Opracowania naszego autorstwa
Poniżej:
- Organizacja przydomowej stajenki (na przykładzie naszej)
Jak stworzyć stajnię ?...
Wiele osób marzy o posiadaniu własnego konia we własnej stajence. Bardzo to miłe marzenie, ale jego realizacja wiąże się
na ogół ze sporymi inwestycjami oraz całkowitym przeorganizowaniem sobie dotychczasowego życia osobistego. Dlatego ZANIM
zaczniesz myśleć o własnej stajence, pomyśl o paru rzeczach.
KROK 1:
Zastanów się, czy jesteś gotów na to, by przez najbliższe 20 lat (dosłownie !):
- zrezygnować z wakacyjnych wyjazdów,
- wstawać bladym świtem, by nakarmić konie,
- odkładać wszystkie zarobione pieniądze na potrzeby koni i stajni,
- zrezygnować z innych hobby, szczególnie tych bardziej absorbujących czasowo,
- w pustynny upał i w syberyjski mróz, bez względu na deszcz, śnieg, błoto i kurz codziennie aktywnie zajmować
się końmi,
- pracować ciężko fizycznie przy pracach związanych z chowem zwierząt: przy wyrzucaniu ton obornika, transporcie
siana, słomy ?
Tak ? Jesteś gotów ? To świetnie ! Ale na wszelki wypadek proponuję Ci malutki eksperyment: skontaktuj się z najbliższą
stajnią i poproś, by przez 3 miesiące pozwolono Ci zajmować się tamtejszymi końmi wzamian za jazdę. Umów się,
że codziennie rano i po południu będziesz przychodzić do stajni i opiekować się kilkoma wskazanymi przez
właściciela zwierzętami. Nie żartuję ! Zapewniam, że zrozumiesz po tym czasie, że co innego trzymać swojego
konia u siebie, a co innego postawić go u kogoś i płacić "pensjonatowe", żądając od personelu stajni wykonania
określonych, opłacanych przez siebie usług. Jeśli po tych 3 miesiącach nadal będziesz miał(-a) ochotę:
- pracować ciężko przy koniach,
- po kolejnym dniu takiej pracy siodłać konia i jeździć,
to będzie znaczyło, że jesteś kimś, kto ma szanse dobrze prowadzić własną stajenkę. Jeśli natomiast poczujesz, że
nie dajesz rady - zrezygnuj, to żaden wstyd. Bowiem jeśli Twój koń będzie pod Twoją opieką, nie będziesz mieć prawa
do żadnej chwili zwątpienia, słabości, niechęci. Los koni będzie w Twoich i tylko Twoich rękach, a najmniejsze
zaniedbania mogą skończyć się bardzo źle. Powiesz: "Co ty gadasz, wielu ludzi trzyma konie i dają sobie radę !"
Owszem, ale nazbyt często widzę też, że takie osoby sprowadzają opiekę nad zwierzęciem do swoistego minium minimorum,
tj. do karmienia i pojenia koni. Dobrze, jeśli przy tym dbają o sprzątanie boksów...
KROK 2:
Uwierz, że naprawdę trudno znaleźć stajenkę, stajnię lub ośrodek jeździecki, gdzie:
- konie byłyby karmione i pojone w sposób racjonalny,
- boksy byłyby sprzątane zgodnie z zasadami sztuki (na ogół nie wybiera się odchodów, tylko przykrywa je słomą),
- konie byłby regularnie szczepione i odrobaczane,
- regularnie odbywałoby się rozczyszczanie kopyt i kucie, wykonywane przez fachowca z prawdziwego zdarzenia,
- konie od bardzo wczesnego rana aż do późnego wieczora przebywałyby na odpowiednio dużych wybiegach,
- od maja do listopada konie byłby wypasane przez conajmniej 1,5 godziny dziennie,
- byłby ktoś, kto potrafi poprowadzić trening konia z zadbaniem o długą rozgrzewkę, o ćwiczenia dostosowane
do poziomu konia i jeźdźca oraz o odpowiednią obsługę konia bezpośrednio po jeździe, czy lonżowaniu,
- panowałby w stajni i wokół niej ład i porządek tak, by zminimalizować prawdopodobieństwo kłopotów, np. skaleczenia
się zwierzęcia.
Twoja stajnia powinna być taką właśnie stajnią. Pamiętaj, że posiadanie konia powinno (musi !) wiązać się
z należytą opieką - brak takowej lub przeciwnie: przesadna opieka mogą koniom wyrządzić zaskakująco duże
szkody. Czy chcesz i możesz zapewnić swoim koniom warunki takie, jak opisane wyżej ? Jeśli tak, to doskonale !
KROK 3:
Zakładam, że Twoja stajenka to będzie mały obiekt na 2-4 konie (mało kto ma ich więcej, poza tym zwykle rzadko
przy własnym domu są warunki na trzymanie większej liczby zwierząt). W wersji najprostszej jest to szereg boksów
drewnianych, tzw. stajnia angielska. Ma ona niewątpliwe zalety: jest tania w wykonaniu i "zdrowa" dla koni. Ale...
Jeśli obok niej nie stoi stodoła, to nie będziesz mieć gdzie przechowywać słomy i siana. A warto mieć zapasy na
conajmniej pół roku tak, by spać spokojnie bez zamartwiania się o jutro i nie być uzależnionym od okresowych wahań
cen siana, czy owsa, które zawsze najniższe są w sierpniu, a wczesną wiosną - najwyższe. Bardziej racjonalne wydaje
się więc postawienie porządnego, murowanego budynku z poddaszem użytkowym. Jeśli nadal upierasz się przy boksach
angielskich, a nie masz stodoły, to raczej nie licz na to, że dasz radę przechowywać zapasy słomy i siana w stogach
na podwórzu. Żadna folia ani plandeka nie zabezpieczy ich w 100% przed zamoknięciem, a w efekcie gniciem i zagrzybieniem,
które z kolei może np. skutkować u koni kolką. Poza tym duże będą straty związane z rozsypywania się siana lub słomy,
a i Twoja działka będzie zapaskudzona źdźbłami, rozwiewanymi przez wiatr.
Możesz też pomyśleć o adaptacji istniejącego budynku gospodarczego na stajnię. Podstawowe 2 rzeczy, na jakie trzeba
wówczas zwrócić uwagę, to:
- wysokość pomieszczeń rzędu ok. 3 metrów,
- możliwośc wykonania dużych okien, zapewniających sporo światła wewnątrz.
Dalej skupię się na budowie stajni murowanej. Taka stajnia na 3-4 konie to inwestycja kwoty rzędu 30-40 tysięcy złotych
(rok 2006). Jesteś przygotowany na taki wydatek ? Jeśli tak, to do dzieła !
1. SPRAWY WSTĘPNE
Nie wszędzie można trzymać konie - zależy to od rodzaju posiadanego gruntu oraz lokalizacji. Najlepiej wziąć ze sobą
mapę (tzw. wypis i wyrys z rejestru gruntów, gdzie opisane sa klasy i przeznaczenie poszczególnych fragmentów
działki) i zapytać o możliwość chowu koni w Wydziale Architektury Twojego Starostwa Powiatowego. Uwaga: urzędnicy
niestety nie zawsze są kompetentni i udzielona Ci odpowiedź nie zawsze musi być zgodna z prawdą
) Faktem natomiast
jest, że budowa stajni powinna odbyć się zgodne z tzw. decyzją o warunkach zabudowy i zagospodarowania danego terenu.
Ponieważ do budowli rolniczych należy zapewnić dojścia i dojazdy przystosowane do sposobu ich użytkowania, w tym
drogi pożarowe, określone w przepisach o ochronie przeciwpożarowej, więc szerokość ciągów dojazdowych do budowli
powinna wynosić co najmniej 3 m. Ukształtowanie niwelety podłużnej i przekrojów poprzecznych dojazdów oraz dojść
do budowli rolniczych powinny zapewniać spływ wód opadowych, a dojazdy do budowli rolniczych powinny posiadać
nawierzchnię utwardzoną, zapewniającą odpływ wód opadowych. 1. Do usuwania i magazynowania odchodów pochodzenia
zwierzęcego powinny być przewidziane odpowiednie urządzenia i zbiorniki, przy czym płyty gnojowe powinny być
posadowione w odległości minimalnej:
1) od otworów okiennych i drzwiowych pomieszczeń przeznaczonych na pobyt ludzi na działkach sąsiednich - 30 m,
2) od budynków przetwórstwa rolno-spożywczego i magazynów środków spożywczych - 50 m,
3) od budynków magazynowych pasz i ziarna - 10 m,
4) od granicy działki sąsiedniej - 4 m,
5) od silosów na zboże i pasze - 5 m,
6) od silosów na kiszonki - 10 m.
Usytuowanie budowli rolniczych uciążliwych dla otoczenia, w szczególności z uwagi na zapylenie, zapachy,
wydzielanie się substancji toksycznych, powinno uwzględniać przeważające kierunki wiatrów, tak żeby przez jak
najdłuższą część roku znajdowały się one po stronie zawietrznej względem obiektów budowlanych przeznaczonych na
pobyt ludzi oraz względem obszarów chronionych. W praktyce oznacza to, że skoro 60% wiatów w Polsce to wiatry
z zachodu, więc ani stajnia, ani płyta obonikowa w wielu wypadkach nie mogą znajdować się blisko zachodniej ściany
jakiegokolwiek budynku mieszkalnego. Poza tym od października 2008 roku każda płyta obornikowa musi mieć przykrywany
zbiornik na spływające z obornika wody gnojowe. Wybieg dla koni musi być położony w odległości conajmniej 70 m od ujęć
wody (studni). Mówi o tym Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 12.04.2002 (Dz. U. Nr 75, poz. 690 z 15.06.2002),
a konkretnie: § 31 punkt 5. Osobną sprawą są przepisy przeciwpożarowe - niestety jak zgłosisz w urzędzie chęć budowy stajni,
to zapewne będzie trzeba je uwzględnić. Budowle rolnicze uciążliwe dla otoczenia (a taką dla Twoich sąsiadów może być
stajnia) powinny być odizolowane od przyległych terenów pasami zieleni średnio- i wysokopiennej.
