Otwartym tekstem powiem, że nienawidzę reklam. Reklama jest nachalnym zawracaniem pewnej części ciała informacjami o
niskiej jakości poznawczej, które na co dzień nie są do niczego potrzebne. Reklamy są zawsze albo nieprawdą, albo pełną
przemilczeń i/lub manipulacji półprawdą, doprawdy bardzo niewiele od "zwyczajnej" nieprawdy się różniącą. Reklam staram
się nie słuchać i nie oglądać, treści reklamowe na stronach internetowych blokuję, spamerom mówię moje stanowcze "Nie !"
Jednak czasem (bardzo, bardzo rzadko) w zalewającej współczesny świat kupie reklamowego gó.... eee... to znaczy... no:
obornika trafi mi się coś, co mimo mej przeogromnej niechęci do agresywnego marketingu wpadnie mi w oko i skłoni mnie do
zainteresowania się jakimś towarem. Właśnie: towarem jako przedmiotem o określonych cechach funkcjonalnych, a nie
"jedyną taką super okazją zakupy nowości na raty i rabaty". Tak też stało się niedawno, gdy otrzymałem na maila informacje
od firmy Parapety sp. z o.o. / Pietrucha sp. z o.o., mieszczącej się w Błaszkach (woj. łódzkie). Firma ta produkuje m.in.
ogrodzenia winylowe farmerskie głosząc, że to "nowoczesne i oszczędne rozwiązanie (...) najlepszy wybór dla hodowców koni".
Producent ten na swojej stronie internetowej pisze: "Nasze ogrodzenia są szczególnie dedykowane stadninom koni,
gospodarstwom agroturystycznym oraz stajniom, gdzie dotychczasowe ogrodzenia drewniane nie zdały egzaminu. Przewagą
tworzywa nad drewnem jest to, że nie ulega gniciu, przez co nie ma potrzeby wymiany elementów z uwagi na uszkodzenia
spowodowane przez starzenie. Inną ważną zaletą jest gładka powierzchnia. Konie nie ocierają się o poprzeczki i nie
dewastują ich. Dzięki temu, mimo iż ogrodzenie jest lekkie, spełnia doskonale swoją funkcję stanowiąc wystarczającą
barierę dla koni."
Firma twierdzi:
"Ogrodzenie parkuru dla koni jest bezpieczne, funkcjonalne, a także posiada więcej zalet, niż tradycyjne
ogrodzenie drewniane." Ogrodzenia plastikowe rzeczywiście zdają się posiadać wiele zalet, z których jedną jest szybki
i łatwy montaż, możliwy do przeprowadzenia we własnym zakresie. Z pewnością nie ulegają one gniciu tak, jak ogrodzenia
drewniane. Nie trzeba ich co jakiś czas malować, czy impregnować w żaden inny sposób. Plastik jest bardziej odporny na
warunki pogodowe: wilgoć, promienie słoneczne i mrozy. Uwagę zwraca przy tym także to, że producent udziela przedłużonej,
5-letniej gwarancji na wszelkie wady produkcyjne (np. pękanie).
Ogrodzenie składa się z pionowych słupków, które należy wkopać jednym końcem w ziemię na głębokość 80 cm, z drugiej -
można przykryć daszkiem. Producent zaleca zalać betonem co 3-ci słupek oraz wszystkie słupki narożne i słupki nośne
bram (w ofercie są bowiem także bramy i furtki z PCV o szerokości od 1,5 do 4 metrów). Między słupkami montuje się
poziome, 3-metrowe listwy w liczbie dostosowanej do potrzeb (2, 3 lub 4 "poziomy"). Trzeba przyznać, że śnieżnobiałe
plastikowe elementy bardzo ładnie się prezentują na tle soczyście zielonego pastwiska. Jedynym mniej trafionym argumentem
marketingowym jest co najwyżej eksponowanie łatwości utrzymywania ogrodzenia w czystości - jak żyję pół wieku tak nigdy
nie widziałem nikogo, kto zasuwałby z wiaderkiem i ściereczką wzdłuż takiego płotu.
