"Jeśli już wdepniesz w..."




czyli: o konserwacji oficerek

28.11.2013


Późna jesień i początek zimy to czas, kiedy skórzane elementy rzędów jeździeckich oraz skórzane buty są szczególnie narażone na zniszczenie. Trzeba pamiętać, że skóra jest bardzo wrażliwa na zmoczenie. Mocno zawilgocona skóra wysychając staje się sztywna, pęka, no i co najgorsze: kurczy się. Efektem tego skurczenia może być prócz pęknięć np. w oficerkach jej oderwanie się od podeszwy, czy po postu niemożność założenia butów, które nagle zrobiły się za ciasne. Jak zatem dbać o buty ?



Dawniej do konserwacji butów stosowano zwykły łój, pewnie dlatego że było najłatwiej o ten specyfik. W książce Jerzego Dyjecińskiego pt. "Kalosze i ostrogi, czyli pamiętnik podchorążego" autor z kolei wspomina, jak to się robiło w 1938 roku: "Trzeba było natrzeć szwarcem a potem glansować meszty do połysku. Przed budynkiem koszarowym z nogami opartymi o stojaki staliśmy obok siebie, plując w pudełka z czarną pastą. Smarowaliśmy mazakami żółtą, naoliwioną skórę naszych butów." Dziś w sprzedaży w sklepach jeździeckich są gotowe preparaty do skór, np. Veredus Curium Balsam, jeśli jednak nie mamy go pod ręką, lub nie mamy ochoty płacic 50 zł za puszkę, musimy dać sobie radę w inny sposób.



Oczywiście podstawą pielęgnacji jest regularne butów czyszczenie wilgotną (ale nie mokrą !) szmatką, moczoną w wodzie z mydłem (letniej lub zimnej, ale nigdy gorącej !), następnie wysuszenie butów (nie wolno stawiać na słońcu, na kaloryferze, czy przy kominku, powinno się do obeschnięcia zostawić je z dala od źródeł ciepła) i wreszcie ich konserwacja. Na co dzień, przy normalnej eksploatacji cała sprawa sprowadza się do napastowania oficerek czarną pastą do butów raz na jakiś czas i wypolerowania "na błysk". Jednak przy przemoczeniu rzecz staje się bardziej skomplikowana. Po wyschnięciu należy przed pastowaniem najpierw skórę dobrze zmiękczyć. Najlepszym środkiem do tego jest lanolina - i tak naprawdę nie ma tu znaczenia czy mamy do czynienia ze skórą normalną, miękką, czy z wysuszoną, czy ze skórą z czasów wojny, z której zrobione są odnalezione właśnie na strychu oficerki po prapradziadku. Lanolina jest woskiem zwierzęcym, otrzymywanym podczas czyszczenia wełny owczej. Zwykła lanolina ma formę gęstej, kremowej masy barwy ciemnożółtej lub żółtobrunatnej o dość silnym zapachu; za to ta oczyszczona, stosowana w farmakologii, jest jasnożółta, a jej zapach jest bardzo słaby i kojarzy się nieco z zapachem alkoholu. Łatwo się topi (już w temperaturach rzędu 40 stopni), silnie wiąże wodę - porcja tej substancji może wchłonąć ponad dwa razy tyle wody, ile sama waży. Lanolina świetnie wnika w pory skóry, jako chyba jedyna substancja tego typu nie zamyka ich, więc dzięki temu głęboko skórę penetruje i uelastycznia. Dlatego własnie używa się jej oraz jej pochodnych nie tylko do produkcji kosmetyków i maści leczniczych, ale i do konserwacji skóry, którą nie tylko zmiękczy, ale przy okazji także zaimpregnuje.



Lanolinę można kupić w tych aptekach, które prócz sprzedaży leków gotowych zajmują się również robieniem leków na zamówienie. Porcja 40 g lanoliny pozwoli z naddatkiem na zrobienie preparatu pozwalającego na konserwację oficerek. Aby przygotować preparat trzeba ją rozpuścić w benzynie ekstrakcyjnej lub lakowej. W tym celu trzeba wziąć słoiczek, nałożyc do niego 1 część lanoliny, zalać 3 częściami (wagowo) benzyny, zakręcić i poczekać kilka godzin, od czasu do czasu wstrząsając. Po tym czasie lanolina całkowicie się rozpuści (tu uwaga: taki roztwór może sobie postać przez dłuższy czas, jeśli zrobimy go zbyt dużo, możemy niezużytą resztę zostawić na później). Ważne jest, żeby cierpliwie smarować buty tak przygotowanym preparatem - wielokrotnie, tak, by skórę dobrze nasączyć, pozostawiając po każdym smarowaniu oficerki na pewien czas. Smarowanie trzeba powtarzać aż do chwili, gdy skóra przestanie przyjmować kolejną dawkę mazidła. Później wystarczy przetrzeć flanelową szmatką do połysju - i gotowe. Ubocznym skutkiem stosowania tego preparatu jest pewne ściemnienie skóry, kóre jednak w przypadku czarnych oficerek jeżdzieckich nie ma znaczenia, a nawet jest rzeczą pozytywną, gdyż to zjawisko nieco zamaskuje drobne otarcia, czy pęknięcia. Gorszym skutkiem ubocznym jest natomiast wszechobecny zapach benzyny w całym domu - jak ktoś podsumował: "tymi oparami to się wręcz można naćpać !". Pewną radą na to może być zamiana benzyny na olej lniany. Powstanie wówczas preparat o nieco gorszych właściwościach, za to można go przygotować szybko - wystarczy składniki wsadzić do jakiejś miseczki i całość podgrzać w mikrofalówce.

