Jak w raju !



czyli: co to jest "paradise paddock" ?...

"Paradise paddock" dosłownie oznacza "rajski padok" i już na samym początku muszę zaznaczyć, ze ta nazwa mi się nie podoba. Dlaczego ? Bo choć sama idea takiego "rajskiego" wybiegu jest bardzo ciekawa, to sama nazwa jest marketingową manipulacją: sugeruje, że na tylko takim padoku (wybiegu) konie mają dobre warunki i czują się dobrze. "Rajski" wybieg to w sumie dla koni bardzo dobra koncepcja, wymyślona i opisana w 2006 roku przez Jaime Jacksona, amerykańskiego orędownika chowu w warunkach jak najbardziej zbliżonych do naturalnych. Podstawą idei takiego wybiegu jest spostrzeżenie, że na klasycznym wybiegu, jakich pełno przy każdej niemal stajni, konie większość dnia spędzają po prostu stojąc w bezruchu (pomijając te chwile, kiedy np. biegają czymś zaaferowane lub kłócą się o coś między sobą). Aby takim "wolno stojącym" koniom zapewnić porcję ruchu, wymyślono, że wybieg dla koni powinien mieć postać bardzo długiego, szerokiego na kilka lub kilkanaście metrów korytarza, na którym w różnych, niejednokrotnie bardzo odległych od samej stajni i od siebie nawzajem punktach umieszcza się paszę (siano lub zielonkę) i wodę. Koń w poszukiwaniu tego, co akurat mu w danym momencie potrzebne, musi (chcąc nie chcąc) przejść się w ciągu dnia parę razy w te i we wte. Zatem nie stoi w miejscu, lecz porusza się. Dodatkowo zaleca się, by w różnych punktach owego korytarza zrobić rozmaite przeszkody terenowe (zwalone pnie, rowy, pagórki - tu jest wielkie pole do popisu dla właściciela terenu !) oraz zmienić podłoże na takie, które może stanowić utrudnienie dla zwierzęcia: np. na kamieniste lub żwirowe. Dzięki temu koń szukając paszy i wody będzie nakłoniony do swego rodzaju "fitnessu". Zwolennicy takiego rozwiązania wskazują na dwie główne jego zalety: po pierwsze - koń ma więcej zajęć i bodźców, nie nudzi się. Po drugie - taki wymuszony ruch wzmacnia wszechstronnie nogi konia: mięśnie, ścięgna i kopyta.



Tu ważna dla dalszych rozważań uwaga: wybieg "rajski" z założenia powinien mieć dobre kilkaset metrów długości. Wybieg "klasyczny" w formie placu, w którym siano, wodę i inne "końskie atrakcje" dano w przeciwległych kątach, by zmusić konie do przeczłapania kilkudziesięciu metrów, to absolutnie nie jest "paradise paddock". W praktyce taki wybieg niczym się nie różni od wybiegu, gdzie wszystko jest w jednym miejscu, gdyż dystans pokonywany przez konie nie jest w żaden istotny sposób znaczący. Analogicznie: z równym skutkiem mona by twierdzić, że ktoś przesiadując cały dzień w mieszkaniu i kursując między kuchnią, wucetem i pokojem zażywa ruchu, od ktego go nogi bolą. Albo że gdy w przerwie oglądanego w TV meczu piłkarskiego odstawiłem na stół piwo i pobiegłem do toalety i z powrotem - to był to jogging wzmacniający moje mięśnie i ścięgna... I druga uwaga: jeśli chcemy "rajski" wybieg urozmaicic przeszkodami, to "z definicji" MUSI on mieć postać dość wąskiego korytarza. Umieszczanie przeszkód na szerokim placu nie ma sensu, bo konie będą ich unikać. Będą omijać je, bo dlaczegóż miałyby same z siebie utrudniać sobie zycie ?... To właśnie owa forma korytarza ZMUSZA je do pokonywania tych niewielkich przeszkód.

