Kiedy niecałe półtora roku temu, jesienią 2009, na Ukrainie nastała epidemia "świńskiej grypy" (A/H1N1),
sytuacja była na tyle poważna, że zamknięto wszystkie szkoły oraz przeznaczono specjalne środki na zakup
leków i masek. Ówczesna premier Julia Tymoszenko, wizytując najbardziej dotknięty epidemią obwód wołyński,
zapoznała się z listą rezerw strategicznych, które każde państwo gromadzi na wypadek takiej epidemii, klęski
żywiołowej, czy wojny. Po kontroli Pani Premier oburzała się, że w tych rezerwach nie ma masek ochronnych dla
ludzi, za to nie brakuje masek przeciwgazowych dla... koni !
A tak, owszem, były takie maski i sam miałem okazję mieć taką w ręku ćwierć wieku temu na lekcji przysposobienia
obronnego. Oczywiście oburzenie pani Tymoszenko było słuszne, bo te maski były zapewne jakąś zapomnianą, sypiącą
się pozostałością z połowy XX wieku, która z magazynów powinna była zniknąc już dawno. Ale warto wiedzieć,
że taka osobliwość kiedyś istniała i była w użytku jeszcze wcale nie tak dawno temu.
Maska przeciwgazowa zaistniała na szeroką skalę podczas I Wojny Swiatowej. Do powszechnego zastosowania weszła
w 1917 roku, już w kilka tygodni po trzeciej bitwie pod belgijskim Ypres, w której Niemcy zastosowali trujący
gaz bojowy zwany gazem musztardowym lub iperytem. W wyniku jego użycia zginęło około 20.000 żołnierzy. Choć
Niemcy nie byli pierwszymi, którzy łamiąc konwencję Haską z 1907 roku o nie stosowaniu broni chemicznej użyli
gazów bojowych, jednak to oni jako pierwsi użyli ich z zamiarem zabicia żołnierzy armii przeciwnej (wcześniej
zdarzały się tylko przypadki stosowania gazów łzawiących przez Francuzów).
Łatwość stosowania gazów bojowych i wielkie wyrządzone przez iperyt straty spowodowały, że podjęto intensywne
prace nad zabezpieczeniem armii przed kolejnymi takimi atakami. I Wojna Swiatowa była jeszcze wojną, w której
ważną rolę odgrywały konie. Spełniały one wówczas w wojsku arcyważną rolę, transportując ludzi, żywność
i wyposażenie. Stąd kwestię stworzenia masek przeciwgazowych dla koni traktowano poważnie. Początkowo takie
maski miały postać zwykłych worków z kilku warstw gęstej, słabo przepuszczającej powietrze tkaniny (np.
flaneli), zakładanych na pysk i przymocowywanych do uzdy za pomocą pasków lub troków, czasem gum. Po pewnym
czasie zaczęto nasączać je rozmaitymi mieszankami chemicznymi, jednak ich zapach był źle znoszony przez
konie. Dlatego warstwę wewnętrzną nasączano olejem, który te niemiłe aromaty miał nieco zdławić.
"Bardziej zaawansowane technologicznie" modele miały wewnątrz coś w rodzaju ramki, odsuwającej tkaninę od
nozdrzy tak, by zapobiec "zasysaniu" worka podczas wciągania powietrza i tym samym ułatwić oddychanie.
Efektywność takich masek była raczej mierna, jednak trzeba pamiętać, że konie podczas działań wojennych były
używane głównie do transportu, rzadko brały udział bezpośrednio w walce, zwykle pozostawały na tyłach,
w obozach. Mogłyby być narażone na ataki chemiczne tylko w razie ostrzału artyleryjskiego takiego obozu
pojemnikami z gazem, co było mało prawdopodobne. Takie maski w praktyce stosowane były więc o wiele częściej
jako zabezpieczenie przed zwykłym dymem, kurzem lub pyłem.
