym dobrym gatunkowo, ponad to jej
największe ilości występują w drożdżach. Wit. B2 tak samo jak B1 syntetyzowana jest także w jelicie ślepym.
Witamina B6 (pirydoksyna) - jest składnikiem enzymów związanych z przemianą białka. Jej niedobór jest przyczyną
zapalenia skóry, niedokrwistości, zahamowania wzrostu, ogólnego osłabienia oraz zwiększonej pobudliwości nerwowej.
Wit. B6 występuje w nasionach roślin motylkowatych, ziarnie zbóż, zielonce oraz w bardzo dobrym gatunkowo sianie,
syntetyzowana jest także w jelicie ślepym. Stosowanie preparatów syntetycznych zawierających wit. B6 jest wskazane
w wypadu żywienia zwierząt złymi jakościowo paszami.
Witamina B12 (kobalamina) - jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania wszystkich komórek ciała, a szczególnie
układu nerwowego i przewodu pokarmowego. Posiada właściwości czynnika białka zwierzęcego, istotnego dla procesu
wzrostu. Syntetyzowana jest i resorbowana w jelicie ślepym koni i w normalnych warunkach nie obserwuje się jej
braków.
Kwas pantotenowy - jest składnikiem koenzymu biorącego udział w przemianie tłuszczów i innych związków przez
co odgrywa bardzo ważną rolę w gospodarce energetycznej organizmu zwierzęcego. Niedobory tej wit. nie są obserwowane,
gdyż jest ona syntetyzowana przez mikroflorę przewodu pokarmowego konia. Wit. ta w większych ilościach występuje
w lucernie, drożdżach oraz otrębach pszennych.
Niacyna - wit. PP - wykazuje działanie przeciwpelagryczne, zapobiega występowaniu zapaleniom skóry. Brak wit. PP
powoduje zapalenia skóry, biegunki i zahamowanie wzrostu. Dużo wit. PP występuje w drożdżach oraz w lucernie
i otrębach pszennych.
Kwas foliowy - jest wit. niezbędna dla krwiotwórczych czynności szpiku kostnego. Kwas foliowy jest syntetyzowany
mikrobiologiczne w przewodzie pokarmowym konia. Dużo kwasu foliowego zawierają rośliny zielone bogato ulistnione,
jednak zalecanie jest wprowadzanie syntetycznych form tej wit. do paszy.
Witamina H (biotyna) - zapobiega schorzeniom skóry. Tak jak kwas foliowy syntetyzowana jest mikrobiologiczne
w przewodzie pokarmowym konia. Biotynę zawierają pasze pochodzenia roślinnego jak i zwierzęcego jednak bardziej
wskazane jest jej syntetyczne zadawanie do paszy.
Witamina C (kw. askorbinowy) - u koni przypisuje jej się zwiększanie odporności na choroby zakaźne oraz
zapobieganie zmęczeniu. Stosowanie wit. C przyczynia się do lepszego dopływu tlenu do mięśni i opóźnia w ten
sposób stan zmęczenia i znużenia. Duże ilości wit. C zawierają rośliny zielone, ziemniaki oraz kiełkujące
nasiona. Mleko klaczy wykazuje się największą zawartością wit. C, dlatego też jej braki u źrebiąt ssących
nie występują. Badania wskazywały także, że dorosłe konie żywione dawkami paszy prawie całkowicie pozbawionymi
wit. C nie wykazywały spadku jej zawartości we krwi i moczu nawet przy ciężkiej pracy.
