Konie śmieciowe




czyli: nieco śmierdząca sprawa...

24.05.2020





Na forum RETROTRAKTOR.PL ktoś niedawno wrzucił zdjęcie (patrz: wyżej) konnej polewaczki z prośbą o wszelkie możliwe informacje na jej temat, jako że zamierza ten niezwykły "rodzynek starej techniki" wyremontować. Mnie zaś to skłoniło do poszukiwań w internecie w celu dowiedzenia się czegoś więcej jakimo to dokładnie pojazdami konnymi utrzymywano porządek 100 i więcej lat temu. Już kiedyś pisałem conieco o wywozie nieczystości, teraz troszkę temat pokażę z innej perspektywy, prezentując przy okazji trochę więcej starych zdjęć "z końmi w tle".

"W XIX wieku produkowano zdecydowanie mniej odpadów podlegających wyrzucaniu, niż współcześnie." - tak zaczyna się jeden ze znalezionych w sieci artykułów. No i to jest szczera prawda. Sto, czy dwieście lat temu w każdym domu używano pieców opalanych nie tylko drewnem, czy węglem, ale generalnie wszystkim, co się da (na szczęście plastiku wówczas nie znano). W piecach lądowało wszystko, co mogło dać ciepło. Dziurawe garnki lutowało się cyną, a popękane gliniane - owijano drutem, żeby trzymały się kupy i służyły dłużej. Odzież służyła przez pokolenia, a gdy naprawdę nie nadawała się już do jakiegokolwiek użytku, była sprzedawana handlarzom szmat do dalszego przetworzenia. Resztki kuchenne trafiały do koryt świń lub korytek drobiu. Metal też trafiał do handlarza. Jednak chcąc nie chcąc w miastach i innych dużych skupiskach ludzkich pozostawało sporo takich odpadów, z którymi nie było już co zrobić. Stanowiły one nie lada problem, będąc źródłem brudu, nieprzyjemnego zapachu i niespecjalnie miłego widoku, a przy tym stanowiąc pożywkę dla szczurów, much i temu podobnych "stworków" roznoszących choroby. Dlatego też w XIX wieku starano się organizować wywóz nieczystości, a władze miast na przemian apelowały o czystość i groziły niepokornym. "Stare mury Krakowa nie powinny być spadlane ohydnem plugastwem ! Po wykształceńszej (IMG src="../../images/mordka2.gif"> !) publiczności Magistrat spodziewa się tej przyzwoitości, która jest wymogiem postępu i lepszego wychowania !" nawoływały władze miejskie w obwieszczeniu z 1867 roku.



Z czasem opracowano regulaminy postępowania ze śmieciami. Na przykład w rozporządzeniu z 28.04.1911 r. tenże Magistrat Krakowa nakazywał "śmieci składać na kupkę obok ścieku po stronie ulicy, skąd je furmanki miejscie uprzątną", zamiatać codziennie chodniki przed posesjami, polewać je raz, a latem nawet trzy razy dziennie wodą. Przy czym wzywał właścicieli domów, aby "zmuszali (!) swoich stróżów do ścisłego codziennego wykonywania wskazanych czynności" pod karą grzywny. Wprowadzono także metalowe skrzynie na śmieci, których niewłaściwe używanie mogło skończyć się nawet 14 dniami aresztu.



