Wprawdzie tej wiosny sporo było dni o umiarkowanych temperaturach, więc problem inwazji much i innych uprzykrzających życie owadów
dopiero się nieśmiało zaczyna pojawiać, jednak jest kwestią kilku dni, żeby się nam ładnie rozwinął. Tego świadomy przeglądałem
ostatnio Allegro, chcąc zorientować się w cenach preparatów przeciwmuchowych. Zwykle w stajni przeciw owadom rozwieszaliśmy lepy,
a pomieszczenie co kilka tygodni spryskiwaliśmy bardzo skutecznym, choć też i nieco drogim (100+ zł za 400g) preparatem Agita. Z kolei
na zewnątrz czasem zawieszaliśmy pułapkę na muchy, która składała się z worka z wodą, w której rozpuszczona była substancja wabiąca -
przy kosztach rzędu 40 zł zapewniało nam to względny spokój na cały sezon letni.
Teraz jednak na Allegro zobaczyłem coś, na widok czego ze zdziwienia szczęka mi opadła aż na klawiaturę...
Polska firma PANKO od kilku lat sprzedaje specyficzny rodzaj pułapki na owady, reklamując ja jako "profesjonalny system ochrony ludzi
i zwierząt przed muchami końskimi", działający bez potrzeby stosowania substancji chemicznych i energii elektrycznej, przy tym ponoć
skuteczny wielce, bo redukujący liczbę końskich much o nawet 95%. Słowo "końskich" jest tu bardzo istotne, idea pomysłu zwalczania tych
owadów bez chemii opiera się bowiem na tym, że owady z rodziny bąkowatych: bąk bydlęcy, jusznica deszczowa, czy strzyżak sarni, zwany
muchą jelenią, szukają swoich ofiar nie węchem, a wzrokiem (dlatego zresztą chętniej atakują zwierzęta o ciemnej sierści). Przez to
"zwykłe" preparaty przeciwowadowe, oparte na chemii, są zwykle w przypadku tych gatunków mało efektywne; pułapka firmy Panko natomiast
ma być swego rodzaju "nową jakością", działając w inny, zgodny z naturą tych gatunków sposób (przy okazji: warto wiedzieć, że z tych
gatunków "krwiożercze" są tylko samice, którym krew jest potrzebna do rozwoju jaj.) Już z powyższego opisu wynika jednak pierwszy ważny
wniosek: pułapka ta nie zadziała na wszystkie owady. Instalując ją przy stajni dalej wnętrze tejże będziemy musieli pryskać chemią,
żeby się uwolnić od zwykłych much, czy meszek.
Zasada działania pułapki Panko opiera się na tym, że muchy nie potrafią rozróżnić czarnej, gumowej, nagrzanej od słońca piłki od
ciepłego zadka konia, czy krowy. Traktują piłkę jak potencjalną ofiarę, a po nieudanym ataku startując z niej trafiają pod "klosz"
z siatki i dalej do plastikowego pojemniczka z wodą, gdzie giną. Głównym elementem konstrukcyjnym pułapki jest zatem gumowa kula.
Co osobliwe, producent chwali się, że
"odpowiednio dobrany odcień czerni wabi agresywne owady.", co akurat może wywołać tylko
uśmieszek, bo jest to zabawny lapsus: "z definicji" nie ma czegoś takiego, jak "odcień czerni" tak, jak nie ma "jajeczka częściowo
nieświeżego". Wróćmy jednak do meritum: potencjalnym nabywcom radzi się, by pułapkę instalować w miejscach silnie nasłonecznionych
i tak, by była widoczna ze wszystkich kierunków. Ma to może i sens, skoro owady lokalizują ofiarę wzrokiem. Natomiast dziwi mnie uwaga:
"Czasami znalezienie optymalnego miejsca instalacji wymaga kilku prób, np. przesunięcie pułapki o kilka metrów powoduje że system
znacznie zyskuje na skuteczności. Muchy końskie poruszają się w linii prostej zatem pułapka powinna być umieszczona doświadczalnie na
drodze przelotu owadów." Dla mnie to pierwsze zdanie wygląda raczej na próbę usprawiedliwienia potencjalnie niezadowalającej
skuteczności urządzenia, a to drugie jest wręcz kuriozalne - muchy końskie nie potrafią zakręcać, a ich łapaie ma polegać na zastawianiu
im drogi ?...
