Ja, Tomek_J, niniejszym uroczyście oświadczam, że zbieżność daty powstania tego tekstu
z datą zbliżającego się Dnia Kobiet jest czysto przypadkowa !
Od ładnych paru lat powstają całkiem licznie stowarzyszenia i grupy nieco mniej formalne, których celem jest
podtrzymywanie pamięci o kawalerii i tradycji kawaleryjskich. Jednak od czasów, gdy kawaleria była wciąż
jeszcze podstawą każdej armii, niedługo minie wiek. Niegdyś walką z konia zajmowali się mężczyżni, a dziś
jeździectwo to sport przede wszystkim damski, nie dziwi zatem, że w gronie współczesnych ułanów jest bardzo
liczne grono amazonek. Nie każdemu się to podoba - do tego stopnia, że kilka lat temu (bodajże w roku 2006)
na łąmach Nowego Przeglądu Kawaleryjskiego znalazł się "list otwarty", sygnowany przez m.in. weteranów dawnej
kawalerii. Pisano w nim:
"W związku z coraz częstszymi przykładami jawnego i bezprzykładnego łamania,
przez część środowisk jeździeckich w Polsce, podstawowych zasad, jakie nam przyświecały w trakcie służby na
rzecz Ojczyzny, apelujemy do ich sumienia oraz poczucia honoru, aby w imię szacunku dla żyjących jeszcze
weteranów kawalerii oraz tradycji jazdy polskiej, środowiska te natychmiast zaprzestały praktyk niezgodnych
z prawem jak i honorem postępowania, które w sposób bezprecedensowy narusza naszą cześć jak i wypacza ideę
kawaleryjskiej tradycji. Do haniebnych i niezgodnych z prawem, jak i tradycją kawaleryjską zjawisk zaliczamy
zwłaszcza (...) nieregulaminowe używanie mundurów kawaleryjskich, w tym przez osoby nieuprawnione, zwłaszcza
jeźdźców płci żeńskiej. Wymienione wyżej przykłady łamania prawa i tradycji zawsze spotkają się z naszą
dezaprobatą, jako weteranów kawalerii polskiej, a także jak sądzimy współczesnego środowiska żołnierzy
zawodowych i rezerwy, zaniepokojonych rozpowszechnianiem niekorzystnego i deprecjonującego stopnie i znaki
sił zbrojnych zjawiska."
Cóż, jest faktem, że w kawalerii II Rzeczypospolitej kobiety generalnie nie służyły konno. Jednakże pozostając
z całym szacunkiem dla sygnatariuszy listu wypada powiedzieć, że w swym konserwatyzmie nieco mijają się oni
z prawdą historyczną. Jak bowiem wiadomo od każdej reguły są przecież wyjątki, Oto one:
1) Wanda Gertz
W roku 1918 we Lwowie założono organizację wojskową - Ochotniczą Legię Kobiet. Zgłaszały się do niej kobiety
chcące walczyć o niepodległość Polski. Początkowo panie pełniły służbę pomocniczą, ale wraz z rozwojem działań
wojennych i niedoborami żołnierzy niejednoktornie były kierowane do walki z bronią w ręku. Brały udział np.
w bitwie o Lwów, czy w walkach o Wilno. Organizacja liczyła w roku 1919 ok. 400 kobiet, a 2 lata później -
już 2500 członkiń. W OLK mogły walczyć kobiety w wieku od 18 do 40 lat, przy czym mężatki zobowiązane były
do przedstawienia zgody męża na odbycie 6-miesięcznej służby. Ochotniczki musiały przedstawić też świadectwo
moralności (wydawane przez właściwy posterunek Policji Państwowej lub proboszcza, ewentualnie jako świadectwo
dwóch znanych osób). Służba miała dokładnie taki sam charakter, jak jak w przypadku mężczyzn, przy czym w
trosce o moralność wprowadzono zasadę, że rozmowa legionistki z mężczyzną lub spacer z nim, karane były
aresztem nawet wtedy, gdy tym panem był narzeczony ochotniczki. Jak widać lekko nie było...
Jedną z najbardziej znanych postaci tamtego okresu była Wanda Gertz (ps. Lena, Kazik, 1896 - 1958).
