Podłoże ujeżdżalni




czyli: co, jak i za ile ?

03.05.2012


Nasz plac do jazdy czasem wygląda mało reprezentacyjnie. To jest dawne orne pole o słabej jakości gleby - jakieś 20 cm humusu na żółtym, gliniasto-ilastym piasku. Jak popada, to jest grząsko. Jak wyschnie, to jest zbyt twardo. Jak się takie twarde wzruszy kultywatorem, to robi się kopno-grząskie. Jak się z czasem ubije, to na kamień. A generalnie jak przez kilka dni jest słońce, to pyli toto jak cholera, a za końmi ciągną się kłęby kurzu równie obfite, co za zdezelowaną 50-letnią radziecką ciężarówką marki "Ził"... Oczywiście dziewczyny nieraz już zauważały, że "coś z tym trzeba zrobić", nie definiując wszakże, czym owo "coś" miałoby być... Tymczasem gdyby chcieć zrobić sobie względnie przyzwoite podłoże, byłaby to niestety sprawa czasochłonna i wymagająca wysokich nakładów. Ponadto trzeba pamiętać, że kosztowne podłoże nie jest wieczne i wymaga czasem dodawania materiału oraz na co dzień opieki w postaci usuwania nieczystości, równania, wałowania oraz nawilżania. Mimo to przyjrzałem się bliżej technologii.



Mówiąc o podłożach na ujeżdżalni trzeba rozróżnić dwie rzeczy: plac otwarty i halę. W hali jest więcej możliwości stosowania dodatków zmieniających parametry podłoża, wśród nich obecnie najpopularniejsze są ścinki flizeliny. Niestety na terenie otwartym każdy większy wiatr będzie porywał je i roznosił po całej okolicy. Z kolei w hali, pod dachem, jest zawsze sucho - co pewne sprawy upraszcza.


NA OTWARTYM TERENIE

Pierwszym profesjonalnym podłożem, jakie mieliśmy okazję przed wielu laty oglądać, był śłiczny, bijący po oczach swą bielą piasek kwarcowy w żywieckim klubie "Bolix" (dziś "Romico"). Barwa, gładkość i dobra konsystencja piasku robiła niezwykłe wrażenie zwłaszcza w porównaniu z bardzo wówczas "popularnymi" na halach brudnoburymi i wydeptanymi podłożami ze zwykłych trocin. Plotka głosiła, że ów piasek był sprowadzany specjalnie z Hiszpanii i był tak drogi, że ponoć koniom przed zejściem z placu omiatano miotełką nogi, by zbyt wiele go na kopytach nie wynosiły. Czy tak było naprawdę - nie wiem, jednak rzeczywiście był to przykład bardzo dobrego podłoża.



Piasek (niekoniecznie ten z Hiszpanii) jest faktycznie dobrym materiałem na plac do jazdy. Dobrze się układa i ubija, mało pyli. Jednakże diabeł oczywiście tkwi w szczegółach - niech nikt sobie nie myśli, że wystarczy wrzucić kilka wywrotek piasku prosto z kopalni i będzie dobrze. Piasek kopany zazwyczaj bowiem zawiera różne naturalne domieszki iłów i glin, które mocno zmieniają jego właściwości. Zanieczyszczony iłami lub ziemią piasek spełni swe zadanie tylko w bardzo niewielkiej części. Dobrze sprawdzi się natomiast czystszy od niego piasek rzeczny (wydobywany z dna rzek) lub piasek płukany (myty metodami przemysłowymi). Dobrze byłoby, by był to piasek drobniejszej frakcji (do 2 mm). Jednak aby nie dopuścić do zanieczyszczenia się piasku podczas jazdy konnej, nie można go kłaść bezpośrednio na ziemię. Teren trzeba wcześniej dobrze przygotować.

Pierwszym krokiem jest usunięcie czarnej ziemi (humusu) - zwykle na głębokość około 30 cm wierzchniej warstwy. Dla dużej ujeżdżalni (20*60m, czyli 1200 m2) oznacza to usunięcie - uwaga - aż 360 m3 ziemi ! Bez ciężkiego sprzętu się nie obejdzie, a i miejsce do jej wywiezienia trzeba najpierw sobie jakieś zorganizować. Dzień pracy koparki typu Caterpillar to conajmniej 700-800 zł, drugie tyle pewnie trzeba by zapłacić za bliski wywóz wywrotką. Zatem wartość prac ziemnych trzeba by oszacować na ok. 1.500 zł.

