Zacznijmy od definicji słowa "wybieg" w Słowniku Języka Polskiego pod redakcją prof. dr Mieczysława Szymczaka (PWN, Warszawa 1981): to "ogrodzony
teren, zwykle przylegający do budynku inwentarskiego, na którym zwierzęta mogą swobodnie poruszać się na wolnym powietrzu". W Nowym Słowniku
Języka Polskiego (Wydawnictwa Naukowe PWN SA, Warszawa 2002) mówi się, że jest to "ogrodzona przestrzeń wydzielona dla zwierząt, aby umożliwić im
swobodne przemieszczanie się." Jak wiadomo najlepszym systemem utrzymania koni jest stajnia ze swobodnym dostępem do wybiegu. Wiele opracowań
podaje nawet wymiary takowego (np.: 50 x 100 m), jednak wiadomo, że nie ma co się tego sztywno trzymać, bo wielkość zależy nie od zaleceń, lecz
od liczby koni no i od tego, czy w ogóle w danym miejscu da się taki wybieg zorganizować - a nawet najmniejszy wybieg jest lepszy, niż żaden.
Na wybiegu konie powinny mieć zapewniony dostęp do wody, siana i możliwość schronienia się w cień. Pobyt tam sprzyja prawidłowemu rozwojowi
fizycznemu i psychicznemu, pozwala na wypoczynek i zaspokajanie naturalnej dla tych zwierząt potrzeby kontaktów i bycia częścią stada, zapobiega
powstawaniu narowów. To wszystko są truizmy, prawdy oczywiste - choć skoro niby takie oczywiste, to czemu nie w każdej stajni spotykane ?...
Mniejsza jednak z tym, o potrzebie swobodnego ruchu była mowa nieraz, tu natomiast chciałbym zająć się prawnymi aspektami organizacji wybiegu
dla koni. Dlaczego ? Ano tak się bowiem składa, że nie każdy ma dobrego sąsiada. Niektórym osobom nie podoba się to, że mając po sąsiedzku
zwierzęta gospodarskie mogą być narażeni na pewne uciążliwości - i co tu kryć, często mają swoje racje; jest jednak druga grupa osób, którym nie
podoba się sam fakt obecności "za miedzą" dużych zwierząt bez tak naprawdę żadnych racjonalnych powodów, które mogłyby tą niechęć uzasadniać.
Szperając w Internecie znalazłem ciekawe (dla mnie, dla większości zapewne nudne i niegodne uwagi) opisy kilku takich spraw. Kto wie, może
zawarte informacje mogą się przydać komuś z czytających ten tekst. Pozwalają bowiem bronić się przed osobami z tej drugiej grupy. I tu podkreślę
jeszcze raz: tylko z tej drugiej grupy. Jest rzeczą nie podlegającą dyskusji, że nasze konie faktycznie mogą uprzykrzać komuś życie.
Istnieje takie pojęcie: immisja jest to takie działanie właściciela nieruchomości na własnym gruncie, którego skutki odczuwalne są na gruncie
sąsiedzkim. Immisje mogą mieć formę bezpośrednią (np. podrzucenie nieczystości) lub pośrednią: materialną (zapach, dźwięk) i niematerialną
(wpływają na odczucia sąsiada, np. gromadzenie materiałów wybuchowych). Szczególna jest ta ostatnia, niematerialna - jest to immisja oddziałująca
na sferę psychiki właściciela działki sąsiedniej. Jeżeli na przykład po sąsiedzku regularnie odbywają się pijackie imprezy, to sam ten fakt może
źle nastrajać sąsiada, choćby nawet żaden z imprezowiczów nigdy nic złego nie zrobił. Sąsiad może dochodzić ochrony przed "niematerialnymi końskimi
immisjami" w trybie artykułów 23 i 24 kodeksu cywilnego (ochrona dóbr osobistych) lub z art. 144 tegoż kodeksu, który głosi: "Właściciel nieruchomości
powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę,
wynikającą ze społeczno - gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych." Jeśli więc nasze konie są przyczyną immisji materialnej,
trzeba to wziąć "na klatę", pomyśleć, co tu zrobić, żeby nie uprzykrzały i po prostu dogadać się grzecznie z sąsiadami. Na ogół się da. Czasem
wystarczy zadbać o porządek w swoim obejściu, ogrodzić porządnie wybieg, zmienić miejsce składowania obornika, albo po prostu wziąć dzieciaki sąsiadów
na konia na małą oprowadzankę. Wprawdzie słowa jednej z przedwojennych żurawiejek mówią: "Kto w gorzale nie gustuje, komu końskie śmierdzi gówno,
ten..." (z uwagi na wielce niecenzuralny ciąg dalszy resztę tekstu uprzejmie proszę wygooglać sobie samodzielnie), ale jednak trzeba mieć cudze
odczucia na uwadze. Jeżeli natomiast obok waszej stajenki wybudował się ktoś nowy, kto zażądał likwidacji stajni, "bo się koni boi", albo "bo tak
i już !" - nie miejcie skrupułów, by użyć wszelkich możliwych sposobów na obronę przed takimi osobami.