"Jeżeli konie odpoczywają w oddalonych od siebie znacznie grupach wtedy każda grupa powinna być chroniona przez osobne
urządzenie." - czyli wielokrotnie w ciągu dnia należałoby sprawdzać, gdzie konie stoją i latać za nimi z tą pułapką ? Coś tu jest
"nie teges"... Jeśli mam wybieg o powierzchni np. 3000 m2, na którym w przeciwległych końcach będa stały 2 grupki koni, to czy mam
instalować 2 pułapki ? Czemu w innym miejscu firma twierdzi, że jeden egzemplarz wystarczy na hektar powierzchni ? Wątpliwości ciąg
dalszy:
"Pułapkę należy wkopać do gruntu na głebokość ok 10-15 cm dla zapewnienia stabilności konstrukcji przez cały sezon."
Cóż, stabilność tyczki wkopanej na "aż" 10 centymetrów moim zdaniem jest akurat żadna, tym bardziej, że całość według specyfikacji waży
dość sporo, bo aż 15 kilo...
Patent nie jest, bynajmniej, nowy ani unikalny. W wielu odmianach i pod różnymi nazwami istnieje na świecie, co zresztą widać na
powyższym obrazku; nie mnie przy tym dochodzić, kto był pierwszy i kto ma prawa patentowe. Jedyne, czym wersje zagraniczne różnią się
od polskiej wersji (poza sposobami montażu piłki) to to, że zagraniczni dystrybutorzy zalecają stosować 1 egzemplarz nie na hektar,
lecz na nie więcej niż 5 koni. A to brzmi dla mnie już bardziej wiarygodnie.
Żeby było jasne: pisząc o powyższych wątpliwościach nie twierdzę, że pułapka jest nieskuteczna, a jedynie to, że sporo jest w opisie
działania nieścisłości. To natomiast, co budzi mój zdecydowany sprzeciw, to... cena. Na aukcji Allegro ten wynalazek kosztuje prawie
700 złotych. Na stronie firmy brytyjskiej Sentomol Ltd - 180 funtów, czyli ponad tysiąc złotych ! Co ciekawe, z tej funtowej kwoty
sama pułapka to ok. 60-75 funtów, a pozostały, ponad stufuntowy koszt to cena zwykłej, wygiętej, dwumetrowej rurki, stanowiącej maszt
po podwieszenia kuli... Parafazując Olgierda Łukaszewicza w "Seksmisji": ktoś tu abstrahuje od układu odniesienia... Solidna piłka
z grubej gumy, taka dla dzieci do skakania, to około 20 zł. Pojemnik na wodę i złapane owady można zrobić z plastikowej butelki,
stelaż "klosza" wygiąć z drutu i pokryć folią lub tkaniną typu firanka albo siatka do okien, a zawieszenie to już totalna wolna
amerykanka: wkopana w ziemię drewniana tyczka lub jakiś stary kawał długiej rurki wodociągowej załatwi sprawę równie dobrze, jak
ów stelaż za 100 funtów. Do tego trochę mocnej taśmy klejącej, nożyczki, igła i nici, trochę zapału i...
Aktyalizacja 04.05.2019:
B
Odpowiadając "otwartym tekstem" na zadawane mi pytania: moim zdaniem ta pułapka jest mało skuteczna, tzn. owszem, pewnie coś tam się
złapie, ale z praktyki wiem, że najlepsze są pułapki takiem jak ta na pierwszym zdjęciu w artykule (woreczek z płynem). Ideą pułapki
"piłkowej" jest nie używanie żadnej chemii, więc nie smaruje się piłki niczym, żadną substancją wabiącą. Natomiast jest też wersja,
w której nie ma "piramidki" z siatki, tylko sama piłka pokrywana substancją podobną do tej, która jest na lepach na muchy. Zapach
substancji plus temperatura nagrzanej słońcem piłki mają dawać wysoką skuteczność wabienia. Tylko że lep po prostu po kilku dniach
można po prostu wyrzucić, natomiast piłkę trzeba umyć z much, co chyba raczej nie jest miłym zajęciem ?...
Podsumowując: w stajni polecam preparat Agita, w pobliżu stajni pułapkę chemiczną RedTop, a dla koni na dużym wybiegu lub pastwisku -
smarowanie skóry koni olejem kokosowym. Ten ostatni ma postać stałą, ale zmienia się w cieple dłoni w płyn, a wtarty w sierść
całkiem skutecznie odstrasza wszystko, co lata wokół konia.
Zródła:
http://www.horseandhound.co.uk/products/new-horsefly-trap-released-sentomol-431366
http://www.horseflytrap.co.uk/
https://www.teachengineering.org/activities/view/insect_trap_activity
http://allegro.pl/pulapka-na-muchy-konskie-i-baki-bydlece-h-trap-i6220511829.html