Jak widać już wtedy Kraków posiadał służby zajmujące się wywozem śmieci poza miasto. Takie same służby po I wojnie światowej zaczęły tworzyć inne, mniejsze miasta. Np. w Kaliszu 27 maja 1925 roku tamtejsza Rada Miejska przekształciła Zakład Taboru Miejskiego wraz z Oddziałem Porządkowym w przedsiębiorstwo komunalne. W ramach którego pracowało 9 woźniców, 1 stajenny no i rzecz jasna 1 kierownik Taboru, a w Oddziale Porządkowym 10 zamiataczy ulic. Co ciekawe w tamtych czsach, od woźniców i zamiataczy wymagano umiejętności czytania i pisania. W przedsiębiorstwie było 17 koni, z czego 12 pracowało dla obsługi poszczególnych działów gospodarki miejskiej, a 5 - do sprzątania miasta. Oddział Porządkowy prócz zamiatania ulic (zużywał miesięcznie aż 170 mioteł !) zajmował się także wywozem śmieci i nieczystości płynnych. W tym celu korzystał m.in. z 3 wozów do wywozu śmieci i 2 wozów kanalizacyjnych. Kompleks budynków użytkowanych przez Tabor składał się z drewnianej szopy używanej njako wozownia, parterowego murowanego budynku głównego stanowiącego główną stajnię, garaż i magazyn paszy dla koni oraz bocznego skrzydła mieszczącego mniejszą stajnię. Kaliskie przedsiębiorstwo działało nieprzerwanie, ale rozwinęło się dopiero po II wojnie światowej - w 1945 roku dysponowało 45 końmi, lecz i tak było to za mało, więc do wywozu zatrudniano także przedsiębiorców prywatnych. Kres służbom konnym położyła w roku 1947 epidemia nosacizny, w wyniku której padły aż 33 konie. Wówczas pojawiły się samochody. Jednak jeszcze do końca lat 60-tych Zakład Oczyszczania Miasta do realizacji swoich zadań wykorzystywał tabor i konny, i mechaniczny - choć trzeba przyznać, że konie sukcesywnie wycofywano z tej służby. W roku 1950 prócz 4 półciężarówek do wywozu śmieci marki Star i 2 poniemieckich aut do wywozu fekaliów marki Faun i Panchard były też w użyciu 3 konne zaprzęgi do zbierania zmiotków ulicznych, 5 zaprzęgów do wywozu nieczystości stałych oraz 2 zaprzęgi do wywozu nieczystości płynnych. Ale kilkanaście lat później już tylko 5% miejskich nieczystości wywożoni zaprzęgami.

Problem wywozu i utylizacji śmieci był w owym czasie powszechny na całym świecie, ziemie polskie nie były wcale wyjątkiem. Wszystkie śmieci oraz nieczystości płynne wywożono zaprzęgami poza miasto i po prostu zwalano na stosy lub wylewano. Dobrze, jeśli wylewano do dołów, gorzej, jeśli do rzek. W 1892 roku w Hamburgu odpady i fekalia wyrzucane do rzeki Elby, będącej źródłem wody pitnej, było przyczyną epidemii cholery, w wyniku której zmarło około 9000 osób. Problem występował więc tak naprawdę wszędzie, w każdym mieście na świecie i mimo rozmaitych prób jego "ogarnięcia" (np. charytatywna Armia Zbawienia na początku swojego istnienia zajmowała się zbiórką i przetwarzaniem śmieci rękami zatrudnianej biedoty) stawał się coraz poważniejszym. W Europie pierwsza spalarnia śmieci powstała w angielskim Paddington dopiero w roku 1870, a na ziemiach polskich - w 1906. Z kolei pierwszą ręczną sortownię wybudowano w Nowym Jorku w roku 1898. Dzięki niej odzyskiwano 37% surowców wtórnych z ogólnej masy dowożonych śmieci. Co ciekawe, patrząc z perspektywy historycznej ta sortowania wcale nie była pomysłem nowatorskim - recyking śmieci Japończycy prowadzili już w X wieku; A w Polsce w 1777 roku Stanisław August wydał edykt, "aby gałgany, papierowe wióry, obrzezki pargaminowe, lub też innych skor okrawki, owcze nogi y inne na przygotowanie kleja zdatne do rzeczy" pod groźbą kary oddzielnie zbierać i przekazywać "dla własnej potrzeby Papierni Krajowych". Zaś w 1743 roku Marszałek Wielki Koronny Franciszek Bieliński wprowadził całkowity zakaz rzucania śmieci na ulice Warszawy i powołał "Tabor Miejski", czyli odpowiednik dzisiejszego MPO/PSZOK. Nie istniało ono długo, bo po III Rozbiorze Polski zaczęło obowiązywać prawo rosyjskie, mocą któego zamiatanie chodników i połowy drogi należało do właścicieli domów przy tej drodze położonych. Panowało więc rosyjskie "bylejactwo", a śmieci wywożono wozami konnymi na Górę Gnojną aż do 1844 roku i to mimo zakazu z roku 1722 i wyznaczenia przez Króla Stasia nowego wysypiska przy starej Prochowni, na końcu wylotu ulicy Mostowej. I tak było aż do początków XX wieku...

Przyjrzyjcie się starym zdjęciom, zaobaczcie, jak i czym uprzątano śmieci i spłukiwano nieczystości z ulic sto i więcej lat temu zarówno w Europie, jak i w Ameryce:...





































































Zródła:

http://www.lisak.net.pl/blog
https://www.puk-kalisz.pl/puk/historia-smieciowa-kalisza
http://www.zgkim.zgora.pl/cms/images/pdf_files/C20_Historia_gospodarki_odpadami.pdf