Zima koniom nie szkodzi, natomiast właścicielom stajni - owszem. Obowiązków jest nieco więcej; gorzej, że muszą byc wykonywane
w wybitnie niesympatycznych warunkach. A jednym z najbardziej upierdliwych jest pojenie koni na wybiegu. Noszenie wiele razy
zimnej wody w wiadrach, ślizgając się na ośnieżonej czy oblodzonej ścieżce to żadna przyjemność. Czy jest jednak jakaś lepsza
tego alternatywa ?
Jeśli chodzi o stajnie z systemem automatycznego nawadniania, to owszem. Stajni się nie powinno ogrzewać, więc rury doprowadzające
wodę do poideł owija się kablami grzewczymi (w sposób nie pozwalający koniom na złapanie tychże kabli zębami - a wymyślenie
sposobu jego poprowadzenia może byc ciekawą łamigłówką). Zamiast zwykłych poideł można zainstalować wersję z podgrzewanym zaworem
i podgrzewaną miską. Te prostsze, plastikowe, kosztują ok. 250 zł, te żeliwne - nawet 850 zł za sztukę (masakra, ale emaliowana
miska żeliwna jest oczywiście rozwiązaniem o wiele trwalszym). Na ogół stosuje się w nich mosiężne zawory rurowe, a ilość wody jest
regulowana bezstopniowo (z zewnątrz, bez demontażu zaworu). Miska poidła jest podwójna, a element grzewczy znajduje się między
dnami misek wewnętrznej i zewnętrznej, dzieki czemu jest niedostępny dla zwierząt. Każde takie poidło pobiera od 50 do 80 W mocy.
Zasilanie ze względów bezpieczeństwa jest 24-voltowe i odbywa się przez transformator o mocy rzędu 100-120 W. Wbrew pozorom to sporo,
takie urządzenie pracuje bowiem non-stop, a te waty trzeba też pomnożyć przez liczbę boksów. Całość instalacji może być sterowana
za pomocą termostatu. Jego koszt to ok. 250 zł, ale niektóre firmy cenią się wyżej, każąc płacić kwoty rzędu 900 zł, co jest
oczywistym przegięciem. No, ale jak ktoś chce i stać go na to, żeby "wyskoczyć" z kilku lub kilkunastu tysięcy złotych, to w sumie
czemu by nie ?...
Inaczej przedstawia się kwestia pojenia koni na wybiegu - jest o tyle lepiej, że całej grupie zwierząt przebywającej wspólnie
na jednym ogrodzonym terenie wystarczy jeden odpowiednio duży zbiornik, który nie będzie zamarzał. Opierając się na praktyce
z naszymi końmi: stojąc zimą przez ok. 12 godzin na wybiegu zadowalają się w tym czasie ok. 10-15 litrami wody, nie więcej.
To oznacza, że grupa 7-8 koni będzie potrzebowała zbiornik mniej więcej 100-litrowy, który codziennie trzeba będzie napełniać.
To akurat nie jest dużym problemem o tyle, że można to zrobić z węża, który po napełnieniu daje się zwinąć i schować w ciepłe
miejsce, w kórym nie zamarznie.
Oferowane są dwa rodzaje zewnętrznych poideł "mrozoodpornych": izolowane i podgrzewane. Izolowane to właśnie rozwiązanie takie,
jak opisane wyżej: zbiornik, który stanowi coś w rodzaku wielkiego termosu. Nie jesy podgrzewany, za to zbudowany jest tak, że
jego ścianki sa dwuwarstwowe, a między ściankami jest izolacja z pianki poliuretanowej. Pozwala to na zredukowanie strat ciepła,
proces wychładzania wody jest spowolniony. Dodatkowo otwory, w które zwierzę musi włożyć pysk, żeby się napić, są zamykane przez
plastikowe kule, które koń wciska, by się napić. Takie poidła ma w swojej ofercie firma La Bouvette, która zapewnia, że woda
będzie zawsze miała temperaturę rzędu 3-5 stopni nawet wtedy, gdy na zewnątrz panuje trzydziestostopniowy móz. Ta marka jest
na rynku poideł czymś w rodzaju mercedesa, a jej wyroby faktycznie mają wysoką jakość, o czym można się przekonać oglądając
pierwsze pół minuty
tego oto filmu. Scena, w której ciągnik najeżdża
kołem na zbiornik, a onemu nic, robi wrażenie. Niestety wrażenie robią także ceny tych wynalazków - 100-litrowy zbiornik potrafi
w zależności od producenta kosztować ponad 2.000 zł
Atutem poideł izolowanych jest brak konieczności zasilania energią elektryczną, dzięki czemu można je stosować w miejscach bez
prądu, np. na wybiegach oddalonych od bydynków gospodarstwa. Drobną wadą jest, że trzeba zwierzęta nauczyć, iż żeby się napić,
muszą wcisnąć kulę. Większą wadą jest, że mokra kula potrafi przymarznąć do obudowy - to trzeba codziennie sprawdzać, a czasem
trzeba w nią mocno stuknąć. Wiele osób też mówi, że z uwagi na konstrukcję kłopotliwe jest utrzymanie w nich higieny. No i wreszcie:
nie ma szans, żeby podczas naprawdę siarczystych mrozów woda w końcu nie zamarzła - to jest tylko kwestia czasu. Tak naprawdę
wypadałoby co wieczór zbiornik opróżniać z resztek wody i co rano nalewać nowej, o kilkunastostopniowej temperaturze.
