Reckless




czyli: historia kasztanowatego sierżanta

14.03.2013


Do napisania tego artykułu natchnął mnie jeden z wielu nadzwyczaj ciekawych tekstów, jakie regularnie zamieszcza na swoim blogu Mateusz Biskup alias Bishop Opowiadał on o pewnej mongolskiej klaczy - z pozoru zwykłej, drobnej (ok. 400 kg) kasztance z łysiną i trzema białymi "skarpetami". Tylko że który koń może poszczycić się posiadaniem 6 róznych odznaczeń za służbę na froncie w Korei, a dodatkowo 2 Purpurowych Serc - medali za rany odniesione w boju ?...



Biszop z właściwym sobie literackim polotem zaczyna opowieść tak:...

"Młoda Kim Huk Moon trzymająca za uzdę młodą klacz jak zahipnotyzowana wpatrywała się w plik banknotów trzymany przez amerykańskiego żołnierza. Dwieście pięćdziesiąt dolarów! Majątek... Zaraz potem jej wzrok padł na obiekt transakcji i łza akręciła się jej w oku. Młoda klacz rasy mongolskiej była czymś najcenniejszym, co posiadała. Znała ją od urodzenia i teraz czuła się, jakby sprzedawała członka rodziny. Ale nie było wyjścia. Jej siostra Chung Soon miesiąc wcześniej weszła na minę, która urwała jej nogę. Protezy nóg były bardzo drogie, a Amerykanie oferowali bardzo dobrą cenę. Trudno, trzeba... Pocałowała klacz w chrapy po raz ostatni i nie próbując tamować łez podała Amerykaninowi uzdę, a drugą chwyciła plik banknotów. Patrzyła, jak wprowadzają ją na przyczepkę, po czym wsiadają do dżipa i odjeżdżają. Ze spuszczoną głową zaczęła iść w stronę domu."



Cóż, ten opis nie do końca odpowiada prawdzie. Jest faktem, że klacz w 1952 roku została zakupiona przez amerykańskich żołnierzy w Korei, tyle tylko, że Kim Huk Moon tak naprawdę był chłopcem, dżokejem z klubu wyścigowego w Seulu. Klacz wcześniej startowała w wyścigach, ale te przestały być organizowane z powodu wojny. Faktem natomiast jest, że konia kupił za 250 dolarów ze swego prywatnego portfela Eric Pedersen, porucznik Plutonu Dział Bezodrzutowych Kompanii Przeciwczołgowej 5-go Pułku Marines. I prawdą jest, że koreański chłopiec rzeczywiście sprzedał swą ulubioną klacz po to, by móc kupić protezę dla swej starszej siostry, Chung Soon, która straciła nogę po wybuchu miny.



Młody porucznik Pedersen nie kupił klaczy z powodu miłości do zwierząt, bynajmniej. W wojnie w Korei Amerykanie często i z powodzeniem stosowali przenośne działka bezodrzutowe M20 kalibru 75 mm. Wprawdzie były one nieskuteczne (tu znów notka Biszopa wprowadza w błąd) w zwalczaniu radzieckich czołgów T-34, którymi posługiwali się żołnierze Korei Północnej, ale czołgów tych na szczęście nie było zbyt wiele. Koreańczycy o wiele częściej posługiwali się wozami pancernymi, a w walce przeciw takim pojazdom M20 były już całkiem niezłe, podobnie zresztą, jak w walkach przeciw koreańskiej piechocie. Działko bezodrzutowe miało postać długiej na ponad 2 metry, zamontowanej na trójnogu rury. Wprawdzie było sklasyfikowane jako lekka broń piechoty, ale owej "lekkości" nie należy traktować dosłownie - mimo prostoty ważyło aż 52 kg. Pociski do niego w zależności od typu ważyły od 9,3 do 10,2 kg każdy - a że każdy żołnierz dźwigał na grzbiecie swoje standardowe, ok. 20-kilogramwe wyposażenie, więc prócz tego był w stanie wziąć dodatkowo nie więcej niz 2-3 takie pociski.

