Dyscyplina konikowa u nas prawie nie znana...




czyli: o parapowożeniu

25.08.2012


O tym, że jeźdźcy niepełnosprawni mogą z powodzeniem uprawiać jazdę konną, wiedzą wszyscy. Konkurencje dresażowe dla jeźdźców z dysfunkcjami pojawiły się po raz pierwszy w latach 70-tych XX wieku w Szwecji i Wielkiej Brytanii. Parajeździectwo od 1987 roku jest nawet dyscypliną olimpijską, a w tym samym roku miały miejsce pierwsze parajeżdzieckie mistrzostwa świata. Jednakże nie każdy zdaje sobie sprawę, że prócz parajeździectwa istnieje także parapowożenie. Na świecie jest to sport w kręgach sportowców niepełnosprawnych dość popularny. W roku 1988 po raz pierwszy (2 razy) odbyły się oficjalne zawody w parapowożeniu. W 1998 roku miały miejsce pierwsze mistrzostwa świata w Wolfsburgu w Niemczech. Kolejne odbywały się w Stadl Paura (Austria, 2000), Greven (Niemcy, 2002), Hopetown (Szkocja 2004). Jest zasadą, że organizowane są co dwa lata, zatem odbędą się także i w tym roku, "na dniach", bo już od 30 sierpnia do 2 września w mieście Breda (Holandia). Weźmie w nich udział 26 zaprzęgów z 7 krajów. W USA i Wielkiej Brytanii jest ok. 100 grup zawodniczych, aktywnie powozi ok. 600 osób. Równie popularne jest parapowożenie w Australii, Nowej Zelandii i Kanadzie. Na paraolimpiadzie pojawiło się jednak tylko raz, w Atlancie, w roku 1996, nie miało statusu konkurencji oficjalnej. Ta dyscyplina jest bowiem dziś szerzej uprawiana tylko w 15 krajach, a to jeszcze za mało, by stała się oficjalną dyscypliną paraolimpijską. Jednak wyraźny wzrost zainteresowania parapowożeniem na świecie daje nadzieję na szybką zmianę tej sytuacji.



1 stycznia 2006 roku parapowożenie przeszło spod kurateli Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (IPEC) pod nadzór Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej (FEI), stając się ósmą zarządzaną przez tą organizację dyscypliną. Co ciekawe, jest to jedyna jak dotąd organizacja, która zarządza jednocześnie dyscypliną w wersji dla osób zdrowych i dla osób niepełnosprawnych. Wszystkie generalne zasady i regulacje w parapowożeniu są takie same, jak w powożeniu, podobnie jak formuła zawodów. Nieco odmienne jest klasyfikowanie zawodników, gdyż jest to oczywiście uzależnione od stopnia niepełnosprawności. Każdy zawodnik ma przypisany tzw. profil klasyfikacyjny w zależności od indywidualnej oceny siły, zdolności ruchowych, koordynacji itd. Każdy profil klasyfikacyjny przypisany jest do odpowiedniej skali ocen. Oczywiście w ramach danej skali każdy zawodnik jest oceniany indywidualnie. Startuje się w konkurencji zaprzęgów jedno- lub dwukonnych, na bryczkach 2- i 4-kołowych. Aby startować trzeba mieć skończone 16 lat dla "jedynek" i 18 dla zaprzęgów dwukonnych. W każdym momencie możliwa jest pomoc luzaka, możliwe jest też towarzyszenie w powozie pomocnika - przewodnika, kóry ma prawo interweniować w sytuacjach niebezpiecznych. Duży nacisk FEI kładzie na bezpieczeństwo - w trakcie konkurencji zawodnicy muszą mieć na sobie odpowiedni strój i ekwipunek, który został oceniony i dopuszczony do użycia na zawodach. Obowiązkowy jest kask z zapięciem, derka na nogi i rękawiczki. Bryczki muszą mieć specjalne siedziska zaopatrzone w pasy, które w razie wypadku daje się szybko rozpiąć.



