Konie w Ogniowej Straży



czyli: o konikowych sikawkach

Podstawowym materiałem budowlanym od czasów pradawnych aż po wiek XIX było drewno. Nic więc dziwnego, że nieraz zabudowania i w miastach, i mniejszych skupiskach ludzkich do XVIII w. regularnie stawały w płomieniach, często niszcząc całe ulice, czy dzielnice. W jednym z najstarszych Polskich miast, Kaliszu, fale pożarów w latach 1704-1706 spowodowały, że z miasta zostały tylko 34 budynki i 78 mieszkańców. Już w wieku XVIII w niektórych miastach istniał więc powszechny (i niepłatny) obowiązek udziału mieszkańców w walce z pożarami. Tych nierzadko mało skutecznych "przymusowych ochotników" władze miast dość szybko zastąpiły stałymi, "zawodowymi" służbami. A że przy gaszeniu każda chwila była cenna, zaś narzędzia i środki pożarnicze do lekkich nigdy nie należały, oczywiste jest, że pojawił się pomysł, by do pracy w straży zaprzęgnąć (dosłownie i w przenośni) konie.

Początki konikowych Straży Pożarnych jednak nie były łatwe. Początkowo Straż własnych koni nie miała. Po wyciągnięciu na ulicę sikawek strażacy zaprzęgali się do nich osobiście i ciągnęli je na miejsce pożaru. Dorożkarze bardzo niechętnie wypożyczali swoje konie. Własne konie "na etacie" Straży pojawiły się dopiero kilkanaście lat później. Była to dosłownie "nowa jakość". Ponoć stara (z ok. 1870 r.) opowieść wieść głosi, że we wspomnianym Kaliszu "(...) Kiedy koniom powierzono obowiązki ciągnięcia sikawek, to tak się do tej pracy zapaliły, że na dźwięk alarmowego dzwonu pędziły, ile mocy w kopytach na miejsce zbiórki pod remizę. Często razem z wozem ze śmieciami, bo konie te, proszę państwa, pracowały na dwóch etatach: wywoziły miejskie śmieci i pracowały dla kaliskiej Straży Pożarnej."

W późniejszym okresie Straż stawała się coraz bardziej zawodowa. Choć w okresie zaborów strażacy często byli sukcesywnie przez władze pozbawiani funduszy, a lokalne drużyny strażackie - rozwiązywane, to jednak na ich miejsce pojawiały się nowe, coraz lepiej zorganizowane. Przejmowany "po przodkach", przestarzały tabor był wymieniany i rozbudowywany w miejscowych zakładache ślusarsko-mechanicznych. Zakupywano konie, nabywano żelazne beczki i umieszczano je na czterokołowych, resorowanych wozach. Projektowano też i wykonano kilka konnych sikawek gaśniczych. W Radomiu w roku 1880 zastąpiono dotychczasową sygnalizację za pomocą grzechotek i dzwonów kościelnych pięcioma, a w następnych latach dwunastoma dzwonkami alarmowymi, które były rozmieszczone w różnych punktach miasta. 1886 roku zakupiono pierwszy hydrofor do napełniania wodą beczek, a w roku 1900 zakupiono drabinę mechaniczną "Magirus".




Aby zapewnić szybkie przystąpienie do akcji, często stosowano "system motywacyjny". Pierwsza drużyna, która przybyła na miejsce pożaru, otrzymywała premię pieniężną. Ostatnia - otrzymywała dotkliwą (3 razy większą niż wspomniana premia) karę finansową. Straż często przeprowadzała ćwiczenia w dzień i w nocy. Ale też już wtedy były "przecieki" i orientowano się, kiedy takie ćwiczenia mogą się odbywać. W swoim artykule E.Serwanski wspomina: "Pamiętam jak dziadek napomniał Antka - opiekuna dziadkowych koni: "Antek, pilnuj koni bo lada dzień będą ćwiczenia". I Antek na noc nie wyprzęgał koni. Stawiał sobie za cel, aby nasze konie były pierwsze w remizie."

