Tramwaj konny - reaktywacja




czyli: linia Mrozy-Rudka znowu działa !

31.10.2018



Ładnych parę lat temu pisałem na naszej stronce kilka słów o tramwajach konnych. Na koniec podlinkowałem ciekawostkę - stary film Polskiej Kroniki Filmowej z października 1959 roku, pokazującą unikatową już wówczas "kolejkę konną", czy może raczej konny tramwaj, kursujący z miejscowości Mrozy do sanatorium w Rudce. Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu niedawno dowiedziałem się, że ów tramwaj kursuje również obecnie !



Historia tramwaju sięga 1902 roku. W związku z bardzo powszechną wóczas gruźlicą ówczesny wielki polski lekarz- internista, Teodor Dunin, prezes Wydziału Szpitalnego Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego, wyszedł z ideą budowy szpitala-sanatorium, w którym chorzy mogliby wracać do zdrowia. Na miejsce inwestycji wybrano podwarszawską Rudkę, gdyż oceniono, że tam właśnie w pobliżu Warszawy panuje klimat najbardziej odpowiedni do leczenia tej choroby. Doktor Dunin zainicjował zbiórkę funduszy na tę budowę. Grunty pod budowę - 10 ha zalesionego terenu między Mrozami a wsią Rudka - podarował hrabia Stanisław Sebastian Lubomirski. Projekt opracowali dwaj bardzo wówczas znani warszawscy arcitekci: Franciszek Lilpop i Karol Jankowski. Co ciekawe, budowę finansowano tylko i wyłącznie ze składek prywatnych, bez jakiejkolwiek dotacji ze strony władz. W efekcie głośnej akcji propagandowej zebrano od warszawskiej arystokracji aż 80.000 rubli, z czego aż 16.000 ofiarował sam dr Dunin. Te środki pozwoliły na bardzo szybkie rozpoczęcie pierwszego etapu inwestycji.



Materiały budowlane do pobliskich Mrozów transportowano koleją, która tam kończyła swój bieg. Inwestycja była jednak umiejscowiona ponad 2 kilomentry dalej, więc na potrzeby prac i dostaw położono tory, po których konie ciągnęły wagon z cegłami, piaskiem i innymi materiałami. Pierwsza część sanatorium została uruchomiona w listopadzie 1908 roku. Wagon towarowy przerobiono na osobowy i od tego momentu po torach zaczął też regularnie kursować konny tramwaj, dowożący pacjentów do szpitala ze stacji PKP.





Kolejka kursowała tak przez następne 59 lat - bywało, że nawet po sześć razy dziennie. Po raz ostatni odjechała w 1967 roku, 7 lat po emisji wspomnianego filmu. Zakończenie jej działalności wiązało się niestety ze śmiercią ostatniego woźnicy. Torowisko szybko zarosło trawą, podkłady przegniły. Tory rozebrano w bliżej nieokreśłonych okolicznościach na początku lat 70-tych, a wagonik przekazano Muzeum Kolejnictwa w Sochaczewie, gdzie stoi do dziś. Warto dodać, że w tamtym momencie działały w Europie tylko dwa takie pojazdy: ten w Mrozach/Rudce oraz drugi, w Douglas na brytyjskiej wyspie Man, gdzie wozi turystów do dziś (w międzyczasie odtworzono też linie konnych tramwajów w niemieckich Spiekeroog i Döbeln oraz austriackim Rainbach im Mühlkreis).



Kilka lat temu władze gminy Mrozy wraz ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Mrozów postanowiły odbudować "wąskotorówkę" tramwaju konnego. Minister środowiska wyraził zgodę na jego kursowanie w rezerwacie "Rudka Sanatoryjna", a gmina otrzymała dotację z Program Rozwoju Obszarów Wiejskich. W sierpniu 2011 roku rozpoczęły się prace przy odbudowie torowiska. Usunięto krzaki, nawieziono piach, położono nowe podkłady i ułożono szyny, zbudowano perony. Replikę wagonu wykonał mieszkaniec Mrozów, pan Tadeusz Głuszczak. Pierwsze, próbne przejazdy miały miejsce w październiku 2011 roku, zorganizowano również marketingowo "dni otwarte". Regularne kursy zaplanowano od "długiego weekendu majowego" 2012 roku - i tak też się stało. Tramwaj konny miał wówczas "swoje 5 minut", został nawet wykorzystany w jednym z odcinków serialu "Ranczo", zresztą sami aktorzy też prywatnie korzystali z możliwości tej oryginalnej przejażdżki.



