Niedawno mieliśmy wątpliwą przyjemność dowiedzieć się o istnieniu niesławnego zarządzenie PZJ, będącego
kopią komunikatu FEI. Komunikat ten to bat na tyłki osób chcących czynnie współpracować przy organizacji
zawodów, a nie chcących żadnych ścisłych związków z PZJ. To także zapowiedź przepisów obliczonych na
jeszcze głębszy drenaż portfeli takich osób. Negatywne komentarze posypały się jak z rękawa, w krótkich,
a trafnych słowach ujął to szef jednej ze stadnin, pan Adam Siałkowski:
"Jedna notatka z Turcji ma zlikwidować naszą podstawę czyli sport amatorski ? A może chodzi o zbudowanie
feudalizmu w PZJ, gdzie amatorzy - chłopi nie będą mieli żadnych praw i zmuszani będą tylko do płacenia
daniny ? A co na to Związki Hodowlane, czyżby trening młodych koni był za tani ? A środowisko sędziowskie -
czy czasami nie liczy na większe zyski ? I co w końcu z dziećmi ? Gdzie mają zdobywać doświadczenie, czy na
kursach organizowanych przez "towarzystwo z PZJ" czy poprzez zabawę w sport ?..."
To, że nie podoba się to pozbawianym możliwości startów jeźdźcom, pozbawianych możliwości zarobku sędziom,
czy wreszcie właścicielom stajni, ośrodków i koni, to oczywiste. Ale tego jeszcze nie było: chyba po raz
pierwszy jestesmy świadkami otwartego buntu niektórych związków wojewódzkich ! Tak bowiem na arogancję PZJ
zareagował oficjalnie na swej stronie Zarząd Wielkopolskiego Związku Jeżdzieckiego:
"Negatywnie oceniamy formę i sposób działania nowo wybranego Zarządu Polskiego Związku Jeździeckiego.
Na ostatnim zjeździe sprawozdawczo-wyborczym, reprezentacja delegatów Wielkopolskiego Związku Jeździeckiego
z optymizmem przyjęła wybór nowego zarządu, mając nadzieję na przełom i otwarcie na zmiany umożliwiające
sprawne i przejrzyste kierowanie naszym związkiem. Niestety poczynania zarządu budzą niepokój. Zarząd PZJ
wymyślając coraz więcej utrudnień, hamuje masowy rozwój jeździectwa. Opieszałość w sprawach autoryzacji
zawodów "towarzyskich" postawiło wielu organizatorów, zawodników, sędziów i gospodarzy torów w trudnej
sytuacji. Niezbędne jest liberalne podejście naszego związku zachęcające ludzi do współpracy. Nie do
zaakceptowania jest nie uznawanie uprawnień szkoleniowych instruktorów i trenerów jeździectwa, nadawanych
przez instytucje posiadające ministerialne upoważnienie w tym zakresie. Osoby odpowiedzialne za szkolenie
w naszym związku powinny organizować szkolenia, praktyki, staże trenerskie w znanych i cenionych ośrodkach
jeździeckich nie tylko w Polsce, umożliwiając doszkalanie wszystkim instruktorom i trenerom pracującym
w naszym sporcie, bez względu na miejsce zdobycia uprawnień zawodowych. Zdumienie u nas budzi sposób,
w jaki PZJ realizuje współpracę z WZJ. Czytając informacje na oficjalnej stronie dowiedzieliśmy się
o samozadowoleniu Zarządu PZJ z odbytych dnia 9.01.2013r. warsztatów w Poznaniu. Niestety stwierdzamy,
że na tej stronie nie było żadnego ogłoszenia zapraszającego do uczestnictwa w warsztatach. Nie wiemy
według jakiego klucza PZJ zapraszał uczestników warsztatów pomijając władze Wielkopolskiego Związku
Jeździeckiego nie wspominając o delegatach naszego związku, a to oni reprezentują nas i całe środowisko
jeździeckie Wielkopolski. Uważamy takie postępowanie za NAGANNE i NIEDOPUSZCZALNE.
Co na to Zarząd PZJ ? Głuchy i ślepy milczeniem zignorował takie głosy. Za to wprowadził na rok 2013
dodatkowe wymogi przy wydawaniu licencji:
"zawodnicy do ukończenia 18 roku życia oraz zawodnicy nowo rejestrowani do momentu uzyskania uprawnień
III stopnia lub uprawnień krajowych w wkkw, muszą przedstawić oświadczenie licencjonowanego szkoleniowca
PZJ odpowiadającego za poziom sportowy zawodnika, lub w przypadku kiedy nie współpracują z licencjonowanym
szkoleniowcem PZJ oświadczenia innej pełnoletniej osoby odpowiedzialnej za poziom sportowy zawodnika wraz
informacją o posiadanych uprawnieniach szkoleniowych/jeździeckich."
Kolejna głupota... Załóżmy, że nie będąc zarejestrowanym w PZJ szkoleniowcem, a tylko osoba prywatną
trenuję dla własnej satysfakcji i zabawy takiego właśnie młodocianego jeźdźca. Mój jeździec nie współpracuje
z licencjonowanym szkoleniowcem, więc co robimy ? Widząc tak nonsensownie sformułowany wymóg wypisuję mu,
a jakże, odręcznie oświadczenie jako pełnoletnia osoba odpowiedzialnej za poziom sportowy zawodnika,
w którym ząłączam informację o posiadanych uprawnieniach szkoleniowych i jeździeckich: NIE MAM. I co ?
I formalizmom staje się zadość. Coś to zmienia ? Nic. To po jaką cholerę stworzono tę legislacyjną
bzdurę ?
Głos przeciwko obu zmianom zabrał także pan Marcin Podpora, Prezes Pomorskiego Związku Jeździeckiego:
"W imieniu Zarządu Pomorskiego Związku Związku Jeździeckiego, kierując się interesem zawodników zgłaszam
zdecydowany sprzeciw w kwesti ubogacenia wniosku o wydanie licencji zawodnika na rok 2013 o podpis
licencjonowanego szkoleniowca. Zastosowanie tego nowego, rewolucyjnego przepisu, bo tak trzeba nazwać
tę z pozoru drobną korektę, spowoduje niepotrzebne napięcia, tworzenie "papierowej" rzeczywistosci
i da pole do nadużyć. Uważam, że rozwojowi sportu jeździeckiego nie służy reglamentowanie, licencjonowanie
i autoryzowanie, w których to dziedzinach już osiągnęliśmy zdecydowany przerost formy nad treścią, obecnie
zaś wprowdzając takie zmiany raźnie kierujemy się w stronę absurdu. Proszę także o podanie do publicznej
wiadomości nazwisk osób będących pomysłodawcami tego przepisu oraz osób, które wprowadzenie go w życie
zatwierdziły - w dobie deklarowanej transparentności działań Związku spełnienie tej prośby jest oczywiste.
Dodatkowo proszę o przyspieszenie prac nad przepisami wykonawczymi do mocno kontrowersyjnego komunikatu
FEI z dn 8.11.2012r. gdyż wprowadzenie go w życie w formie przedstawionej na stronie PZJ w dn 4.01.2012r.
spowoduje paraliż jeździectwa w jego istotnych obszarach."
Oj, mam dziwne wrażenie, że jeśli chodzi o jeździectwo, to zaczynamy żyć w naprawdę ciekawych czasach...
Zródła:
http://www.wzj.poznan.pl/
http://www.pomorskizj.pl/
http://www.swiatkoni.pl/news/6572,kongres-w-istambule-a-dzieci.html