Będąc bydlątkiem wielce dociekliwym postanowiłem sobie policzyć, jakie byłyby koszty ogrodzenia naszego wybiegu dla
koni, który ma z grubsza powierzchnię małej ujeżdżalni (tj. 20*40 metrów), co daje 120 metrów obwodu (dla uproszczenia
pomińmy bramki). Uwzględniłem tu wersję najtańszą - model OWW 2 wysokości 1,5 metra z 2 elementami poziomymi, zasadny
dla typowych koni o "pełnowymiarowym" wzroście. Na każde 3-metrowe przęsło składa się pionowy słupek o długości 220 cm
i przekroju 127*127 mm (63 zł), dwie poprzeczki o długości 296 cm i przekroju 38*140 mm (51 zł) i najprostszy daszek (8
zł). Samo przęsło z PCV kosztuje więc 173 złote, a 120 m obwodu naszego wybiegu to 40 takich przęseł, czyli 6.920 zł.
Gdybyśmy takie samo przęsło wykonali z drewna, przy takich samych wymiarach poszczególnych elementów kosztowałoby ono
odpowiednio: pion - 53 złote, 2 poprzeczki - 2 * 24,50 zł, daszek zbędny; razem 102 złote (wszystkie ceny gotowych
elementów drewnianych polskich producentów wg ofert z Allegro na chwilę pisania niniejszego tekstu). Do tego trzeba by
doliczyć jakieś gwoździe oraz impregnat, co zapewne podniosłoby kwotę do jakichś 110 zł za przęsło, czyli 4.400 zł za
całość. Oznacza to niestety, że tak, czy siak ogrodzenie z PCV jest w fazie wykonania o aż połowę droższe od drewnianego
wykonanego z elementów ciętych w tartaku, czy stolarni. A gdyby jeszcze to porównać z kosztami najczęściej spotykanego
końskiego ogrodzenia, robionego z sosnowych stempli budowlanych (po 6 zl sztuka, czyli poniżej 20 zł za przęsło, ergo:
800 zł za całość), to róznica btyłaby jeszcze większa. Oczywiście ogrodzeń z PCV nie trzeba impregnować w kolejnych latach,
a te drewniane czasem przydałoby się - i to podnosi nieco ich koszty, ale jednak nie w aż tak istotnym stopniu. Nie
impregnowane ogrodzenie ze stempli sosnowych wytrzyma 5 lat - nawet jeśli plastikowe wytrzyma 5 razy dłużej, to i tak
jego ponad 8-krotnie wyższa cena sprawia, że bardziej opłaca się drewno. Z drugiej jednakże strony rzecz nie sprowadza
się przecież tylko do kwestii ceny, dla wielu osób wygląd też jest ważny. A i trzeba przecież także przyznać, że ogrodzenia
tej firmy i tak są nieco tańsze niż podobne, produkowane przez innych rodzimych wytwórców oraz dużo tańsze od analogicznych
rozwiązań firm zachodnich. Takie samo przęsło produkcji np. niemieckiej, czy austriackiej potrafi kosztować kwotę ok.
300 złotych...
Przyjrzałem się także dokładniej warunkom wspomnianej 5-letniej gwarancji. Obejmuje ona "wszelkie wady produkcyjne, pękanie
lub fizyczny rozpad polimerów". Gwarancja jednakże nie obowiązuje w przypadku "niepoprawnego" zamontowania ogrodzenia -
i tu rodzi się pytanie, co to miałoby oznaczać, skoro montaż polega na wykopaniu dołków pod słupki, a następnie wetknięcie
w nie poprzecznych belek ? Z jednej strony producent zachwala możliwość łatwego, samodzielnego montażu, z drugiej - zawsze
mogłoby okazać się, że własnoręczny montaż to przyczyna problemów z ewnetualnym wyegzekwowaniem praw gwarancyjnych.
Gwarancją nie są także objęte "problemy zaistniałe w trakcie transportu i dostawy", "niewłaściwego stosowania, nieodpowiedniej
konserwacji oraz odbarwienia będącego wynikiem skrajnych warunków atmosferycznych, rozszerzania/kurczenia, przebarwień".