Organizacja zawodów w parapowożeniu jest dość trudnym zadaniem - wymaga zaangażowania wielu wolontariuszy, sędziów, osób do pomiaru czasu i zliczania punktów, weterynarzy, komisarzy sportowych itd. Jednak są to dokładnie te same wymogi, co w przypadku zawodów dla zwykłych zaprzęgów. Dlatego też najchętniej oficjalne zawody w powożeniu i parapowożeniu organizuje się razem. Jest to tym łatwiejsze, że parapowożenie rządzi się dokładnie tymi samymi regułami, co powożenie. Reguły ustanowione zostały jeszcze w 1968 roku przez ówczesnego przewodniczącego FEI i zawodnika, brytyjskiego księcia Filipa. Zawody takie składają się z kilku faz:



Faza A - dzieli się na dwie części. Pierwsza część to prezentacja (w "stój") nowych zawodników, będąca jednocześnie inspekcją sędziowską. Sędziowie oceniają stan zdrowia koni, stan techniczny bryczki, uprzęży i reszty sprzętu, dopasowanie rzędu do koni, długość bata itp. Przede wszystkim jednak kontrolowane jest spełnianie zasad bezpieczeństwa. Jak to jest zawsze w sportach konnych, brany jest także pod uwagę ubiór powożącego i reszty ekipy. Za prezentację można dostać maksimum 10 punktów karnych. Druga część fazy A to "powożeniowy dresaż" na oznaczonym literami placu wielkości 40*80 lub 40*100 metrów. Ocenianie jest podobne jak w ujeżdżeniu - dostaje się od 0 do 10 punktów za wykonanie określonej figury w określonym miejscu czworoboku. Różnica jest tylko taka, że powożący może podczas tej konkurencji używać głosu. W zależności od rangi zawodów przejazd polega na wykonaniu od 16 elementów, ocenianych przez jednego sędziego (w literze C) aż do 25 elementów ocenianych równocześnie przez 5 sędziów (końcowa ocena jest uśrednieniem ich ocen). Wykonywane elementy to koła, ósemki i przekątne we wszystkich możliwych chodach plus oczywiście zatrzymanie i cofanie. Brana jest pod uwagę harmonia, impuls, rytm, jakość chodów itd.



Faza B to maraton. Jest to test sprawności fizycznej i kondycji koni oraz test powożącego, który na podstawie znajomości trasy oraz swoich zwierząt musi jak najlepiej zaplanować taktykę przejazdu: szybkość, zmiany tempa itp. Trasa maratonu liczy zwykle od 10 do 22 kilometrów i jest podzielona na od 3 do 5 sekcji, oznaczonych kolejnymi literami alfabetu. W pierwszej i ostatniej sekcji (o długościach odpowiednio do 8 i 9 km) dopuszczalne jest poruszanie się dowolnym chodem. W sekcji przedostatniej (oraz w sekcji B dla mataronu pięciosekcyjnego) - wyłącznie stępem. Po sekcjach "stępowych zawsze następuje 10-minutowa przerwa, podczas której weterynarz może ocenić stan koni, a zwierzęta mogą być napojone. Ostatnia sekcja przypomina cross i jest najbardziej widowiskowa - obfituje w przeszkody: mostki i inne "pułapki" (np. ostre nawroty). Maraton to jednak nie tylko test przygotowania fizycznego koni, ale i test umiejętności powożącego, zwłaszcza test prawidłowego przekazywania koniom precyzyjnych sygnałów batem. Ostatnie 300-500 m tej sekcji musi być jednak przejechane kłusem lub stępem bez zatrzymywania się. W maratonie oceniana jest szybkość przejazdu, ale nie jest to tylko prosty test na szybkosć. Każda sekcja ma określone minimum i maksimum czasowe, a punkty karne przyznawane są nie tylko za zbyt wolny, ale i za zbyt szybki przejazd, to jest: za nadmierne eksploatowanie koni. "Okienko", w którym powinien się zmieścić każdy zaprzęg to zwykle 2-3 minuty. Powożącego może podczas maratonu czynnie wspomagać luzak, balansując ciałem i udzielając mu informacji (np. o tym, czy zaprzęg idzie we właściwym tempie i czy mmieści się w wyznaczonym dla danej sekcji czasie). Jak widać i dla powożenia, i dla parapowożenia jest to bardzo wymagająca konkurencja. Dlatego w zawodach nieoficjalnych lub niższej rangi oraz w zawodach młodych powożących i młodych koni często robi się tylko tzw. "krótki maraton", sprowadzający się tylko do ostatniej, "crossowej" sekcji.



