Konna pielgrzymka do Rzymu




czyli: po błogosławieństwo do Papieża, po rozum do głowy

11.03.2016


9 marca o 10:30 w Krakowie rozpoczęła się dość niezwykła impreza: konna pielgrzymka z Krakowa do Rzymu. Uczestnicy wyruszyli spod Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Chcą przejechać przez Słowację, Austrię, Słowenię i Włochy aż pod samą Bazylikę św. Piotra w Watykanie. W założeniu organizatorów ma to być coś w rodzaju międzynarodowej konnej sztafety, podczas której każdy mógłby się do nie dołączyć (na stałe lub na pewien czas, stosownie do chęci i możliwości). Finałem wędrówki będzie spotkanie z Franciszkiem, któremu uczestnicy wręczą przywieziony z Polski ryngraf.

Idea pielgrzymki narodziła się we Włoskiej Federacji Turystyki Jeździeckiej (Federazione Italiana Turismo Equestre TREC-ANTE). Pomysł powstał przy współpracy z Włoskim Komitetem Olimpijskim (CONI) i Międzynarodową Federacją Turystyki Jeździeckiej (FITE). Okazją był tzw Jubileusz Miłosierdzia, ogłoszony przez papieża Franciszka. Jest to mające trwać cały rok święto, będące w swych założeniach czasem łaski, pokoju, nawrócenia i radości dla wszystkich. "Jest to okazja" - pisał Papież - byśmy odkryli, że życie w braterstwie jest wielkim świętem, najpiękniejszym jakie możemy wymarzyć (...) Dlatego chcę przeżywać także z wami kilka dni modlitwy i świętowania. Zatem oczekuję, że wielu z was przybędzie w kwietniu." Cóż, rozglądając się wokół siebie rzadko dziś widzę miłosierdzie, a braterstwa - wcale, zwłaszcza pozmianie rządu. Ale może właśnie dlatego inicjatywa papieska jest tym cenniejsza. No a skoro Papież zaprasza, więc - jak mawiał Pan Zagłoba - "gdy tak zacna persona prosi, toż grubianitas byłoby odmawiać. W stronę Włoch wyruszyli więc ochotnicy.



Przygotowanie do drogi trwały od września. Opracowano trasę przejazdu i regulamin, przygotowano "bazę noclegową" dla koni. Do konnej wędrówki przystąpiło 22 uczestników - m.in. krakowscy dorożkarze, członkowie Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, Krakowskiego Szwadronu Ułanów im. Józefa Piłsudskiego oraz Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. X Pułku Ułanów Litewskich w Zarębach Kościelnych, jeźdźcy z Bieszczad i goście z Włoch. Pielgrzymka rozpoczęła się od spotkania z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, który pobłogosławił uczestników na dalszą drogę. Wszyscy symbolicznie przeszli przez Bramę Miłosierdzia i ruszyli w trasę. Pierwszy etap był krótki - zakończył się w nieodległym Opactwie Benedyktynów w Tyńcu. Dalej droga prowadzi przez Brody, Kalwarię Zebrzydowską, Lanckoronę. W sobotę pielgrzymi mają dotrzeć na Podhale, przez Maków Podhalański, Toporzysko, Rogoźnik, do Ludźmierza. W niedzielę po porannej mszy w Sanktuarium Matki Boskiej Ludźmierskiej wyruszą na ostatni "polski" etap – do Chochołowa i dalej przez granicę na Słowację do Suchej Hory. Na każdej granicy mają dołączać kolejni jeźdźcy, by wspólnie dotrzeć do Watykanu. Przewiduje się, że na finał będzie ich conajmniej 100. Co ciekawe, część pielgrzymów, na co dzień jeżdżących dorożkami po Krakowie postanowiła wziąć udział w pielgrzymce jadąc w tychże dorożkach (w ilości 4 pojazdów). Jedna z uczestniczek mówi: "Nasze konie są dobrej formie, dla nich to spacer, a my jesteśmy dumni z naszych 'fur', więc chcieliśmy przewieźć nimi oficjeli, także gości z Włoch." Dokładana data dotarcia do Watykanu nie jest znana, będzie to zależeć m.in. od warunków atmosferycznych, stanu zwierząt, czy po prostu wydarzeń na trasie.