Słowem: można od tego wszystkiego dostać "kota"... Zaplanowanie budowy stajni nie jest rzeczą łatwą i warto skonsultować
się z architektem. A jeszcze lepiej jest znaleźć sobie kogoś z uprawnieniami budowlanymi, kto pomoże nam zaplanować
budowę i będzie potrafił przebic się (oczywiście odpłatnie) przez całą potworną biurokrację budowlaną.
2. ZACZYNAMY BUDOWĘ
Budowę, ale nie budowanie sensu stricte...
Każda budowa budynku wymaga:
- otrzymania przez inwestora (czyli: budującego, czyli Ciebie) warunków zagospodarowania terenu,
- przedstawienia urzędowi projektu budowlanego, opieczętowanego przez osobę mającą uprawnienia projektowe,
- uzyskania pozwolenia na budowę,
- prowadzenia budowy przez kierownika budowy.
Jeśli ktoś będzie Ci starał się wmówić, że na małą stajnię nie trzeba pozwolenia - nie wierz mu ani trochę !
Jeśli go posłuchasz, to może okazać się, że ktoś nieżyczliwy "podkabluje" Cię, a urząd wyda nakaz rozebrania
stajni, dodatkowo nakłądając na ciebie srogą karę (kwota 5-cyfrowa !). Prawo budowlane jasno mówi (cytuję tylko
fragmenty !):
Art. 28.
1. Roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę,
z zastrzeżeniem art. 29-31.
Art. 29.
1. Pozwolenia na budowę nie wymaga budowa:
1) obiektów gospodarczych związanych z produkcją rolną i uzupełniających zabudowę zagrodową w ramach istniejącej
działki siedliskowej:
a) parterowych budynków gospodarczych o powierzchni zabudowy do 35 m2, przy rozpiętości konstrukcji nie większej
niż 4,80 m,
b) płyt do składowania obornika,
c) szczelnych zbiorników na gnojówkę lub gnojowicę o pojemności do 25 m3,
d) naziemnych silosów na materiały sypkie o pojemności do 30 m3 i wysokości nie większej niż 4,50 m,
e) suszarni kontenerowych o powierzchni zabudowy do 21 m2;
2) budynków gospodarczych, wiat i altan o powierzchni zabudowy do 10 m2, przy czym łączna liczba tych obiektów
nie może przekraczać dwóch na każde 1.000 m2 powierzchni działki;
4) altan i obiektów gospodarczych na działkach w pracowniczych ogrodach działkowych o powierzchni zabudowy do 25 m2
w miastach i do 35 m2 poza granicami miast oraz wysokości do 5 m przy dachach stromych i do 4 m przy dachach płaskich;
12) tymczasowych obiektów budowlanych, niepołączonych trwale z gruntem i przewidzianych do rozbiórki lub przeniesienia
w inne miejsce w terminie określonym w zgłoszeniu, o którym mowa w art. 30 ust. 1, ale nie później niż przed upływem
120 dni od dnia rozpoczęcia budowy określonego w zgłoszeniu; zwolnienie to nie dotyczy obiektów, które mogą znacząco
oddziaływać na środowisko w rozumieniu przepisów o ochronie środowiska;
23) ogrodzeń;
24) obiektów przeznaczonych do czasowego użytkowania w trakcie realizacji robót budowlanych, położonych na terenie
budowy, oraz ustawianie barakowozów używanych przy wykonywaniu robót budowlanych, badaniach geologicznych i pomiarach
geodezyjnych;
Art. 30. 1. Zgłoszenia właściwemu organowi wymaga:
1) budowa, o której mowa w art. 29 ust. 1 pkt 1-3 i pkt 5-21;
2) wykonywanie robót budowlanych, o których mowa w art. 29 ust. 2 pkt 1-13;
3) budowa ogrodzeń od strony dróg, ulic, placów, torów kolejowych i innych miejsc publicznych oraz ogrodzeń o wysokości
powyżej 2,20 m (...)
Czy zatem można by pokusić się o zbudowanie bez pozwolenia małej stajenki np. jako przykładu "parterowych budynków
gospodarczych o powierzchni zabudowy do 35 m2, przy rozpiętości konstrukcji nie większej niż 4,80 m" ? Większość osób
uważa, że tak, ale niestety tak nie jest. Stajnia to budynek przewidziany do przebywania tam zwierząt, a więc budynek
INWENTARSKI, a nie gospodarczy (warsztat, magazyn), tym samym nie jest ona wyłączona z konieczności uzyskania pozwolenia.
Bez pozwolenia, tj. tylko na zgłoszenie, możesz postawić małą płytę obornika, o ile wysokość wraz z okalającym ją murkiem
jest mniejsza niż 1,8 m; także małą wiatę lub kilka małych wiat, jeśli ich powierzchnia ma nie więcej niż 10 m2 dla każdej.
Większej wiaty (np. 30 m2) także nie da się postawić bez pozwolenia, bo wiata to nie budynek gospodarczy (absurd polega
na tym, że konstrukcja takiej wiaty jest o wiele prostsza niż konstrukcja budynku o takiej samej powierzchni, który
zbudować bez pozwolenia wolno.
W tej paradzie zakazów można zrobić mały "trick" i po prostu postawić "budynek gospodarczy", w którym potem będziemy
trzymać konie licząc na to, że nikt z sąsiadów się nie będzie czepiał. Większość ludzi tak robi - i szczerze mówiąc
mają rację, bo niestety nasze kochane prawo, strzeżone przez armie durnych urzędasów jest tak nieżyciowe, że aż szkoda
gadać. Powtórzę zatem: najlepiej jest znaleźć kogoś, kto będzie w przyszłości kierownikiem Twojej budowy, kto w Twoim
imieniu będzie załatwiał wszystkie formalności i kto potrafiąc znaleźć się w gąszczu przepisów będzie mógł pomóc Ci
postawić stajnię szybko i zgodnie z przepisami (no, mniej więcej...
).
Jeszcze jedna uwaga: projektując to wszystko na papierze pamiętaj o tzw. ciągach komunikacyjnych. To jest podstawa, której
musi być podporządkowane wszystko inne. Będziesz wyrównywał wybiegi, wywoził obornik, a może nawet kosił i nawoził łąkę,
MUSISZ więc zapewnić zwobodny dojazd traktora z przyczepą pod płytę obornikową, czy na wybieg dla koni. Lokalizacja
stajni musi pozwolić na swobodne podjechanie do budynku vana Twojego kowala, czy weterynarza, a nawet - oby nigdy to nie
było potrzebne - wozu strażackiego.
Załatwianie wszystkich niezbędnych formalizmów budowlanych to naprawde jest istna droga przez mękę - i to wyjątkową !
Do działań najlepiej przystąpić jesienią lub bardzo wczesną wiosną - zima i przedwiośnie to okres, gdy się nie buduje,
natomiast ten czas właśnie dobrze jest wykorzystać do załatwienia całej niezbędnej "papierkologii stosowanej".
Proces biurokratyczny zaczyna się od tego, że musisz zrobić kopię (zwykłe ksero) mapki geodezyjnej Twojej działki w skali
1:500 i nanieść na niej planowaną lokalizację stajni. Z taką mapką idziesz do swojego urzędu gminy i tam w Wydziale
Architektury wypełniasz druk - prośbę o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Do wniosku
dołączasz swoją mapkę i... czekasz ok. 2 miesięcy na decyzję
) Wydanie decyzji na budynek inny niż mieszkalny niestety
kosztuje - w 2005 roku było to 100 zł. Mając pozytywną opinię o warunkach zabudowy wspólnie z Twoim planowanym kierownikiem
budowy siadacie i rozmawiacie o tym, jak dokładnie wyglądać ma stajnia.
Najlepiej jest założyć w projekcie, że w stajni nie będzie instalacji wodnej, elektrycznej, grzewczej itp. - zwłaszcza, że
w stajni takich instalacji żadne przepisy nie wymagają. Instalacje zrobisz sobie potem, bez zbędnych ceregieli
) Zwróć też
uwagę podczas wspólnego projektowania, że:
- pomieszczenia muszą mieć conajmniej 3 m wysokości
- minimalne wymiary bokśów dla koni to 3 * 3,5 m
- powierzchnia okien nie powinna być mniejsza niż 5% powierzchni stajni, a osobiście zalecałbym 10%; okna powinny
znajdować się na wysokości nie mniejszej niż 170 cm.
- ściany stajni nie muszą być ocieplane - wystarczy zwykła ściana jednowarstwowa z pustaków lub bloczków betonowych
(uwaga, niektóre materiały budowlane, np. potorherm, są kruche i nie nadają się na stajnię dla konia lubiącego kopać)
- nie ma sensu ocieplać fundamentów, stropu, dachu ani podłogi stajni; nie ma sensu jej ogrzewać - więcej szkody
zrobimy koniom trzymając je zimową nocą w ciepłej stajni i wypuszczając znienacka na wybieg i -20 stopni, niż
trzymając je nocą w stajni, gdzie panuje temperatra lekko ujemna. Konie - o ile mają stały dostęp do siana - doskonale
potrafią sobie same wytwarzać ciepło, nie mówiąc już o tym, że obrastają długą i gęstą sierścią, która chroni je przed
chłodem doskonale.
- warto natomiast zadbać o wentylację i ująć w projekcie kominy wentylacyjne (tzw. wentylacja grawitacyjna)
Kierownik sporządzi projekt i w Twoim imieniu wystąpi o pozwolenie na budowę, załączając ww. warunki zabudowy. Musi on też
dołączyć tzw. mapę do celów projektowych, którą Ty wcześniej zamawiasz u uprawnionego geodety (to kosztuje ok. 500 zł).
No i... znowu czekasz tygodniami, niestety... Zakładając, że żaden z sąsiadów nie oprotestuje w urzędzie Twojej przyszłej
budowy (sąsiedzi sa powiadamiani na piśmie o tym, że urząd rozpatruje Twoją sprawę), prawdopodobnie otrzymasz pozwolenie bez