Jeśli na terenie przeznaczonym pod plac do jazdy zbiera się i przez dłuższy czas utrzymuje woda, trzeba koniecznie położyć drenaż melioracyjny. Taki drenaż na placach tej wielkości układa się na głębokości od 50 do 80 cm w ciągi w odstępach od 3 do 6 m (głębokośc i rozstaw drenów trzeba dostosować do konkretnego rodzaju gruntu). W wykopanych rowach układa się sączki - gęsto dziurkowane rury plastikowe średnicy od 60 do 80 mm. Sączki łączy się z większą rurą zbiorczą, tzw. zbieraczem (średnicy do 100-145 mm), która będzie odprowadzała wodę do studzienki drenarskiej lub do rowu melioracyjnego. Wszystkie rury układa się ze spadkiem conajmniej 0,3% (3 mm różnicy poziomu na każdy metr rury) na warstwie piasku lub żwiru. Warstwa ta powinna mieć grubość conajmniej 5 cm. Tym samym piaskiem lub żwirem obsypuje się dreny po bokach i po wierzchu. W przypadku robienia drenażu na gruncie drobnoziarnistym (np. ilastym) na wierzch przed obsypaniem rur trzeba wierzchem i po bokach położyć agrowłókninę lub zastosować specjalne rury z otuliną włókninową (prawie 2 razy droższe) lub kokosową (jeszcze droższe). Zabezpieczy to rury przed szybkim zamuleniem. Warto również zadbać o studzienki na początku i końcu zbieracza nawet, jeśli woda będzie odprowadzana wprost do rowu. Takie studzienki posłużą do płukania zbieracza (prawdopodobnie będzie to potrzebne raz na kilka lat). Po wykonaniu całej instalacji rowy z rurami trzeba oczywiście zasypać wykopanym z nich piaskiem i ubić.

Ceny:

rura drenarska zwykła fi 50 mm, długość 50 m - 100 zł
rura drenarska zwykła fi 80 mm, długość 50 m - 140 zł
rura drenarska w oplocie z włókniny fi 50 mm, długość 50 m - 190 zł
rura drenarska w oplocie z włókniny fi 80 mm, długość 50 m - 245 zł
łącznik rur - ok. 20 zł/szt
zaślepka rur - 5 zł/szt
studzienka 300mm*1,5m z klapą - 350 zł

Na szczęście problem drenażu nas nie dotyczy, ale jeśli mielibyśmy go kłaść pod naszą dużą ujeżdżalnią z rurami powiedzmy co 5-6 m, w wersji najrzadszej wyglądałoby tak, jak na schemacie i wiązałoby się z zakupem 300 m sączków (600 zł), 20 m zbieracza (70 zł), 2 studzienek (700 zł) oraz 4 łączników (80 zł) i 4 zaślepek (20 zł) - razem ok. 1.500 zł plus, do tego conajmniej 4 godziny pracy koparki (350 zł).



Zamiast pracowitego układania drenażu w rowach można też zebrać większą warstwę terenu (50-60 cm), przykryć warstwą drobnego gruzu lub tłucznia i ubić. Takie rozwiązanie wymaga (na dużą ujeżdżalnię) przerzucenia kolejnych 700 m3 ziemi (około 3.000 zł) i położenia takiej samej ilości kruszywa, co jednak przy jego cenie 10-15 zł za tonę (plus transport) oznacza niestety wejście w obszar kwot 5-cyfrowych).

Gdy podłoże jest już przygotowane, trzeba rozłożyć geowłókninę. 50 m2 geowłókniny o gramaturze 90-100 g/m2 w rolce kosztuje obecnie ok. 100 zł. Na dużą ujeżdżalnię zeszłoby 25 takich rolek (kładzione na lekką zakładkę), czyli... aż 2.500 zł ! Robocizny nie ma co tu liczyć, to lekka praca, którą można wykonać we własnym zakresie.

Tak przygotowany plac trzeba pokryć 30-centymetrową warstwą piasku. Tak grubo, bo chodzi o to, by koń podczas galopu lub skoku nie sięgnął do warstwy geowłókniny. Cena tony piasku płukanego to dziś (rok 2012) ok. 17 zł brutto za tonę. Wydawałoby się, że to niewiele, prawda ? Niestety piasek jest zwykle wilgotny i przez to ciężki, a tona piasku to zaledwie mała kupka... Ile waży 1 metr sześcienny piasku ? No cóż, ciekawostką jest, że każdy mówi inaczej: budowlańcy - że 1,6 tony, za to sprzedawcy - że 2 tony. Ciekawostka, prawda ? Przyjmijmy krakowskim targiem, że metr sześcienny waży 1,8 tony. Taką toną przykryjemy 3,33 m3 powierzchni placu, ton więc potrzeba nam będzie ni mniej ni więcej tylko (trzymajcie się dobrze krzeseł !) 360 ton, co będzie kosztowało około 6.000 zł. Jeśli zdecydujemy się na piasek kwarcowy, to nie trzeba go od razu sprowadzać z zagranicy. Oferują go u nas np. Tomaszowskie Kopalnie Surowców Mineralnych "Biała Góra" w Smardzewicach (nasz największy producent piasków kwarcowych) - niestety w porównaniu ze zwykłym szarym lub żółtym piaskiem płukanym cena jest "razy dziesięć", zaś samo podłoże wymaga o wiele częstszego polewania, gdyż piasek kwarcowy ma większe tendencje do pylenia.



