Konie i piwo




czyli: o moich dwóch ulubionych rzeczach
Z dedykacją i podziękowaniem dla Iburg za pomysł :)


W artykule "Transport piwa dawniej a dziś" ("Nad Sołą i Koszarawą", nr 21 (52), 01.11.2000) Edward Poskier tak wspomina dawne czasy:

"Przewożenie piwa to temat tak samo stary jak samo piwo. Jako że piwo jest napojem żyjącym i nie lubi podróżowania, wstrząsów i światła to jego przewożenie wymaga fachowości i sztuki o czym najlepiej wiedzą browary. Wzburzone podczas wstrząsów lubi uciec i wystrzelić jak szampan lub pienić się obficie. Dawniej aby temu zapobiec transportowano piwo w samych browarach lub z browaru do pobliskiego punktu sprzedaży, na specjalnym drewnianym nosidle, drągu na którym wisiała na łańcuchu beczka z piwem, było to niezwykle uciążliwe i niewygodne. Później zastąpił to transport konny, który okazał się najbardziej praktyczny i najdłużej stosowany.



Moje pokolenie 50-latków pamięta jeszcze konne wozy z piwem rozwożonym do sklepów i restauracji. Para lub czasami dwie pary koni pociągowych, zaprzęgnięte w duży wóz rozwoziły piwo. Piwo transportowane było wozem platformą lub z wozem o niskich burtach, na których ułożone były leżące beczki dębowe z piwem (różnej pojemności) lub skrzynki drewniane z piwem butelkowym. Skrzynki miały wypalane logo lub znak browaru a butelki początkowo były zamykane na tzw. porcelankę lub korkowane. Woźnica był ubrany w skórzany długi fartuch ( zabezpieczał w czasie wyładunku ), często także na wozach można było spotkać emblematy i slogany reklamowe danego browaru, niekiedy ubiór i czapka woźnicy także były firmowe. Na święta browarów i festyny konie jak i wozy były specjalnie ustrojone. Ten zwyczaj transportu końmi pozostał już tylko wspomnieniem i kultywowany jest jedynie w czasie świąt i festynów, obrazki takie możemy zobaczyć jeszcze na słynnym monachijskim Oktoberfeście i tym podobnych świętach.



Obrazek z końmi ciągnącymi wóz z piwem tak się spodobał wielu browarom, że chętnie go używają w swoim logo i reklamach np. browar dortmundzki - Kronen. Ostatnio pojawiają się głosy o przywrócenie transportu piwa końmi w centrach dużych miast. Jest to podyktowane ekologią, praktycznością a poniekąd tradycją i nostalgią. (...) Postęp techniczny i ożywienie gospodarcze początkiem XX wieku zaowocowało transportem kolejowym i samochodowym, rzecz jasna wozy konne jeszcze długo były w użyciu , lecz niektóre browary skorzystały z dobrodziejstw techniki i transportowały swe towary koleją i samochodami. Wynikało to także z ekonomiki, wygody i szybkości.




Tradycja konnego transportu piwa jest szczątkowa, ale na szczęście nie znikła i bywa ważnym elementem tradycji. Na przykład dla Duńczyków początkiem sezonu świątecznego jest nie grudzień, lecz listopad, kiedy browary Carlsberg i Tuborg rozpoczynają sprzedaż specjalnego piwa Julebryg. Pierwsza dostawa przybywa do sklepów i restauracji właśnie powozami zaprzęgniętymi w ciężkie, pociągowe konie. A wszystko przyozdobione jest oczywiście duńskimi flagami.



Konie pociągowe robią wrażenie swoją posturą i siłą. Dlatego często sa wykorzystywane przez kompanie piwowarskie w reklamie. Tradycyjnie do marketingu wykorzystuje je najbardziej popularny w USA Budweiser. Robi to od 1933 roku, kiedy to August A. Busch Jr. zaprezentował swemu ojcu (właścicielowi firmy) clydesdale zaprzęgnięte do czerwonego wozu do transportu piwa. Zaprzęg miał być elementem "święta" z okazji zakończenia okresu prohibicji w USA. W tym roku (2009) do reklam Budweiser użył zdjęć pracujących koni i clydesdale'a na tle m.in. surowego, górskiego krajobrazu. W tym celu przedstawiciele firmy odbyli nawet specjalnie wycieczkę do Szkocji, a efektem jest reklama prezentowana niedawno (luty 2009) w najkosztowniejszym czasie reklamowym podczas Super Bowl (finałowej rozgrywki o mistrzostwo amerykańskiej zawodowej ligi National Football League NFL). Do stworzenia reklamówki firma specjalnie zakupiła w grudniu 2008 roku kilka koni pociągowych od szkockich farmerów i przetransportowała je do nowych stad w Stanach. Po zakończeniu kampanii reklamowej większość źrebiąt ma zostać przewieziona z owrotem do Szkocji.