większych przeszkód. Po otrzymaniu pozwolenia na budowę możesz przystąpić do prac budowlanych - ale nie wcześniej niż 7
dni PO otrzymaniu tego pozwolenia, które sie przez ten czas musi uprawomocnić.
3. NIECH SIĘ MURY PNą DO GÓRY !
Jeśli masz czas, siły i chęci - buduj wasnoręcznie z pomocą przyjaciół. To naprawdę nic trudnego, o ile wszystko robi
się powoli i dokładnie. Ale sądzę, że wolisz powierzyć to jakiejś firmie ? Jeśli tak, to uważaj - budowlańcy to w większości
kłamcy, partacze, złodzieje i naciągacze. Współpracując z nimi przestrzegaj kilku ważnych reguł:
1) Spisz umowę - kodeks cywilny mówi, że umowa budowlana musi miec forme pisemną
2) Wszystkie sprawy z budowlańcami załatwiaj na piśmie. Uzgodnienia dodatkowe, protokoły, a szczególnie potwierdzenia
przekazania zaliczek i wynagrodzeń miej zawsze na piśmie. Licz się zawsze z tym, że może będzie trzeba "pałować się" z
nieuczciwymi budowlańcami w sądzie, wówczas takie dokumenty są baaardzo przydatne.
3) Podziel budowę na kilka etapów (fundamenty, ściany, dach, wnętrze) i dawaj zaliczki na materiały tylko na najbliższy
etap. Zaliczka na materiały nie powinna przekaczać 60% wartości całego etapu. Zaliczkę na kolejny etap możesz dać dopiero
po pełnym (co do jednej cegły i gwoździa) zakończeniu etapu poprzedniego (zastrzeż to w umowie i nie zgadzaj się na
równoległe prowadzenie prac należących do dwóch róznych etapów.
4) Jeśli budowlaniec prosi o większą niż ustalono zaliczkę lub o częściowe wynagrodzenie za nie ukończony jeszcze etap -
wyślij go w cholerę, bo najprawdopodobniej usiłuje Cię naciągnąć. Niech cię nie wzruszają opowieści o głodnych dzieciach,
chorej żonie, czy tonącej w długach teściowej.
A teraz bardziej technicznie: na co zwracać uwagę podczas prac budowlanych ?
A) Fundamenty:
- wykop stopy fundamentowej powinien mieć pionowe ściany boczne, szerokość na dole musi być nie mniejsza niż przewidziana
w projekcie. Częstym błędem jest bowiem kopanie dołów pod ławę łopatami, które są wbijane skośnie, przez co dno stopy
fundamentu jest nieco węższe, niż być powinno.
- dno wykopu pod stopę fundamentu powinno być wyłożone folią albo wylane najpierw chudym betonem tak, by ziemia i piasek
nie mieszały się z betonem wylewanym podczas wykonywania stopy (bo to osłabia fundament)
- zbrojenie fundamentów ma być dokładnie takie, jak w projekcie - co do centymetra !
- zalecam do wykonania stopy fundamentowej użycie betonu z betoniarni - beton "kręcony" ręcznie w betoniarce zawsze ma
gorszą jakość i mniejszą wytrzymałość.
- w stajni nie trzeba ocieplać fundamentów ani podłóg, ale zawsze trzeba zewnętrzną boczną ścianę fundamentu obłożyć folią
w celu zabezpieczenia przed wilgocią. I to nie byle jaką folią, ale tzw. folią kubełkową, mającą "wypustki" w kształcie
"naparstków".
- do środka fundamentów absolutnie nie wolno wsypuwac ziemi, a jedynie kamienny "kliniec". Powinien on być dokładnie ubity,
po czym zalany betonem (tzw. wylewka stanu zerowego)
B) ściany:
- między górę fundamentu a spód ściany należy położyć podwójną warstwę papy, przesmarowywaną każdorazowo lepikiem. To
zabezpiecza ściany przed posciąganiem wilgoci z ziemi.
- warstwa zaprawy między pustakami ściany (a także bloczkami fundamentowymi dla fundamentów murowanych) powinna mieć
w przypadku technologii "klasycznych" ok. 1,2 cm. Spoiny grubości 5 cm (a spotyka się i takie "arcydzieła") są absolutnie
niedopuszczalne !
- w ciągu jednego dnia nie powinno się kłaść więcej niż 4-6 warstw pustaków (ciężar robi swoje !)
- wszystko powyższe dotyczy także ścianek działowych (ścianek boksów)
C) Wieniec:
Wieniec to "pierścień" ze zbrojonego betonu, wieńczący od góry ściany i trzymający je od góry "w kupie". W starych
budynkach się go nie uświadczy, ale obecnie jest zdroworozsądkowym standardem. Wieniec zabezpiecza ściany przed
"rozjechaniem się" pod naciskiem dachu oraz jest elementem łączącym dach z murami. Do zbrojenia wieńca spawa się
bowiem stalowe kotwy, do których będzie mocowany dach. Warto zrobić wieniec z fabrycznego betonu (można to połączyć
z wykonaniem wylewki stanu zerowego w celu uniknięcia kosztów dwukrotnego przyjazdu betoniarki).
D) Dach:
Tu ważna jest dokładność wykonania. Wymiary elementów (a zwłaszcza przekroje) muszą być idealnie zgodne z projektem. Drewno
nie może mieć zbyt wielu sęków i pęknięć, nie może mieć też na sobie ani śladu kory. Drewno musi być porządnie
zaimpregnowane - to ważne, bo zimą wilgoć w stajni jest spora. Łączenia krokwi ze sobą, z innymi belkami i murłatą powinny
być wzmacniane metalowymi kątownikami.
Najlepszym i tanim materiałem do krycia dachu jest blacha - unikaj drogich i ciężkich dachówek. Pamiętaj też, by
zapewniony był odpowiedni spadek rynien - bo jak nie, to zimą będzie w nich gromadził się lód, którego ciężar spowoduje
ich oberwanie się.
E) Boksy:
Nie uznaję ścianek boksów z drewna - za często bowiem zdarza się, że koń kopiąc w ścianę wybija dziurę w nawet dwucalowych
belkach. Jak w takiej dziurze utkwo noga, to urazy i złamania prawie murowane. Poza tym drewno trzeba co jakiś czas
impregnować, a nawet najlepsza impregnacja nie dal 100% ochrony przed zawilgoceniem i zagrzybieniem. W naszej stajni ścianki
boksów do wysokości ok. 140 cm są z pustaków, powyżej zaś są kraty z spawane z 14-milimetrowych pionowych (i tylko
pionowych !) prętów zbrojeniowych w rozstawie co 10 cm. Drzwi są dwudzielne - podział jest równo z murkiem (140 cm).
Skrzydło górne to taka sama krata z prętów, dolne to deski w ramie z kątownika. Kątownik ten to 4/40 i z perspektywy
czasu oceniam, że trzeba było dać grubszy (nawet 6/60-kę). Wprawdzie nie ma żadnych uszkodzeń, ale gdyby nasze konie miały
bardziej niespokojny charakter, to kto wie, co by było ?...
F) Inne:
Drzwi, okna itp. - aaa, to już wg uznania i stanu portfela. Pozostałe rzeczy - też. Pamiętaj jednak, że koń nie potrzebuje
złotych żłobów, kryształowych poideł, kafelków itd. Drzwi z desek sosnowych spełniają swoją rolę tak samo dobrze, jak drzwi
hebanowe, inkrustowane macicą perłową, a poidło automatyczne może z powodzeniem zostać zastąpione przez zwykłe blaszane
wiadro.
4. FINITO !
)
Po zakończeniu budowy podpisz z budowlańcem protokół końcowy, mówiący o wykonaniu umowy i przekazaniu wykonawcy pełnej
kwoty wynagrodzenia za wszystkie prace zrealizowane w ramach tej umowy oraz za ewentualne prace dodatkowe (które, uwaga,
zawsze powinny być opisane w formie aneksu do umowy !).
Zleć geodecie doknanie tzw. operandu powykonawczego - geodeta naniesie na mapki Twoją stajnię i mapki te opieczętuje
swoją pieczęcią. Po uzupełnieniu przez kierownika budowy wpisów do dzienika budowy musisz wziąc tenże dziennik i mapki i
udać się do Twojego Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Tam oddasz dokumenty i wypełnisz pod okiem urzędnika
formularz zgłoszenia zakończenia budowy. Jeśli PINB w ciągu 21 dni nie wniesie zastrzeżeń ani nie zechce skontrolować
budynku, możesz stajnię uznać za odebraną i "legalną". Warto wówczas wysłać do PINB polecony z informacją: "W związku
z brakiem zastrzeżeń PINB do budowy, o której zakończeniu zawiadamiałem w dniu X informuję, że uznaję budynek za
odebrany i przystępuję do jego użytkowania."
***
A jak to wygląda w praktyce u nas ?
Do budowy przystąpiłem na jesieni 2002 roku - to była nie tyle budowa, co przymiarki do koncepcji zagospodatrowania działki.
Zapoznałem się z (niestety nielicznymi wóczas) opisami i projektami internetowymi małych stajni. Niestety żadne nie
spełniały zdroworozsądkowych wymagań. Okazało się np., że najbardziej znane i popularyzowane przez internautów
projekty ze strony http://www.mikrostajnie.horsesport.pl mają zasadniczą wadę, absolutnie i od razu dyskwalifikującą
je wszystkie. Nieznany mi autor zaprojektował bowiem te stajenki w taki sposób, że - uwaga ! - nie sposób szybko wypuścić
koni w razie nagłej potrzeby, bo wyjścia z boksów blokują się wzajemnie ! Dlatego zdecydowałem się na inne podejście do
sprawy.
Nasza stajnia to budynek zbudowany na podstawie adaptacji projektu dużego, 3-stanowiskowego garażu. Autorem projektu
(oznaczonego symbolem UPB-G03) jest Paweł Boduch z krakowskigo biura projektowego UPB (http://www.boduch.pl/ - projekty
wizualnie są bardzo ładne, ale w dokumentacji jest parę istotnych błędów, więc generalnie nie polecam !). Pierwotnie
projekt wyglądał tak:

Dane techniczne:
wymiary całkowite zewnętrzne: 11.35 * 6.95 m
wymiary wewętrzne: ok. 10.00 * 6.50 m
powierzchnia rzczywista parteru: ok. 65 m2
powierzchnia użytkowa: 105.3 m2
powierzchnia całkowita: 156.6 m2
powierzchnia zabudowy: 78.3 m2
kubatura: 381 m3
dach: kąt nachylenia 45
poziom kalenicy: 7.0 m
poziom okapu: 2.5 m
Adaptacja polegała na:
- likwidacji na długiej ścianie bram garażowych i zrobieniu w ich miejscu poziomych okien (w boksach) o wymiarach
2,40 * 0,80 m
- dodaniu na przeciwległej długiej ścianie (w korytarzu) otworów oświetleniowych (vis a vis okien), zapełnionych pustakami
szklanymi (luksferami), które sa doskonałym patentem na doświetlenie stajni, a przy tym jako pustaki mają sporą wytrzymałość;
wykonano 3 takie świetliki o wymiarach 2.40 * 0.60 m.
- zlikwidowaniu na krótkich ścianach okien i wstawieniu na ich miejscu 2 drzwi (2 wejścia na przeciwległych końcach
budynku mogą stanowić doskonałą drogę ewakuacyjną ze stajni)
- zmianie stropu z betonowego na drewniany (niższe koszty !)
- podniesieniu poziomu stropu do 3 m
- wykonaniu boksów

