O małych koniowozach




czyli: teoretyzowanie laika

20.06.2014


Niedawno napisał do mnie miłego maila pewien pan, mieniący się "skrytoczytaczem" naszej stronki. Poruszył taki oto problem: "Czy nie lepiej zamiast bukmanki zainwestować w koniowóz o DMC poniżej 3,5 t. ? Wydaje mi się, że jest to rozwiązanie lepsze - nie trzeba kontrolować stanu holowanej przyczepki, większy komfort jazdy, niskie ceny używanych pojazdów i najważniejsze: brak uprawnień poza prawem jazdy kat. B." Oczywiście lepiej jest zainwestować w koniowóz, tym bardziej, że wiele małych koniowozów daje też możliwośc przespania się w środku podczas zawodów. Niestety sprawa rozbija się o ceny - starą, ale jarą bukmankę w stanie zdatnym do natychmiastowego użycia można kupic już za 6-8 tysięcy, natomiast koniowóz, który nie jest totalnym złomem, to realnie wydatek rzędu conajmniej 30 tysięcy, a w przypadku aut 2- lub 3-letnich to "jedynie" 100-150 tysięct złotych... Mail ten zainspirował mnie jednak do zajęcia się tematem koniowozów - oczywiście tylko teoretycznie, gdyż koniowozu nie posiadamy. Gdybym jednak miał stać się posiadaczem takowego to...

...To przede wszystkim musiałbym pamiętać, że będzie to tylko i wyłącznie koniowóz na dwa konie, a i to niekoniecznie. Problem jest tego samego rodzaju, co w przypadku bukmanek. "Pełnowymiarowy" koń wierzchowy to ok. 600 kg wagi, dwa konie - 1200 kg (piszę to na podstawie pomiaru wagi Meteora, jaki mieliśmy okazję zrobić podczas AMP-ów w Drzonkowie, a przecież Fuks jest cięższy). Niech koniowóz będzie przystosowany do przewozu 3 osób plus bagaż - to daje conajmniej 300 kg. Minimalna zdroworozsądkowa ładowność takiego koniowozu musi zatem wynosić 1200+300=1500 kg. Sam samochód klasy "dostawczak" musiałby zatem ważyć nie więcej niż 2 tony. Powiedzmy szczerze: takiego czegoś NIE MA ! A ogłoszenia w rodzaju: "Sprzedam koniowóz, przewóz do 3 koni. Rejestracja do 3,5t. Mercedes Benz Sprinter (...)" to pic na wodę.



Owszem, w takim samochodzie spokojnie zmieszczą się 3 konie. Owszem, samochód jest "na lewo" zarejestrowany na 3.5 tony. Owszem, w Polsce Policja, czy Inspekcja Transportu Drogowego jeszcze nie ważą na drodze samochodów. Ale w takiej Austrii - jak najbardziej takie ważenie może się przytrafić - i dalej się wtedy nie pojedzie, a i zapłaci słono. Nie ma też co się łudzić: także u nas za parę lat ważenie pojazów stanie się zapewne powszechnością - w końcu każda metoda jest dobra, żeby zedrzeć z obywatela parę złotych do budżetu państwa, nieprawdaż ?... Wracając do koniowozów dwukonnych i pomijając kwestię mas: na co należałoby zwrócić szczególną uwagę kupując koniowóz ? Większość kupujących zapewne przyjrzy się wyposażeniu: kamerze w przedziale dla koni, klimatyzacji, GPS-owi itd. Ten temat jednak odłożyłbym tu jednak ad acta, bowiem jest to tylko i wyłącznie kwestia zasobności portfela kupującego. Ważniejsze wydają się dla mnie być:
- funkcjonalnośc zastosowanych rozwiązań,
- trwałość zabudowy,
- łatwość załadunku,
- wygoda transportu, oczywiście przede wszystkim z punktu widzenia koni, a nie ludzi,
- miejsce dające możliwość załadowania nie tylko sprzętu jeździeckiego, ale też kilku kostek siana i słomy,
- opcjonalnie i niekoniecznie - możliwość przedrzemiania w środku.

Obecnie najpopularniejsze są rozwiązania oparte o podwozie samochodu renault master (ładowność określa się róznie, od 1100 do 1500 kg). Istnieją dwie wersje zabudowy. Pierwsza to klasyczny, prostopadły kontener o wymiarach ok. 3,80 x 2,00 x 2,20 m. Zwykle posiada regulację szerokości miejsca dla koni. Część miejsca przeznaczona jest na zaplecze z szafkami, wieszakami na sprzęt jeździecki itp. Trap jest dostatecznie szeroki i nie jest stromy, co jest duża zaletą.



Drugie rozwiązanie jest podobne z tym, że zabudowa ma bardziej nowoczesny kształt, przez co trap jest nieco węższy i bardziej stromy. W obu przypadkach konie podróżują tyłem do kierunku jazdy, co w razie konieczności ostrego hamowania może powodować u zwierząt problemy z równowagą. Takie ustawienie koni wynika z tego, że konstruktorom w paradę wchodzi tylna oś pojazdu i tylne nadkola. Na niektórych zdjęciach widać, że aby konie nie "pakowały się" na nadkola, zostały one zabudowane skośną ścianką. To też nie jest dobre rozwiązanie, w razie utraty równowagi koń może mieć problemy z ustaniem, a i ściankę po prostu skopać.