Podczas jednego z wypadów na pozycje wroga, w którym wziął udział także porucznik Pedersen, grupa marines starła się ze wspomagającymi Północnych Koreańczyków chińskimi "ochotnikami" (Chiny i Związek Radziecki pod taką "przykrywką" kierowały na front koreański swoje wojska). Chińczycy mieli przewagę, sytuacja stawała się dla marines kryrtyczna. Oddział broniąc się postanowił postawić silną "zaporę ogniową" z działek bezodrzutowych. Jednak żołnierze ledwo dawali radę dostarczać amunicję, był to dla nich ogromny wysiłek i cudem tylko zdołali wykonać swój plan i połączyć się ze swymi głównymi siłami. Pedersen wpadł więc na pomysł zaangażowania konia do noszenia tego ciężkiego sprzętu. Pomysł ten zyskał aprobatę dowódcy pułku.



W chwili kupna klacz miała około 4 lat. Ponoć oryginalnie nazywała się Ah Chim Hai, czylu Płomień o Poranku, jednak żołnierze przechrzcili ją, nazywając "reckless". Była to powszechnie używana slangowa nazwą M20 - "reckless" jest fonetycznie bliskie słowu "recoiless" (bezodrzutowy), aczkolwiek oznacza "lekkomyślny", "brawurowy". Dla niejednokrotnie poddawanych ciężkim próbom w boju żołnierzy koń był odskocznią od wojny, dziś powiedzielibyśmy, że był to dla nich rodzaj hipoterapii. Reckless od razu stała się maskotka plutonu, a żołnierze prześcigali się w dopieszczaniu zwierzaka. Zrobili jej stajnię i mały wybieg, z którego jednak jako zwierzę wielce towarzyskie często uciekała, by połazikować po obozie. Podkarmiali ją łakociami i to takimi, że panowie Zwoliński, Pruski i Sasimowski padliby z wrażenia. Ponieważ zakup był prywatny, pułk nie miał na początku na stanie żadnej paszy, więc Reckless przez pierwsze dni była karmiona głównie chlebemi oraz płatkami śniadaniowymi. Tę osobliwą dietę uzupełniały ciastka, cukierki i batoniki z żołnierskich racji, podtykane wprost pod pysk. Klacz okazała się zresztą straszliwym łasuchem, nie gardzącym nawet kawą, piwem i coca-colą. Dopiero po kilku dniach "skombiniowano" dla niej siano, jęczmień, a także ryż i sorgo. Jednak na wojnie, jak to na wojnie - czasem zaopatrzenie nawalało i wówczas nauczona łasuchowania Reckless potrafiła pod nieobecność mieszkańców zdemolować jakąś kwaterę w poszukiwaniu czegoś na ząb. Sierżant John T. Meyers wspominał: "Karmiłem ją, więc za każdym razem, gdy mnie zobaczyła, przybiegała kłusem. Dawałem jej codziennie jabłko. Dobrze wiedziała, gdzie śpię, przychodziła do namiotu i lizała mnie po twarzy by mnie obudzić i by mogła coś zjeść." Jednak żarłoczność kiedyś o mało co nie doprowadziła konia do zguby - jednym z często dań był pudding czekoladowy o wyjątkowo ohydnym smaku, którego żołnierze nie cierpieli. Wszyscy zgodnie wyrzucali go do 200-litrowej beczki na odpadki. Oczywiście Reckless dorwała się do zaserwowanego w tej ogromnej ilości deseru, co przypłaciła - jak wspominał jeden z marines - "najgorszym przypadkiem sraczki, jaki kiedykolwiek widziałem". Klacz miała i inne wady - lubiła byc w centrum zainteresowania, niejednokrotnie sama dopominała się o uwagę, a jeśli była ignorowanaa, potrafiła brać do pyska wszystko, co jej wpadło w oko, na przykład żołnierską garderobę, koce, czy nawet karciane żetony. Bywało, że wchodziła do namiotu kuchennego i bez pozwolenia raczyła się prosto z kotłów, albo nocowała w żołnierskich namiotach - zwłaszcza podczas deszczów.