Jestem ateistą, pominę więc wymiar religijny wydarzenia, ma ono jednak dla mnie (i chyba dla każdego przwdziwego koniarza) także ciekawy wymiar jeździecki i powożeniowy. Sama organizacja wędrówki konnej przez lekko licząc 1700 km (lub więcej) jest rzeczą nadzwyczaj interesującą. Mam tu zresztą nadzieję, że zanim pojawi się relacja ze spotkania w Watykanie, pojawią się także relacje z drogi, które pozwolą się temu aspektowi bliżej przyjrzeć. Jednak zaskakujący wielce był także pewie inny wymiar, a mianowicie komentarze internautów. Stanisław Lem kiedyś powiedział: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." - i komentarze te zdają się nadzwyczaj dobitnie te słowa potwierdzać. Kilka przykładów: "Większych hipokrytów jak Górale to nie ma !!! Na nogach albo na kolanach niech idą jak się im pielgrzymek zachciewa a nie męczyć zwierzęta !!!!", "Czy ktoś pytał koni, czy chcą być katolikami ? Ludzie którzy używają zwierząt do takich idiotycznych pielgrzymek są bez miłosierdzia.", "Pytam jaką trasą, bo po asfalcie to znęcanie się nad zwierzętami.", "Gdzie jest ochrona zwierzat ?", "Pójdziecie do piekła za te biedne zwierzaki.", "Obecne drogi NIE są dla koni. To jakieś wariactwo, głupota i zabobon.", "Górale znani są z tego, że biją konie. Na przykład na drodze do Morskiego Oka. Ciekawe czy podczas pielgrzymki też będą bić konie ?", "Zawistni, małostkowi, zawsze z Bogiem na ustach, flaszką i nożem w kieszeni" itd. itp. Otóż moi drodzy oponenci, po pierwsze: wiele gatunków zwierząt służy do pracy. Wśród nich jest i koń. Gadanie, że nie powinno się użytkować koni to taka sama bzdura, co głoszenie, że nie wolno używać do pracy psów do tropienia przestępców, wielbłądów do transportu na pustyni, kotów do łapania myszy, że nie wspomnę o kwestii puszczania na "powietrzne pielgrzymki" gołębi pocztowych... Oczywiście, kochani Oburzeni, można by zakazać użytkowania koni, ale czy któryś (-aś) z was zastanawiał (-a) się, co się wtedy stanie ? Otóż konie będziecie sobie wtedy oglądać tylko i wyłącznie w zoo, bo po cóż ktokolwiek miałby utrzymywać konia - szczególnie, że ten różni się i wielkością, i wymaganiami co do chowu od takiego, dajmy na to, chomika, czy patyczaka... Zresztą i w samym zoo go możecie wtedy nie spotkać, bo zapewne zaczną wtedy protestować przeciwnicy trzymania zwierząt w niewoli. Po drugie: oczywiście są ludzie wyzyskujący zwierzęta ponad ich siły, ale to nie jest norma, to jest patologia i z tą można (i trzeba) walczyć rozmaitymi środkami prawnymi i pozaprawnymi. Niemniej jednak większość ludzi swoje konie traktuje co najmniej przyzwoicie. Te konie jeśli są użytkowane, to w rzeczywistości raptem kilka godzin w tygodniu, podczas gdy jeszcze pół wieku temu było to 5-6 dni w tygodniu i nierzadko od rana do wieczora. Co osobliwe: wtedy przypadków kulawizn było o rząd wielkości mniej, niż dziś, co przyzna każdy koński wet z długim stażem. Po trzecie: dzisiejsze drogi nie różnią się niczym od tych sprzed półwiecza i zarówno pod względem przeznaczenia, jak i względem prawnym Są dla koni - tak samo jak dla rowerzystów, czy pieszych. Ruch po nich i luczi, i zwierząt nie jest, bynajmniej, żadnym zabobonem, czy wariactwem. Choć oczywiście może być szokiem dla kogoś, kto z domu nie wychodzi, bo całe czas spędza przed komputerem na wybluzgiwaniu z siebie głupich komentarzy...



Wreszcie po trzecie chciałbym rozmaitym vivoszołomom zwrócić uwagę na to, że istnieje taka oto organizacja: Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka, zrzeszająca znienawidzonych przez nich "góralskich dręczycieli koni". Ta organizacja nadzoruje ogół spraw związanych z przewozempasażerów do Morskiego Oka, pilnuje tego, w jaki sposób wykorzystywane są konie, organizuje też kontrole weterynaryjne. Opracowała regulamin, w myśl którego każdy fiakier zobowiązany jest do wykonywania przewozu z troską o zdrowie i kondycję koni, co oznacza przestrzeganie limitu osób na wozie lub saniach, jazdę pod górę wyłącznie stępem (kłus dopuszczalny jest jedynie na odcinku Dróżniczówka – Wodogrzmoty Mickiewicza), czy wreszcie w szczególnych przypadkach obowiązek poproszenia Klientów o zejście z pojazdu i pokonanie odcinka trasy pieszo. Stowarzyszenie narzuciło rozwiązania organizacyjne do tego stopnia skuteczne, że nawet "ratownicy koni" odstąpili ostatnio od kontroli, dając jedynie upust wściekłości, zapewne tym spowodowanej, że nie da się już pobrylować w mediach podczas kolejnej akcji protestacyjnej, przez co dochody ich sekty będą mniejsze...



Zródła:

http://koniemorskieoko.pl/w-lagiewnikach-rozpoczela-sie-konna-pielgrzymka-krakow-rzym-2016/
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/konna-pielgrzymka-z-krakowa-do-rzymu/br2n35
http://wyborcza.pl/1,91446,19741282,w-roku-milosierdzia-konna-pielgrzymka-z-krakowa-do-rzymu.html
http://koniemorskieoko.pl/o-dobro-koni-nie-bedzie-sie-modlic-do-naszego-boga/
https://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/krakow/w-roku-milosierdzia-z-krakowa-wyruszyla-konna-pielgrzymka-do-rzymu/
http://www.wsiodle.org/via-della-misericordia
http://radioem.pl/doc/3017127.W-siodle-do-Franciszka