Późna jesień i początek zimy to czas, kiedy skórzane elementy rzędów jeździeckich oraz skórzane buty
są szczególnie narażone na zniszczenie. Trzeba pamiętać, że skóra jest bardzo wrażliwa na zmoczenie.
Mocno zawilgocona skóra wysychając staje się sztywna, pęka, no i co najgorsze: kurczy się. Efektem
tego skurczenia może być prócz pęknięć np. w oficerkach jej oderwanie się od podeszwy, czy po postu
niemożność założenia butów, które nagle zrobiły się za ciasne. Jak zatem dbać o buty ?
Dawniej do konserwacji butów stosowano zwykły łój, pewnie dlatego że było najłatwiej o ten specyfik.
W książce Jerzego Dyjecińskiego pt. "Kalosze i ostrogi, czyli pamiętnik podchorążego" autor z kolei
wspomina, jak to się robiło w 1938 roku:
"Trzeba było natrzeć szwarcem a potem glansować meszty do
połysku. Przed budynkiem koszarowym z nogami opartymi o stojaki staliśmy obok siebie, plując w pudełka
z czarną pastą. Smarowaliśmy mazakami żółtą, naoliwioną skórę naszych butów." Dziś w sprzedaży
w sklepach jeździeckich są gotowe preparaty do skór, np. Veredus Curium Balsam, jeśli jednak nie mamy
go pod ręką, lub nie mamy ochoty płacic 50 zł za puszkę, musimy dać sobie radę w inny sposób.
Oczywiście podstawą pielęgnacji jest regularne butów czyszczenie wilgotną (ale nie mokrą !) szmatką,
moczoną w wodzie z mydłem (letniej lub zimnej, ale nigdy gorącej !), następnie wysuszenie butów (nie
wolno stawiać na słońcu, na kaloryferze, czy przy kominku, powinno się do obeschnięcia zostawić je
z dala od źródeł ciepła) i wreszcie ich konserwacja. Na co dzień, przy normalnej eksploatacji cała sprawa
sprowadza się do napastowania oficerek czarną pastą do butów raz na jakiś czas i wypolerowania "na błysk".
Jednak przy przemoczeniu rzecz staje się bardziej skomplikowana. Po wyschnięciu należy przed pastowaniem
najpierw skórę dobrze zmiękczyć. Najlepszym środkiem do tego jest lanolina - i tak naprawdę nie ma tu
znaczenia czy mamy do czynienia ze skórą normalną, miękką, czy z wysuszoną, czy ze skórą z czasów wojny,
z której zrobione są odnalezione właśnie na strychu oficerki po prapradziadku. Lanolina jest woskiem
zwierzęcym, otrzymywanym podczas czyszczenia wełny owczej. Zwykła lanolina ma formę gęstej, kremowej
masy barwy ciemnożółtej lub żółtobrunatnej o dość silnym zapachu; za to ta oczyszczona, stosowana
w farmakologii, jest jasnożółta, a jej zapach jest bardzo słaby i kojarzy się nieco z zapachem alkoholu.
Łatwo się topi (już w temperaturach rzędu 40 stopni), silnie wiąże wodę - porcja tej substancji może
wchłonąć ponad dwa razy tyle wody, ile sama waży. Lanolina świetnie wnika w pory skóry, jako chyba jedyna
substancja tego typu nie zamyka ich, więc dzięki temu głęboko skórę penetruje i uelastycznia. Dlatego
własnie używa się jej oraz jej pochodnych nie tylko do produkcji kosmetyków i maści leczniczych, ale
i do konserwacji skóry, którą nie tylko zmiękczy, ale przy okazji także zaimpregnuje.
Lanolinę można kupić w tych aptekach, które prócz sprzedaży leków gotowych zajmują się również robieniem
leków na zamówienie. Porcja 40 g lanoliny pozwoli z naddatkiem na zrobienie preparatu pozwalającego na
konserwację oficerek. Aby przygotować preparat trzeba ją rozpuścić w benzynie ekstrakcyjnej lub lakowej.
W tym celu trzeba wziąć słoiczek, nałożyc do niego 1 część lanoliny, zalać 3 częściami (wagowo) benzyny,
zakręcić i poczekać kilka godzin, od czasu do czasu wstrząsając. Po tym czasie lanolina całkowicie się
rozpuści (tu uwaga: taki roztwór może sobie postać przez dłuższy czas, jeśli zrobimy go zbyt dużo, możemy
niezużytą resztę zostawić na później). Ważne jest, żeby cierpliwie smarować buty tak przygotowanym
preparatem - wielokrotnie, tak, by skórę dobrze nasączyć, pozostawiając po każdym smarowaniu oficerki
na pewien czas. Smarowanie trzeba powtarzać aż do chwili, gdy skóra przestanie przyjmować kolejną dawkę
mazidła. Później wystarczy przetrzeć flanelową szmatką do połysju - i gotowe. Ubocznym skutkiem stosowania
tego preparatu jest pewne ściemnienie skóry, kóre jednak w przypadku czarnych oficerek jeżdzieckich nie ma
znaczenia, a nawet jest rzeczą pozytywną, gdyż to zjawisko nieco zamaskuje drobne otarcia, czy pęknięcia.
Gorszym skutkiem ubocznym jest natomiast wszechobecny zapach benzyny w całym domu - jak ktoś podsumował:
"tymi oparami to się wręcz można naćpać !". Pewną radą na to może być zamiana benzyny na olej lniany.
Powstanie wówczas preparat o nieco gorszych właściwościach, za to można go przygotować szybko - wystarczy
składniki wsadzić do jakiejś miseczki i całość podgrzać w mikrofalówce.