W latach 1913-1915 brała udział w działaniach organizacji zwanej Konfederacją Polską, której członkowie
zajmowali się kolportażem ulotek niepodległościowych, ćwiczeniami strzeleckimi oraz produkcją chlebaków
dla Batalionu Warszawskiego Polskiej Organizacji Wojskowej - tajnej organizacji założonej w Warszawie w 1914
roku z inicjatywy Józefa Piłsudskiego. We wrześniu Batalion wyruszył na front. Obowiązywał wówczas zakaz
przyjmowania kobiet do służby liniowej, więc Wanda Gertz musiała uciec się do oszustwa. Pod nazwiskiem
"Kazimierz Żuchowicz" i ze sfąłszowanymi dokumentami zgłosiła się w męskim przebraniu do służby w I Brygadzie
Legionów Polskich. W kamuflażu pomogóy jej koleżanki z drużyny, które dostarczyły ubranie i zajęły się fryzurą.
Została przyjęta przez komisję rekrutacyjną i skierowana do koszar w Lublinie. Tam okazało się, że każdy
rekrut musi przejść oględziny lekarskie. Podstę wyszedł na jaw, lecz oficerowie nie tylko nie odesłali jej
do domu, ale pomogli, pomagając ukryć płeć. Zaopiekowął się nią major Michał Romer, u którego była przez
krótki czas ordynansem. Przeszła pozytywnie rekrutację, a na późniejsze docinki kolegów, że jest przebraną
kobietą, odpowiadała: "O tobie mówią to samo". Po zaledwie 2 tygodniach "ordynansowania" zaczęła pełnić
służbę m.in. jako kanonier w II baterii haubic 1 pułku artylerii (w latach 1914-1916). Wspominano: "Poza
kilkoma osobami, w dowództwie prawie nikt nie wiedział, że Kazik Żuchowicz jest dziewczyną. Wykonywała
najcięższe prace, nie chciała pokazać swojej słabości fizycznej. A dodatkowo przydzielono jej konia,
z którym nie umiała się obchodzić ani nawet jeździć." Żołnierzy w strefie przyfrontowej kwaterowano
w pustych ziemiankach, bez wyposażenia. Prócz zajęć wojskowych mieli oni też do wykonania mnóstwo prac
typowo gospodarczych, a także budowanie tymczasowych stajen dla koni - każdorazowo w kolejnych miejscach
pobytu.
Później, w czasie wojny z bolszewikami, Wanda Gertz pełniła funkcję "zastępczyni dowódcy drugiej Ochotniczej
Legii Kobiecej przy Dowództwie frontu Litewsko-Białoruskiego". Piłsudski w 1920 roku przyznał jej "prawo
poborów i funkcji podporucznika piechoty i korzystania z odznak oficerskich na czapce bez prawa używania
inych odznak oficerskich". A co do tego jeżdżenia to chyba tak źle z tym nie było. Inna ochotniczka, Joanna
Szczodrowska wspominała, że zgłaszając się do służby "Stanęła przed obliczem słynnej pani porucznik. Była
to kobieta wielkiej urody, ale i takiego męstwa. Wykształcona. Zawsze starannie ubrany mundur. Najczęściej
na koniu. Wspaniały i wymagający dowódca ! (...) Dbała o nas, ale wymagała więcej niż dowódca mężczyzna.
Miałam też 21 dni zakazu opuszczania koszar, a to z mojej winy, kiedy przed nią próbowałam uciec idąc ulicą
z 'wielbicielem'. Spięła wtedy konia, przeskoczyła drewnianą bramę i była po mojej stronie !"
Była m.in. komendantką ochotniczego batalionu kobiecego w Wilnie. W przygotowaniach do obrony miasta
uwzględniono oddziały Legii Kobiet - dowodzący jednym z odcinków obrony porucznik Eugeniusz Olejniczakowski,
miał 450 żołnierzy, z czego 250 to były legionistki. Batalion był podzielony na dwie kompanie, mające
powstrzymywać Rosjan od wschodu i południa. Wanda Gerz pełniła funkcję zastępcy por. Olejniczakowskiego.