Oto kilka znalezionych opisów z różnych zdarzeń:
Sytuacja nr 1:
W marcu 2013 r. pewna pani złożyła do Burmistrza wniosek o wszczęcie i prowadzenie postępowania administracyjnego w zakresie ustalenia samowolnej
zmiany przez jej sąsiada zagospodarowania terenu oraz o nakazanie mu przywrócenia poprzedniego stanu zagospodarowania terenu poprzez likwidację
wybiegu dla zwierząt i odtworzenie drogi wewnętrznej oraz terenu zielonego. W uzasadnieniu podała, że graniczy z nieruchomością sąsiada, ma m.in.
budynek mieszkalny oddzielony od granic nieruchomości sąsiedniej niewielkim ogródkiem. Nieruchomość sąsiada strony graniczącej z jej nieruchomością
pierwotnie użytkowana była przez właściciela jako nieutwardzona droga wewnętrzna, a w części niewykorzystana i stanowiąca teren zielony. W 2014
roku sąsiad rozpoczął "bez niezbędnych zgód" samowolną zmianę zagospodarowania terenu poprzez utworzenie wybiegu dla zwierząt, w związku z tym ów
wybieg został częściowo w sposób trwały utwardzony i ogrodzony oraz posadowiona została na nim infrastruktura gospodarcza (duża wiata). Zdaniem
skarżącej sąsiad przeprowadził inwestycję bez wymaganych pozwoleń administracyjnych. Z uwagi na zakres inwestycji, a w szczególności na zwiększoną
liczbę zwierząt mających znajdować się na wybiegu, Powiatowy Inspektor Sanitarny miał wyrazić opinię o konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania
planowanego przedsięwzięcia na środowisko. W 2015 r. sąsiad miał ponoć wycofać jednak wniosek o wydanie takiej decyzji, ale nadal użytkował swoją
działkę jako wybieg. Skarżąca podała też, że "samowolna" zmiana sposobu zagospodarowania terenu nie tylko wpływa bezpośrednio na komfort życia jej
i jej rodziny, ale też zagraża bezpieczeństwu sanitarno-epidemiologicznemu jak i zdrowiu domowników. W odległości 24 m od granicy znajduje się bowiem
studnia, z której "istnieje możliwość" czerpania przez panią wody, a zgodnie z przepisami z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych
odległość od studni do wybiegu dla zwierząt powinna być nie mniejsza niż 70 m. Nadto od strony wybiegu w domu skarżącej znajdują się pomieszczenia
sypialni oraz jadalni, z których okna wychodzą na wybieg - i to jest kolejna niedogodność, która pojawiła się w życiu owej pani. Jednym słowem:
w jej ocenie sąsiad dokonał istotnej zmiany sposobu zagospodarowania terenu z drogi wewnętrznej i terenu zielonego na wybieg dla zwierząt, na co
powinien był wcześniej uzyskać stosowną zgodę administracyjną, zwłaszcza, że dotyczyło to także wykonania określonych robót budowlanych, a ponadto
inwestycja oddziałuje na środowisko. W dalszym toku postępowania w jednym z pism skarżąca podała jednak, że jej intencją nie jest, bynajmniej,
ustalenie niezgodnego z prawem prowadzenia robót budowlanych, lecz ustalenie niezgodnej z prawem samowolnej zmiany zagospodarowania terenu (co w
tym przypadku wydaje jej się, że miało miejsce), dla której to nie jest potrzebne pozwolenia na budowę i nakazanie przywrócenia terenu do stanu
poprzedniego.