Koszty nawet tego zwykłego piasku to dość dużo, ale jako inwestycja budowlana jeszcze dałoby się to przeżyć gdyby nie kwestia transportu... Te 360 ton to 15 kursów 24-tonowych wywrotek. Gdy 2 lata temu pytałem miejscowego kierowcę o cenę takiego kursu do pobliskiej (15 km) kopalni piasku, nie chciał zejść z ceną poniżej 300 zł. Była to jednak tylko jego próba złapania frajera. Patrząc po ogłoszeniach na Allegro sądzę, że da się transport załatwić za 150 zł od kursu - łącznie 2.250 zł. Do tego znów doliczamy caterpillar, który to wszystko rozgarnie i wyrówna - 2,5-3 godziny, czyli niecałe 250 zł.

Podsumujmy: zebranie humusu - 1.500 zł, drenaż - 1.850 zł, geowłóknina i piasek - 10.750 zł. Nawet gdyby wziąć pod uwagę, że w Stajni Trot nie ma potrzeby zakłądania drenów, a warstwę piasku zredukowali do 20 cm, trzeba by z 9 tysięcy "wyskoczyć". Sporo, a czy warto - to już każdy posiadacz stajni musi zdecydować sam...

Skoro mowa o przydomowym placu: każde podłoże, nawet to czysto piaszczyste, będzie się ubijać z czasem - zwłaszcza wzdłuż ścian. Im mniej czysty będzie piasek, im bardziej ilasto-gliniasty, tym efekt ubijania będzie gorszy: będzie powstawać twarda skorupa. Bronowanie poruszy tylko warstwę wierzchnią. Brony generalnie dzieli się na lekkie, średnie i ciężkie - przeciętnie zagłębiają się do od 5 do 15 cm, w zależności od typu gruntu.


NA HALI

Kwestia podłoża na hali wygląda nieco inaczej. Nie ma potrzeby robić drenażu, można za to zastosować do piasku dodatki. Od kilku lat najbardziej popularnym dodatkiem są ścinki flizeliny, które po wymieszaniu z piaskiem dłużej utrzymują w nim wilgoć i uelastyczniają podłoże. Swego czasu głównym oferentem tego materiału był pan Sas-Jaworski, lecz cena była porażająca, rzędu 3,5 tys. euro (12.000 zł) za tonę. Na dużą ujeżdżalnię trzeba dać conajmniej 4,5 tony, co kosztowałoby w porywach 54,000 zł. Oczywiście cena nie obejmowała piasku, a przed jego położeniem i mieszaniem z flizeliną też trzeba było wyłożyć halę geowłókniną - były to koszty dodatkowe. Nie tylko cena zniechęcała - sam dostawca wsławił się niechlubnie w 2010 roku fatalnym podłożem w "Spodku", co poskutkowało odwołaniem konkursu CSI*** i wyjazdem większości zawodników. Od 2009 roku najbardziej znanym polskim dostawcą jest firma Gillmet ze Starogardu Gdańskiego. Z oferty wynika, że na dużą ujeżdżalnię trzeba by mieć aż 120.000 zł netto za całokształt usługi, tj. za dostawę materiałów (flizelina i piasek), oraz ich wymieszanie i położenie lub 90.000 netto za samą dostawę materiałów, bez robocizny. Gdybyśmy do dawnej oferty pana Sasa dodali piasek i inne materiały oraz robociznę i transport, to wyszłoby mniej więcej na to samo. Oczywiście są to ceny nie dla przeciętnego Kowalskiego, jednak trend cenowy ma tendencję opadającą. Dziś ścinki daje się kupić po 3.000 zł/t. Do zrobienia podłoża trzeba 3-6 kg/m2, więc na ścinki na dużą ujeżdżalnię trzeba by zarezerwować sobie od 22 do 43 tysięcy złotych. Można też je zdobyć nawiązując kontakt z firmą wytwarzającą materace lub poduszki - tam jest to odpad produkcyjny (1,50-2 zł/kg).



Firmy układające podłoża najpierw przygotowują grunt, usuwając starą warstwę, rozkładają geowłókninę (czasem gumowe maty, które jednak są zdaniem niektóerych z nich zbędne). Na tym albo rozprowdzane jest gotowe podłoże, albo tylko warstwa piasku. W tym drugim wypadku piasek pokrywany jest potem warstwą flizeliny, a na taki warstwowy "tort" wjeżdża wówczas maszyna działająca na zasadzie glebogryzarki, która te warstwy ze soba miesza. Podczas tego procesu dodaje się czasem sól drogową w ilości ok. 8 worków na dużą ujeżdżalnię. Zapobiega to zbrylaniu się wilgotnego piasku przy lekkich mrozach i wbrew obawom nie ma złego wpływu na kopyta.





Zródła:

http://www.ottosport.de/public/en.html
http://www.stajnie.stg.pl/index.php?id=5