Przedstawione w powyższym tekście sposoby zastępowania syntetycznych witamin ich naturalnymi odpowiednikami zdają
egzamin wówczas, jeżeli w żywieniu koni stosujemy pasze najwyższej jakości, których technologia produkcji dba
o to by wszystkie zawarte w nich składniki pozostawały na jak najwyższym poziomie. Co nie świadczy o tym, że
zmieniam zadanie co do zadawania koniom witamin w okresie padokowania. Bo po pierwsze przedstawione powyżej
możliwości zdają egzamin wówczas gdy mamy jednego lub dwa konie, gdyż obsługa ich nie jest aż taka czasochłonna
i większą część cennego czasu możemy poświęcić na przygotowanie dla nich owego pokarmu oraz gdy posiadamy
wspomniane wyżej dobre jakościowo pasze, i nabyliśmy umiejętności prawidłowego zbilansowania ich dawek. W przypadku
większego stada metody te mają mniejsze znaczenie bytu i w parze z nimi powinno "iść" podawanie witaminizowanych
mieszanek mineralnych. Po drugie rozpoczynając sezon pastwiskowy, który trwa od wczesnej wiosny do jesieni, nie
dostarczamy koniom w pierwszym okresie wypasu pokrycia całkowitego zapotrzebowania na witaminy i wszelkie składniki
pokarmowe i mineralne, bowiem jest to czas w którym wegetacja większości roślin rusza i wartościową pasze osiągniemy
z nich dopiero po paru tygodniach, do tego czasu karmiąc konie sianem i paszą treściwą z poprzedniego roku, a więc
pokarmem ubogim w witaminy i składniki pokarmowe. A więc zadawanie witamin w okresie padokowania jest rzeczą
jak najbardziej właściwą i godną polecenia, wystarczy że po prostu zmiejszymi trochę dawki witaminizowanych
mieszanek mineralnych lub zastosujemy ten drugi polecany przeze mnie sposób.
Tyle Basten - Voltowa alfa i omega w kwestiach żywieniowych. Na zakończenie dla porządku trzeba jeszcze dodać,
że Masterhorse, jeden z bardziej znanych producentów preparatów witaminowych podaje, że nadmiar niektórych witamin
może być szkodliwy. Objawem przedawkowania witaminy A jest depresja, obniżona wydolność mięśni, nastroszona sierść.
Objawem przedawkowania witaminy D jest utrata apetytu, skurcze mięśni. Z kolei nadmiar witaminy D3, która jest
niezbędna do prawidłowego rozwoju kości, prowadzi do zakłócenia transport wapnia do kości, a w rezultacie
paradoksalnie może doprowadzić do krzywicy.
Poniższa wiedza powinna być oczywista dla każdego posiadacza konia. Czy jednak tak jest ? Oceńcie sami...
OBIERKI
Te kilka zdań zdecydowałem się napisać pod wpływem ciekawej dyskusji na Volcie. Przy okazji dyskusji nt.
grodzenia wybiegów ktoś zaczął narzekać na to, że sąsiedzi "zza płota" podkarmiają mu konie - o zgrozo -
obierkami kartoflanymi, które, jak wiadomo, są bardzo szkodliwe, wręcz trujące ! Ponieważ w naszej stajni
(w wielu innych też) podawanie obierek od czasu do czasu jako dodatku do paszy jest rzeczą normalną,
temat mnie zainteresował. Przed oczyma stanął mi też obraz pewnej znajomej, która koniom obierała jabłka
ze skórki i pracowicie wybierała pestki, bo w pestkach są trujące cyjanki...
Prawda, jak zwykle w takich przypadkach, leży pośrodku.
W surowych obierkach z ziemniaków znajduje się organiczny związek chemiczny, silnie toksyczny glikozyd
o nazwie solanina. I to jest fakt. Jest ona szkodliwa głównie dla dzieci - zjedzenie surowego ziemniaka
powodować może gorączkę i biegunkę, co wykorzystują niektóre przedsiębiorcze małolaty do wymigania się
od szkoły. Solanina występuje w bulwach, ale przede wszystkim w skórce ziemniaczanej i owocach ziemniaków
(zielonych kulkach, rosnących na łodygach). Jest jej też sporo w zielonych pomidorach. W przypadku
ziemniaków czynniki takie jak: uszkodzenia mechaniczne, działanie światła, także spotykane zielenienie bulw
wystawionych zbyt długo na świetle w sklepach zwiększają zawartość glikoalkaloidów. Jednak z lektury bardziej
wiarygodnych publikacji internetowych (np. http://www.agro-info.org.pl) wynika że jak pokazują wyniki
badań głównym czynnikiem decydującym o syntezie solaniny jest odmiana, dopiero zadziałanie ww. czynników może
nawet podwoić zawartość substancji. Szczególnie dużo solaniny znajduje się w kiełkach ziemniaczanych (tj.