Przeprowadzone zostały formalnie oględziny, z których wynikało, że faktycznie wybieg istnieje i że jest trwale umocowany z posadowieniem. Stwierdzono
też, że został utwardzony teren od wjazdu z drogi gminnej do końca posesji sąsiada, wzdłuż granicy obu działek, co zostało zgłoszone powiatowemu
nadzorowi budowlanemu. Ustalono, że w rejestrze gruntów działka jest oznaczona jako grunty orne, użytki rolne zabudowane, pastwiska trwałe; nie ma
przy tym dla tej działki aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego, a w poprzednim (już nieaktualnym) planie działka sąsiada była przeznaczona
w części pod rejon zabudowy zagrodowej z dopuszczeniem tworzenia nowych zagród i zabudowy jednorodzinnej, a w części przeznaczona była pod teren
upraw ogrodniczych i sadowniczych z dopuszczeniem zabudowy. Utwardzenie powierzchni gruntu zostało dokonane na podstawie zgłoszenia do Starostwa
Powiatowego, wygrodzenie wybiegu także zostało zgłoszone i przyjęte bez sprzeciwu. Wygrodzony wybieg jest oddalony 6 m od ogrodzenia rozgraniczającego
działki. Na szerokości 6 m wzdłuż ogrodzenia wybiegu istnieje utwardzony pas komunikacji wewnętrznej. Wygrodzenie wybiegu przez posadowienie elementów
z rur stalowych natomiast nie wymagało zgłoszenia, gdyż nie jest usytuowane od strony drogi, ulicy, placu lub innego miejsca publicznego, a jego
wysokość nie przekracza 2,20 m. PINB podał, że ocena zagrożenia środowiska nie leży w kompetencji nadzoru budowlanego i że nie widzi naruszeń, które
wymagałyby jego ingerencji. Powiatowy Inspektor Sanitarny z kolei podał, że wyraził opinię, iż przeprowadzenie oceny oddziaływania planowanego
przedsięwzięcia na środowisko jest wymagane i w związku z powyższym określił zakres tego raportu - ale nie był zobowiązany do wykonania takiej oceny.
Burmistrz zaś w pierwszej instancji umorzył postępowanie w sprawie zmiany zagospodarowania terenu, gdyż działka była i jest związana tylko i wyłącznie
z produkcją rolniczą a utwardzenie terenu oraz pobudowanie wybiegu służą tylko i wyłącznie polepszeniu funkcjonowania gospodarstwa rolnego. Słowem:
wszystko było zgodnie z prawem, więc sąd oddalił pozew sąsiadki.
Skarżąca odwołała się od wyroku. W uzasadnieniu podała m.in., że część działki, na której inwestor wybudował utwardzony wybieg dla zwierząt nigdy
wcześniej nie była wykorzystywana dla celów chowu zwierząt, w szczególności w większej ich liczbie. Ponownie wskazała, że tego typu wybieg wiąże się
ze zwiększeniem uciążliwości dla sąsiadów inwestora przez wzmożone (zwłaszcza latem) immisje. Jej zdaniem skarżącej nie można zgodzić się z decyzją
Burmistrza, że przeprowadzona inwestycja nie stanowi zmiany sposobu zagospodarowania i użytkowania terenu. Skarżąca zarzuciła, że organy nie rozpatrzyły
i nie zweryfikowały wprowadzonych zmian na działce polegających na znacznym wzroście ilości zwierząt w gospodarstwie, co winno skutkować wprowadzeniem
procedur związanych z ustaleniem faktycznej liczby zwierząt i wskazaniem, czy dana inwestycja jest przedsięwzięciem negatywnie oddziaływującym w sposób
znaczący na środowisko, czy też mogącym wpływać negatywnie na środowisko w oparciu o Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 listopada 2010 r. w sprawie
przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko (Dz. U. z 2010 r. poz. 1397). Zdaniem Skarżącej z uwagi na wzrost liczby zwierząt konieczne
jest rozpatrywanie każdej (!) inwestycji z uwzględnieniem procedur niezbędnych przy realizacji przedsięwzięć szkodliwych dla środowiska, które powinno
kończyć się uzyskaniem stosownych decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych przedsięwzięcia i decyzji ustalającej warunki zabudowy. Pani zarzuciła, że
podczas przeprowadzonej wizji lokalnej nie ustalono zmian w ilości zwierząt przebywających na terenie gospodarstwa sąsiada, jak też nie próbowano ustalić
przyczyn tego, dlaczego poprzednie wnioski właściciela działki o wydanie decyzji środowiskowych nie są kontynuowane oraz jakie zmiany nastąpiły na
przedmiotowej działce w wyniku realizacji kolejnych zamierzeń inwestycyjnych (które wg niej służą nie tylko polepszeniu funkcjonowania gospodarstwa
rolnego, ale też zwiększeniu liczby zwierząt w prowadzonej hodowli). Wizją lokalną nie została również objęta odległość jej budynku mieszkaniowego od
obszarów, gdzie prowadzona jest hodowla zwierząt. Nie ustalono, jak nowo wybudowany wybieg wpłynął na gospodarstwo, tzn. na wzrost ilości zwierząt
przebywających na terenie działki sąsiada, a tym samym jak zmieniła się uciążliwość prowadzonej tam działalności rolniczej na otoczenie, w tym na jej
działkę. Jednakże i ta skarga została oddalona, gdyż z treści obowiązujących wówczas przepisów (art. 59 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu
i zagospodarowaniu przestrzennym (tekst jedn.: Dz. U. z 2015 r. poz. 199 z późn. zm.) wynika, iż choć przeprowadzenie wszelkich działań mieszczących
się w kategorii robót budowlanych wymaga zasadniczo ustalenia warunków zagospodarowania terenu w drodze administracyjnej, to wyjątkiem są te roboty
budowlane, które nie spowodują zmiany sposobu zagospodarowania bądź użytkowania obiektu budowlanego, jak też nie wymagają uzyskania pozwolenia na
budowę (a ani budowa wiaty, ani wygrodzenie wybiegu nie są takowymi robotami). W uzasadnieniu podano, że przez zmianę sposobu zagospodarowania terenu
należy rozumieć przekształcenie terenu w sposobie zagospodarowania bądź istniejącego już obiektu w sposobie użytkowania, prowadzące do istotnej zmiany
dotychczasowego przeznaczenia. W danej sytuacji nie doszło jednak do zmiany zagospodarowania terenu, gdyż zawsze był to grunt z przeznaczeniem na
"grunty orne, użytki rolne zabudowane, pastwiska trwałe". Działania wykonane przez właściciela nie zakłóciły normalnego przeznaczenia terenu i mogą
służyć korzystaniu z niego zgodnie z przeznaczeniem.