Faza C to tzw. "Obstacle Cone Driving", czyli bieg po trasie obfitującej w ostre skręty i nawroty, wyznaczonej przez ciasne bramki (tylko od 50 do zaledwie 22 cm szersze, niż szerokość zaprzęgu). Bramek jest do 20-tu. Są to pary słupków lub pachołków z umieszczoną na szczycie piłką - strącenie jej podczas przejazdu oznacza punkty karne. Jest to nie tylko test szybkości, ale przede wszystkim precyzji powożenia. Na torze mogą też być ustawione przeszkody: bariery, mostki.

Jednym z krajów, gdzie parapowożenie jest bardzo dobrze zorganizowane i rozwiniętem jest Wielka Brytania. To tu w 1975 roku pokazano pierwszą bryczkę dla osób niepełnosprawnych. Dziś także trzy uznane za najbardziej profesjonalne modele takich bryczek są produkcji brytyjskiej. Kraj ten jest parapowożeniowym potentatem - na kilku ostatnich mistrzostwach zdobywał regularnie srebro drużynowo, a indywidualnie - medale we wszystkich możliwych kolorach. W roku 2002 w związku z udanymi mistrzostwami i poprzednimi zawodami rangi międzynarodowej powstała tam CDSGdd (Carriage Driving Sports Group for Drivers with Disabilities, czyli w wolnym tłumaczeniu Grupa Sportów Powożeniowych dla Jeźdźców z Dysfunkcjami), która zrzesza wszystkich parapowożących na każdym poziomie zaawansowania umiejętności powożeniowych i wspiera ich w rozwoju sportowym tak indywidualnie, jak i drużynowo. Istnieje po to, by "(...) ludzie w każdym wieku i stopniu niepełnosprawności zyskali pewność siebie i umiejętności pozwalające osiągać sukcesy we wszystkich wyzwaniach w życiu. Pozwolą one każdemu uczestnikowi zostać wprowadzonym do powożenia na wszystkich poziomach: zabawy, hobby czy sportowych zawodów powożeniowych." Oto przykład działania CDSGdd: na potrzeby mistrzostw świata w parapowożeniu w roku 2008, które odbyły się w dniach 27-29 czerwca w St Martin Greven-Bockholt w Niemczech, zorganizowano dla zawodników serie treningów odpowiednio dopasowanych do zawodników i ich możliwości. Treningi te dla wygody zawodników odbywały się "objazdowo", tj. w miejscach ich zamieszkania. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych. Tam w ramach Amerykańskiej Federacji Jeździeckiej USEF (United States Equestrian Federation) działa komitet do spraw parapowożenia USDFD (United States Driving for the Disabled). Zrzesza trenerów, powożących, właścicieli koni i pomaga im w wielu aspektach uprawiania dyscypliny parapowożenia. Oczywiście centralnym punktem zainteresowania jest kadra narodowa w parapowożeniu, ale też dla zawodników spoza tego grona organizowane jest wsparcie, także finansowe.



