Z uwagi na specyficzną budowę układu pokarmowego (a zwłaszcza na mały żołądek) zaleca się, by każdy koń
pobierał pożywienie często, ale małymi porcjami. Jest to sposób pobierania pokarmu zbliżony do tego, jaki
występuje w przypadku koni dziko żyjących. Poza walorami zdrowotno-żywieniowymi takie podawanie paszy
zapewnia koniom więcej zajęcia, ograniczając nudę.
Zazwyczaj konie karmi się 2-3 razy dziennie paszą treściwą, a pomiędzy tymi posiłkami zapewnia się im
siano. Znakomita większośc koni otrzymuje jednorazowo małe lub umiarkowane dawko pasz treściwych, raczej
nie grożące przepełnieniem żołądka. Natomiast gorsza sprawa jest z sianem: konie to łakomczuchy,
w praktyce dzienna porcja siana, zadana rano do paśnika potrafi zniknąć w ciągu godziny. Może to
niektórym koniom zaszkodzić, a na pewno u wszystkich powoduje, że przez większość dnia konie mogą
nie mieć nic do roboty. Aby spowolnić czyność pobierania siana wymyślono różne konstrukcje paśników,
utrudniające dostęp do siana, a przy okazji dające zajęcie zwierzętom na dłuższy czas. Zróbmy więc
przegląd takich "paszowych patentów", znalezionych w Internecie.
Najlepiej byłoby, gdyby konie powierały paszę z poziomu ziemi, tak samo, jak czynią to w naturze.
Taka pozycja jest dla nich naturalna:
Jednakże zadawanie siana na ziemię łączy się z dużym marnotrawstwem - jest ono deptane przez zwierzęta,
rozwłóczane przez nie i przez wiatr, na deszczu od razu zamoknie i zmiesza się z błotem. A siano jest
przecież najdroższym elementem codziennej końskiej diety ! Dlatego zwykle na wybiegach stawia się paśniki.
Najczęściej mają one konstrukcję spotykaną także w lasach: pasza umieszczona jest pomiędzy dwoma równoległymi
drabinkami, złożonymi w kształt litery V. Całość jest umieszczana wysoko i zwykle zadaszona.
Podobne rozwiązanie mieliśmy swego czasu u siebie - drabinki były stalowe (spawane), umieszczone pod wiatą
na wysokości ok. 1,5 metra. Niestety jak się okazało takie rozwiązanie miało kilka wad: wprawdzie siano
było umieszczone na tyle nisko, że koń nie musiał wyginać nienaturalnie szyi, ale za to szarpane zębami
siano było rozwiewane i zamiast trafiać do brzuchów szybko pokryło ziemię na obszarze dobrych kilku metrów
dookoła. Podczas deszczy te nie zjedzone resztki namakały, tworząc z czasem gruby, bardzo trudny do
usunięcia, na wpół zgniły "kożuch". Marnotrawstwo było oczywiste, a w przypadku łakomych koni taki
"kożuch" mógłby stać się przyczyną kolki. Dodatkowo nie ułatwiał sprawy Fuks, który uwielbiał szarpać
konstrukcję i trzeba ją było kilka razy spawać ponownie.
Marnowanie siana ma maiejsce także w przypadku konstrukcji dostępnych w sklepach w wyposażeniem jeździeckim
lub inwentarskim - co zresztą widac na zdjęciu:
Summa summarum zdecydowaliśmy się więc na postawienie paśnika w postaci długiej na 3 m i wąskiej na około
50 cm skrzyni z desek w ramie spawanej ze stalowego kątownika. Skrzynia ma około 70-80 cm wysokości
i redukuje straty siana niemal do zera. Niestety konie mają swobodny dostęp do siana i prawie całą jego
dzieną porcję wchłaniają w czasie mniejszym niż 2 godziny, przez pozostały dzień pozostając "na resztkach"
lub wręcz "o suchym pysku". Jak sobie z tym poradzić ?