Drugim etapem rozwojowym było zastosowanie worków pokrytych gumą (a więc nieprzepuszczalnych lub słabo
przepuszczalnych dla powietrza, za to zaopatrzonych w jeden duży pojemnik filtracyjny - i to już zaczynało
wyglądać na maskę z prawdziwego zdarzenia. Pojemnik zawierał ułożone warstwami wkładki nasączone wodorowęglanami
i tiosiarczanem sodu. Wkładki były przedzielone warstwą węgla drzewnego. ścianki pojemnika były dziurkowane -
przez te otwory koń wciągał powietrze. Powietrze przechodziło przez wkładki, a substancje, którymi bły one
nasączone, były w stanie zneutralizować najczęściej wówczas stosowane gazy bojowe: iperyt, fosgen, cyjanowodór,
chlorocyjan. Te maski dawały kawalerii większą mobilność, pozwalały bowiem faktycznie brać udział w działaniach
bojowych bez narażania życia zwierząt. Były więc powszechnie stosowane podczas I Wojny. Na potrzeby samego tylko
Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego w Europie firma Fifth Avenue Uniform Company z Nowego Yorku wykonała
ich prawie 370 tysięcy sztuk !
Po I Wojnie prowadzono dalej prace rozwojowe nad końskimi maskami. Jednak dopiero w późnych latach 30-tych XX
wieku dokonała się istotna zmiana w ich budowie. Zamiast jednego dużego, centralnego filtra zaczęto stosować
dwa mniejsze w formie lejków, wtykanych w nozdrza. W przededniu II Wojny Swiatowej spodziewano się, że ataki
chemiczne będą podczas niej powszechne, a zadawane za ich pomocą straty - jeszcze dotkliwsze. I choć przebieg
wojny tego nie potwierdził, a koń z każdym rokiem konfliktu bardzo tracił swoje znaczenie na polu walki,
nadal prowadzono prace rozwojowe nad końskimi maskami. Największym przełomem było skonstruowanie amerykańskiej
maski M4 w 1941 roku. W tej masce po raz pierwszy nie dążono do całkowitego zniszczenia szkodliwych substancji,
lecz do ich zaabsorbowania i zatrzymania w dwóch cylindrycznych pojemnikach z filtrami, które były umieszczone
po jednym u obu końskich boków. Oczyszczone z trucizn powietrze było dwoma wężami podawane do gumowej, a więc
całkowicie szczelnej maski, umieszczonej na pysku.
M4 była dobrą maską dla koni pracujących - dzięki dużym pojemnikom z filtrami maski te miały dobrą wydajność
i pozwalały na użytkowanie zwierząt bez większych ograniczeń. Jednak pojemniki poważnie ograniczały możliwość
zabierania przez jeźdźca większej ilości wyposażenia, przeszkadzały nawet w zabraniu zwykłego karabinu !
Dlatego w trakcie kampanii we Włoszech zmodyfikowano ją do wersji M5. Tu oba filtry umieszczono na prawym boku
konia. Zdawano też sobie sprawę, że wróg może stosować nie tylko trucizny, ale i gazy podrażniajace śluzówki.
Do masek M4 i M5 w zestawie dodawano więc też dopasowujące się do głowy "gogle" dla konia, których celuloidowe szybki były tak zaprojektowane, by nie parowały. Całośc mocowana była paskami skórzanymi. Takie okulary
stosowała też armia niemiecka.
A skoro o innych zabezpieczeniach mowa: niektóre bojowe środki chemiczne były substancjami parzącymi, w dodatku
po zastosowaniu mogły zalegać przez kilka dni na danym terenie. Aby zabezpieczyć nogi konia przed kontaktem
z takimi substancjami wymyślono też "końskie pończochy":
Wojna dała jeszcze jedno "maskowe" doświadczenie. Na potrzeby prowadzenia walk na Dalekim Wschodzie (Chiny,
Indie) trzeba było przerzucić droga lotniczą dużą liczbę koni. Dośwadczenia z tych transportów pokazały, że
lot w rozrzedzonym powietrzu źle wpływa na zwierzęta, które w szczególnych przypadkach mogły się wręcz udusić.
