"Lato, z komarami, lato swędzące bez przerwy"...




czyli: co koniom nad uchem bzyczy i w zadek gryzie

21.06.2012


"(...) I wielkie roje gzów zaczęły się wdzierać do domu faraona i do domów jego sług, i na całą ziemię egipską. Kraj został zrujnowany z powodu gzów."
Pismo święte w Przekładzie Nowego świata, Księga Wyjścia 8, 22–24

Ten biblijny cytat opisuje jedną z tzw. Plag Egipskich, które miał spuścić Jahwe na ten kraj, by zmusić faraona, aby ten zgodził się na opuszczenie Egiptu przez Izraelitów. Dziś uważa się, że te plagi zaistniały naprawdę i były skutkami wielkiego wybuchu wulkanu na greckiej wyspie Santoryn (dawniej: Thira). Popiół wulkaniczny na kilka dni zanieczyścił wody Nilu, powodując pomór m.in. ryb i żab. Padlina stała się pożywką dla larw rozmaitych owadów. Stąd mowa w biblijnej Księdze Wyjścia o tym, że pojawiły się one nagle w ogromnej liczbie, przenosząc choroby wśród ludzi i zwierząt i powodując epidemie. Nam aż takie wielkie plagi raczej nie grożą (największą plagą dziś jest epidemia głupoty wśród miłościwie nam panujących polityków), jednak po dość długo trwającym okresie suszy i chłodów nastąpiło niedawno kilka dni dość silnych opadów, po których przyszła obecna fala upałów. A owadom w to graj – latają chmarami i gdyzą wszystko, co popadnie, także nasze konie. Coś z tym trzeba zrobić, ale co ? Niektórzy zakładają koniom na głowy i nozdrza siatkowe maski lub ubierają je w derki siatkowe. Inni, zapewne bardziej sadystycznej natury, opakują biedne zwierzęta we w prawdzie cienkie, ale jednak pełne derki (nierzadko z kapturem) i tak wystawiają na słońce... Wszyscy zaś starają się w miarę możliwości smarować koniom skórę preparatami mającymi odstraszać owady. Wśród naturalnych patentów domowych królują roztwory olejków eterycznych lub smakwych (takich do ciasta), zazwyczaj geraniowych i goździkowych (15 kropli każdego z nich na 250 ml wody). Preparatów gotowych jest w sklepach jeździeckich multum, są różnych marek i nazw, a ceny wahają się od kilkudziesięciu do nawet 200 złotych. Gdyby wierzyć reklamowym opisom, to konie po jednym popsikaniu powinny być wolne od natrętów przez conajmniej pół dnia, a w pewnych przypadkach – nawet do 2 tygodni. Oczywiście jest to fikcja. Prawda wygląda tak, że te środki działają od 2 do maksimum 7-8 godzin i nie na wszystkie insekty. Do zdecydowanie najmniej skutecznych trzeba zaliczyć te najtańsze io najpopularniejsze : Hipovet i Leovet. Do tych lepszych, choć drogich, na ogół przez koniarzy (choć nie wszystkich !) zaliczane są :

* Veredus Bio Repel spray – to naturalny środek przeciwko owadom. Zawiera citronellę, granię i cynamon. Cena - 45 zł / 500 ml.
* Absorbine SuperShield Green – w pełni naturalny, ziołowy środek owadobójczy i odstraszający. Jest oparty na naturalnych składnikach, ekstraktach z roślin: citronella, drzewo herbaciane, eukaliptus, lawenda, mięta, igły sosnowe oraz oczar wirginijski. Ma dodatek lanoliny i odżywki aloesowej, co ma dobry wpływ na sierść. Nośnikiem tych wszystkich substancji jest woda, preparat nie powinien więc podrażniać skóry. Cena - 28 zł za 120 ml lub 100 zł za 950 ml.
* Absorbine UltraShield EX (zwany czarną absorbiną) – w dość powszechnej opinii najskuteczniejszy z całej trójki. Odstrasza muchy, moskity, gzy, ślepaki i komary (wg producenta do 17 dni po zastosowaniu), Zabija pchły i kleszcze. Można go też stosować w pomieszczeniach, w których nie przebywają zwierzęta i ludzie i w których nie są przechowywane pasze. Substancje aktywne to naturalna pyretryna, permetryna oraz butotlenek piperonylu. Te składniki nie tworzą chmury oparówm, lecz działają drogą kontaktową – owady siadają na skórze, są odstraszane, a następnie następuje porażenie układu nerwowego. Cena – wysoka, ok. 160 zł za 950 ml. Co do skuteczności – jest bardzo wysoka pierwszego dnia i może utrzymywać się na przyzwoitym poziomie przez kolejne kilka dni, o ile preparat nie spłynie z końskim potem. Po tych kilku dniach trzeba powtórzyć opryskiwanie – owe 17 dni to mit, ale mimo to zakupić warto.