Idea "rajskiego" wybiegu ma swoje zalety. Prawdą oczywistą też jest, że może pozytywnie oddziaływać zarówno na stan fizyczny, jak i psychikę zwierzęcia. Bez wątpienia koń chodzi wtedy nieco wicej: gdy zje trochę siana z jednej kupki - idzie dalej do następnej, potem pewnie zechce sprawdzić, czy w dalszej części wybiegu nie ma czegoś lepszego. Gdy później będzie chciał się napić, to znowu będzie musiał iść gdzie indziej, jeszcze później będzie musiał ruszyć zadek, by schować się w cieniu itd. itp. Prawdą też jest, że taki wybieg przy wielogodzinnym lub całodniowym przebywaniu na nim koni zapewnia pobieranie "rozproszonego" pokarmu w mniejszych ilościach, a zróżnicowane podłoże spowoduje naturalne ścieranie rogu i pewne przystosowywanie kopyt do różnych powierzchni. Jednak chyba trochę przecenia się wpływ "rajskiego" wybiegu na stan mięśni i ścięgien zwierząt. Przecież obojętnie, czy koń będzie spędzał czas na zwykłym pastwisku, czy na takim niezwykłym padoku, głównie będzie tylko podreptywał z nogi na nogę z pyskiem w trawie, szukając pożywienia. Jeśli nie będzie naprawdę musiał, to nie będzie biegał, lecz ograniczy ruch do minimum, oszczędzając energię.



Generalnie to rozwiązanie warto by gorąco polecić wszystkim posiadaczom stajni... WRÓĆ ! Prawie wszystkim. Bowiem w naszych, polskich warunkach ma ono swoje wady, które nie zawsze da się ominąć, a na które mało który zwolennik "rajskości" raczy zwrócić uwagę. Po pierwsze: założenie takiego wybiegu wiąże się ze sporymi kosztami. Forma długiego i wąskiego (w porównaniu z długością !) korytarza oznacza konieczność stworzenia długieeeego, a trwałego ogrodzenia. Oczywiście taki wybieg można ogrodzić elektrycznym pastuchem, ale wypuszczanie koni na tak ogrodzony, spory teren na kilka godzin bez dozoru to jednak spore ryzyko. Po drugie - kosztów ciąg dalszy: wypadałoby zadbać nie tylko o urozmaicone podłoże i przeszkody oraz ogrodzenie, ale i o kilka paśników oraz zbiorników z wodą, a także o kilka miejsc dających cień. Po trzecie: codzienne wędrówki i pchanie wózka z sianem i hektolitrami wody przez ileśtam-set metrów (często w deszczu, błocie, śniegu i na mrozie) tylko po to, by koniom zadać siano i wodę w mocno odległych od siebie punktach, to jest dość upierdliwa i nie zawsze lekka praca. Po czwarte: wypadałoby co jakiś czas taki padok posprzątać, usunąć końskie odchody: wielokrotne wędrówki z taczkami lub wózkiem po to, by usunąć kupy obornika, które na klasycznych pastwiskach po prostu się rozgrabia traktorem i broną... Punkt trzeci i czwarty to nic innego, jak przydawanie sobie na co dzień dodatkowej, a niekoniecznie potrzebnej roboty (a zawsze mówię, że chów koni to dziedzina rolnictwa, czyli branży, w której trzeba tak robić, żeby dobrze zrobić, a się przy tym nie narobić.... Po piąte: taki pas ziemi służy m.in. wypasowi koni. Aby koń faktycznie mógł "coś konkretnego" tam zjeść, trzeba o to dbać tak samo, jak o pastwisko (jeśli nawet nie bardziej). W takim bardzo długim korytarzu trudno to sobie wyobrazić inaczej, niż z użyciem maszyn. Ale użycie ich w korytarzy wąskim i wyposażonym w przeszkody może być nieco kłopotliwe. I wreszcie po szóste i najważniejsze...:



Zastanawiałem się kiedyś nad tym, jak taki "rajski" wybieg wyglądałby na naszym terenie. Tak, jak większość działek rolnych w Polsce ma on postać długiej na kilkaset, a szerokiej na jedynie 24 metry "kiszki". Gdybym wokół naszej ziemi chciał zrobić "zapętlony" korytarz dookoła pastwiska, pięciometrowej szerokości i 800-metrowej długości, zająłby on 40% gruntu, czyli jakieś 4000 m2 powierzchni łąki. Zgodnie z ideą "rajskiego" wybiegu na takim terenie trzeba by puścić konie luzem, czyli na wypas ekstensywny, mało wydajny. Przez cały czas pobytu konie łazikowałyby po całym terenie w poszukiwaniu co smaczniejszych kęsów - niestety skutecznie niszcząc kopytami te mniej smaczne, które w przypadku wypasu bardziej intensywnego (np. kwaterowego) byłyby przez nie zjadane. Jednocześnie kierując się własnym gustem zbyt często i intensywnie przygryzałyby co lepsze kąski, co również doprowadziłoby do zniszczenia najwartościowszych roślin. W efekcie "rajski" wybieg szybko stałby się porosłym "chabaziami" ugorem, a w wielu miejscach ziemią "do żywego" ubitą kopytami. Byłoby to marnotrawstwo takiego "rajskiego" pastwiska. Dla porównania: nasz klasyczny wybieg, wystarczający bez problemów do tego, by zażywały na nim ruchu 4 konie, ma 800 m2 powierzchni (odpowiednik małej ujeżdżalni, zaledwie 8 % naszego terenu) i jest do tego stopnia obszerny, że odbywają się na nim jazdy także w obecności innych koni. W porównaniu z "rajskim" jest to wielka oszczędnośc miejsca - a resztę gruntu możemy poświęcić na klasyczne pastwiska kwaterowe, które przy klasycznym, "książkowym" podejściu do kwestii wypasu daje naszym koniom w sezonie spore ilości przyzwoitej trawy, bez nadmiernego przy tym wyeksploatowania łąki (idei wypasu kwaterowego nie wymyślono ot, tak, tylko "dla jaj", ma ona swoje głębokie uzasadnienie). Więc szczerze mówiąc serce mi się kroi na myśl, że miałbym marnować pastwisko, przeznaczając je na wybieg. Moim zdaniem dla koni o wiele bardziej potrzebna jest swieża trawa, niż "ścieżka zdrowia". Na odwrót to zapewne uważał Stephen Drew - jego konie miały wprawdzie dużo ruchu, ale kwestia pożywienia była dla Drew nieważna. Efekty sa znane...

"Rajski" wybieg w niektórych szczególnych realizacjach ma tez inne wady. Polecam pierwszy z brzegu film, umieszczony na stronie http://www.paddockparadise.com. Konie biegają po miejscami dość stromym, górzystym i mocno kamienistym terenie. No świetnie, zapewne dzięki temu mają codzienną porcję gimnastyki, ale czy to właśnie ma być dla nich "raj" ?... Hmm... Nie wątpię, że codzienne życie w takich niełatwych warunkach wzmacnia kopyta, mięśnie i ścięgna tak, jak codzienna, wielogodzinna robota przy łopacie też wzmacnia mięśnie i utwardza skórę na dłoniach. Ale życie konia w takich warunkach to oczywiście wyższe ryzyko wypadków i urazów. Daleki jestem od chuchania i dmuchania na konie, od trzymania ich "pod kloszem", czy jakże popularne wśród właścicieli drogich, sportowych rumaków, przetrzymywanie ich po całych dniach w boksie, żeby się, Broń Boże, zwierzęta nie skaleczyły. Ale puszczanie koni na skały to przegięcie w drugą stronę. Osobiście wolę, żeby moje konie codziennie biegały po zwykłym podłożu piaszczysto-gruntowym, bo przecież lepiej zapobiegać, niż leczyć. Zwłaszcza, że w przypadku koni leczenie potrafi kosztować naprawdę sporo.