Konieczne więc było zapewnienie większej ilości powietrza, co pozwoliłoby im lepiej znosić trudy lotu - tak
fizycznie, jak i psychicznie. Dlatego już po wojnie, w roku 1950, Komitet techniczny Wojsk Chemcznych (Chemical
Corps Technical Committee) zajął się opracowaniem stosownej "napowietrzającej" maski. Testy pokazały, że konie
przeciętnie potrzebują 4.6 litra powietrza na minutę na wysokości 15 tysięcy stóp (ok. 4600 metrów ) i 13.7
litra na minutę na 30 tysiącach stóp (9200 m). W wyniku prób w roku 1951 powstała maska M6 i był to ostatni
w historii nowo stworzony model maski dla koni. Powstała w oparciu o typ M4. Była podłączana specjalnym złączem
bagnetowym do zainstalowanego w samolocie systemu napowietrzającego, dzięki czemu konie nie podduszały się
i mogły przetrwać lot w tak dobrej kondycji, że zaraz po wylądowaniu były używane do rozładunku pozostałego
przewożonego w samolocie sprzętu. Maska zabezpieczała także zwierzęta przed wdychaniem pokładowych oparów
(spalin, paliwa, olejów), dzięki czemu były spokojniejsze, szarpiąc się nie dokonywały zniszczeń na pokładzie,
mniej było uduszeń, zranień i kontuzji. Ta maska jednak szybko (bo w ciągu zaledwie dekady) wyszła z użycia -
nie było bowiem już więcej ani wojskowych koni, ani potrzeby ich transportowania. Ostatni koń pozostający "na
etacie" w amerykańskiej kawalerii odszedł na emeryturę w roku 1949, a padł w roku 1968 w szacownym wieku
36 lat.
W przeciwieństwie do wysoko uprzemysłowionych i zmechanizowanych krajów Europy Zachodniej oraz Stanów
Zjednoczonych, w tzw. Bloku Wschodnim (Związek Radziecki, Polska, Czechosłowacja, Jugosławia, Rumunia itd.)
konie były dość często używane do różnych prac jeszcze przez kilka kolejnych dziesięcioleci. Powojenna seria
konfliktów i spięć między USA i ZSRR oraz ich państwanmi sprzymierzonymi, zwana Zimną Wojną oraz towarzyszące
im intensywne powiększanie swoich armii (tzw. "wyścig zbrojeń") spowodowały ogólnoświatową psychozę. Wiele
osób i wiele rządów uważało, że w każdej chwili może wybuchnąc kolejny, jeszcze tragiczniejszy, ogólnoświatowy
konflikt zbrojny, w którym może dość także do ataków chemicznych. Dlatego w maski przeciwgazowe, zwykle
będące pozostałością powojenną, wyposażano te osoby i organizacje, gdzie koni się używało. Dostawały je między
innymi stadniny i stada hodowlane. Były też na wyposażeniu każdego szanującego się PGR-u i ponoc sprawdzały się
doskonale, gdy zepsuł się traktor i trzeba było dokonać oprysku roślin konnym opryskiwaczem.
Dziś maska przeciwgazowa dla konia to tylko pamiątka z coraz bardziej odległych czasów. Jedną z nich można
zobaczyć w Muzeum Militariów - Arsenał we Wrocławiu. Jest to węgierska (lub radziecka) maska z czasów II Wojny
Swiatowej - okaz bardzo rzadki w europejskich zbiorach. Jerzy Zarawski, kierownik Muzeum opowiadał, że
kupił ją na Allegro, korzystając z konta swojej córki:
"Moja córka ma konto na Allegro, ale to ja
w tajemnicy kupiłem maskę. Gdy zadzwonił do niej sprzedawca, pomyślała, że to jakiś idiota, i o mało go
nie przepędziła. Na szczęście w końcu zorientowała się, że to ja ją kupiłem. (...) Za granicą takie maski
kosztują nawet do 500 euro. (...) Rodzina sprzedawcy od lat zajmuje się końmi i maska trafiła do nich
w okresie zimnej wojny. (...) Opowiadali też o tym, jak ktoś próbował taką maskę koniowi założyć na pysk.
Wybrał najspokojniejszego konia, ale ten go kopnął i tak skończył się ten eksperyment."
Zródła:
http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=18&t=122274
http://www.mmw.pl/wystawy/wystawa_czasowa.php?id=51
http://wiadomosci.gazeta.pl/kraj/1,34309,2883733.html
http://gasmasklexikon.com/page/USA-Mil-Animals.htm
http://www.militaryhorse.org/forum/viewtopic.php?f=3&t=9372
http://www.amnh.org/exhibitions/horse/?section=howshaped&page=howshaped_bvi
http://wyborcza.pl/1,76842,7202886,Epidemia_grypy_A_H1N1_na_Ukrainie__W_Rosji_nowa_agrypa.html#ixzz1CnTGUWOP