Tu nastąpiło kolejne odwołanie się Skarżącej - o dziwo zostało ono uwzględnione, skarga uznana za zasadną, a sprawa przekazana do ponownego rozpoznania.
Dlaczego ? Otóż sąd wyższej instancji zauważył bowiem (skądinąd słusznie), że w tej sprawie zasadnicze znaczenie miało rozstrzygnięcie kwestii tego, czy
przekształcenie dotychczasowego nieutwardzonego terenu w jego utwardzenie, wygrodzenie i stworzenie wybiegu dla zwierząt stanowi "zmianę zagospodarowania
terenu" w myśl art. 59 ust. 2 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (u.p.z.p.). W opisywanej sprawie w końcu Sąd uznał, że bez dokładnego
wyliczenia ile jakich zwierząt przebywa w gospodarstwie nie można określić, czy jest to zmiana zagospodarowania terenu, a materiał dotąd zgromadzony
w sprawie nie jest wystarczający do dokonania kategorycznych ustaleń. We wcześniejszych orzeczeniach i decyzjach błędnie poprzestano na ustaleniu, że
skoro na danym terenie prowadzona jest działalność rolnicza, to utwardzenie terenu w celu urządzenia wybiegu dla zwierząt nie stanowi zmiany sposobu
zagospodarowania tego terenu. I jakkolwiek stanowisko takie w realiach wiejskich jest co do zasady prawidłowe, to jednak w realiach tej konkretnej sprawy
trzeba to ustalić przed wydaniem ostatecznego orzeczenia - bowiem liczba zwierząt wzrosła z kilkudziesięciu do kilkuset, co ma istotne znaczenie.
Pojęcie "zmiany zagospodarowania terenu" dotyczy inwestycji na danym terenie polegających na budowie lub wykonywaniu robót budowlanych (art. 3 pkt 1 i 7
prawa budowlanego) albo na podjęciu bądź zaniechaniu w znajdującym się na nim obiekcie budowlanym lub jego części działalności zmieniającej warunki:
bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź wielkość lub układ obciążeń (art. 71 ust. 1
pkt 2 prawa budowlanego; vide: wyrok II OSK 1324/05). W art. 59 ust. 2 u.p.z.p. ustawodawca nakazał uzyskać decyzję o warunkach zabudowy również w
przypadku, gdy dokonano "zmiany zagospodarowania terenu, która nie wymaga pozwolenia na budowę". W regulacji tej ustawodawca położył nacisk na zmiany
zagospodarowania samego "terenu" przejawiające się w postaci innej aniżeli budowa obiektów budowlanych bądź wykonywanie robót budowlanych (o tym mowa w
art. 59 ust. 1). W konsekwencji, do zmiany zagospodarowania "terenu" określonej w art. 59 ust. 2 u.p.z.p. przepis art. 59 ust. 1 stosuje się tylko w
części odnoszącej się do zmiany sposobu jego "użytkowania", a więc polegającej na podjęciu bądź zaniechaniu na tym terenie lub jego części działalności
zmieniającej warunki: bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, warunki zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź wielkość lub
układ obciążeń (art. 59 ust. 2 w zw. z 51 ust. 1 u.p.z.p. i art. 71 ust. 1 pkt 2 prawa budowlanego). W przedmiotowej sprawie uznano, że skoro działka
stanowi teren działalności rolniczej - zabudowy zagrodowej, to nie doszło do zmiany zagospodarowania terenu, gdyż wykonane roboty budowlane nie zakłócają
normalnego jej przeznaczenia terenu i mogą służyć korzystaniu zgodnie z jego przeznaczeniem. Jednakże zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 3 października
2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko
(Dz. U. z 2013.1235) przedsięwzięciem jest również inna ingerencja w środowisko polegająca na przekształceniu lub zmianie sposobu wykorzystania terenu.