Klaczą zajmowali się dwaj szeregowcy, w cywilu farmerzy. Szkoleniem konia zajął się sierżant Joseph Latham, który godzinami oprowadzał ją po okolicznych wzgórzach, oswajając z ogniem i przyzwyczajając do gwałtownych odskoków działek przy strzałach. Uczył ją tez przekraczania kabli i drutów kolczastych oraz oraz samodzielnego chronienia się w bunkrach i okopach na odgłos ostrzału. Reckless podbiła wtedy serca żołnierzy swoim niezwykłym charakterem - była nadzwyczaj posłuszna i chętna do swojej pracy, a w szkoleniu i podczas późniejszych akcji bojowych bardzo odważna. Charakter pozwolił na szybkie przeszkolenie jej także do innej do pracy - miała dźwigać broń i amunicję, ale później bywało, że transportowała także rannych z pola walki do szpitala polowego. A wszystko to w bardzo trudnych, górzystych warunkach, gdzie nachylenie terenu potrafiło przekraczać 45 stopni.



Po raz pierwszy Reckless została wprowadzona do walki w lutym 1953 roku. Początkowo była nieco podenerwowana, szybko odzyskała spokój i wkrótce już kursowała pod ostrzałem tak, jakby go nie było. Jednorazowo zabierała na grzbiet od sześciu do ośmiu pocisków. Tego dnia wykonała 24 kursy, łącznie przechodząc około 20 mil (32 km) i przenosząc ponad półtorej tony ładunku. Było to o wiele więcej, niż mogliby przenieść żołnierze. Już miesiąc później stało się coś niezwykłego: koń po wykonaniu pewnego ranka ośmiu kursów nauczywszy się trasy zaczął ją pokonywac samodzielnie. Szedł sam na przodzie, nie prowadzony przez nikogo, a kilku żołnierzy szło swobodnie obok, również dźwigając amunicję. Po pewnym czasie był w stanie dostarczać ładunki na pozycje ogniowe całkie samodzielnie, bez asysty ludzi.

Najbardziej znaną bitwą, w jakiej Reckless brała udział, była 5-dniowa ciężka bitwa rozegrana w marcu 1953 roku, w której Amerykanie próbowali odbić zajętą wcześniej przez chińczyków placówkę na wzgórzu zwanym Vegas (tzw. bitwa o Outpost Vegas). Była to jedna z najcięższych bitew, w jakich brali udział Marines w całej historii swego istnienia. Odporna na odgłosy ciężkiego ostrzału (na placówkę spadło wtedy m.in. 28 ton bomb) klacz "robiła swoje", dostarczając amunicję na stanowiska ogniowe, w sumie 386 pocisków o łącznej wadze prawie 5 ton. Jednego dnia zrobiła aż 51 dostaw, z czego 48 całkiem samodzielnie ! Dystans pojedynczej "wycieczki" był wprawdzie niezbyt duży, ok 1600 metrów, ale koń musiał przechodzić przy wybuchających wokoło pociskach i latających odłamkach. Oczywiście nie obyło się wtedy bez ran - na szczęście były tylko dwie lekkie: w bok i nad okiem. Mimo to następnego dnia kursy były kontynuowane, choć ze zredukowanym obciążeniem. To właśnie za te rany była przedstawiona do odznaczenia Purpurowego Serca. A za całokształt ciężkiej służby otrzymała oficjalnie stopień sierżanta i wiele wspomnianych na początku odznaczeń, które przy specjalnych okazjach nosiła na uszytej dla niej czerwonozłotej derce.