Wiele osób dodaje też czosnek do pasz – ponoć pot koński śmierdzi wtedy tak, że odstręcza latających krwiopijców. Kupowane są specjalne obroże, nasączone olejkiem geraniowym, mające ponoć działać nawet miesiąc. Wreszcie można też wypróbować urządzenia typu Dual Speker Pest Repeller –odstraszacz ultradźwiękowy . Fale ultradźwiękowe o zmiennej (24.000 – 45.000 Hz) o dużej głośniści (160 decybeli) atakują system słuchowy oraz nerwowy szkodników, sprawiając im tym samym ból. Fale te znajdują się poza zakresem słyszalności ucha ludzkiego oraz większości zwierząt domowych i hodowlanych. Urządzenie powinno pracować ono-stop, w dzień i w nocy (pobór prądu jest niewielki, ok. 1,5 W). Ma ono jednak wadę: chroni obszar o powierzchni zaledwie do 230 m2 (koło o promieniu 8-9 metrów), dlatego nada się może do stajni, ale nie na wybieg... No i nie sprawdzno, czy faktycznie stałe ultradźwięki o dużym natężeniu nie mają jakiegoś negatywnego wpływu na zdrowie koni.



Morał z tego jest niezbyt optymistyczny : nie istnieje złoty środek, w 100% skuteczny i przy tym tani, który chroniłby nasze konie przed ukąszeniami owadów. Jednak choć nie da się ich całkowicie obronić, to da się im nieco pomóc.

A co w ogóle gryzie konie i z jakim skutkiem ?

Oczywiście komary. Jak mówi norweskie przysłowie, "Komar nigdy nie jest tak mały, by nie stać się utrapieniem konia." W przeciwieństwie do innych insektów Komary raczej są aktywne nie tyle w ciągu dnia, lecz w czasie chłodniejszym (wieczór, noc). Wszystkie dorosłe komary mają aparat gębowy kłująco-ssący, ale życie uprzykrzają nam i zwierzętom tylko samice (samce żywią się nektarem kwiatów). Krew zwierząt stałocieplnych jest im potrzebna do powstania jaj w jajnikach, muszą więc odżywiać się krwią określonych gatunków zwierząt. Samice przywabia stężenie dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu oraz kwas mlekowy i inne składniki potu. Reagują też na podwyższoną temperaturę ciała swej ofiary. Samica podczas przecinania skóry wstrzykuje kropelka śliny, która ma zapobiec krzepnięciu krwi. Zawiera ona substancję chemiczną, podrażniającą skórę (stąd opuchlizna i swędzenie), mogącą także spowdować reakcję alergiczną.



W Polsce występuje 47 gatunków komarów. Najpopularniejszy jest komar brzęczący – co ciekawe jego rasy wykazują specjalizację co do żywicieli. Niektóre żerują bp. tylko na ptakach, inne – tylko na ludziach. W niektórych latach i na niektórych terenach ich występowanie może osiągnąć nasilenie plagowe, co zwiększa prawdopodobieństwo przenoszenia chorób drogą krwi. W związku ze zmianami klimatycznymi zasięg występowania komarów ze strefy tropikalnej rozszerza się na północ, co sprawia, że w Europie (zwłaszcza południowej) rośnie zagrożenie chorobami dotychczas kojarzonymi z tropikami, a przenoszonymi przez te gatunki. Larwy komarów rozwijają się w wodzie, stąd melioracja terenów podmokłych jest ważnym zabiegiem walki z plagą tych owadów. Warto o tym pamiętać. Meszki to rodzina małych (1,5-6 mm) owadów, których w Polsce jest ok. 50 gatunków. Są małe, krępe. Tak, jak komarym zasiedlają (często masowo) tereny o dużym nasyceniu wilgocią, w pobliżu zbiorników wodnych. Wczesne stadia rozwojowe żyją w wodzie bieżącej (strumienie, rzeki). Tu również samce żywią się nektarem, a samice – krwią. Meszkowate z punktu widzenia biologii pełnią ważną rolę w ekosystemie, jednak z naszego punktu widzenia są zagrożeniem - przenoszą pasożyty krwi i skóry pomiędzy zwierzętami ciepłokrwistymi. Przyczyniają się do poważnych strat wśród zwierząt dziko żyjących i hodowlanych. Niektóre gatunki przenoszą pasożyty - nicienie.