Realizacja planowanych przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko wymaga zawsze przeprowadzenia oceny oddziaływania przedsięwzięcia na
środowisko, w przypadku planowanego przedsięwzięcia mogącego znacząco (zawsze lub tylko potencjalnie) oddziaływać na środowisko w przypadkach określonych
w art. 59 ust. 1 pkt 2 ww. ustawy z 3 października 2008 r. A co to ostatnie zdanie oznacza ?
Zgodnie z § 2 ust. 1 pkt 51 Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 9 listopada 2010 r. w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko,
do przedsięwzięć mogących zawsze znacząco oddziaływać na środowisko zalicza się chów lub hodowlę zwierząt w liczbie nie mniejszej niż 210 dużych jednostek
przeliczeniowych inwentarza (DJP - przy czym za liczbę DJP przyjmuje się maksymalną możliwą obsadę inwentarza). Pod ten przepis podpadaną m.in. konie
oraz bydło.
[Na marginesie: gdyby ktoś twierdził, że zgodnie z § 3 ust. 1 pkt 102 i 103 tegoż rozporządzenia do przedsięwzięć mogących potencjalnie znacząco
oddziaływać na środowisko zalicza także się chów lub hodowlę zwierząt w liczbie:
* nie mniejszej niż 60 dużych jednostek przeliczeniowych inwentarza (DJP)
* nie mniejszej niż 40 dużych jednostek przeliczeniowych inwentarza (DJP), jeżeli działalność ta prowadzona będzie:
a) w odległości mniejszej niż 100 m od następujących terenów w rozumieniu przepisów rozporządzenia Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa z dnia
29 marca 2001 r. w sprawie ewidencji gruntów i budynków, nie uwzględniając nieruchomości gospodarstwa, na którego terenie chów lub hodowla będą
prowadzone:
- mieszkaniowych,
- innych zabudowanych z wyłączeniem cmentarzy i grzebowisk dla zwierząt,
- zurbanizowanych niezabudowanych,
- rekreacyjno-wypoczynkowych z wyłączeniem kurhanów, pomników przyrody oraz terenów zieleni nieurządzonej niezaliczonej do lasów oraz gruntów zadrzewionych
i zakrzewionych;
b)na obszarach objętych formami ochrony przyrody, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1-5, 8 i 9 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody,
lub w otulinach form ochrony przyrody, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1-3 tej ustawy;
to trzbea pamiętać, że te zapisy odnoszą sie tylko do zwierząt "innych niż wymienione w § 2 ust. 1 pkt 51", czyli m.in. nie do koni. Sam punkt 51 wprawdzie
nie podaje jednoznacznie listy gatunków, ale odwołuje się wprost do tabeli gatunków, dla której ustalono przeliczniki DJP, zatem przez "inne" należy rozumieć
gatunki nieobecne w tej tabeli].
Współczynniki przeliczeniowe sztuk zwierząt na DJP są określone w załączniku do rozporządzenia:
Ogiery - 1,2
Klacze, wałachy - 1,2
źrebaki powyżej 2 lat - 1
źrebaki powyżej 1 roku - 0,8
źrebaki od 1/2 do 1 roku - 0,5
źrebięta do 1/2 roku - 0,3
Buhaje - 1,4
Krowy - 1
Jałówki cielne - 1
Jałówki powyżej 1 roku - 0,8
Jałówki od 1/2 do 1 roku - 0,3
Cielęta do 1/2 roku - 0,15
Powyższe wskazuje, że takie przekształcenie lub zmiana sposobu wykorzystania terenu, która znacząco oddziałuje na środowisko zaliczana jest do kategorii
zmian bądź zaniechania na danym terenie działalności zmieniającej warunki bezpieczeństwa pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska
(art. 71 ust. 1 pkt 2 prawo budowlane) a tym samym jest zmianą zagospodarowania terenu, która nie wymaga pozwolenia na budowę (art. 59 ust. 2 u.p.z.p.)
tylko wówczas, gdy jest mowa np. o stajni na conajmniej 210 końskich DJP (czyli 175 dorosłych koni). Poniżej tego limitu - nie jest (w opisywanym wyżej
przypadku właściciel prowadził hodowlę bydła, a "załogę" wybiegu stanowiło aż 300 zwierząt, lecz były to głównie cielęta-roczniaki o współczynniku DJP
zaledwie 0,3 - zatem było to dopuszczalne).