Na Youtube można znaleźć spoty reklamowe (troszkę naiwne ;)) pokazujące budweiserowe konie i słynny "red wagon":

http://www.youtube.com/watch?v=vO1EoEncP2g&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=veQAJ4qlltU&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=nGx4E8w5VHg&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=6aWzuQ1ufGs

Budweiser pokazuje swoje clydesdale także na jarmarkach, festiwalach i innych tego typu wydarzeniach. Aby pokazać je jak najszerszej publiczności, firma posiada kilka przyczep, a ostatnio zakupiła trzy 47-stopowe (15,5-metrowe !) przyczepy Featherlite do transportu zwierząt. Oczywiście posiada ponadto wóz do piwa (ciągnie go nawet 8 koni !) oraz oczywiście ozdobne uprzęże. Jednorazowo przewozi się do 10 koni. Rocznie "obsługiwane" jest nawet 1000 imprez, podczas których konie paradują ciągnąc historyczny czerwony wóz. Przyczepy są w wersji "full wypas" - z monitoringiem, specjalną grubą wykładziną gumową na podłodze dla zapewnienia komfortu koniom.



Konie i wóz Budweisera to chyba najbardziej znany "piwny" zaprzęg. Podobny, choć nieco skromniejszy, ma duński Carlsberg. Tam transport konny piwa rozpoczął się w 1928 roku. Tradycyjnie używało się (i używa) koni jutlandzkich. Dawniej stado "pociągusów" liczyło sobie 210 sztuk. Obecnie do celów jest ich ok. 20-tu - i cały czas normalnie pracują w Kopenhadze, rozwożąc piwo. Oczywiście biorą także udział w pokazach, festiwalach i filmach reklamowych Carlsberga. Są to konie ciężkie, średniego wzrostu, o szybkiej i swobodnej akcji nóg. Generalnie są podobne do rasy suffolk. Ciało jest zwarte, krągłe, masywne. Zwykle są izabelowate - ich sierść jest jasnobrązowa, ale grzywa i ogon - jasne. Pojedyncze, rzadkie egzemplarze bywają czarne lub gniade. Stawy jutlandów są zwykle grube, przednie nogi krótkie i szeroko rozstawione. Kark jest krótki i gruby, silnie umięśniony. Konie mają reputację zwierząt posłusznych, potulnych, przyjacielskich, chętnych do pracy i niestrudzonych.



Innymi znanymi "piwnymi" końmi były szajry angielskich browarów Tetley z Leeds. W tych browarach tradycja końskiego transportu sięgała aż 1822 roku. Tetley-owymi szajrami zajmowała się pobliska stadnina Bankside Shire Stud, należąca do Dudleya Parkera. Niestety w maju 2006 roku właściciel browaru zdecydował, że czas zakończyc tę niewątpliwą dla turystów atrakcję, gdyż konie były drogie w utrzymaniu i z punktu widzenia ekonomii nierentowne. Co jednak dziwne, właścicielem browarów Tetley jest... angielski oddział wspomnianego wyżej Carlsberga. Faktem jednak jest, że konie miały swoje lata i należała im się emerytura.



W Polsce Wozy miejskie zaczeły być ozdabiane reklamami browaru, zachęcajacymi do kupna piwa już w II połowie XIX wieku. Do prac związanych z malowaniem tzw. szyldów ruchomych, czyli reklam na środkach transportu, zatrudniano wielu młodych malarzy lub studentów. Jeszcze na początku XX wieku wozy do transportu piwa miał każdy browar, lecz już w okresie międzywojennym w dużych miastach transport konny spełniał wyłącznie rolę pomocniczą. Konno przewożono piwo z bocznic kolejowych do magazynów lub punktów sprzedaży. Wyjątkiem był Żywiec - tabor browaru i jego reprezentacji liczył ponoć w latach 30-tych XX wieku około 300 wozów konnych. Dziś raczej nie sposób dziś zobaczyć zaprzęgu z beczkami z piwem. Ale konie pracowały w browarach jeszcze wcale nie tak dawno temu. Np. zwiedzając browary w Gdańsku można odwiedzić zdobioną gipsowymi końskimi łbami stajnię, gdzie mieszkały konie pociągowe jeszcze w 1958 roku - "zaledwie" pół wieku temu. Cóż, może doczekamy się, że kiedyś Tychy, lub inny Okocim zdecyduje się na tak oryginalną formę reklamowania swoich trunków i do przyzakładowych stajni trafią rodzime "pociągusy" ?...