W połowie roku 1953 wojna w Korei zbliżała się ku końcowi - było jasne, że żadna ze stron nie jest w stanie osiągnąć decydującej przewagi, brak było znaczących efektów działań wojennych z obu stron. 27 lipca podpisano rozejm. Oddział wraz z koniem wziął udział w "pożegnalnej" paradzie przed powrotem żołnierzy do domów. I w tym momencie pojawiło się pytanie: co dalej z Reckless ?... Czy ma zostac w Korei ? Żołnierze oczywiście nawet nie chcieli myśleć o czymś takim, zwłaszcza, że miała status bohatera wojennego. Jednak innego zdania było dowództwo, które po prostu nie miało funduszy na sprowadzenie dzielnego konia do USA. Gdy sprawę nagłośniła gazeta "Saturday Evening Post", wówczas podniodło się w amerykańskim społeczeństwie wielkie larum, a jedna z morskich firm transportowych zaoferowała się przewieźć klacz do Ameryki na swój koszt. 10 listopada 1954 roku koń dotarł do San Francisco, gdzie został entuzjastycznie powitany. Na uroczystość przyszły większe tłumy ludzi, niż kilka dni wcześniej, gdy do miasta przybył wiceprezydent Richard Nixon. A że teń dzień był też 179 rocznicą powstania Korpusu Marines, została gościem honorowym na urządzanym z tej okazji przyjęciu. Do sali na 10-tym piętrze, w której świętowano, wwieziono ją windą. Na przyjęciu dało o sobie znać jej niepohamowane łakomstwo - wystarczyła chwila ludzkiej nieuwagi, a klacz błyskawicznie pożarła kilka wielkich kęsów urodzinowegop tortu...

Nowym domem konia stała sie baza Marines Camp Pendleton w Kalifornii. Reckless była wtedy prawdziwą celebrytką o popularności większej niż popularność ówczesnych wielkich filmowych psich bohaterów: Lassie, czy Rin Tin Tina. Wielokrotnie pokazywała się publicznie na rozmaitych uroczystościach. Pojawiła się w bardzo znanym wówczas programie "Art Linkletter Show". Planowano nakręcić o niej film. Jednak po pewnym czasie jej czyny zaczęły odchodzić w zapomnienie i mogła pędzić sobie spokojne końskie życie weterana. Urodziła 4 źrebaki, w tym dwa ogierki, które nazwano Dauntless (Mężny) i Fearless (Nieustraszony). Oficjalnie w roku 1960 przeszła na wojskową emeryturę z pełnymi honorami. Z tej okazji otrzymała stopień sierżanta sztabowego z rąk samego generała Randolph McC Pate, głównodowodząceco całego Korpusu Marines. Ponieważ nie była dosiadana, codzienną porcję ruchu zapewniał jej opiekun, biegając z nią w ręku.

W roku 1968 po poważnym urazie klacz musiała być uśpiona. Z czasem pamiętała o niej tylko topniejąca garstka weteranów. Upamiętniała ją tylko tablica na drzwiach jej stajni. Dlatego grupa osób podjęła działania zmierzające do postawienia jej pomnika w parku przy Narodowym Muzeum Korpusu Marines, które znajduje się w miejscowości Triangle w stanie Wirginia, niedaleko słynnej bazy w Quantico. Ma on stanąć w lipcu tego roku. Urządzona ma być też izba pamięci z wystawą zdjęć i przedmiotów związanych z Reckless.



P.S. Na tym filmie możecie zobaczyć kilka zdjęć klaczy oraz kilkusekundowych ujęć z obozu i z pierwszej linii frontu, z ostatniej parady i powitania w Stanach.



Zródła:

http://www.horsefix.com/pages/Famous%20Horses/famous-reckless.htm
http://en.wikipedia.org/wiki/Sgt_Reckless
http://www.sgtreckless.com/Reckless/Welcome.html
http://cityroom.blogs.nytimes.com/2012/11/09/remembering-a-beloved-horse-and-decorated-marine/
http://www.freerepublic.com/focus/f-chat/2744656/posts
http://www.saturdayeveningpost.com/2012/01/14/archives/post-perspective/marines-find-real-war-horse-1953.html
http://www.care2.com/causes/a-real-war-horse-sgt-reckless-korean-war-hero.html#ixzz2NGOjiqAh