Jak ogrodzić czworobok



czyli: kolejny artykulik z cyklu "tanio i smacznie"

Według przepisów Miłościwie Nam Panującego PZJ-u czworobok musi być ogrodzony płotkiem wysokości około 30 cm i tak skonstruowanym, by koń nie mógł wsadzić w płotek nogi. To drugoe jest oczywoście podyktowane dobrem konia, a ten pierwszy, niezbyt zresztą precyzyjny zapis, pozwala na dobrą widoczność płotka.

Organizując jako Stajnia TROT kilka lat temu nasze pierwsze zawody ujeżdżeniowe, stanęliśmy przed problemem ogrodzenia czworoboku. Wówczas nie było wyjścia: trzeba było wytyczyć czworobok za pomocą naszych odlotowo i wielobarwnie pomalowanych drągów od przeszkód, które po prostu leżały na ziemi. Drągi były przez nasze dziewczyny świeżo odmalowane (nie tylko świeżo, ale i artystycznie !), więc wyglądało to nie najgorzej, ale oprócz tego, że daleko odbiegało od wytycznych PZJ-u, to jeszcze mogło się okazać niezbyt bezpieczne - pod kopytem drąg mógł ujechać, a zwierzę - przewrócić się.



Urzekł nas w tym czasie płotek na czworoboku w "Omedze": prosty, a efektowny, starannnie wykonany z tworzyw sztucznych, lekki, trwały, estetyczny. Jego właścicielem jest pan, mający zakład produkujący wyroby z PCV i posiadający odpowiednie maszyny. Zaptany o koszty odpowiedział, że sam tylko materiał na taki czworobok kosztuje około 6.000 złotych... Do tego dołóżmy robociznę i wkraczamy w obszar kwot pięciocyfrowych... To cena nie dla szarego człowieka. Trzeba więc było ruszyć głową.



Inspiracją dla naszego płotka był pomysł z ośrodka sportowego "Gosław". Tam zrobiono "prowizorkę", ale w dobrym tego słowa znaczeniu: skuteczną i pomysłową. Otóż kupiono cienkie, 4-metrowe (chyba ?) listewki, pomalowano na biało i ułożono na kupionych i ustawionych "pod sznurek" białych, plastikowych wiaderkach "z odzysku". Pomysł kapitalny, zatem postanowiliśmy go ulepszyć i rozwinąć.

Z mojego punktu widzenia wiaderka są "spoko", tylko że trochę jakby za wysokie, za duże i za drogie. Poza tym zwykłe kładzenie niczym nie zamocowanej i cienkiej, lekkiej kantówki sprawia, że konstrukcja wydaje się jakby mniej stabilna i mniej trwała. Jak się by zachowywała przy silnym wietrze - mogę się tylko domyślać. Dlatego poszliśmy w nieco innym kierunku. Postanowiliśmy, że płotek będzie z szerszych (12 cm) desek o długości 3m każda i grubości 2,5 cm, co pozwoli na zachowanie sztywności konstrukcji (deski nie będą się uginać pod własnym ciężarem). Elementem podporowym będą zaś nie wiaderka, lecz białe, duże doniczki, w których zrobi się wcięcia do osadzenia tychże desek.



"Od pomysłu, do przemysłu !" zaczęło się jak zwykle od zgromadzenia materiałów. Deski nabyliśmy w miejscowym, dużym tartaku - powinny być podsuszone, gdyż wilgotne będą z czasem się wypaczać, co popsuje efekt wizualny. Na czworobok 20*60m potrzebne jest 54 deski, przy czym warto mieć zawsze jedną zapasową na wypadek połamania przez któregoś z koni. Tyle samo potrzebne jest doniczek - i tu jest problem: aby uzbierać taką ilość jednakowych musiałem "obskoczyć" aż trzy Castoramy...



Deski przyciąłem na odcinki 3-metrowej długości. Z "rozpiski" wynikało, że na krótkich ścianach 2 deski muszą być krótsze, 2-metrowe - będą one w literach A i C. Pomalowaliśmy je wspólnym wysiłkiem 6 osób (a była to irytująca praca, gdyż surowe drewno piło farbę jak gąbka). Gdy drewno schło, przystąpiłem do nacinania doniczek-stojaków. Aby ułatwić sobie pracę, zrobiłem szablon, który potem przykładałem do dna doniczki i obrysowywałem. Cięcie było wykonane szlifierką kątową, cienką tarczą do metalu. Prowadzenie tarczy po zewnętrznej stronie obrysu pozwoliło na zachowanie 2-milimetrowego luzu, ułatwiającego wsadzanie potem desek. Plastik w takich doniczkach (w przeciwieństwie do plastiku "wiaderkowego") jest bardziej elastyczny i nie pęka, można więc śmiało go ciąć i odrywać nacięte kawałki. W efekcie tej pracy przez dno i ścianki każdej doniczki biegnie szczelina nieco szersza niż grubość deski:



Oczywiście w doniczkach stanowiących narożniki robimy dwa nacięcia do połowy dna, zbiegające się pod kątem prostym. Rozstawiamy doniczki, w nacięcia wkładamy deski i... voila ! Czworobok gotowy. Biorąc pod uwagę, że deski mają jednakową długość, nie ma potrzeby pracowitego mierzenia - po prostu 20 dokładnie położonych desek stanowi długą ścianę, a 6 desek plus w środku siódma, krótsza, 2-metrowa - krótką ścianę. Ułożenie ich zaś po linii widać gołym okiem, w razie czego łatwo zrobić poprawkę.

W ten sposób otrzymaliśmy konstrukcję zaskakująco solidną, która ma szansę posłużyć przez lata, a której elementy da się w razie uszkodzenia łatwo wymienić. W porównaniu z innymi rozwiązaniami płotek, choć wymagał oczywiście pewnych nakładów finansowych, nie jest drogi - kosztował (2009 rok):

- deski - 450 zł,
- farba - 220 zł,
- rozpuszczalnik - 15 zł,
- 4 pędzle - 35 zł,
- tarcza do cięcia metalu - 5 zł,
- 55 doniczek rozmiar 24 cm po 5 zł/szt - 275 zł,

Razem: równe 1000 zł.

P.S. (06.08.2009) Nasz czworobok zadebiutował udanie podczas "III AZU Stajnia Trot 2009". Okazał się łatwy w montażu i demontażu, a jego konstrukcja faktycznie pozwalała na uniknięcie żmudnych pomiarów. Polecamy !