Wagonik mieścił 12 osób i był dwustronny - po dojechaniu do stacji końcowej woźnica odczepiał konia, przeprowadzał i wprzęgał na drugą stronę. W tramwaju pracowało dwóch woźniców. Jeden z nich kontrolował konia, drugi - hamulec zaciskany poprzez obracanie korbą (tak samo, jak w starych tramwajach). Zdarzają się bowiem na trasie spadki, podczas jazdy trzeba wtedy pilnować, by wagon nie popchnął konia. Inną trudnością były dziki, które potrafiły nie tylko pojawić się na torowisku, ale też podkopać torowisko i zasypać szyny piaskiem, który wtedy trzeba omiatać. Bywało, że podczas kursu rozpętąła się burza, obficie mocząc stojących na nieosłoniętym przednim pomoście tramwajarzy. Raz, gdy oberwana wichurą gałąź spadła na tory, koń się tak przestraszył, że odskoczył pociągnął w bok cały tramwaj. Wagon stanął w poprzek torów, na szczęście nic złego nikomu spośród pasażerów się nie stało.



Regularne kursy odbywały się w okresie letnim i tak to trwało do 2015 roku. Niestety w roku 2016 tramwaj kursował tylko przez 3 tygodnie, a w 2017 - w ogóle. Problemy związane były z brakiem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników - tak woźniców, jak i... koni. Nie było w okolicy zwierząt przyuczonych do tego typu pracy pociągowej, a jeśli już się jakiś trafił, to samo chodzenie po podkładach bardzo mu nie pasowało... Praca nie była lekka, zatrudniane konie nie miały odpowiedniej kondycji, często buntowąły się i nie chciały słuchać powożącego. Problem był do tego stopnia duży, że musiano zrezygnować z tramwaju przede wszystkim mając na względzie bezpieczeństwo pasażerów. Jak też wspominał burmistrz: "Troszeczkę mieliśmy problemy ze stajnią, która to obsługiwała. (...) Raz byli ludzie, raz nie, więc ta stajnia, która to obsługiwała, nie do końca była jakby usatysfakcjonowana" [finansowo]. Na szczęście okazało się, że jest spory popyt na przejażdżki - ludzie często dzwonili i pytali gminę o nie. Postanowiono więc przedsięwzięcie reaktywować.



Dla ludzi jest to duża atrakcja turystyczna, pozwalająca odwiedzającym nie tylko na wzięcie udziału w żywej lekcji historii, ale też z zapoznaniem się z przyrodą rezerwatu i obejrzenia budynku dawnego sanatorium; dla gminy jest to z kolei źródło dochodów. Torowisko zostało więc oczyszczone z wiatrołomów, a przewozy powierzono firmie HL Bingo Henryk Lasota z Warszawy. Aby firma była usatysfakcjonowana współpracą, lepiej zorganizowano przejazdy; m.in. udostępniono na stronie gminy aplikację umożliwiającą rezerwację biletów. Tramwaj w tym roku kursował od 29 kwietnia do 30 września w niedziele i święta od 14:00 do 19:00 (ostatni kurs o godz. 18.00). Przejazd niespełna 2-kilometrową trasą (nieco krótszą niż dawniej) trwał ok. 20 minut i kosztował 16 zł. Gmina zakłada, że docelowo tramwaj będzie sam na siebie zarabiał - a aby tak się stało i aby jeszcze bardziej zachęcić turystów do takiej oryginalnej przejażdżki, planuje stworzyć dodatkowe atrakcje: zabudowę regionalnej stacji kolejki oraz park nad wodą. Życzymy powodzenia !





Zródła:

https://www.malygosc.pl/doc/1593007.Z-moca-jednego-konia
https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/mrozy-rusza-jedyna-kolej-konna-w-kraju-58287.html
https://poznan.tvp.pl/15070893/reportaz-maciej-z-pokladu-gliny-na-antenie-tvp-poznan
http://www.mrozy.pl/tramwajkonny/
http://e-mrozy.pl/index.php/2018/03/22/tramwaj-konny-oczaruje-na-nowo/