Niektórzy po umyciu butów wilgotną szmatką idą "na skróty" i nakładają obficie, a następnie wcierają
preparaty do konserwacji skór foteli, czy kanap (np. marki "Kiwi"). Jeszcze inni stosują kremy
kosmetyczne, np. znaną powszechnie "Niveę". Ale uwaga: wprawdzie skutki wizualne tego są niezłe, lecz
z czasem zawarta w kremach gliceryna powoduje coraz wyraźniejsze stwardnienie skóry. Tenże krem, jak
również stosowane niekiedy oleje roślinne dają połysk, ale jednocześnie zatykają też pory skóry,
utrudniając wnikanie innych zastosowanych później środków konserwujących. Nieco lepszy jest smar
stosowany do impregnacji siodeł i kulbak, ale niektórzy zauważają, że po jego zastosowaniu buty robią
się jakb lepkie i łatwiej się do nich przyczepia kurz i brud.
Nieco inaczej trzeba postępować ze wspomnianymi na początku "znaleźnymi oficerkami po pradziadku". Jeśli
chce się "reanimować" bardzo stare, przesuszone i stwardniałe buty, najpierw powinno się je poddać wielu
zabiegom oczyszczającym intensywniejszym, niż przetarcie wilgotną szmatką. Trzeba zacząć od długiej
(2-3 dni) kąpieli w wodzie z detergentem, najlepiej szarym mydłem. Co jakiś czas skórę trzeba delikatnie
szorować, żeby usuwać z niej kolejne warstwy tłuszczów - nic bowiem nie wniknie w skórę, jeśli tymi
tłuszczami poblokowane będą w niej pory. Wodę trzeba codziennie zmieniać na nową. W przypadkach
ekstremalnych zamiast wody z mydłem można spróbować czyszczenia benzyną ekstrakcyjną lub acetonem.
Później koniecznym jest zafundowanie butom równie długiej (2-3 dni) kąpieli w wodzie z 10% dodatkiem
kwasku cytrynowego (10g kwasku na 1 l wody). Kwasek neutralizuje związki żelaza, odpowiedziale za
stwardnienie skóry (ważne: z czasem w roztworze można zauważyć pleśń na powierzchni - wówczas roztwór
trzeba zmienić). Wreszcie czas na równie długą kąpiel w czystej wodzie (najlepiej demineralizowanej),
która wypłucze resztki kwasku. Kolejny etap to przygotowanie do natłuszczania. W tym celu trzeba
przygotować roztwór 1/3 benzyny lakowej i 2/3 acetonu i nałożyć go pędzlem na skórę z obu stron. I dopiero
po tych wszystkich zabiegach skóra będzie w stanie wchłaniać preparat lanolinowy. Należy go nakładać także
na zewnątrz i wewnątrz, najlepiej na skórę mokrą (po wytarciu butów szmatką po ostatnim dniu kąpieli
suszenie powinno trwać co najwyżej 30 minut).
Oczyszczone i nawilżone lanoliną oficerki powinno się natłuszczać lub pastować co kilka tygodni - także
wówczas, gdy są nieużywane. Oficerki powinny być przechowywane na prawidłach. Prawidła dziś rzadko mają
dawną, drewnianą formę. Zwykle są to plastikowe lub metalowe elementy, pozwalające wyłącznie na utrzymanie
cholewki buta w pionie. Natomiast W wersji klasycznej drewnianej wypełniają także część stopową, chroniąc
całą skórę oficerek przed zmarszczeniem, czy spękaniem, ale także pleśnią i wilgocią. To ostatnie jest
efektem stosowania do ich produkcji surowego, nielakierowanego drewna (najlepiej cedrowego), które wchłania
wilgoć z wnętrza butów i z którego olejki eteryczne mają pewne właściwości grzybobójcze. Dobre drewniane
prawidła, niegdyś powszechne, są robione i dziś, choć specjalistów je produkujących daje się policzyć
na przysłowiowych palcach jednej ręki stolarza. Powinny być robione na miarę i odpowiadać kształtem nodze
właściciela oficerek.
Oficerki, które w wyniku wyschnięcia zrobiły się zbyt ciasne, można rozciągać korzystając z usług
szewca, ale mając wspomniane już drewniane prawidła starego typu można spróbować zrobić to we własnym
zakresie. Buty w miejscach, w których są ciasne, trzeba nasączyć denaturatem (na zewnątrz i od wewnątrz),
a następnie rozszrzać wciskając między części prawidła grubszego klina i pozostawiając całość na
kilka dni. Jeśli nie dysponujemy prawidłami, w nasączonych denaturatem butach trzeba po prostu chodzić
non-stop.
Zdarza się, że niektórzy posiadają dziś i używają butów wykonanych 70 lat temu. Oby opisane wyżej
sposoby przedłużyły żywot także Waszych współczesnych oficerek !
P.S. Tytuł nawiązuje do pewnej wygrzebanej w Wikicytatach wypowiedzi nieznanego autora:
"Jeżeli już
wdepniesz w g..., to wykorzystaj to jako okazję, żeby się nauczyć dobrze czyścić buty." To się
nazywa: myśleć pozytywnie !
Zródła:
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=127884#128830
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=699544
http://www.odkrywca-online.pl/pokaz_watek.php?id=53372
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=101838
http://www.izbaskarbow.pl/dawne-sprzety/48-prawidla-do-oficerek
http://www.forum.ulani.pl/viewtopic.php?f=1&t=114&start=15
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lanolina
http://www.forum.ulani.pl/viewtopic.php?f=1&t=114&start=15