Patrolowała konno okolice, a w starciach pod Wilnem walczyła z z nacierającym korpusem Kawalerii Gaj Chana
(ów pan zasłynął tym,. że dowodzone przez niego oddziały zamordowały ponad 1000 polskich jeńców). Zofia
Nowosielska, jedna z legionistek, przybyła w tym czasie do Wilna z rozkazami wspomina: "Ostatnie schodziły
z pola bitwy. Wiodła je porucznik Gertzówna."
W 1939 r. Wanda Gertz brała udział w obronie warszawy, działała w Armii Krajowej, była komendantką oddziału
"Disk" (Dywersja i Sabotaż Kobiet), liczącego ok. 70 kobiet, złożonego z grup: minerskiej, sabotażowej
i łączności. Brała także udział w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie zamieszkała w Londynie, gdzie zmarła -
niestety w chorobie i ubóstwie.
2) Marianna Cel
Jedynym przykładem kobiety - formalnie kawalerzystki jako żołnierza liniowego
sensu stricto była
Marianna Cel, ps. "Tereska" ze wsi Budy. Była ona jedyną kobietą-żołnierzem w oddziale majora Henryka
"Hubala" Dobrzańskiego. Sierota pochodząca ze wsi Cis (albo Cisownik, tu różne źródła róznie podają)
w roku 1934 trafiła do łodzi, gdzie pracowała jako służąca; co ciekawe: w tym czasie ukończyła kurs
spadochronowy, nauczyła się też dość biegle posługiwać językiem niemieckim i rosyjskim w mowie i piśmie.
We wrześniu 1939 roku przeprowadzała rozbite grupy polskich żołnierzy przez okoliczne lasy i bagna,
a także z własnej inicjatywy przecinała niemieckie linie telefoniczne. Gdy na początku październia 1939
roku przez okolicę przejeżdżał patrol "Hubalczyków", Marianna Cel nawiązała kontakt z żołnierzami.
Przekazała im informacje o posterunkacdh niemieckich. Później odnalazła (nie wiadomo jakim sposobem !)
miejsce postoju całego oddziału. Przekonała majora Dobrzańskiego o swojej wartości i została przyjęta
jako łączniczka i sanitariuszka. Tam właśnie przyjęła pseudonim Tereska.
Pod koniec października 1939 r. jej oddział został zaatakowany przez jednostki żandarmerię niemiecką.
Polacy w czasie odwrotu do lasu utracili wozy z żywnością, amunicją i zapasową bronią oraz większość koni
(udało się wyprowadzić zaledwie kilka zwierząt). W pośpiechu ewakuacji pozostawiono także mapnik i torbę
z dokumentami, kóre "Tereska" ukryła. Niemcy zamierzali rozstrzelać mieszkańców, ale dziewczyna mówiąca
po niemiecku skutecznie "wcisnęła im", że ludzie zostali zmuszeni siłą do przyjęcia oddziału na kwatery
i że "Hubalczycy" w dodatku zgwałcili kilka miejscowych dziewcząt. Oficer niemiecki uwierzył.
Po częściowej demobilizacji oddziału pozostała z majorem i m.in. była uczestnikiem patrolu na posterunek
policji w Chlewiskach, gdzie pilnowała koni podczas akcji. 30 marca 1940 r walczyła z oddziałem o możliwość
wyjścia z okrążenia w jednym ze słabiej bronionych przez Niemców miejsc, gdzie stało kilkanaście pojazdów,
pilnowanych przez około 30 żołnierzy. Do walki przystąpiło zaledwie 14 żołnierzy polskich, którzy w ciężkim
ogniu systematycznie wybijali kolejne punktu oporu i palili pojazdy, dezorganizując działania Niemców.
W tym czasie w innym miejscu ułani przeszli do kontrataku i walki na bagnety, w któej brała udział także
"Tereska". Bitwa trwała około 2 godzin; Niemcy stracili około 100 zabitych i rannych, Polacy 23. Zaledwie
2 dni poóźniej doszło do kolejnego okrążenia i walki - nieoczekiwane uderzenie kawalerii w miejscu najmniej
spodziewanym sprawiło, że Niemcy oddali zaledwie kilka strzałów i nie ruszyli w pogoń.