W USA tamtejsze gatunki żyjące w dorzeczu Mississipi są odpowiedzialne za liczne zgony koni i mułów - zarówno przez wysysanie z nich dużej ilości krwi, jak i - co jest szczeólnie osobliwe - uduszenie wskutek zblokowania przewodów nosowych. Na szczęście póki co w naszej strefie klimatycznej nie stwierdzono przenoszenia chorób przez meszki. Natromiast same ukąszenia są zdecydowanie bolesne, a masowość ataków nie pozostaje bez wpływu na ogólną kondycję zwierząt.

Gzy to cała rodzina owadów, obejmująca około 1.500 gatunków. Larwy gzów pasożytują w drogach oddechowych, skórze lub w zatokach ssaków. Powodują ciężkie schorzenia mogące prowadzić nawet do śmierci zwierzęcia. Najbardziej znanym przedstawicielem jest giez bydlęcy duży, czyli bydleń. Ma on długość ok. 12-15 mm, ciało ciemnożółte, mocno owłosione. Skrzydła ma przezroczyste, przydymione na brązowo, szerokie. Krótkie nogi zakończone przylgami i pazurkami. Choć larwy gzów bydlęcych są pasożytami bydła domowego, mogą czasami rozwijać się też u konia, czy człowieka. Wywołują one schorzenie bydła noszące nazwę gzawicy.



Aby gzy odbywały loty muszą zaistnieć odpowiednie warunki atmosferyczne (bezwietrzna słoneczna pogoda, temperatura powietrza powyżej 18 stopni). Jaja w postaci malutkich (około 1 mm), żółtych, wrzecionowatych grudek, są składane podczas lotu - owady przysiadają na włosach, za każdym razem skłądając po jednej sztuce i przytwierdzając je u nasady włosa, na całym ciele jednak najczęściej na dolnych częściach tylnych kończyn (w okolicach stawu skokowego), bokach, ogonie. Ważna uwaga : wbrew powszechnej opinii giez nie gryzie, gdyż postać dorosła mają do tego stopnia uwsteczniony aparat gębowy, że po prostu nie mają możliwości gryzienia zwierząt. mało tego: podczas swego krótkiego, parodniowego życia w formie latającej, gzy w ogóle się nie dżywiają. Sam moment składania jaj nie jest więc dla zwierząt bolesny, natomiast stresowo na odgłos nadlatujących much. Natomiast potem jest gorzej - po 4-7 dniach z jaj wykluwają się tzw. larwy I stopnia. Mają długość ok. 0,7 mm. Po wykluciu pełzną po włosie w kierunku skóry. Za pomocą narządów gębowych, haków i przy pomocy enzymów wnikają przez skórę do tkanki podskórnej i przez 3-4 miesiące wędrują do kanału kręgowego. U usadawiają się w tkance tłuszczowej nadoponowej na okres 3-5 miesięcy, po czym przenoszą się pod skórę grzbietu w okolicy lędźwiowej. Po około tygodniu przekształcają się w duże (1,5 cm długości)larwy II stadium, które są przystosowane do oddychania powietrzem. Dlatego larwy przebijają skórę żywiciela, tworząc otwór, przez który wystawiają narządy oddechowe. Na skórze objawia się to dużym guzem, wielkości nawet orzecha włoskiego. Po około miesiącu larwa przekształca się w III stadium i po kolejnych 40 dniach wydostają się na zewnątrz, powiększając otwór. Sympatyczne zwierzątko, nieprawdaż ? Jak chcecie poznać go lepiej, proponuję lekturę tego oto http://qnwortal.com/artykul_406-Gzawice_koni__problem_cywilizacji.

Giez jest powszechnie mylony z bąkiem bydlęcym, którego samice odżywiają się krwią i atakują również człowieka. Bąk bydlęcy jest w Polsce dość pospolity. Ciało ma długość ok. 20-25 mm, na tułowiu występują żółte włoski. Żyje na pastwiskach i leśnych polanach. Lata z charakterystycznym, głośnym brzęczeniem. Samce oczywiście odżywiają się głównie nektarem i pyłkiem kwiatów, za to samice są (tradycyjnie ) krwiopijcze. Samica jednorazowo pobiera za pomocą aparatu kłującego ok. 0,2 ml krwi, przy okazji wprowadzając ze śliną substancje zapobiegające krzepnięciu krwi.



W przeciwieństwie do gzów larwy bąka nie są szkodliwe, natomiast samo ukłucia jest bolesne i u zwierząt gospodarskich w przypadku masowego występowania owadów nastęuje ogólne osłabienie, spadek wagi, u krów - utrata mleczności. Dla ludzi są niebezpieczne jako nosiciele groźnych chorób, jak: (tularemia, wąglik), pośrednio mogą powodować sepsę. Roznoszą też pasożyty : świdrowce i nicienie.