Od czego zatem zależy zasadność stworzenia "rajskiego" wybiegu ? Ano przede wszystkim od tego, czym dysponujemy. Ktoś, kto mieszka na wsi, ma hektar czy dwa łąk i kilka koni, a przy tym nie jest krezusem oraz ma olej w głowie, o zastosowaniu tego patentu z pewnością nie pomyśli. Oddawanie terenu na luksus "rajskiego" wybiegu w takim przypadku będzie przerostem formy nad treścią. Każdy trzeźwo myślący człowiek będzie wolał ten teren przeznaczyć na łąkę, pastwisko, lub orne pole - czyli na grunt, którego będzie miał bezpośrednią korzyść: paszę dla koni. Ogrodzenie korytarza to koszty i praca - nie tylko na budowę, ale i późniejsze utrzymanie. Codzienne koszenie świeżej trawy i przebieżki z wózkiem, żeby to tu, to tam dowieźć siano, zielonkę, wodę to przydawanie sobie dodatkowej, a niekoniecznej roboty. Na pytanie: co lepsze, czy zorganizować koniom wielki wybieg z przeszkodami, czy w tym miejscu pastwisko, odpowiedź jest oczywista. Ważniejsze jest dobre pastwisko na które zwierzęta będą wychodziły na 2 godziny dziennie, a pozostały czas spędzały na klasycznym wybiegu. Uważam przy tym, że mówienie o tym, że na takim wybiegu konie straszliwie się nudzą, ich mięśnie wiotczeją, a kopyta słabną, to tezy zdecydowanie przesadzone i nie całkiem przystające do rzeczywistości.

Jeśli natomiast właściciel koni mając mało gruntów nie jest zainteresowany prowadzeniem na nich jakiejkolwiek działalności rolniczej, jeśli chów koni opiera wyłącznie o zakupy pasz, jeśli nie potrzebuje "zbijać kosztów" utrzymania zwierząt, to oczywiście może sobie taki "rajski" wybieg zorganizować. Stać go bowiem na przepłacanie za siano i słomę. Jedynym minusem wówczas będzie wspomniane już dość intensywne niszczenie co najlepszej trawy na takim wielkim, a dostępnym bez ograniczeń wybiegu. Wreszcie: posiadacze bardziej rozległych terenów mogą oczywiście bez większego uszczerbku stworzyć taki wybieg, u nich ta ciekawa idea będzie możliwą do realizacji. Wiadomo: najlepiej być zdrowym i bogatym ! Rozważając sposób padokowania koni trzeba więc podejść do sprawy ze zdrowym rozsądkiem i nie popadać w żadną skrajność. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko swoje potrzeby i "chciejstwo", ale te stan posiadania, kwestie ekonomiczne, własne siły, chęci oraz możliwości, profil własnej działalności (inne w przypadku własnej, taniej stajni, inne dla agroturystyki, inne w przypadku ośrodka jeździeckiego itd.) A co z tych rozważań wyniknie ? To już indywidualna rzecz każdego posiadacza własnej stajni.

P.S.: na koniec jeszcze opinia naszej znajomej, w którym moim zdaniem jest sporo racji:

"U nas jest korytarz między kwaterami. Konie znają to jako ścieżkę do lub ze stajni. Czasem jednak ociągają się i rozciągają w tym korytarzu i wówczas nie ma chętnego konia, który za zadkami towarzyszy chciałby się przeciskać, aby iść dalej (nawet jeśli to pora karmienia, która go ciągnie do stajni). Zazwyczaj kończy się to kwikiem i kopaniną, rozgramianą przez obsługę. A przecież nasze konie znają się. Jednak w takiej ciasnocie instynkt przeważa nad znajomościami i sentymentami. Sądzę więc, że w przypadku rajskiego padoku zawsze znajdzie się biedak, który nigdy nie dostanie się do wody lub kupki siana, bojąc się zagrożenia z każdej strony.

Jeśli komuś nie chce się posadzić zadka na siodle lub wylonżować konia od czasu do czasu, to niech nie rzeźbi ścieżek huculskich wysypanych kupą gruzu, bo więcej się przy obsłudze tego wynalazku narobi, niż gdyby przez godzinkę potrenował konia, czy nawet wziął go w ręku na spacer."



Zródła:

http://thenaturalhoof.homestead.com/PaddockParadise.html
http://www.paddockparadise.com/