W tym miejscu warto jewszcze podkreślić, że zmiana sposobu zagospodarowania terenu z art. 71 ust. 1 pkt 2 prawa budowlanego nie musi faktycznie powodować
uciążliwości dla otoczenia, by za taką być uznana. Wystarczy, że wymaga spełnienia dodatkowych warunków chociażby takich jak warunki higieniczno-sanitarne
czy zdrowotne. Zmiana sposobu zagospodarowania terenu jest podjęcie na nim takiej działalności, do której mają zastosowania inne normy z zakresu
bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź dotyczące wielkości lub układu obciążeń aniżeli
normy, które miały zastosowanie względem dotychczasowego sposobu zagospodarowania. Tak NSA w wyroku z dnia 5 listopada 2015 r., II OSK 530/14, który dokonał
wykładni art. 71 ust. 1 pkt 2 prawa budowlanego).
Sytuacja nr 2:
W 2013 roku poinformowany przez "sygnalistów" Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w mieście P. w dniu 21 listopada 2013 r. ustalił, że na terenie pewnej
posesji istnieje "nielegalna" stajnia i wybieg dla koni. Posesję stanowiły dwie działki, stajnia powstała na jednej, a wybieg - na drugiej. PNB wszczął więc
postępowanie w przedmiocie budowy stajni i urządzenia wybiegu dla koni na tym terenie. Jak się jednak w toku sprawy nie pierwszy raz okazało, wykonanie wybiegu
dla koni nie stanowi robót budowlanych w rozumieniu art. 3 pkt 7 w zw. z art. 3 pkt 1 Prawa budowlanego. Sporny wybieg stanowił bowiem tylko wygrodzenie części
powierzchni działki inwestora w celu bezpiecznego utrzymania koni. Na wykonanie takiego wybiegu nie było (i nie jest) wymagane uzyskanie pozwolenia na budowę
ani dokonanie zgłoszenia. Dodatkowo oddalone zostały zarzuty PNB związane z rzekomymi niedogodnościami wynikające z utrzymania koni (hałas, zapach, oszpecenie
otoczenia), gdyż w opinii sądu pozostają one poza kompetencjami organów nadzoru budowlanego - trzymanie koni i innych zwierząt na działce jest, owszem,
regulowane, ale regulaminem sporządzonym przez radę gminy zgodnie z ustawą o utrzymaniu porządku i czystości w gminach.
Sprawa została umorzona, lecz "sygnaliści" nie dawali za wygraną: złożyli skargę na powyższą decyzję, w której podniosły argument, że stajnia i wybieg zostały
zbudowane na działkach położonych zgodnie z treścią miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego gminy w strefie zabudowy mieszkaniowej ekstensywnej, w
tym na jednej z nich określonej w ewidencji gruntów jako tereny mieszkaniowe. Tym samym na tym terenie nie powinno być możliwości stawiania obiektów typu
stajnia, czy towarzyszący jej wybieg dla koni. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał jednak, że skarga jest bezzasadna. W toku przeprowadzonych
oględzin stwierdzono, że działka z wybiegiem jest niezabudowana, a jej wewnętrzny fragment wydzielono drewnianym ogrodzeniem. Potwierdzone zostało, że
wygrodzenie części działki nie może być uznane za urządzenie budowlane w rozumieniu ustawy Prawo budowlane, gdyż urządzenia budowlane to "urządzenia
techniczne związane z obiektem budowlanym, zapewniające możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem, jak przyłącza i urządzenia instalacyjne,
a także przejazdy, ogrodzenia, place postojowe i place pod śmietniki". Są to więc urządzenia, których istotną cechę stanowi związanie z obiektem budowlanym.
W tym kontekście wykonane na działce wewnętrzne płotki otaczające wybieg nie mogą być uznane za urządzenie budowlane nawet w sytuacji, gdy na sąsiedniej
działce znajduje się budynek, w którym urządzono dwa boksy dla koni. Niestety gorzej miała się sprawa ze stajnią - została postawiona jako budynek gospodarczy,
a stała się inwentarskim. Zostało więc wszczęte postępowanie dotyczące zmiany sposobu użytkowania budynku, ale nie samowoli budowlanej. Wprawdzie początkowo
nakazano inwestorom rozbiórkę tego budynku, lecz decyzja ta została szybko uchylona, gdyż była absurdalna (zamiast wyburzania wystarczyłoby budunkowi przywrócić
cechy gospodarczego, czyli wyprowadzić z niego konie), a sprawa skierowana skierowana do ponownego rozpatrzenia (rezultatów niestety nie znam...)
