"Noni dla ciebie, dla konia"...




czyli: jak się nie dać zrobić w bambuko

Tym razem pretekstem do napisania artykułu było coraz bardziej dające się we znaki zjawisko przerostu marketingu nad treścią. Niestety, znana skłoność większości posiadaczy koni do "dopieszczania" swoich zwierząt jest wykorzystywane skrzętnie przez sprzedawców. I nie chodzi mi tu bynajmniej o sprzedawanie np. potników w coraz to bardziej "odjechane" wzory, czy wmawianie ludziom, że każdy koń powinien mieć kilka rodzajów derek i chodzić w nich przez okrągły rok. "Wciskanie kitu" zaczyna bowiem przybierać znacznie bardziej "wysublimowane" formy.



Jeden z internetowych sklepów jeździeckich zachwala dla koni sok z owocu zwanego noni (a z polska: morwą indyską). Owoc ten pochodzi z Indii i wysp Pacyfiku, a sok charakteryzuje się brunatną barwą i gorzkim smakiem. Noni jak czytamy w opisie, ma ponoć "nadzwyczajne właściwości". Jakie ? Otóż:...

"Noni jest podarunkiem natury - pomogło tysiącom ludzi na całym świecie w odzyskaniu fizycznej sprawności, uwolniła ich od wielu chorób. Dzisiaj zaskakuje lekarzy oraz terapeutów swoimi różnorodnymi możliwościami zdrowotnych zastosowań. Odkrycie noni - szczególnie w naszych czasach, w obliczu zwiększającej się ciągle liczby zachorowań na raka, na cukrzycę, rozwoju nowych wirusów i bakterii, które przez nierozsądne stosowanie antybiotyków stały się odporne na dostępne chemiczne lekarstwa - jest ważnym krokiem do całościowego uzdrowienia ciężkich i często śmiertelnych chorób. Badania dowiodły, że noni wzmacnia system immunologiczny, reguluje funkcje komórek, regeneruje zniszczone komórki. Ze względu na bogactwo zawartych w owocu składników odżywczych jest prawdziwa "bombą proteinową i enzymatyczną."

I dalej następuje wyliczanka mająca przekonać o zaletach owocu, który ponoć:

- wzmacnia system immunologiczny,
- reguluje funkcje komórek (cokolwiek by to miało znaczyć),
- regeneruje zniszczone komórki,
- jest prawdziwą bombą proteinową i enzymatyczną,
- dostarcza człowiekowi nowych zapasów energii,
- reguluje życie emocjonalne,
- łagodzi stresy, uczucie niepokoju,
- łagodzi depresje,
- hamuje rozwój komórek rakowych i guzów,
- obniża wysokie ciśnienie krwi,
- chroni przed chorobami serca,
- wpływa na uregulowanie snu, temperatury ciała i nastrojów,
- wpływa na wzrost energii,
- zwalcza bóle różnego pochodzenia (zębów, artretyczne, menstruacyjne),
- ma właściwości antybakteryjne,
- reguluje trawienie,
- usuwa zaparcia,
- pomaga nerkom usuwać z organizmu toksyny.

Piękne hasła, niestety: TYLKO hasła. Żadnych konkretów. A skąd te hasła ? Zapewne stąd, że jakoś trzeba ludzi zachęcić do spożywania czegoś, co jest brunatne i ma i gorzki, niezbyt przyjemny smak... Osoba reklamująca sok twierdziła: "piję go ja i moje konie i czuję się świetnie" - aczkolwiek nie wiadomo, czy osoba to mówiąca czuje się świetnie z powodu soku, czy czegoś innego. Jak wypalę jointa to też będę czuł się świetnie, ale jednak nie ośmielę się publicznie twierdzić, że wszyscy powinni

Dając się ponieść reklamowym sloganom z rzadka zastanawiamy się, jak jest naprawdę. A przecież gdyby ten sok był taki cudowny, jak się to twierdzi, szczęśliwi byliby ludzie w Chinach, na Polinezji i w Indiach. Skoro tam ten owoc rośnie, to rozumiem, że tam nie ma raka, cukrzycy, chorób serca, a tamtejsze konie biłyby na głowę swoich europejskich i amerykańskich krewniaków sportową superformą, nieprawdaż ? Więc dlaczego tak nie jest ? Cóż, niewątpliwie soczek z Noni zawiera wiele witamin, a może i leczy - w końcu siła sugestii jest wielka, a wiara czyni cuda. Zawarte w roślinie składniki mogą działać leczniczo, ale opiewanie jej jako "cudotwórczej" jest wyraźnym nadużyciem zwłaszcza, że żadne z jej zastosowań nie doczekało się naukowej weryfikacji. Mało tego, w kwietniu 2004 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków przestrzegła iż substancje zawarte w soku są nie do końca zbadane, za to sok przyjmowany w dużych ilościach może oprowadzić do trwałego uszkodzenia wątroby, gdyż zawiera pewne toksyny.