Krótki opis budynku:
Fundamenty murowane z bloczków betonowych, ocieplane styropianem 5 cm (to był niestety całkowicie niepotrzebny wydatek).
Jednowarstwowe ściany z pustaków SM-P, budynek nieocieplany. Parter wysokości 3 m. Strop drewniany na belkach sosnowych
o przekroju 24*16 cm, więźba na murłacie 12 * 12 cm, mocowanej do wieńca kotwami z prętów gwintowanych fi 14 mm w
rozstawie co 1,10 m na długich ścianach. Dach na krokwiach 7 * 14 cm. Dach kryty zieloną blachodachówką. Parter podzielony
wzdłuż na 2 równe części: jedna to korytarz, w kórym można wiązać konia w razie potrzeby (kowal, wet, czyszczenie itp.),
w drugiej są 3 boksy o wymiarach ok. 3.00 * 3,50 m.

Boksy

Boks

Miejsce na narzędzia
A teraz trochę o otoczeniu stajni:

Widok na stajnię od strony domu

WYBIEG I JEGO OGRODZENIE
Wybieg dla koni w przydomowej stajence może jednocześnie spełniać rolę ujeżdżalni. Nasz wybieg, na którym przebywają
całymi dniami nasze 3 konie, ma wymiary 20 * 40 metrów (800 m2) plus dodatkowo przylega z boku placyk 30 * 8 metrów z wiatą
o powierzchni ok. 35 m2. Jeśli któreś z nas chce pojeździć na jednym z koni, pozostałe 2 zamyka się pod wiatą, po prostu
odgradzając placyk od reszty wybiegu sznurkiem sizalowym, który konie kojarzą z elektrycznym pastuchem i starają się go
unikać
) Na ogrodzeniu wybiegu wiszą litery, co pozwala ćwiczyć programy ujeżdżeniowe.
Od niedawna korzystając z życzliwości sąsiadów (i z ich gruntów) ogrodziliśmy drugi wybieg. Ma on wymiary ok. 30*25 metrów
(co daje powierzchnię 750 m2) i przylega do boku pierwszego. Przez pewien czas przebywały na nim 2 dodatkowe konie.
Trzeba przy tym powiedzieć, że na takich wybiegach 4 żwawe, żywiołowe konie mogą już robić spory tłok
). Sądzę, że
te statystyczne 200 m2 na konia to minimum przy koniach młodych, lubiących biegać i rywalizować między sobą.

Widok z wybiegu 2 na wybieg 1
Idealne ogrodzenie wybiegu to ogrodzenie z grubościennych rur o średnicy 80-100 mm ze stali nierdzewnej. Takie ogrodzenie
jest trwałe i "pancerne". Ale bądźmy szczerzy: prawie nikogo nie stać na zrobienie czegoś takiego
) Powód oczywisty: koszty.
Dlatego takie ogrodzenia widuje się tylko w bogatych ośrodkach jeździeckich. Gdzie indziej zazwyczaj robi się je z bali
sosnowych, któe mają tę zaletę, że są bardzo żywiczne, więc dość trwałe (trwalsze jest chyba tylko bardzo kosztowne drewno
dębowe). Sośnina musi być jednak okorowane i powinna być zaimpregnowane np. drewnochronem, by zmniejszyć prawdopodobieństwo
zagnieżdżania się w niej korników i innego robactwa oraz uniknąć zawilgocenia, nieuchronnie prowadzącego do gnicia i
zapleśnienia bali. Takie ogrodzenie powinno składać się z "przęseł": pionowego słupa, wkopanego w ziemię conajmniej na
70-80 cm i dwóch poziomych poprzeczek. Jeśli nie mamy impregnatu do drewna, to tą część słupa, która będzie wkopana
w ziemię, można lekko opalić w ognisku - wówczas takiego drewna robactwo się nie ima. Zamiast impregnatu można zastosować
kąpiel w gorącym zużytym oleju silnikowym - to naprawdę daje niezłe efekty. Wszystkie bale powinny mieć
conajmniej 10 cm średnicy. Do wkopywania w ziemię najlepiej użyć dołkownika - narzędzia będącego jakby świdrem do
gleby, który można nabyć na stoisku z narzędziami ogrodniczymi w każdej Castoramie. Doskonale sprawdza się on na glebach
piaszczystych, pozbawionych grubszych korzeni; gorzej na glebach gliniastych lub kamienistych. Warto szpadlem wyciąć
wierzchnią warstwę darni i wykopać nim tak głęboki dołek, jak to tylko możliwe, po czym kontynuować dołkownikiem. Powstały
otwór jest wąski i głęboki, dołkownik pozwala oszczędzić sił i czasu.
Ponieważ każdy (!) koń odpowiednio "zmotywowany" potrafi bez jeźdźca, sam z siebie skoczyć
150 cm, taka też musi być wysokość montażu poprzeczki górnej. Poprzeczka dolna powinna być w połowie tej wysokości, tj.
na poziomie 75 cm. Ideałem byłyby 3 poziomy poprzeczek: na 50, 100 i 150 cm, ale to oznacza oczywiście większe koszty.
Poziome belki(nie deski !) do słupów przybija się od strony wewnętrzej wybiegu baaardzo długimi gwoździami - jeśli zrobimy
odwrotnie (od strony zewnętrznej), to napierający na nie koń wypchnie je razem z gwoździami. Aby konie nie obgryzały belek
warto na nich zamontować linie pastucha elektrycznego (smarowanie drewna dziegciem w celu zniechęcenia koni do obgryzania
jest mało skuteczne).
Niestety, takie ogrodzenie, jak opisane wyżej, ma 2 wady. Po pierwsze - jego wykonanie to dość ciężka robota. Po drugie -
tą robotę trzeba niestety powtarzać co kilka lat. Po 2-3 latach drewno staje sie ewidentnie słabsze, zaczyna pokrywać się
glonami i grzybem. Im słabsze zaś ogrodzenie tym większe prawdopodobieństwo, że któryś koń przypadkiem lub celowo (tak, tak,
konie potrafią nieźle kombinować !) wyłamie słabą belkę i wyprowadzi resztę stadka na spacer po okolicy. Dlatego my
postąpiliśmy inaczej. Ponieważ NIE MA na świecie typowego ogrodzenia tak mocnego, by siłą powstrzymać rozbieganego,
600-kilogramowego zwierzaka, zrobiliśmy normalne ogrodzenie z siatki plecionej, a od wewnątrz wybiegu pociągnęliśmy
pastucha elektrycznego w odległości ok. 70 cm od tejże siatki. Takie ogrodzenie jest trwałe, chroni konie przed np.
spotkaniem z obcymi psami, a pastuch zapobiega zdewastowaniu siatki przez zwierzęta
) Konie mamy raczej spokojne,
więc nie obawiamy się, że któreś w ataku szału wpakuje się całą swą masa w siatkę. I jeszcze: póki co nie było nawet
JAKICHKOLWIEK PRZESŁANEK do jakiegokolwiek wypadku, czy urazu, związanego z takim sposobem grodzenia.
PASTWISKA
O tym, jak pielęgnować pastwiska i jak ta pielęgnacja wygląda w naszym wykonaniu, piszemy w "Pamiętniku Doniczkowego
Rolnika" (link w dziale "Mądrości"). Tu tylko opiszemy krótko nasze pastwiska.
Jest ich około 2 hektarów, korzystają z nich obecnie 4 konie. Przyjmuje się w literaturze, że w zależności od jakości
pastwiska i rodzaju koni na jedną sztukę powinno przypadać od 0,5 do 1,5 ha pastwisk. ALE: te szacunki dotyczą wypasu
całorocznego w chowie bezstajennym. Tymczasem prawda jest taka, że przeciętny koniarz nie ma szans na użytkowanie
hektarów łąk. Całodzienne wypasy koni są też po prostu nieuzasadnione ekonomicznie: koń pasie się przez pierwsze 1,5-2
godziny (czasem trochę dłużej), a przez pozostały czas tylko łazikuje, depcząc trawę, zanieczyszczając pastwisko
odchodami, wyskubując do gołej ziemi (czyli: niszcząc) co smaczniejsze kąski, a pomijając te mniej smaczne. Dlatego
w sezonie pastwiskowym, który w naszym regionie trwa od 1 maja do 1 listopada, wypuszczamy codziennie konie na
2-godzinny wypas. Konie mają szansę "dowartościować się" sporą dawką świeżej zielonki, a trawa jest traktowana dość
"ulgowo", ma szansę odrastać, zaś skład runi łąkowej pozostaje niezmieniony.
Pastwisko podzieliliśmy na 6 kwater o powierzchni ok. 2500 m2 plus jedna dodatkowa, większa, o słabej jakości runi,
wykorzystywana jako tymczasowe pastwisko tylko w razie potrzeby (np. przy przyzwyczajaniu koni do trawy wiosną, przy
pracach rolnych na pozostałych kwaterach, a także jesienią, gdy generalnie na pozostałych kwaterach jest coraz mniej
do jedzenia). Całość pastwiska ogrodzona jest pastuchem elektrycznym - dwie linie w odległości ok. 70 cm od siebie. Każda
linia ma 2 druty pod napięciem na wysokości ok. 150 i 80 cm. To dla bezpieczeństwa - w razie przypadkowego zerwania jednej
z linii druga działa nadal i zapobiega ucueczce zwierząt. Wewnątrz pastwisko podzielone jest na kwatery pojedynczymi
liniami z jednym drutem na wysokości ok. 120-130 cm (jak koń przedostanie się z kwatery na kwaterę, to tragedii przecież
nie będzie !) W pastuchu nie stosujemy taśm ani plecionek, tylko zwykły drut aluminiowy jako wariant najtańszy (na nasze
kwatery przy opisantm wyżej sposobie grodzenia zużyliśmy "jedynie" 4 kilometry drutu; gdybyśmy stosowali tasmę, to zdrowo
by to nas "walnęło po kieszeni", bo taśma jest kilkakrotnie droższa od drutu). Do drutu stosuje się też najtańsze izolatory,
izolatory do taśm są wyraźnie droższe. Aby drut był dla koni dobrze widoczny, jest opleciony białym sznurkiem sizalowym,
pozyskiwanym stopniowo z kostek siana i słomy
) Stosujemy też na drutach "chorągiewki" - kawałki biało-czerwonej
taśmy foliowej, co jeszcze dodatkowo poprawia widoczność. W w razie zerwania się drutu sznurek, kojarzony przez konie
z "kopaniem", będzie podtrzymywał cąła instalację i zniechęcał konie do ucieczki. Niestety sznurek trzeba wymieniać co
rok, a najmarniej co dwa lata, bo pod działaniem deszczu i słońca szybko traci wytrzymałość i się rwie od byle czego.