I tu już producent trochę sam sobie przeczy, z jednej strony bowiem określa swój produkt jako nie wymagający konserwacji,
z drugiej - konserwacja jest warunkiem gwarancji ?... Ogrodzenie ma być ponoć nadzwyczaj trwałe i odporne na wilgoć, mróz
i słońce - po co zatem zastrzeżenie, że warunki pogodowe mogą nam gwarancję wyłączyć ? Przecież wiadomo, jako mamy klimat,
wiadomo, że ogrodzenia na pastwisku, czy wybiegu będą non-stop wyeksponowane na wodę, prażące słońce i siarczyste mrozy, że
takim właśnie warunkom muszą sprostać przez całe lata i do takich warunków muszą być zaprojektowane. Dlaczego "gwarancja
nie obejmuje "zastosowania niezgodnego z właściwościami wysokoudarowego polichlorku winylu" ?... Rodzi się tu szkolne
pytanie:"Co poeta chciał powiedzieć ?" I "wisienka na torcie": gwarancja przysługuje wyłącznie oryginalnemu nabywcy i nie
podlega przenoszeniu na ewentualnego odkupującego. Cóż, we współczesnym świecie nadzwyczaj często spotykamy się z przykrym
zjawiskiem unikania odpowiedzialności za sprzedawane produkty, więc chyba nie ma co się dziwić, że takie zapisy po prostu
zawsze lekko niepokoją - co niech jednak absolutnie nie zostanie tu przez nikogo odebrane jako sugestia, że tak samo będzie
i w przypadku tej firmy i jej towaru ! Nie podejrzewam producenta o tak niecne zamiary, zwracam tylko uwagę na to, że tak
osobliwie sformułowane zapisy mogą zniechęcać niektórych potencjalnych kupujących.
Wiedziony ciekawością zadałem producentowi kilka pytań. Uzyskałem na nie szybkie odpowiedzi, co się oczywiście bardzo chwali.
Dowiedziałem się m.in., że słupki pionowe są w środku puste, a jedynie słupki bramowe i słupki furtek mają wzmocnienia
w postaci ceownika z blachy ocynkowanej o gr. 2mm (wiadomo, muszą udźwignąć ciężar skrzydeł bramy). Natomiast poziome
elementy ogrodzenia (poprzeczki) posiadają przegrody (tzw. komory) - po prostu każda poprzeczka ma w środku poprowadzone
wzdłuż 2 dodatkowe, poziome wzmocnienia - i to jest ok. Grubość ścianek w słupkach wynosi ok. 3,5-4 mm, a w poprzeczkach
- ok. 2 mm. Przy montażu trzeba pamiętać, że nie powinno się tego robić "na styk", między poprzeczkami po zamontowaniu
w słupku musi być zachowana przerwa ok. 3 cm, gdyż poprzeczki latem pod wpływem ciepła nieznacznie się rozszerzają, zaś
przy niskich (zimą) - kurczą. Poprzeczki nie są doskonale sztywne - pod silniejszym naporem naporem (np. próbującego
się ocierać konia) wyginają się i istnieje możliwość, że w takiej sytuacji poprzeczka "wyskoczy" ze słupka. Wówczas
trzeba ją po prostu wsunąć z powrotem do otworów aż do zatrzaśnięcia się plastikowych zamków. Jeżeli koń uderzy kopytem
w poprzeczkę, to również jest możliwość jej pęknięcia lub miejscowego złamania. Tego typu uszkodzenia nie są w sumie
niczym dziwnym i zdarzają się także przy innych rodzajach ogrodzeń, więc z pewnością na poprzeczkach warto by zamontować
pastucha elektrycznego. Producent poinformował też, że na pewno na poprzeczkach nie można siadać, stawać itd., co również
sugeruje, że ogrodzenie jest jednak nieco słabsze od ogrodzenia tych samych gabarytów, ale wykonanego z drewna.
Podsumowując, tego typu ogrodzenia mają następujące cechy:
1) Zalety:
- naprawdę bardzo estetyczny, wielce cieszący oko wygląd,
- brak potrzeb okresowej konserwacji,
- lekkość materiału i prostota instalacji, czyki ogólnie: łatwość montażu.
2) Wady:
- nieco mniejsza wytrzymałość mechaniczna,
- dość wysokie koszty, towar raczej nie dla przydomowej stajenki przeciętnego Kowalskiego.
Zatem: kupić - nie kupić ? Cóż, jak wiadomo "towar jest wart tyle, ile klient jest skłonny za niego dać", zatem każdy
potencjalny nabywca musi zdecydować, na ile ważny jest dla niego wygląd i ile jest w stanie zań zapłacić. Mnie cieszy
bardzo to, że tego typu rzeczy produkuje się u nas w cenach bardzo konkurencyjnych do analogicznych towarów produkcji
zagranicznych. Jednak obawiam się, że tak długo, jak długo będzie istniała taka dysproporcja cenowa między najprostszymi
ogrodzeniami drewnianymi a ogrodzeniami plastikowymi (6,900 zł), tak długo niestety królować będą te pierwsze.
Zródła:
http://www.ogrodzeniadlakoni.pl/