Podczas kursu sędziowskiego Gosia odbyła bardzo ciekawą rozmowę z jedną z biorących w nim udział pań, która
na co dzień pracuje w Irlandii, w stajni zajmującej się hodowlą koni wyścigowych. Rozmowa ta stała się inspiracją
do napisania tego oto artykuliku. Prócz tej rozmowy materiałem do niego były opisy z kilku irlandzkich stron
poświęconych wyścigom oraz bardzo ciekawe informacje zamieszczone w sieci przez panią Agnieszkę Wróblewską.
Wyspy Brytyjskie mają bardzo bogatą tradycję we wszystkich dziedzinach związanych z końmi, a Irlandia jest wśród
nich prawdziwym centrum hodowli koni wyścigowych. O ile w naszym kraju tory wyścigowe można - dosłownie ! - policzyć
na przysłowiowych "palcach jednej ręki stolarza" (warszawski Służewiec, wrocławskie Partynice i sopocki Hipodrom),
o tyle tam niemal każde większe miasto na swój tor. Hodowla koni wyścigowych jest zajęciem bardzo popularnym.
Końmi tymi są głównie folbluty - jednak są to zupełnie inne folbluty, niż te znane z polskich stajni. Na pierwszy
rzut oka widać, że są przede wszystkim nieco niższe i nieco mocniejszej budowy. Są też zupełnie inaczej karmione -
konie nie trenujące spędzają całe dnie na łąkach, żywiąc się trawą, będącą podstawową paszą. O ile w Polsce sezon
pastwiskowy trwa pół roku, o tyle tam - niemal cały rok. Jest to zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę morski klimat
z panującą przez prawie cały rok temperarurą powyżej zera, co sprzyja stałemu wzrostowi traw. Temu sposobowi chowu
(dużo pasz objętościowych) irlandzkie folbluty zawdzięczają swoje optycznie nieco zbyt masywne kształty. Prócz trawy
jako paszy objętościowej używa się też sianokiszonki - tak popularne u nas siano ze względu na deszczowy klimat
Irlandii jest tam towarem drogim.
Konie niepracujące nie dostają owsa w ogóle, pracujące zaś karmione sa raczej gotowymi wysokoenergetycznymi premiksami
paszowymi. Dla koni pracujących sama trawa byłaby bowiem dietą zbyt mało skoncentrowaną, zawierającą zbyt dużo wody
i niepotrzebnie obciążającą przewód pokarmowy. Lekko pracujące dostają pasze treściwe w małych ilościach, natomiast
konie w bardzo intensywnym treningu - nawet dawki czasem przekraczające 10 kg dziennie. Pasze "sklepowe" na ogół są
oparte na lucernie i jęczmieniu, z dodatkiem owsa, kukurydzy, różnych otrąb, siemienia lnianego, wysłodków buraków
cukrowych, melasy itp. Różnorodność pasz jest naprawdę ogromna. Jeśli czasem (rzadko) jest coś do takich gotowych
pasz dodawane, to zwykle nie jes tto owies, a kukurydza lub otręby. Typowo polskie karmienie ziarnem w czystej postaci
jest rzadko praktykowane ze względu na problemy z jego przechowywaniem (wszechobecna wilgoć).
Konie lekko pracujące otrzymują swoją porcję paszy treściwej 3 razy dziennie, te ciężej pracujące - 4 razy (ostatni
posiłek o 10-tej wieczorem). Oprócz tego dostają oczywiście wspomnianą sianokiszonkę i rzecz jasna różne witaminy,
suplementy itp. Tu jeszcze mała dygresja: cena 20-kilogramowego wora takiej paszy waha się od 8 do 12 funtów
(w przeliczeniu po kursie z 01.10.2010 - 37-55 zł). Te najdroższe to pasze "full wypas" dla źrebiąt, czy matek
karmiących. Tymczasem w naszych sklepach takie pasze (Baileys, Dodson & Horrell, czy Spillers) kosztują od 75 do
155 zł, czyli 3 razy drożej - ciekawe, dlaczego ?... Dostęp do niemal wiecznie zielonych pastwisk i niskie ceny
pasz to podstawowe różnice w sposobie hodowli koni w Irlandii i Polsce.
Trening konia wyścigowego rozpoczyna się bardzo wcześnie, bo już w wieku 2 lat. Jest to częściowo trening pod
jeźdźcem, ale tak naprawdę jest to tylko króciutka jazda spacerowa, trwająca przeciętnie zaledwie koło 10 minut.
Konie 3-letnie w okresie od września do marca są już bardziej poważnie przygotowywane do zbliżającego się sezonu
wyścigowego w swojej stajni. Zbudowanie toru to droga inwestycja, więc nic dziwnego, że znakomita większość stajni
swoich torów nie posiada. Ba, część z nich nie posiada nawet większych placów do jazdy ! Ten etap treningu młodych
koni odbywa się więc po prostu na posiadanych przez ośrodek łąkach. Czasem w niektórych miejscach tworzone są
namiastki torów - teren jest po prostu przeorany i wyrównywany.
Taki trening wygląda również inaczej niż to, co u nas uważa się za dobrą praktykę w jeździe konnej. Nie ma tam
rozprężania koni ani przed jazdą, ani po niej. Po prostu wsiada się na konia i po krótkiej chwili stępa przechodzi
do galopu.
Po takim kilkumiesięcznym wstępnym przygotowaniu konie są zazwyczaj oddawane do prefesjonalnej stajni wyścigowej.