w bardzo starych ziemniakach, przechowywanych w pomieszczeniu ciepłym i nie w pełni zacienionym). Pamiętać
trzeba też, że praktycznie wszystkie ziemniaki dopuszczone w Polsce do sprzedaży to odmiany zmodyfikowane
genetycznie, mające "z definicji" niską zawartość glikoalkaloidów, tj. poniżej 50 mg/kg świeżych bulw.
Zatem: nie ma w praktyce przeciwwskazań do podawania koniom ziemniaków lub obierek ziemniaczanych, o ile są
one umyte, świeże, bez kiełków i zazielenień, oraz oczywiście stanowią dodatek paszowy, a nie podstawę żywienia.
Zawartość solaniny i innych szkodliwych azotanów i glikoalkaloidów silnie zmniejsza się podczas gotowania
lub parowania ziemniaków, więc jeśli jest taka możliwość, można obierki np. sparzyć wrzątkiem.
Płatki ziemniaczane suszone (coś a'la chipsy) uznawane są przez prof. Zwolińskiego za najlepszą paszę spośród
suszów. Twierdzi on, że są lekkostrawne i nie wywołują ujemnych skutków, wpływając dodatnio na kondycję
i siłę. Są "wysokoenergetyczne" i mogą zastąpić nawet do 70% dziennej dawki paszy treściwej, jednakże nie
mogą być stosowane jako jedyna pasza z powodu nie najwyższej zawartości białka (tu zaleca podawanie
z dodatkiem bobiku). Jako dawkę zalecaną podaje (w zależności od rasy konia i charakteru jego pracy)
2-6 kg płatków zwilżonych i z dodatkiem sieczki, soli oraz preparatów wapniowych. Zwraca uwagę, że płatki
podane na sucho mogą pęcznieć w przewodzie pokarmowym i w efekcie spowodować kolkę. Te same uwagi odnoszą
się do zwykłego suszu ziemniaczanego. Jeśli chodzi o ziemniaki w ogólności, zaleca je dla koni roboczych
na surowo (!), parowane lub pieczone i w dawce od 10 do nawet 20 kg dziennie dla konia ciężko pracującego.
Pisząc o solaninie podaje, że zagrożenie to występuje głównie wiosną(czytaj: w starych ziemniakach),
zaleca więc ich parowanie. Zauważa też, że parowanie niszczy witaminy B i C.
Jeśli ktoś nadal uważa, że obierki to straszna trucizna dla konia, to proponuję przyjrzeć się następującemu
wyliczeniu: przyjmuje się, że "stężenie solaniny powyżej 100 mg w kg świeżej masy bulw pogarsza ich smak,
a stężenie powyżej 200 mg/kg może wpływać niekorzystnie na zdrowie człowieka (powodować biegunkę).