Pastwiska
"Nośnikiem" linii napięciowych nie są żadne grube pale - rolą słupków nie jest wytrzymanie naporu konia, a tylko
podtrzymanie drutów. Pastuch ma odstraszać, a nie zatrzymywać siłą. Nie stosujemy też plastikowych palików, gdyż są
one przesadnie drogie, krótsze niż powinny (w ofercie handlowej najdłuższe mają tylko 120 cm), gną się, a w zimie także
pękają. Za słupki "robią" u nas "ścinki" z miejscowego tartaczku. Są to długie obrzyny, jakie zostają po cięciu pni
wzdłuż; mają 2-3 cm grubości i 3-10 cm szerokości. Wybieramy co lepsze, parometrowe sztuki, każemy sobie pociąć na długość
ok. 180 cm, po czym ostrzymy końce siekierą, wbijamy w ziemię co 5 m na głębokość 30 cm, wkręcamy izolatorki - i tyle.
To jest bardzo tanie drewno, w cenie drewna opałowego. Za setkę palików płacimy ok. 20 zł, czyli odpowiednik
tradycyjnej "flaszki". Drewna nie konserwujemy, bo nie ma po co, to się łatwo wymienia, a koszty wymiany są praktycznie
żadne. Fakt, że po kilku miesiącach drewno nieładnie szarzeje, ale nie o estetykę tu chodzi, tylko o funkcjonalność.
Jeśli sąsiadujesz z łąkami należącymi do innego właściciela - odsuń się z pastuchem o krok od granicy. Konie będa
sięgać do trawy pod dolnym drutem - jeśli się odsuniesz, to w ten sposób nie wyrządzą sąsiadowi szkody. A i sąsiad kosząc
swoje łąki nie skosi Ci przypadkowo słupków.
)

Słupki pastucha
Elektryzator kupiliśmy w firmie ATVA Augustów (http://www.atva.alpha.pl) za 100 (słownie: sto) złotych
z roczną gwarancją (cena obejmuje zasilacz i kabel do akumulatora, sprzedają wysyłkowo, naprawiają też metodą wysyłki,
mamy z nimi same dobre doświadczenia). To najtańsze, co może być, a co działa dobrze. Izolatorki mamy z firmy
Horizont Rolos (http://www.horizont.com/rolos/), kilka bramek i drut do pastucha także pochodzi z Rolosa - tu jest IMHO
najtaniej. Najlepiej kupić drut w szpulach po 500 m. Do wkręcania izolatorów do palików nie trzeba wiercić dziur -
świeże drewno jest miękkie, po prostu się je wkręca
)
Poprowadź druty tak, żeby cała instalacja była podłączona do elektryzatora conajmniej 2-ma kablami, w dwóch miejscach.
W razie uszkodzenia jednego z nich cała instalacja nadal będzie pod napięciem.
Co do siły "kopania" pastucha - gdy leje, to każde mokre źdźbło trawy, które dotyka drutu, skutecznie uziemia pastucha
i silnie obniża jego skuteczność. Trzeba wykaszać trawę pod drutami - tu nie ma niestety lepszego narzędzia, niż kosa.
Trzeba też dbać o dobre uziemienie elektryzatora - zacisk uziemiający łączy się kabelkiem z długim (50 cm) kawałkiem
stalowego drutu, wbitego głęboko w ziemię i latem podlewanego od czasu do czasu wodą. Nieodpowiednio uziemiony
elektryzator będzie kopał słabo lub wcale. Niestaranne uziemienie (brak styku, przetarty kabel itp.) może też
spowodować po pewnym czasie uszkodzenie zasilacza lub samego elektryzatora. Elektryzator najlepiej podłączyć do
zasilacza sieciowego, a jeśli to niemożliwe, to można i do akumulatora (raz na miesiąc trzeba podładować). Na
elektryzator warto zrobić skrzynkę, która zabezpieczy go przed deszczem.
To wszystko może i nie wygląda arcypięknie i superprofesjonalnie, ale będzie działało równie dobrze, co pastuch na
ślicznych, plastikowych palikach, no i będzie tanie, najtańsze, jak to tylko możliwe.
PAśNIKI
Mamy na wybiegach, rzecz jasna. Tu uczyliśmy się na własnych błędach, więc tym bardziej chcemy się podzielić swoimi
doświadczeniami
)
Założenie było, jest i będzie takie, że każdy koń powinien pobierać siano z poziomu poniżej swojej głowy, a najlepiej
z poziomu ziemi (czyli: tak, jak trawę na pastwisku). Zapobiega to sypaniu się kurzu do nozdrzy i oczu. Pierwszy paśnik
powstał zatem jako "przegroda" pod ścianą stajni, wysoka na ok. 70 cm i zrobiona w pełni z calowych desek, jakich sporo
pozostało po budowie. Paśnik miał prawie 4 metry długości i ok. 50 szerokości; wyglądał jak skrzynia ustawiona pod ścianą.
Działało to mniej więcej rok. O ile położenie paśnika i jego wymiary okazały się bardzo trafione, o tyle materiał -
absolutnie nie. Fuks jest koniem łykającym, poza tym lubiącym gryźć drewno. Tak naprawdę wręcz ZJADŁ górę paśnika,
często także odrywał pojedyncze deski, które najpierw przybijane, a potem przykręcane nie stawiały jednak większego
oporu
) Skończyło się totalną demolką i decyzją o likwidacji (paśnika, a nie konia !
).
Zlikwidowany paśnik trzeba jednak było czymś zastąpić - podawanie siana na gołej ziemi nie wchodziło w grę ze względów
zdrowotnych i ze względów ekonomicznych (konie i wiatr mogą rozwłóczyć siano na dużej powierzchni). Powstał więc
pomysł postawienia dna naszych podówczas trzech koni trzech indywidualnych paśników w formie drabinek spawanych
z prętów zbrojeniowych i osadzonych na pewnej wysokości na słupkach przy wiacie. Byliśmy zadowoleni z tego rozwiązania -
ale też do czasu. Jesienią i zimą wiatr wywiewał mnóstwo źdźbeł, ziemia na dużej przestrzeni pokryła się "kożuszkiem"
gnijącej trawy, w takich warunkach podłoże zaczęło przypominać bagno. Usuwanie tego "kożuszka" sfilcowanego siana
wcale nie było lekką pracą. Poza tym punktowo spawane pręty, podobnie jak wcześniej deski, okazały się absolutnie
"niefuksoodporne"
) Po kilku miesiącach metalowe konstrukcje musiały zatem spotkać się ze szlifierką kątową, a z odzyskanej
w ten sposób stali powstały inne paśniki - narożne naziemne, takie same, jakie są w boksach. Ich lokalizacja w rogach
wybiegów nie przeszkadza koniom w swobodnym bieganiu, ani ludziom w jeździe. Każdy nowy paśnik to konstrukcja z 3 ścianek,
tworząca trójkąt prostokątny. "Przyprostokątne" ścianki mają ok. 90 cm długości, ścianka "przeciwprostokątna - ok. 135 cm.
Wysokość paśnika to ok. 70 cm. Paśniki zostały zamocowane do słupków metalowych, a słupki wkopane w ziemię na ok. 80 -
90 cm - jeden na pierwszym wybiegu, a dwa na drugim. Dodatkowo w miejscu, w którym stał pierwszy, "skrzynkowy" paśnik,
powstał nowy, identyczny, z desek (tym razem jedna szczelnie przy drugiej), ale osadzonych w solidnie zespawanej ramie
z dość solidnego kątownika (4/45 mm). Wszystkie paśniki do chwili obecnej sprawują się doskonale.