Historia - a jakże ! - miała ciąg dalszy. "Sygnaliści" wnieśli skargę kasacyjną od tego wyroku wskazując, że realizacja na jednej z działek stajni dla koni,
a na obu działkach ogrodzenia i wybiegu dla koni świadczy o istnieniu obiektu budowlanego połączonego z urządzeniami budowlanymi, stanowiącymi funkcjonalną
całość, wykorzystywaną dla celu hodowli koni. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z dnia 15 marca 2017 r. (II OSK 1789/15) jednak stwierdził, że skarga
kasacyjna nie ma uzasadnionych podstaw. Sąd zauważył, że źródłem konfliktu między stronami w tej sprawie jest tak naprawdę działalność polegająca na hodowli
koni, a nie samo ogrodzenie wybiegu dla koni. Samo ogrodzenie nie powoduje negatywnych skutków dla nieruchomości skarżącej. Zatem to w postępowaniu dotyczącym
zmiany sposobu użytkowania budynku gospodarczego organy powinny rozstrzygnąć czy przedmiotowy budynek gospodarczy/inwentarski jest użytkowany zgodne z prawem
i czy może tam być prowadzona hodowla koni, która to działalność mogłaby stwarzać uciążliwości dla właścicieli nieruchomości sąsiednich; natomiast wybieg ma
prawo być - i już. Przedmiotowy nieutwardzony wybieg dla koni nie jest obiektem budowlanym w rozumieniu art. 3 pkt 1 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo
budowlane (Dz. U. z 2013 r. poz. 1409 z późn. zm.) i nie wymaga ani uzyskania pozwolenia na budowę, ani dokonania zgłoszenia. Potwierdził również interpretację
Sądu I instancji, że ogrodzenie wybiegu nie może być uznane za urządzenie budowlane w rozumieniu art. 3 pkt 9 Prawa budowlanego, nawet w sytuacji, gdy na
sąsiedniej działce znajduje się budynek gospodarczy, który stanowi stajnię dla koni. Wybieg to nie jest bowiem urządzenie techniczne funkcjonalnie związane
z obiektem budowlanym (budynkiem wykorzystywanym na stajnię), zapewniające możliwość użytkowania tego obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem. Wybieg może
funkcjonowac niezależnie od stajni. To ogrodzenie nie jest niezbędne do użytkowania budynku gospodarczego, zwłaszcza w sytuacji, gdy póki co nie jest wcale
przesądzone czy sposób użytkowania tego budynku jest zgodny z prawem. Ponadto obowiązkowi dokonania zgłoszenia podlega budowa ogrodzeń od strony dróg, ulic,
placów, torów kolejowych i innych miejsc publicznych oraz ogrodzeń o wysokości powyżej 2,20 m (art. 30 ust. 1 pkt 3 Prawa budowlanego), a sporne ogrodzenie
nie zalicza się do tej kategorii, więc może sobie stać.
Sytuacja nr 3:
Zauważmy, że do tej pory poza wspomnianymi kilka akapitów wyżek 100-ma metrami nie było mowy o konieczności zachowania odległości wybiegów od innych budynków,
czy od granic działki. Na szczęście nie ma takich regulacji w odniesieniu do wybiegów - jest jeszcze tylko jedna, ale ważna odległość, o której trzeba wiedzieć:
odległość od "studni dostarczającej wodę przeznaczoną do spożycia przez ludzi, niewymagającej, zgodnie z przepisami dotyczącymi ochrony ujęć i źródeł wodnych,
ustanowienia strefy ochronnej". Odległość studni powinna wynosić - licząc od osi studni - co najmniej "70 metrów do nieutwardzonych wybiegów dla zwierząt
hodowlanych, najbliższego przewodu rozsączającego kanalizacji lokalnej bez urządzeń biologicznego oczyszczania ścieków oraz do granicy pola filtracyjnego".
Na tym tle doszło kilka lat temu do kuriozalnej sprawy: pewnej rodzinie mającej stajnię i konie, która na potrzeby własne oraz pojenia swoich zwierząt zleciła
wywiercenie studni, złośliwa sąsiadka, dążąca do usunięcia koni ze swego otoczenia, "podłożyła świnię". Doniosła o nie zachowaniu owej odległości wybiegu od
wierconej studni do Powiatowego Nadzoru Budowlanego. Zapewne wiedziała, że nie ma szans na to, by na drodze prawnej zmusić ową rodzinę do usunięcia stajni
i wybiegu, uderzyła więc z innej strony. PNB, jak to typowe w nosie wszystko mające urzędasy, bez zastanowienia nakazał likwidację studni i to nie biorąc pod
uwagę tego, że dla właścicieli teoretycznie oznaczałoby to konieczność wykonania przyłącza wodociągowego do najbliższego ujęcia, leżącego w odległości... aż
2,5 kilometra od gospodarstwa ! Było to oczywiście nierealne z powodów finansowych, więc likwidacja studni w istocie oznaczała niemożność trzymania tam koni -
a o to chodziło wrednej sąsiadce. Swoistej pikanterii dodawał temu wszystkiemu fakt, że owa sąsiadka sama miała u siebie własną studnię, położoną jeszcze bliżej
tego wybiegu - ale jakoś jej to nie przeszkadzało i własnej nie miała zamiaru likwidować.