Za odwagę wykazaną pod Huciskiem Marianna Cel została awansowana do stopnia starszego ułana. Była później
poszukiwana przez Niemców. Jeździła jako łączniczka na trasie Warszawa-Lwów, ale w 1942 roku zaginęła.
Data śmierci i miejsce pochówku nie są znane. Jedna z wersji mówi, że działała w konspiracji pod pseudonimem
"Irka". Posługiwała się 2 kenkartami ("Irena Sarek", "Irena Pasek"). Latem 1943 roku jadąc do Lwowa jako
łącznik została zadenuncjowana. Zginęła podczas strzelaniny podczas próby aresztowania, jej ciało Niemcy
wyrzucili z pociągu między Zagnańskiem a Łączną. Inna wersja (od Hubalczyka Franciszka Kosowskiego) mówi,
że walczyła w Powstaniu Warszawskim, a po wojnie znalazła się najpierw w Londynie, a potem w Kanadzie, gdzie
mieszkała ze swoim mężem, rotmistrzem Sierzputowskim. Jeszcze inna wersja mówi, że została w roku 1968 lub
1969 przedstawiona jednemu z pracowników Przychodni Rejonowej w Końskich wprost jako "Tereskę" z oddziału
"Hubala"; jednak w tamtym czasie historia oddziału była mało rozpowszechniona. Kobieta miała powiedzieć,
że dla bezpieczeństwa zerwała więzi z dalszą rodziną, zmieniła nazwisko, nie ujawnia się i utrzymuje kontakt
tylko z kilkoma osobami z czasów okupacji. Co ciekawem, podobno mówiła, że parokrotnie próbowano zamachu
na jej życie i podejrzewa że zamachowcami byli ludzie z kręgów organizacji.
I to chyba tyle jeśli chodzi o rodzime "damskie wyjątki" kawaleryjskie... W innych krajach też zresztą są
one nieliczne. Wiadomo na pewno, że służyły konno w Armii Radzieckiej, ale nie na pierwszej linii. Na pierwszym
zdjęciu na tej stronie kobieta na koniu pilnuje polskich jeńców; na poniższym widać sanitariuszkę. Kim były te
panie - nie udało mi się dojść...
Na kolejnym zdjęciu - korpus kawalerii American Womans League for Self Defense (czyli jednostka samoobrony
z czasów i wojny światowej):...
Historia zna więcej przypadków dzielnych amazonek-wojowniczek; a im dalej w przeszłość, tym łatwiej je znależć.
Podczas Wojny Secesyjnej w Stanach Zjednoczonych "kawaleryjki" trafiały się w armii Południa. W swoich
pamiętnikach generał Philip Sheridan wspominał dwie, jakie (jak się okazało) miał pod swoją komendą. Jedna
była woźnicą, druga rzeczywistym żołnierzem walczącym konno. Co ciekawe, ujawnienie płci było efektem dość
zabawnego wypadku: panie podczas postoju upiły się cydrem jabłkowym i wskutek tego wpadły do rzeki. Mokre
ubrania przylepione do skóry powiedziały pozostałym żołnierzom wszystko. Następnego dnia generał Sheridan
przesłuchał je - okazało się, że do armii dostały się nie wiedząc o sobie, ale potem odkryły nawzajem swoją
obecność i pomagały sobie. Kolejny przykład: w październiku 1863 roku pod małą osadą Philadelphia w stanie
Tennessee doszło do bitwy dwóch regimentów kawalerii Konfederatów z brygadą Unii. Konfederaci pojmali 700
żołnierzy oraz zgarnęli 6 dział i 50 wozów. Jeńcy trafili do więzień - gdy po pewnym czasie jeden z nich
ciężko tam zachorował, okaząło się, że była to kobieta , służąca w oddziale 45 Ohio Infantry - czyli
piechocie, ale w wersji "mounted", wyposażonej w konie. Z uwagi ma płeć została natychmast zwolniona.
Druga słiżyła w 11 kawaleryjskim pułku Kentucky, co również wydało się dopiero w jakiś czas po uwięzieniu.