Z danych nt. trucizn wynika, że dawka śmiertelna typu DL50 (powodująca zgon 50% populacji) solaniny to 200 mg
(0,2 g) na kg masy ciała (tu: myszy). Wprawdzie koń to nie mysz, no ale zróbmy jednak przeliczenie: 200 mg
razy 550 kg masy ciała konia daje dawkę śmiertelną DL50 równą 110 gram. Skoro 1 kg "przechodzonych" ziemniaków
może w szczególnych przypadkach zawierać 200 mg (0,2g) solaniny, więc aby taką dawkę przyjąć koń musiałby
zjeść - uwaga - 550 kg ziemniaków, czyli tyle, ile sam waży... A w przypadku ziemniaków o genetycznie
uwarunkowanej niskiej zawartości solaniny musiałby ich pewnie zjeść ze 3 razy tyle... A przecież nikt przy
zdrowych zmysłach nie podaje koniowi nawet kilku kg ziemniaków naraz, że o pół tony nie wspomnę. Cała
ta sprawa ze szkodliwością obierek przypomina mi jako żywo czytany kilka lat temu artykuł o rakotwórczości
pewnego związku chemicznego, dodawanego do żywności w celu zachowania jej koloru. Stosowało się go m.in. do
owoców w likierze, a skutki spożycia były strrraszne. Tyle tylko, że po prostych przeliczeniach dawek
podanych w owym artykule wychodziło, że by mieć 50% szans zachorowania, musiałbym codziennie przez 50 lat
wsuwać litr wisienek w likierze. Dla mnie to rewelacja: przez pół wieku dzień w dzień być zdrowo "nawalonym"
i przy tym mieć 50% szans na zachowanie zdrowia !
CHLEB
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że w szczególnych przypadkach już kromka chleba może zabić konia...
Chleb świeży, wilgotny, ma bowiem tendencje do przeradzania się w "kluchę", która może zaczopować przewód
pokarmowy zwierzęcia, a w następstwie kolkę i nawet zgon.
Większość z nas, szczególnie osoby z nieco starsze gopokolenia, pamięta stary serial komediowy pt. "Wojna
Domowa. W niemal każdym odcinku pojawiał się starszy pan z teczką, który pukał do drzwi i wygłaszał kwestię:
"Dzień dobry ! Zbieram suchy chleb. Dla konia". Utrwalił się stereotyp, że konia można karmić chlebem, bo
przecież cóż może być mniej szkodliwego ! A jednak... Ta serialowa wypowiedź ma sens, niestety nie zawsze
dostrzegany: zbiera się SUCHY chleb dla konia ! Suchyu chleb jako dodatek, czy nagroda dla konia jest na
ogół chętnie przez zwierzę przyjmowany i jesli jest naprawdę SUCHY (tj. taki, że kromką można gwoździe
wbijać), nie stanowi jakiegokolwiek zagrożenia.
Do naszej stajni często przychodzą różne osoby, z czystej sympatii przynosząc nam m.in. całe wory chleba.
Nawet, jeśli wydaje się on suchy, jest zawsze starannie przebierany. Niejednokrotnie okazuje się, że
pomiędzy suchymi pajdkami znajdują się takie "półsuche", a nawet posmarowane "Nutellą" ! Wśród tych
"suchych inaczej" trafiają się - co zrozumiałe - takie ze śladami pleśni. Oczywiście usuwamy je, a pozostałe
skrupulatnie dosuszamy tak, by mogły być skarmiane ku zadowoleniu naszemu i naszych koni.
MARCHEW, GRUSZKA I PIETRUSZKA
To kolejne przypadki szczególne. Marchew jest cenną paszą objętościową (!) i jako taka może być podawana
w dużych ilościach (Zwoliński podaje, że nawet do 10 kg dziennie). Jednakże tak, jak ziemniaki należy
podawać bez kiełków, tak marchew należy podawać całkowicie pozbawioną naci.
Pietruszka (korzeń !) jest rzadko podawana koniom - a szkoda. Ze względu na bardzo wysoką (w porónaniu
z innymi warzywani) zawartością witamin stanowi ona wręcz "bombę witaminową". Wprawdzie pietruszka
jest 2-3 razy droższa od marchewki, zwłąszcza w okresie zimowym, lecz zdecydowanie sądzę, że warto ją
podawać jako dodatek paszowy.
Smakowite gruszki natomiast mogą być podawane wyłącznie jaki "szczątkowy" dodatek. Praktycznie wszystkie
źródła pisane przestrzegają przed podawaniem więcej niż 1-2 gruszki jednorazowo, uzasadniając to
prawdopodobieństwem kolki.