Prócz haseł mamy także inne typowe "zagrywki" reklamowe. Pierwszą z nich jest powołanie się na panią Charmayne James, 11-krotną mistrzynię świata w westernowej konkurencji barrel racing, która miała rzec: "Sok pomógł mnie i Cruiser [koniowi] w uzyskaniu jedenastego [!] tytułu Mistrza świata. Od kiedy zaczęłam podawać produkt mojemu koniowi, Cruiser jest bardziej wytrzymały i chętny do pracy. O wiele lepiej znosi stres związany z transportem i ciężkimi zawodami." Być może, ale to nie zmienia faktu, że - jak wynika z wypowiedzi - wcześniejsze 10 tytułów zostało zdobytych bez tego soku, że opisane są tu subiektywne odczucia jednej tylko osoby. O ile, rzecz jasna, były to odczucia, a nie slogan, za którego wygłoszenie pani James zainkasowała spora kwotę...

Pójdźmy krok dalej: na stronie wspomnianego sklepu jeździeckiego mamy m.in. opisany skład soku z noni:

- witamina C 3-25mg
- białko 0,2-0,5g
- węglowodany 9,0-11,0g
- włókno 0,5-1,0g
- sód 15,0-40,0mg
- całkowity betakaroten 18-22jm

Sięgnijmy np. po karton najzwyklejszego "supermarketowego" soku, np. Carotella (marchew + jabłko + malina) - oto co nadrukowano na kartonie:

- witamina C 30 mg
- białko 0,3 g
- węglowodany 7,7 g
- włókno 1,2 g
- sód 20 mg
- całkowity betakaroten 24 jm

Czy ktoś zechciałby porównać skład obu soków i wyciągnąć wnioski ?... Podpowiem: to jest w zasadzie to samo !

Cena Carotelli to 3,80 zł/1,5 l (karton) - czyli około 2,50 zł za litr. Sięgnąłem do cennika na stronie sklepu konikowego, gdzie wyczytałem, że cena soku z noni to - uwaga ! - 480 zl/2.75 l (bańka) - czyli około 175 zł za litr. Zawartość witamin podobna, więc co więc się bardziej opłaca podawać koniowi ?... Zalecana dawka "profilaktyczna" dla konia 50 ml dziennie. Z baniaczka za 480 zł wyjdzie 55 dawek, czyli prawie 9 złotych dziennie, co daje około 270 złotych w miesiącu (jest to pełny miesięczny koszt utrzymania konia w naszej stajni). I to wszystko w sytuacji, gdy nikt nie powiedział konkretnie, na czym dokładnie polega zbawienny wpływ soku na organizm, nikt nie pokazał, że jest on w czymś lepszy od innych soków i wreszcie nikt nie pokazał, że ta "lepszość" jest tak wielka, że uzasadnia ta paskarską cenę. Ale cóż, wielu ludzi kupuje tylko to, co arcydrogie, bo "skoro arcydrogie, to musi być super jakości" - prosty tok myślenia, wykorzystywany bez skrupułów przez większość sprzedawców. Do takich ludzi nie dotrze też informacja, że na "Allegro" 100-procentowy sok z noni kosztuje nie 175, lecz tylko (a raczej: "tylko") 50-70 zł za litr - odpowiedzą, że "to z Allegro to jakaś podróba, to oczywista sprawa że takich rzeczy nie kupuje się na necie bo to buble"... Najzabawniejsze jednak, że sprzedawcy twierdzą, iż ta kosmiczna cena jest... niska ! Taki tekst to juz "klasyka ściemy": "Czasami otrzymujemy pytanie dlaczego cena naszego noni jest taka niska. Nie jesteśmy systemem MLM ani pośrednikami. Filozofią naszą jest możliwość oferowania najlepszej jakości produktu w rozsądnej [sic !] cenie." Ręce, nogi, tudzież inne, bliżej opisane przez anatomię członki opadają...

Niektórzy chyba zapominają, że konie żywią się nie soczkiem z dziwnych owoców, lecz trawą, sianem, owsem, jabłkami, czy marchewką. Ale cóż, każdy niech robi, co chce i kupuje, co uważa. Ja życzę wszystkim, aby kupując coś dla swego konia każdy miał odpowiednią ilość oleju w głowie. Oleju, a nie soku z noni !