Ciekawym pomysłem jest patent zrobiony z plastikowej beczki. Odcięto z niej wierzch, a po włożeniu do jej
wnętrza siana wkłada się okrągły kawał sklejki, w którym wycięto duże otwory, przez które zwierzę może
po trochu wyciągac siano. W miarę zjadania siana sklejka obniża się, cały czas zakrywając je z wierzchu i
utrudniając doń dostęp. Dekiel ze sklejki powinien być na krawędziach otworów starannei wyrównany tak, by
nie było na nim drzazg. Taki paśnik dośc dobrze sprawdza się w przypadku jednego tylko konia.
W jednej z odmian tego paśnika zamiast sklejki zastosowano kratkę stalową -okazało się jednak, że koń
łatwo może ją złapać zębami i po prostu wyciągnąć, otwierając sobie drogę do całego "wsadu". Tak więc
względnie gładka i jednolita płyta ze sklejki sprawdza się tu lepiej.
Na podobnej zasadzie wyciągania źdźbeł przez otwory opiera się inny rodzaj konstrukcji: z kratą boczną. Takie
paśniki mają zwykle formę zakrytej solidnie zamykanym wiekiem skrzyni z kratą zamiast ściany bocznej. Siano
wkłądane jest od góry, a koń ma do niego dostęp z boku, przez solidną kratę (można np. zastosować grubą
budowlaną siatkę do zbrojenia wylewek podłogowych, dostępna w każdym sklepie typu Castorama). Aby w miare
zjadania pozostałe siano zsuwało się w stronę kraty i było dla zwierzęcia dostępne, na dnie skrzyni montuje
się skośnie płytę, schodząca, pod kątem około 30 stopni, w dół, ku kracie właśnie.
Ciekawą odmianą jest wersja "wewnątrzstajenna", przeznaczona do boksu lub biegalni. Przymocowana jest ona
do ściany. Zasada działania jest taka sama z tą różnicą, że siano zadawane jest przez otwór w ścianie (na
zdjęciu - zabudowany) z korytarza lub sąsiedniego pomieszczenia (np. paszarni).
Prostą i pomysłową była podobne konstrukcja zrobiona na bazie kosza, w krótym zwykle umieszcza się na paletach
1000-litrowe zbiorniki na wodę. Taki paśnik może być dostępny ze wszystkich stron dla większej liczby koni.
A to już prawdziwy cud techniki ! Zapewne świetnie sprawdzi się u kogoś, kto siano trzyma z dala od stajni:
Jedyne, co w tej konstrukcji może nieco nieokoić, to sterczący dyszel - na szczęście nie mający ostrych
krawędzi.
I jeszcze dwie, ostatnie już odmiany tego patentu: wersja wybiegowa, wykonana pod wiatą...:
...i wersja boksowa, prosto i całkiem sprytnie wymyślona:
Przy budowaniu takiego paśnika trzeba pamiętac o starannym doborze siatki: opwinna być wykonana z mocnych
prętów, pozbawionych ostrych krawędzi czy żłobień (a niektóre wspomniane siatki zbrojeniopwe mają takie !),
zaś oczka siatki powinny być na tyle duże, by żaden koń, duży, czy mały, nie wsadził w nie nogi. Z drugiej
strony powinny byc na tyle duże, by zwierzętom nie utrudniać w zbyt wysokom stopniu jedzenia. Drewno oczywiście
będzie wymagać starannej konserwacji, a elementy metalowe - okresowego pomalowania.
A jeśli nie skrzynia, to co ? Ano znana nam i używana m.in. podczas transportów koni siatka na siano - tylko
jakby taka "trochę" większa.
Siatka po prostu leży na ziemi lub jest zawieszana na ścianie, ogrodzeniu, czy między drzewami:
Takie siatki w zagranicznych sklepach bywają dość drogie (160 USD !). Ładowanie do nich siana
bywa nieco utrudnione. Jeśli zaś siatka będzie leżeć na ziemi, może owinąć się wokół końskiej nogi. Wreszcie:
siatki nie są wieczne. Tę ostatnią wadę wyeliminowano, zamieniając sznurki na grube i bardziej "konioodporne"
taśmy.
A jak kwestia paśników jest rozwiązana w Waszych stajniach ?
Zródła:
http://www.hayslow.com/
http://www.justequus.com
www.slowfeeder.com
http://www.slowfeeding.com/