Oczywiście we wszystkich krajach powożących ciężar wspierania powożących (także finansowo) ponoszą rodziny i znajomi, niemniej rola CDSGdd czy USPEA jest w procesie treningu bardzo znacząca i chciałoby się, żeby także w Polsce PZJ lub ktoś inny robił tyle dla sportowców z dysfunkcjami. Tymczasem można odnieść wrażenie, że traktuje się ich jak - za przeproszeniem - drzazgę w... Prawda, w naszym kraju parapowożenie jest póki co dyscypliną raczkującą. Niewiele działa kilka organizacji zainteresowanych tą sprawą - np. Stowarzyszenie na Rzecz Wspomagania Rozwoju i Aktywności Zawodowej Osób Niepełnosprawnych "ZADBA" (po kaszubsku "troska"), które powstało na początku 2001 roku. Inną działającą na rzecz parapowożenia miał być Integracyjny Klub Powożenia (IKP) z Sopotu, jednak trudno w Internecie znaleźć ślady jego działalności. Mało jest jednak chętnych osób, co nie dziwi - u nas osoby niepełnosprawne muszą na ogół zmagać się przede wszystkim z problemami życia codziennego, tymczasem posiadanie konia i bryczki sporo kosztuje, a i organizowanie regularnych treningów w takim przypadku jest bez wsparcia osób trzecich sprawą mocno skomplikowaną. Nie ma nawet póki co tylu osób, by zorganizować zawody w parapowożeniu. Na to zaś nakłada się obojętność "wielce szanownego" PZJ-u, który nie jest chyba sprawą parapowożenia w ogóle zainteresowany (wpisanie w wyszukiwarkę słowa "parapowożenie" na stronie Związku daje - uwaga ! - ZERO wyników). Najlepiej opisuje to taka oto sytuacja: pewna dziewczyna, dla której całym światem były konie, uległa poważnemu wypadkowi podczas jazdy i sparaliżowana od odcinka piersiowego w dół. Była jednak możliwość, żeby dalej pracowała z końmi właśnie w parapowożeniu. Na zgrupowaniu powożeniowców ten temat został poruszony, jednak PZJ odpowiedział, że "oni nie zorganizują zawodów dla jednej osoby". Zamiast więc zagodpodarować tę dotychczas istniejącą niszę i zrobić kawał dobrej roboty, popularyzując tę nieznaną szerzej u nas dyscyplinę, Związek wypiął się na całość szerokim gestem. Przyjaciele zawodniczki pilnie poszukiwali osób niepełnosprawnych, chcących uprawiać parapowożenie, mając nadzieję, że to zmieni nastawienie związku, jednak mam nieodparte wrażenie, że gdyby nawet znaleziono ich wielu, odpowiedź PZJ byłaby równie "zlewcza".



Żeby jednak nie kończyć tego tekstu w minorowym nastroju warto z satysfakcją wspomnieć, że firma Handmet z Gostynia, specjalizująca się w produkcji powozów konnych, w tym wielu nietypowych konstrukcji na indywidualne potrzeby klienta, w 2002 roku zaczęła także produkcję powozów przystosowanych dla osób niepełnosprawnych. Stworzyli konstrukcję, która pozwala takiej osobie na jazdę nie tylko w charakterze pasażera, lecz również na samodzielne powożenie. W 2004 roku zaprezentowali pierwszy w Polsce powóz rekreacyjno-turystyczny dla osób na wózkach, w którym mieści się do 8 osób (7+1 na wózku).



Zródła:

http://www.equestrian.org.au/default.asp?Page=29975
http://uspea.org/
http://www.usefnetwork.com/news/8914/2012/7/27/united_states_paraequestrian_drivi.aspx
http://www.ushorse.biz/discipline-para-equestrian.htm
http://www.horsedrivingtrials.co.uk/paraequestrian/index.htm
http://www.ipec-athletes.de/index.php?option=content&task=view&id=21
http://www.cdsg-dd.co.uk/
http://hij.com.pl/cala-para-w-para/
www.hippoland.pl/admin/pliki/Parajezdziectwo%202_2009.pdf
www.hipoterapia_sopot.free.ngo.pl
http://www.fei.org/disciplines/driving/rules
http://www.fei.org/disciplines/driving/about-para-equestrian-driving
http://en.wikipedia.org/wiki/Combined_driving
http://www.rda.org.au/carriage-driving.aspx