Dość pospolitym jest też bąk brązowy. Jest wielkości bąka bydlęcego, żyje w podobnym środowisku.


W Polsce jest dość pospolity. Nie jest na szczęście groźny dla ludzi, ale dla bydła i koni – tak, w ten sam sposób, co jego krewniak. Ponieważ do składania jaj roślinach bąk wykorzystuje rośliny typowe dla miejsc wilgotnych (inne krajowe bąki składają jaja również na roślinach miejsc suchych), bąk najliczniej będzie występował na terenach zasobnych w wilgoć.

Jusznica deszczowa, popularnie zwana końską muchą, to także gatunek owada z rodziny bąkowatych, bardzo pospolity w Polsce. Samice żerują na krwi, atakują ludzi i zwierzęta domowe. Wysysają krew którą potrzebują dla rozwoju ich jaj i larw. Jaja są składane na roślinach, głównie w pobliżu wody, gdyż larwy jusznicy żyją i rozwijają się właśnie w wodzie.



Chrysops, czyli ślepak to owad dający się zauważyć głównie latem, od maja do sierpnia, szczególnie w dni upalne przed deszczem, czy burzą. W Polsce występują: ślepak pospolity i ślepak czarnożółty. Można je poznać po dużych, opalizujących oczach w złote i czerwone paski i przydymionych, plamistych skrzydłach. Samice mają na żółtawym odwłoku czarną plamę w kształcie litery "v". Odżywiają się one krwią, głównie koni, ale również innych zwierząt gospodarskich, także ludzi. Przebijając skórę, powodują bolesne ukłucia i wysysają krew. Ich ślina może powodować reakcje alergiczne. Samce są nieszkodliwe, żywią się nektarem.



Strzyżak sarni (strzyżak jelenica, mucha jelenia) to występujący także w Polsce gatunek owada z rodziny narzępikowatych. Pasożytuje głównie na sarnach, jeleniach i łosiach, żywiąc się ich krwią, ale daje się znaleźć i na koniach. Strzyżak najbardziej aktywny jest późnym latem i na jesieni. Słabo lata, zwykle czeka na drzewie i spada na zwierzę. Niektóre gatunki w tym momencie odrzucają skrzydła i żyją już w sierści futrze jak wesz, czy pchła. Inne gatunki mają skrzydła nieodpadające, a sa też i wersje bezskrzydłe. Przy braku skrzydeł zaczynają żyć w sierści tak, jak np, pchły, czy wszy. Zapłodnione samice wydają na świat w futrze żywiciela larwę. Strzyżak nie rozmnaża się na człowieku, jego ugryzienia są bezbolesne, często niezauważalne, lecz czasem mogą wywoływać reakcję alergiczną lub po pewnym czasie reakcję alergiczną wtórną. U konia ugryzienie może wywołać objawy podobne do kolki. U człowieka powstająca u człowieka po ukąszeniu na skórze swędząca grudka może utrzymywać się przez 2-3 tygodnie, ale czasami nawet do roku.



Strzyżak pije krew żywiciela aby móc się rozmnożyć. Jeśli odpadnie od organizmu żywiciela, pozbawiona nie będzie w stanie na skórę wrócić. Najlepszą metoda walki jest ręczne usuwanie owada z ciała zwierzęcia. Często można go znaleźć w większych ilościach w okolicach odbytu, pod pałką ogonową - to miejsce zawsze warto sprawdzać podczas czyszczenia konia. Jako, że strzyżaki słabo latają, dają się bardzo łatwo złapać, jeszcze lepiej jest zgarnąć je mokrą szmatą tak, aby się do niej przykleiły. Jeśli owad jeszcze ma skrzydła, to zapewne je podczas takiego polowania straci i zostanie pozbawiony możliwości ponownego znalezienia się na żywicielu. Uwaga: próby zabicia strzyżaka ręką (jak komara) nie dadzą spodziewanego efektu – owad jest wyjątkowo twardy i odporny na zgniatanie. Darz bór !



Zródła:

http://www.rowerowarosja.pl/?tag=bak-bydlecy
http://old.wipasz.pl/page.php?id=263
http://en.wikipedia.org/wiki/Lipoptena_cervi
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Alepak
http://pl.wikipedia.org/wiki/Giez_bydl%C4%99cy_du%C5%BCy
http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C4%85k_bydl%C4%99cy http://www.absorbine.pl/absorbine/produkty.html
http://zwalczaj.pl/odstraszacz-gryzoni-owadow-dual-speker-pest-repeller-p-201.html