Dla Konfederatów swoistym symbolem kobiety-żołnierza była Amy Clarke, która podczas Wojny Secesyjnej walczyła
i w piechocie, i w kawalerii. Mając 30 lat zaciągnęła sie na ochotnika do regimentu kawalerii wraz z mężem
Walterem, nie chcąc się z nim rozstawać. Oczywiście występowała w przebraniu jako Richard Anderson. Po
śmierci męża w bitwie pod Shiloh, zmęczona trudami walk kawaleryjskich przeszła do piechoty i walczyła dalej.
Ranna w kostkę i w pierś trafiła do jankeskiej niewoli, gdzie z uwagi na charakter rany nie dało się ukrywać
jej płci.
Całkiem inna była historia kuzynek Mary and Mollie Bell. Jeżdżace konno i przyzwyczajone do surowych warunków
życia zdecydowały stanąć po stronie Konfederatów na wieść, że wychowujący je wuj opowiedział się po stronie
Unii (zrobił to wbrew swym wcześniejszym przekonaniom, tylko dlatego, że Unia zaczęła wygrywać, ta zaś zmiana
poglądów wzburzyła obie panie). Molly i Mary (22 i 15 lat) podeszły do sprawy całkiem profesjonalnie: po
ścięciu włosów i zorganizowaniu sobie ubrań urządziły sobie coś w rodzaju treningów - uczyły się poruszać,
mówic i zachowywać jak mężczyżni. Molly stała się Bobem Morganem, Mary - Tomem Parkerem. Nie miały żadnego
problemu z wstąpieniem do armii, gdyż stawiły się z własnymi końmi i pokazały dobre umiejętności jeździeckie.
Jako "kawaleryjki" brały m.in. udział w bitwiach pod Chancellorsville, Gettysburgiem i Spotsylvania Court
House, otrzymując pochwały za dzielnośc i umiejętności. Mistyfikacja trwała 2 lata, wiedział o tym tylko
kapitan, któremu podlegały. Gdy trafił do niewoli, panie chcąc mieć jakąś ochronę, podzieliły się sekretem
oficerem dowodzącym kompanią. Ten jednak zameldował o wszystkim generałowi Jubalowi Early. Generał nie dał
im wiary - panie zostały posądzone o obserwowanie obozu w celach szpiegowskich, a także o... prostytucję,
więc zostały uwięzione. W więzieniu spędziły ponad 3 tygodnie mimo, że ich towarzysze broni potwierdzali
ich dzielność i zaangażowanie w walkę. Po zwolnieniu zostały wysłane do domu.
Na zdjęciu wyżej widać Susannah Smith z 2 Regimentu Kawalerii Maine - oddziału, który m.in. brał udział
w ciężkich walkach w bitwie pod Marianna we wrześniu 1864 roku. Poniżej - Frances Clalin Clayton, która
jako "Jack Williams" służyła w artylerii i kawalerii. Ogółem Amerykanie szacują, że w tej wojnie służyło
około 400 pań - niektóre z powodów ideologicznych, także jako "zastępstwo" za padłego w boju męża lub
narzeczonego, niektóre zaś dlatego, że chciały spróbować "męskiej" wolności, uciec od monotonii kobiecego
życia nawet za cenę niewygód, ran, głodu i chorób. Co ciekawe, mowa tu tylko i wyłącznie o Konfederacji.
Oficjalnie żadna kobieta nie służyła w wojskach Unii...
Zródła:
http://www.konskie.org.pl/2013/02/tereska-od-hubala.html
https://histmag.org/Wanda-czy-Kazik-opowiesc-o-dziewczynie-zolnierzu-cz.-1-1055
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marianna_Cel
http://kociewiacy.pl/gminy/skarszewy/index.php?option=com_content&task=view&id=80&Itemid=33
https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/wanda-gertz,812.html
http://www.klubkawaleryjski12pu.pl/pwk-sekcja-amazonek.html
http://www.przeglad.kawaleryjski.prv.pl/
https://histmag.org/Ludmila-Modzelewska-Pamietnik-legionistki-5168
https://www.civilwarwomenblog.com/civil-war-cavalry-women/
http://cevsite.com/civilwomen.htm
https://www.washingtonpost.com/local/women-soldiers-fought-bled-and-died-in-the-civil-war-then-were-forgotten
https://unwritten-record.blogs.archives.gov/2016/03/22/women-in-world-war-i-in-photographs/