Profesjonalna od nieprofesjonalnej różni się... a jakże, posiadaniem toru ! Jeśli natomiast posiadacz konia chce
sam zająć się traningiem swego wierzchowca, może sobie tor wynająć odpłatnie, na godziny. Pakuje swoje konie do
koniowozu, zawozi je na taki tor i o umówionej porze ma go do swojej dyspozycji. Wynajem toru to bardzo popularna
metoda, z której korzystają nawet niektórzy bardzo znani w światku wyścigowym irlandzcy właściciele i trenerzy.
Kariera konia wyścigowego jest bardzo krótka - słynny Montjeu, urodzony w roku 1996, już w 2001 przeszedł na
emeryturę. Inny wielki irlandzki "ścigant", Duke of Marmalade, zakończył karierę jako czterolatek. Jeśli koń
nie osiąga oczekiwanych rezultatów, z konia czysto wyścigowego staje się tzw. hunterem - wszechstronnym koniem
wierzchowym, używanym np. do popularnych gonitw terenowych, "polowania na lisa", czy do zwykłej jazdy. Może być
też czasem wykorzystany do dalszej hodowli. Jeśli jednak utracił swoje cechy konia wyścigowego z racji kontuzji
lub wieku, to zwykle trafia do ubojni. Choć zdarzają się wykupy takich koni w celu zapewnienia im emerytury, to
jednak w większości przypadków nikt się specjalnie z takim "niepełnowartościowym" zwierzęciem nie patyczkuje.
Posiadanie konia wyścigowego w Irlandii oznacza spore koszty. Tylko najlepsze konie zdobywają nagrody finansowe,
zwracając swoim właścicielom ponoszone nakłady. Roczny koszt posiadania, treningu, podróży i opłat wszelkich to
kwoty rzędu 10 tysięcy euro. Z uwagi na koszty część osób chcących posiadac konia wyścigowego łączą się w tzw.
partnerstwa (2-4 osoby) lub syndykaty (do 20 osób, z których jedna bierze konia w leasing i występuje jako szef
syndykatu). Często też konie wyścigowe stanowią formalnie własność firmy lub klubu wyścigowego. Opłaty związane
z posiadaniem konia wyścigowego obejmują też obowiązkową przynależność do Turf Club - jest to organizacja
mająca od ponad 220 lat pieczę nad całokształtem wyścigów konnych w Irlandii. Została założona w 1790 roku i po
połączeniu z Irish National Hunt Steeplechase Committee (INHSC) odpowiada za całokształt spraw związanych
z wyścigami na torach i wyścigami terenowymi. Jest to taki odpowiednik naszego Polskiego Klubu Wyścigów Konnych,
tyle, że z większymi tradycjami i uprawnieniami.
W ostatnim czasie rynek koni wyścigowych przeżywa pewien kryzys, będący pochodną światowego kryzysu ekonomicznego.
Mniej było potencjalnych nabywców, ceny spadały, wartość euro także, więc hodowcy próbowali ograniczy swe wydatki.
Oszczędzano na drogim sianie i ściółce (ścielenie co 2-3 dni). Posiadacze klaczy hodowlanych ograniczali do minimum
ich pobyty hotelowe w innych ośrodkach, związane z kryciem lub porodem. Zaoszczędzone tak pieniądze inwestowano
w stanówki najlepszymi ogierami, by zwiększyć szanse na korzystną sprzedaż młodych koni. Zaczęto oszczędzać także
na pracownikach. Do niedawna bardzo popularne u nas były wyjazdy do Irlandii w celu podjęcia pracy przy koniach
i w stajniach. Teraz podjęcie takiej pracy jest trudniejsze, bardziej zwraca się uwagę na wiedzę kandydata
i rekomendacje z innych ośrodków. Dla chcących pracować z końmi w Irlandii organizowany jest co roku 6-miesięczny
kurs hodowli koni pełnej krwi angielskiej (Irish National Stud Thoroughbred Breeding Course). W ramach kursu
prowadzone są wykłady z podstaw anatomii i fizjologii, żywienia, kucia i rozczyszczania, stanówki i rozrodu koni.
Omawiane są takie sprawy, jak: analiza rodowodów, warunki rejestrowania koni, praca bukmacherów, organizacja
wyścigów konnych. Poruszane są też zagadnienia z zakresu wyceny, współwłasności, oraz ubezpieczeń i reklamy
hodowlanej. Program obejmuje także część praktyczną: opiekę nad końmi (głównie klaczami i źrebiętami), pracę
przy stanówce i w porodówce, opiekę nad klaczami i źrebiętami, zajęcia z roczniakami, ale też np. wyjazdy do
stadnin, na aukcje i na wyścigi. Zaliczenie kursu jest uwarunkowane zdaniem serii egzaminów. Nie jest to jedyny
kurs tego typu, bardzo znany jest np. darmowy kurs sponsorowany przez szejka Mohammeda bin Rashid Al Maktoum,
wiceprezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wszystkich zainteresowanych ostrzegam: wymagana jest bardzo
zaawansowana znajomość języka angielskiego i wyższe wykształcenie, a na 1 miejsce przypada ponoć "tylko" 50
kandydatów !...
Zródła:
rozmowa z Elżbietš Wnuk :)
http://www.irish-national-stud.ie/
http://www.nationalstud.co.uk/
http://www.haddontraining.co.uk/
http://www.darleyflyingstart.com/
http://www.zmdom.com.pl/