Paśnik główny - z uwiązem

Jeden z paśników narożnych
WODA
Do celów budowlanych kazaliśmy sobie wykopać studnię i była to dobra decyzja. Od czasu zakończenia budowy trawnik i
ogródek są podlewane wodą z tej studni, a konie - pojone nią. Zbiornikiem wody na wybiegu jest duża wanna, "wyszabrowana"
ze złomowiska (mimo, że ze złomowiska, była w dobrym stanie, bez uszczerbków w emalii. Oczywiście wannę trzeba co dwa-trzy
dni myć, usuwać z niej liście, siano, owady, dodatkowo latem szorować z szybko pojawiających się glonów. Wanna codziennie
jest napełniana świeżą wodą przez pompę, której wyłącznik jest przy samej cembrowinie.

Wanna - poidło
W stajni nie mamy automatycznych poideł. Fuks i Meteor jako łobuzy zapewne szybko by się z nimi rozprawiły, przy okazji
fundując nam potop (nie szwedzki, a sączowski
) Poza tym zimą w nieogrzewanej stajni wszystko zamarzłoby i popękało.
Zimą wodę nosimy z domu w wiadrach, co jest upierdliwą robotą, ale innego wyjścia po prostu nie mamy - tym bardziej,
że woda w wannie na wybiegu też zamarza.

Studnia
WIATA
Służy do ochrony koni nie tyle przed śniegiem i deszczem, co przede wszystkim przed upałem. Ma niespełna 35 m2 - jest
to akurat tyle miejsca, ile potrzebuje grupa naszych 3 zwierząt, by się schronić. Wiata to 4 pary słupów z rur
grubościennych ze stali nierdzewnej, zaminiowane i pomalowane (złomowisko rulez !
) o średnicy 105 mm. Słupy
zabetonowane są rzetelnie na głębokość 80 cm (mamy piasek, czyli grunt niewysadzinowy, zatem nie ma sensu posadawiać
żadnej budowli głębiej). Rozstaw słupów w parze to 280 cm, odległośc między parami to 250 cm. Na każdej parze zaspawane
jest przęsło z kątownika 5/50 - trójkąt o spadku 25%, w środku trójkąta oczywiście kratownica: skośne wsporniki z prętów
zbrojeniowych fi 14. Dach jest zatem dwuspadowy, obie połacie tworzą 4 poziome, 9-metrowe odcinki profila stalowego
zamkniętego 25 * 35 mm, spawane po wierzchu do "trójkątów". Całość kryta blachą trapezową, przykręcaną na śruby z
podkładkami sprężynującymi od spodu i uszczelkami silikonowymi z góry. Blachodachówka sprawia, że nawet przy takim małym
spadku śnieg nie zalega na dachu wiaty, więc ta pozornie niezbyt pancerna konstrukcja jest aż nadto wytrzymała. Do zrobienia
pozostało jeszcze położenie na kalenicy gąsiorów z 40-centymetrowych, giętych pasów blachy o grubości 0,5 mm - będą one
mocowane na nity.

Wiata
Wiata doskonale spełnia swoje zadanie, a mocne słupy podporowe wytrzymują bez problemu napór czochrającego się, czy
wręcz obijającego się o nie konia.
BRAMY I BRAMKI
Sprawa prosta - mają wysokość ogrodzenia (150 cm), szerokość nie mniejszą niż 250 cm (tak, by przejechał przez każdą
ciągnik z przyczepą) i generalnie są robione "na winie", czyli z tego, co się pod rękę nawinie
) I tu znowu warto
pomyszkować po pobliskim złomowisku - wyjdzie "tanio i smacznie" ! Jedyne, co można było zrobić lepiej, to ich lokalizacje.
Niestety pierwotna koncepcja rozmieszczenia wszystkiego na naszej działce z różnych względów parokrotnie musiała być
weryfikowana - stąd i przejścia nie są rozieszczone w najszczęśliwszy sposób. No, ale z tym to już raczej niewiele da się
zrobić
)

Bramka na pastwiska
UWIąZ
W trzech egzemplarzach ! A co se będziemy żałować ! 
Dwa są na dwóch przeciwległych ścianach stajni (od strony domu i od strony wybiegu) i sprowadzają się do "oczek" stalowych,
zamocowanych na ścianie stajni. Uwaga: zamocowane sa na pręcie, który "na przestrzał" przechodzi przez ścianę i od wewnątrz
ma dużą podkładkę z płaskownika, przykręconą nakrętką. Żaden bowiem kołek rozporowy nie oprze się koniowi, który ma ochotę
odejść sobie od uwiązu
) Same oczka powinny być całością (kółkiem) - jeśli będzie to tylko taki "ślimak", to rozprostuje
się on przy pierwszej próbie odsadzenia się konia. Takie spawane oczka można dostać w Castoramie.
Trzeci uwiąz to jakby "poręcz" o wysokości 130 cm. Wykonana jest ze starej, 4-metrowej, półtoracalowej rury wodociągowej.
"Nogami" uwiązu są kolejne rury, dwucalowe, osadzone w betonie na głębokości 80 cm. Całość solidnie pospawana i pomalowana,
dodatkowo na poziomej "poręczy jest przyspawane kilka "kółek" z grubego pręta. Wiązanie konia do poręczy linką przechodzącą
dodatkowo przez te kółka zapobiega przesuwaniu się linki wzdłuż poręczy - koń stoi w jednym miejscu.
Przy uwiązie zebraliśmy trochę wierzchniej warstwy ziemi i położyliśmy 3 stare płyty betonowe "z odzysku", po 50 zł sztuka
plus flacha za transport i ułożenie. Szczeliny (niewielkie) między płytami wypełnione zostały betonem. Całość tworzy
betonową podłogę, dzięki czemu myjąc czy to same kopyta, czy całego konia nie brodzi się po kostki w błocie. Polecamy !