Na wsiach na przełomie XIX i XX wieku również powszechnie stosowano konny sprzęt gaśniczy. Zwykle konie, które go ciągnęły, należały do sołtysa. Po przybyciu na miejsce i odpięciu zwierząt strażacy - ochotnicy z najbliższego ujęcia pompowali wodę do gaszenia.

Dziś konie w straży pożarnej to już oczywiście przeszłość. Jednak po dawnych czasach pozostało sporo zabytkowego sprzętu, odnajdywanego i odrestaurowanego przez rozmaitych zapaleńców oraz nierzadko przez strażaków z lokalnych, wiejskich i małomiasteczkowych jednostek Straży, z pomocą miejscowych rzemieślników. Efekty są niezwykłe - oto, co z otrzymanej od OSP w Gorzycach, starej (1895 rok) i zniszczonej konikowej maszyny...




...zrobili ludzie z OSP Czempiń:




Miłośnicy konnego sprzętu pożarniczego dają się spotkac nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach Europy. W sierpniu 2008 r. w Cichowie (Wielkopolska) odbyły się V Europejskie i VIII Krajowe Zawody Sikawek Konnych. W zawodach wzięły udział aż 83 drużyny (łącznie prawie 1.600 zawodników !), w tym - ekipy z Czech, Węgier i Słowacji. Goście ze Słowacji zaprezentowali przy tej okazji unikatowe sikawki parowe. Najstarsza pokazana podczas zawodów sikawka została wyprodukowana w 1794 roku. ciekawostką jest, że we wspomnianych zawodach wystąpiło aż 17 strażackich drużyn kobiecych, z których najlepsza zdobyła wysokie, 5 miejsce.




Takie zawody odbywają się również na szczeblach powiatowych i wojewódzkich: odbywają się w Bielsku, Dobrodzieniu, Trzebiatowie, świeligowie i innych miejscach. W rywalizacji sportowej sikawek konnych nie ma podziału na kategorie ze względu na ich konstrukcję, a nierzadko dysponujące małymi sikawkami o niskiej wydajności drużyny nadrabiają te "braki sprzętowe" dobrą organizacją i sprawnością zawodników i zdobywają tytuł Mistrza Polski. Oprócz punktów za szybkie i skuteczne wykonanie zadań typowo pożarniczych podczas zawodów oceniane sa też same sikawki i zaprzęgi oraz ich wartość historyczna.




O tym, że w zawodach ważny jest nie tylko sprzęt, ale i zwierzęta, niech świadczy fant, że w ubiegłorocznych Mistrzostwach w Cichowie przyznano nagrody dodatkowe: za najstaranniej dobrane i utrzymane konie, za najstaranniej dobrany rząd koński i za najlepiej jeżdżone konie.

A na koniec mała galeria ze zbiorów Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach i Mysłowicach:













1 - wóz bojowy konny Schmidt - Zimerman, 1786 r.
2 - sikawka konna czterokołowa - G. A. Fischer, 1923 r.
3 - sikawka konna czterokołowa - H. Cegielski, 1906 r.
4 - sikawka konna OSP Małachowo, 1923 r.
5 - konny wóz strażacki do przewożenia sprzętu i ludzi, 1960 r.
6 - sikawka konna czterokołowa Louis - Tidow, 1913 r.
7 - sikawka konna dwukołowa Ewald - Magirus, 1913 r.
8 - wóz strażacki z sikawką konną
9 - pompa konna
10 - sikawka parowa
11 - sikawka parowa

Zródła:

"Kalisz w ogniu" - Eleonora Serwanski, www.zyciekalisza.pl
"Zabytkowe sikawki wciąż gaszą" - www.sztafeta.pl
"Historia Grójca: Wspomnienie o poświęceniu strażnicy" - Hanna Wojdalska, www.okolica.wgr.pl
"Straż Pożarna w Radomiu do 1945 r." - Zbigniew Skuza, www.muzeum-radom.pl
Reportaż z Zawodów Sikawek Konnych - Cichowo 2008, www.zosprp.pl
www.strazczempin.republika.pl
www.cmp-muzeum.pl
www.wmp-muzeum.psp.wlkp.pl