Miejsce za nadkolami osi tylnej może być przeznaczone tylko na przewóz bagażu lub jako mała część socjalna. Miejsca dla zwierząt jest przez to z kolei nie za dużo, a wyprowadzanie dużych zwierząt metodą zawracania z nimi wewnątrz zabudowy (inaczej raczej się nie da) trudno uznać za wygodę. Za to w większości tych aut za przednimi fotelamu znajduje się wąska, płaska leżanka, mogąca być też fotelami dla pasażerów. Bardzo podobne rozwiązania są też robione na bazie samochodów citroen i peugeot boxer.

Problem wchodzących w paradę nadkoli dotyczy niestety wszystkich aut tej klasy. Rozwiązaniem alternatywnym jest podwyższenie podłogi i "przykrycie" nią nadkoli, co jednak musi iśc w parze z wykonaniem dłuższego trapu tak, by nie czynić go bardziej stromym. Niestety wielu producentów o tym zapomina, a przecież dla zwierząt będzie to pewien problem, szczególnie przy wyprowadzaniu. Poza tym wyższa podłoga to wyżej umiejscowiony ładunek i wyżej położony środek ciężkości; to z kolei niekorzystnie wpływa na stabilność pojazdu. Daje to jednak inne, duże korzyści, widoczne na przykładzie zabudowy, wykonanej na bazie citroena jumper. Tu też są rozwiązania z trapem z boku (jak w renault),...



...Ale sa i lepsze, ciekawsze i o wiele bardziej funkcjonalne, w których konie są ładowane właśnie po długim trapie od tyłu i jadą wygodnie, przodem do kierunku jazdy.



Wyższa podłoga to większa powierzchnia do zagodpodarowania. Brak osobnej części na bagaż, ale sporo jest miejsca pomiędzy stanowiskami dla koni, można więc je wykorzystać do transportu ładunków (siana, sprzętu).



Uchylne oparcie tylnej kanapy pozwala zrobić z niego dodatkowe, drugie (!) miejsce do spania.


Funkcjonalnie ta zabudowa ma więc naprawdę wiele zalet. A wady ? Niestety jedna, ale zasadnicza: znów ładowność, która wynosi tylko 1240 kg. Za mało. Konie wejdą, ale pasażerowie już nie, a kierowcą musiałaby być anorektyczna nastolatka.

Jest też możliwa zabudowa na np. Fiat Ducato. Dobre jest to, że ma on nieco (niestety nieco) większą ładowność: 1350. Tu wejście dla koni też jest rozwiązane tak samo, jak w bukmance. Wymiary wewnętrzne wydają się przyzwoite: wysokość 2.5m, szerokość 1.8m, długość 3.5m - a to oznaczałoby duży komfort jazdy dla zwierząt, gdyby nie to, że boku zabudowy w górze schodzą się nieco ku sobie i bałbym się o głowy koni.



Prostym rozwiązaniem, a lepszym od renault jest przykładowa zabudowa oparta o samochód nissan. Bardzo szeroki trap, dużo miejsca, spora część bagażowa, brak problemu z nadkolami - to niewątpliwie zalety. Brak jednak "przestrzeni życiowej" dla ludzi. Podobnie jest z wieloma znalezionymi zabudowami na samochodach iveco, czy volkswagen.



To tylko kilka przykładów z Allegro. Ofert koniowozów na 2 konie jest jak na taki specyficzny rynek całkiem sporo, natomiast jak się przyjrzeć uważnie ofertom, to okaże się, większość rozwiązań funkcjonalnych nie zasługuje na miano bardzo dobrych, a przy tych najlepszych (citroen !) i tak sprawa rozbija się o problem zbyt niskiej ładowności. Kto wie, może jest jakiś samochód dostawczy o masie własnej rzędu np. 1600 kg i firma, która wykonałaby zabudowę o masie nie większej niż 400 kg ?... Póki co muszę powtórzyć: nie znalazłem oferty koniowozu na prawko kategorii B o ładowności conajmniej 1500 (takiej faktycznej, a nie takiej "lewej"). Warto jednak te oferty poznać ot, choćby po to, by wiedzieć, na co zwracac uwagę przy ewentualnym kupnie lub podczas negocjacji z firmami robiącymi zabudowy na indywidualne zamówienie. A takich firm w polsce jest wiele, produkcją koniowozów zajmuje się obecnie m.in. pan Roman Kusz, utytułowany zawodnik dyscypliny powożenia, wielokrotny medalista Mistrzostw Polski i Mistrzostw Swiata - proponuję zerknąć na jego stronę internetową: koniowozy.pl.

Na koniec jeszcze uwagi do maila, będącego swoistym "zapalnikiem" tego tekstu: otóż nie da się uniknąć obowiązku kontrolowania stanu pojazdu i wiezionych zwierząt bez względu na to, czy jedziemy koniowozem, czy bukmanką. Komfort jazdy w obu przypadkach też jest moim zdaniem zbliżony, a i tempo jazdy powinno być podobne (z punktu widzenia bezpieczeństwa przewożonych zwierząt nie powinno się przekraczać prędkości rzędu 70-80 km/h choćby ze względu na to, że zawsze może nagle zaistnieć potrzeba ostrego hamowania - i co wtedy ?...). Pamiętajmy też: im spokojniej jeździmy z końmi, tym mniej problemów zwierzęta sprawiają przy kolejnych załadunkach.





Zródła:

fot.: ogłoszenia z Allegro.pl