Drugi typ to poidła zewnętrzne podgrzewane grzałkami, zasilanymi bezpiecznym napięciem 24 V. Mają różne wielkości, pojemności
od 25 do 200 litrów i są zaopatrzone w grzałki zwykle od 50 do 250 W, przy czym transformator musi mieć moc odpowiednio wyższą,
rzędu 500 W. Wykonane są z polietylenu lub (lepiej) ze stali nierdzewnej. Na ogół są to poidła otwarte, bez patentów w rodzaju
wspomnianych wcześniej kul zamykających, zatem łatwiej utrzymać w nich czystość. Mogą być wolnostojące lub mocowane do ścian
albo słupów.
Tu również sensownym dodatkiem jest termostat, który sprawi, że gdy temperatura spadnie poniżej 3-5 stopni, grzałka w poidle
włączy się automatycznie, a woda będzie zawsze miała 10-13 stopni. Producenci i sprzedawcy deklarują zwykle, że woda nie zamarznie
nawet przy -30 stopniach, jednak niekiedy zdarzają się tacy bardziej prawdomówni, podający wartość -20. Takie poidła mają oczywiście
własne przyłącza wody i zawory pływakowe (jeden lub kilka), utrzymujące stały jej poziom. Mają też dodatkowe udogodnienia, np. model
Polynox 155 MS ma wajchę umożliwiającą szybkie opróżnienie. Niestety tu także cena jest wysoka... 145-litrowy model oferowany przez
Agrim Tec z transformatorem 600 W i 4 grzałkami po 80 W każda to wydatek 3.900 zł. Mniejsze Lakcho kosztuje "tylko" ok. 1.000 zł -
niby mniej, ale jednak sporo jak za noezbyt duży plastikowy zbiornik z grzałką...
We wcześniejszym artukule, poświęconym
zimowym aspektom chowu koni
cytowąłem pana Marka Trelę, weterynarza, hodowcę i wieloletniego prezesa stadniny w Janowie Podlaskim. Pan Trela bardzo krytycznie
wypowiadał się o ogrzewaniu stajni w zimie podkreślając, że temperatura rzędu -15 stopni jest jak najbardziej prawidłowa nawet
w chowie źrebiąt. A oto, co w uzupełnieniu mówi o pojeniu:
""Uwagi ignorantów, że powinna tam być woda, puszczam mimo uszu,
bo to jest bez sensu. Jeśli trzeba było konie napoić, to się przynosiło wodę tyle razy, ile wymagała tego sytuacja. (...) A gdybyśmy
mieli wodę w boksach, to byłaby koniecznośc utrzymywania wysokiej temperatury w stajni. I diabli by wzięli cały plan odchowu
źrebiąt !
Zródła:
https://www.rolniknaczasie.pl/twoje-stado-w-zimie/
http://www.insatex.pl/produkty/poid%C5%82o-niezamarzaj%C4%85ce-lakcho
http://www.pomelac.pl/pl/poidla-podgrzewane-i-izolowane/pl/poidlo-podgrzewane-polymax-24v80w/0,-ze,2
Ewa Bagłaj - "Marek Trela - Moje konie, moje życie", Instytut Wydawniczy Erica, 2016, ISBN: 978-83-65310-80-4, wyd. 1