Niektórzy po umyciu butów wilgotną szmatką idą "na skróty" i nakładają obficie, a następnie wcierają preparaty do konserwacji skór foteli, czy kanap (np. marki "Kiwi"). Jeszcze inni stosują kremy kosmetyczne, np. znaną powszechnie "Niveę". Ale uwaga: wprawdzie skutki wizualne tego są niezłe, lecz z czasem zawarta w kremach gliceryna powoduje coraz wyraźniejsze stwardnienie skóry. Tenże krem, jak również stosowane niekiedy oleje roślinne dają połysk, ale jednocześnie zatykają też pory skóry, utrudniając wnikanie innych zastosowanych później środków konserwujących. Nieco lepszy jest smar stosowany do impregnacji siodeł i kulbak, ale niektórzy zauważają, że po jego zastosowaniu buty robią się jakb lepkie i łatwiej się do nich przyczepia kurz i brud.

Nieco inaczej trzeba postępować ze wspomnianymi na początku "znaleźnymi oficerkami po pradziadku". Jeśli chce się "reanimować" bardzo stare, przesuszone i stwardniałe buty, najpierw powinno się je poddać wielu zabiegom oczyszczającym intensywniejszym, niż przetarcie wilgotną szmatką. Trzeba zacząć od długiej (2-3 dni) kąpieli w wodzie z detergentem, najlepiej szarym mydłem. Co jakiś czas skórę trzeba delikatnie szorować, żeby usuwać z niej kolejne warstwy tłuszczów - nic bowiem nie wniknie w skórę, jeśli tymi tłuszczami poblokowane będą w niej pory. Wodę trzeba codziennie zmieniać na nową. W przypadkach ekstremalnych zamiast wody z mydłem można spróbować czyszczenia benzyną ekstrakcyjną lub acetonem. Później koniecznym jest zafundowanie butom równie długiej (2-3 dni) kąpieli w wodzie z 10% dodatkiem kwasku cytrynowego (10g kwasku na 1 l wody). Kwasek neutralizuje związki żelaza, odpowiedziale za stwardnienie skóry (ważne: z czasem w roztworze można zauważyć pleśń na powierzchni - wówczas roztwór trzeba zmienić). Wreszcie czas na równie długą kąpiel w czystej wodzie (najlepiej demineralizowanej), która wypłucze resztki kwasku. Kolejny etap to przygotowanie do natłuszczania. W tym celu trzeba przygotować roztwór 1/3 benzyny lakowej i 2/3 acetonu i nałożyć go pędzlem na skórę z obu stron. I dopiero po tych wszystkich zabiegach skóra będzie w stanie wchłaniać preparat lanolinowy. Należy go nakładać także na zewnątrz i wewnątrz, najlepiej na skórę mokrą (po wytarciu butów szmatką po ostatnim dniu kąpieli suszenie powinno trwać co najwyżej 30 minut).



Oczyszczone i nawilżone lanoliną oficerki powinno się natłuszczać lub pastować co kilka tygodni - także wówczas, gdy są nieużywane. Oficerki powinny być przechowywane na prawidłach. Prawidła dziś rzadko mają dawną, drewnianą formę. Zwykle są to plastikowe lub metalowe elementy, pozwalające wyłącznie na utrzymanie cholewki buta w pionie. Natomiast W wersji klasycznej drewnianej wypełniają także część stopową, chroniąc całą skórę oficerek przed zmarszczeniem, czy spękaniem, ale także pleśnią i wilgocią. To ostatnie jest efektem stosowania do ich produkcji surowego, nielakierowanego drewna (najlepiej cedrowego), które wchłania wilgoć z wnętrza butów i z którego olejki eteryczne mają pewne właściwości grzybobójcze. Dobre drewniane prawidła, niegdyś powszechne, są robione i dziś, choć specjalistów je produkujących daje się policzyć na przysłowiowych palcach jednej ręki stolarza. Powinny być robione na miarę i odpowiadać kształtem nodze właściciela oficerek.

Oficerki, które w wyniku wyschnięcia zrobiły się zbyt ciasne, można rozciągać korzystając z usług szewca, ale mając wspomniane już drewniane prawidła starego typu można spróbować zrobić to we własnym zakresie. Buty w miejscach, w których są ciasne, trzeba nasączyć denaturatem (na zewnątrz i od wewnątrz), a następnie rozszrzać wciskając między części prawidła grubszego klina i pozostawiając całość na kilka dni. Jeśli nie dysponujemy prawidłami, w nasączonych denaturatem butach trzeba po prostu chodzić non-stop.



Zdarza się, że niektórzy posiadają dziś i używają butów wykonanych 70 lat temu. Oby opisane wyżej sposoby przedłużyły żywot także Waszych współczesnych oficerek !

P.S. Tytuł nawiązuje do pewnej wygrzebanej w Wikicytatach wypowiedzi nieznanego autora: "Jeżeli już wdepniesz w g..., to wykorzystaj to jako okazję, żeby się nauczyć dobrze czyścić buty." To się nazywa: myśleć pozytywnie !



Zródła:

http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=127884#128830
http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=699544
http://www.odkrywca-online.pl/pokaz_watek.php?id=53372
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=101838
http://www.izbaskarbow.pl/dawne-sprzety/48-prawidla-do-oficerek
http://www.forum.ulani.pl/viewtopic.php?f=1&t=114&start=15
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lanolina
http://www.forum.ulani.pl/viewtopic.php?f=1&t=114&start=15