Na szczęście po długich bojach Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję PNB. Sąd wprawdzie przyznał, że wspomniana odległość (wynosząca "zaledwie" ok.
43 m) nie jest zachowana, jednakże zauważył także, że instytucja skarżąca (PINB) nie wskazała, na jakim dowodzie oparła swe stwierdzenie, że - uwaga ! - konie
przebywające na posesji, na której jest sporna studnia, są zwierzętami hodowlanymi, o których to zaś stanowi wspomniany przepis ! Zgodnie z definicją zawartą
w art.2 ustawy z dnia 29 czerwca 2007 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich (Dz. U. Nr 133, poz. 921 ze zm.), koń to zwierzę gospodarskie,
natomiast za zwierzę hodowlane należy uznać tylko takie zwierzę gospodarskie, które spełnia jeden z następujących warunków:
a) zostało wpisane, zarejestrowane lub kwalifikuje się do wpisu lub rejestracji w księdze hodowlanej lub rejestrze,
b) jego rodzice i dziadkowie zostali wpisani do księgi hodowlanej lub zarejestrowani w tej księdze lub rejestrze tej samej rasy lub ras, lub linii hodowlanej,
c) jego wykorzystanie jest przewidziane w programie hodowlanym prowadzonym dla danej księgi hodowlanej lub rejestru.
We wspomnianej sprawie konie nie figurowały w księgach, więc nie były "hodowlane", zatem przepis o odległości studni nie miał zastosowania ! Przy okazji: nie
miałby go zresztą też wtedy, gdyby studnia służyła wyłącznie do pojenia zwierząt, bo mowa w nim jedynie o "studni dostarczającej wodę przeznaczoną do spożycia
przez ludzi", a nie przez zwierzeta. Pani Sąsiadka dostała więc prztyczka w nos od sądu, który w sprawie wybiegu sam zrobił wybieg - tyle, że prawny. I bardzo
dobrze !
Tytułem podsumowania: te 3 spory sądowe pokazują zawiłości pozornie prostych przepisów ogólnokrajowych. Oby nikt z was nie znalazł się nigdy w takiej sytuacji,
w jakiej byli opisywani wyżej właściciele zwierząt. A jeśli już się ktoś znajdzie, może cytowane tu wyroki i przepisy pomogą mu - bo jak mówiła babcia Kargulowa:
"Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być - po naszej stronie !":
P.S. Natomiast mając na uwadze prawo pamiętajmy też, że prócz ogólnokrajowych ustaw i rozporządzeń w grę wchodzą też przepisy lokalne, np. te uchwalane przez rady
miejskie. Pierwszy z brzegu "wygooglany" przykład: Uchwała nr LXXXVII/840/97 Rady Miasta Krakowa z dnia 27 sierpnia 1997 r. w sprawie zasad utrzymywania zwierząt
gospodarskich na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej oraz zakazu ich utrzymywania na określonych obszarach i w poszczególnych nieruchomościach. Ta uchwała
zezwala na utrzymywanie zwierząt gospodarskich na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej w Gminie Kraków, w strefie podmiejskiej, w zabudowie jednorodzinnej
i w istniejącej zabudowie zagrodowej, pod warunkiem spełnienia wymogów sanitarnych, budowlanych i ochrony środowiska określonych odrębnymi przepisami, w sposób
nie stwarzający uciążliwości dla otoczenia zagrożenia zdrowia i życia ludzi oraz zgodnie z przepisami o ochronie zwierząt. Uchwała pozwala na taką hodowlę według
następujących reguł:
a) minimalna norma obszarowa działki, na której można utrzymywać zwierzęta gospodarskie to (...) dla bydła, koni, świń - 50 arów,
b) wybieg dla zwierząt musi być ogrodzony, a pozostała część działki wolna od przetrzymywania zwierząt musi wynosić 50 % całkowitej powierzchni działki,
c) minimalna odległość pomiędzy ogrodzeniem wybiegu, a najbliższym budynkiem mieszkalnym na sąsiednich działkach to 20 mb.
Jak widać da się mieć duże zwierzęta nawet w mieście - a przynajmniej w niektórych jego dzielnicach.
Zródła:
https://gov.legalis.pl/bhp-przy-obsludze-zwierzat-gospodarskich/
https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/ii-osk-1789-15-wyrok-naczelnego-sadu-administracyjnego-522379877
https://www.modr.mazowsze.pl/doradztwo-pdr/technologia-produkcji/produkcja-zwierzeca/791-budynki-dla-zwierzt-w-gospodarstwie-ekologicznym
https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/ii-sa-po-1084-15-wyrok-wojewodzkiego-sadu-522154250