Uwiąz z myjką
MYJKA
Spontaniczny pomysł Pumci po tym, jak myty wodą z węża koń nadepnął na tegoż węża, zatykając go i powodując zerwanie się go
pod ciśnieniem na drugim końcu, czyli na połączeniu ze studzienną pompą. Aby uniknąć w przyszłości takich upierdliwych
sytuacji i napraw powstała myjka - po to, by wąż nie pętał sie po ziemi, tylko zwisał z góry. Nasza myjka jest to
3-metrowy słup z grubej, 2-calowej rury (czy muszę dodawać, że osadzony w betonie na 80 centymetrach, a rura pochodzi
ze złomowiska ?
) Ponieważ szczyt rury był nagwintowany, kupiłem odpowiednią mufę, do której przyspawałem poziomą
rurkę 3/4 cala. Rurka ta tworzy poziome ramię. Po nasmarowaniu mufy wewnątrz towotem nakręciłem cąłość na tenże
szczyt pionowej rury. Powstało ruchome, obracane ramię około 2-metrowej długości. Na końcu ramienia
dokręcone jest kolanko - redukcja do 1/2 cala z gwintem zewnętrznym. Na to nałożony "wyjściowy" wąż 3/4 cala, zaciśnięty
dodatkowo obrączką blaszaną. Woda doprowadzana jest wężem "wejściowym", idącym od studni po pionowym słupie i łączącym się
z przeciwnym końcem poziomego ramienia. Woda przepływa przez poziome ramię i wylatuje wężem "wyjściowym", który
zwiesza się tak, że jego koniec jest ok. 20 cm nad ziemią. Całość uzupełnia wyłącznik pompy studziennej na idącym w ziemi
kablu, co pozwala włączać pompę w odległej o 30 metów studni bez konieczności odchodzenia od konia, myjki i uwiązu.
PŁYTA OBORNIKOWA
Ma powierzchnię 12 m2, co przy 3 koniach pozwala składować obornik z 3 miesięcy. Oczywiście można go składować i w
większej ilości, ale wówczas pryzma sięga okapu dachu stajni, a poza tym wówczas dolna warstwa obornika robi się tak
zbita, że wywlekanie go widłami na rozrzutnik to hardcore. Płyta betonowa z "kupnego" betonu B-20 (2 m3) została
wylana bezpośrednio na gruncie - zaszalowanym deskami i wyłożonym folią budowlaną. Płyta została lekko zazbrojona siatką
metalową do zbrojenia wylewek podłogowych (po prostu mieliśmy taką, zbrojenie płyty na gruncie nie jest konieczne
)
Grubość płyty to 16 cm. Otoczona jest z 3 stron murkiem z pustaków żużlobetonowych SM-P. Ponieważ obornik stanowił
atrakcję dla naszych piesków, na wejściu zamontowana została dodatkowo bramka ze skobelkiem.

Płyta obornika
SKŁAD PASZY
Słomę początkowo trzymaliśmy w stogu pod plandeką, ale ponieważ źdźbła dziurawiły plandekę, słoma mokła, gniła no i
często "rozprzestrzeniała się" po placu, teraz trzymamy ją w stodole. Niestety, nie własnej, lecz sąsiada... :(
Siano z kolei trzymamy na poddaszu stajni, co jest bardzo praktyczne i wygodne (jest ono zawsze "pod ręką", ponadto
stanowi pewną izolację cieplną).
Owies trzymamy w skrzyni zbitej z desek i wyłożonej od wewnątrz folią budowlaną jako zabezpieczeniem przeciwwwilgociowym.
Skrzynia stoi pod ścianą w korytarzu stajennym i ma około 4 m3 pojemności (przybliżone wymiary: 5,0 * 0,8 * 1,0 m).
Od góry ma kilka klap tak, by był swobodny dostęp do wszystkich jej części. Wewnątrz skrzynia stanowi jedną całość -
to chyba akurat ulegnie zmianie, dobrze byłoby podzielić ją na 2 części tak, by "wykańczany" stary owies nie mieszał się
z nowo kupionym.

Skrzynia na owies
Inne dodatki (siemię, otręby, jęczmień itp.) trzymamy w drugiej, mniejszej skrzyni. Jest ona podzielona na 3 części,
w każdej jest inne ziarno. Wnętrze każdej części wyścielone jest wielkim foliowym worem, takim, jak na śmieci. Wyściółka
z folii doskonale izoluje przed wilgocią, ale niestety nie jest "myszoodporna"... Przy najbliższej okazji trzeba będzie
pozaklejać wygryzione dziury i wnętrze obić jakąś płytą tak, by folia znalazła się międy dwoma warstwami twardego materiału.
SIODLARNIA
Nie mamy i mieć nie będziemy. Nasza stajenka to tylko stajenka przydomowa, a nie ośrodek jeździecki. Poświęcanie części
stajni na osobną siodlarnię to marnotrawstwo miejsca i zbędny ekspens finansowy. Siodła i inne elementy rzędu wiszą na
ścianach na wieszakach, skleconych z kawałków drewna i stali. To zdecydowanie wystarczy. Dodatkowo w zimie możemy
zabierać wilgotny sprzęt do dmu, do garażu, gdzie też są stosowne wieszaczki i elektryczny grzejniczek olejowy (tu
się kłania Allegro - grzejniczek zdobyłem za jedyne 20 złotych !)

Wieszaki na kantary i ogłowia

Wieszaki na siodła
APTECZKA I JEJ ZAWARTOśĆ
Zwykła dwudrzwiowa szafeczka wisząca, zrobiona z płyty OSB i starych zawiasków. W odniesieniu do kupnych szafeczek-
apteczek ta ma kilka zalet: jest o niebo tańsza, większa i bardziej funkcjonalna. Jej wymiary to 50 * 30 * 80 cm, co
pozwala na przechowywanie na 3 mieszczących się w środku półkach także np. wysokich butelek.

Apteczka
Zawartość apteczki to nie tylko środki opatrunkowe, strzykawki i materiały dezynfekcyjne, ale także i nieco leków i maści:
altacet, maść cynkowa, maść arnikowa, preparaty odrobaczające i inne. Niektórych leków nie możemy trzymać w apteczce -
np. szczepionki wymagają przechowywania w lodówce (tak, tak, sami szczepimy i odrobaczamy nasze konie nic sobie nie robiąc
z zapędów PZHK, PZJ i Wacława I Złotoustego, forsujących rzekomy obowiązek wykonywania tych jakże banalnych i prostych
zabiegów przez wyłącznie lekarzy weterynarii).
DODATKI
A oto inne nasze pomocne, okołostajenne "wynalazki":

Schodki do wsiadania

Wieszak na siodło (przy uwiązie)

Wieszaki na drągi i cavaletti
Do utrzymania pastwisk i wybiegu potrzebne jest kilka prostych maszyn - oto wersja "minimum absolutne",
z początków istnienia stajni:
)

Kosiarka listwowa

Wóz, wózek ręczny i brony

"Kermit", czyli traktorek-samoróbka
Traktorek parę razy pomógł nam bardzo, jednakże nie ma jak maszyna z prawdziwego zdarzenia. Zatem pewnego
pięknego dnia pojawił się ON - "zetorsus K25328" (kto rozszyfruje, co to jest ?
)

Traktor przez duże "T" !
Nabyliśmy też kosiarkę bębnową do podkaszania pod pastuchem i wykaszania pastwisk z niedojadów...

Kosiarka Famarol Z-070
Oraz małą zawieszaną przewracarkę do podsuszania i zbierania siana.

Przetrąsarko-zgrabiarka PZK-4, czyli popularny "Pająk"
Mamy też prasę - ogromnie ułatwia życie !

Claas - prasa z klasą !
A oto nasz najnowszy nabytek - a co tam, pochwalimy się !
)

Bukmanka !
***
Cóż, tak właśnie wygląda nasza stajnia i jej okolice. Mamy nadzieję, że zaróno nasze udane poczynania, jak i te błędne
będą stanowiły dla Ciebie materiał do przemyśleń oraz porównań z tym, co możesz zobaczyć w innych stajniach i co
chcesz stworzyć u siebie.
)