h



Wielki Brat Patrzy



czyli: o Powszechnym Spisie Rolnym 2010,
lub jak kto woli,
o wtykaniu nosa w nie swoje sprawy


Motto:

"Nikogo nie interesuje nigdy to, co mówi reakcjonista. Ani wtedy, kiedy to mówi,
bo wówczas wydaje się to absurdalne - ani po kilku latach, bo wówczas wydaje się to oczywiste."


Nicolas Gomez Davila, kolumbijski myśliciel, filozof i teolog polityczny.



Drodzy posiadacze własnych stajenek !

Nie wiem, czy jesteście świadomi, ale we wrześniu i październiku nasz rząd na rozkaz Unii skontroluje wasz stan posiadania. Odbywa się to pod medialnym pretekstem poprawy sytuacji gospodarczej na wsi (bo lepiej będzie planowana gospodarka, lepiej prowadzona polityka rolna itp.) Będziecie więc w imię tego musieli zeznać, ile macie koni, ile maszyn rolniczych, ile gruntów rolnych oraz jakie jest tych gruntów wykorzystanie. Akcja odbywa się w oparciu o Ustawę z dnia 17 lipca 2009 r. o powszechnym spisie rolnym w 2010 r. (Dziennik Ustaw Nr 126 Poz. 1040) oraz o Rozporzadzenie Parlamentu Europejskiego Nr 1166-2008.

Jak będzie wyglądał ten spis ? Do 1 września ma zostać stworzona baza danych na podstawie informacji uzyskanych od rozmaitych instytucji państwowych. Od 1 wrzesnia do 1 października rolnicy będą mogli samodzielnie (i dobrowolnie) uzupełnić w tej bazie dane o swoim gospodarstwie za pośrednictwem Internetu (każdemu zostanie dostarczony indywidualny login i hasło, wygenerowane "odgórnie"). Będą też wywiady przez telefon (udział w nich równiez jest nieobowiązkowy). Od 8 września do 31 października 2010 r. od domu do domu będą chodzić ankieterzy i przeprowadzać wywiady z użytkownikami gospodarstw rolnych, a w przypadku ich nieobecności - z pełnoletnimi członkami gospodarstw domowych. Dane będą wprowadzane do specjalnie na ten cel zakupionych palmtopów.

Udzielenie odpowiedzi na pytania w ramach wywiadu jest obowiązkowe. Osoby przekazujące informacje o gospodarstwach rolnych są obowiązane do udzielania ścisłych, wyczerpujących i zgodnych z prawdą. Udzielanie odpowiedzi niezgodnych ze stamen faktycznym oraz odmowa udzielenia odpowiedzi pociągają za sobą skutki prawne przewidziane w przepisach art. 56 i 57 Ustawy z dnia 29 czerwca 1995 r. o Statystyce Publicznej (Dz. U. Nr 88, poz. 439, z późniejszymi zmianami):

Art. 56. 1. Kto wbrew obowiązkowi przekazuje dane statystyczne niezgodne ze stanem faktycznym, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.
2. W wypadku mniejszej wagi sprawca podlega karze grzywny.
Art. 57. Kto wbrew obowiązkowi odmawia wykonania obowiązku statystycznego albo udzielenia informacji w spisie powszechnym lub innym badaniu statystycznym, podlega karze grzywny.
Art. 58. Kto wbrew obowiązkowi przekazuje dane statystyczne po upływie oznaczonego terminu, podlega karze grzywny.


Spis dotyczy gospodarstw rolnych oraz użytkowników tych gospodarstw - ale co to jest gospodarstwo rolne ? Powszechnie za takie uważa się grunty zaklasyfikowane jako rolne o powierzchni powyżej 1 hektara. Bierze się to stąd, że dopiero od tej powierzchni można było starać się o dopłaty unijne. Jednakże prawidową definicję gospodarstwa rolnego podaje art. 55-3 kodeksu cywilnego:

"Za gospodarstwo rolne uważa się grunty rolne wraz z gruntami leśnymi, budynkami lub ich częściami, urządzeniami i inwentarzem, jeżeli stanowią lub mogą stanowić [!!!] zorganizowaną całość gospodarczą, oraz prawami związanymi z prowadzeniem gospodarstwa rolnego."

Czyli nie ma znaczenia, ile kto ma gruntu rolnego. Nawet jeśli ma się 100 m2 pola, czy łąki - jest to gospodarstwo, bo przecież nawet taki skrawek terenu "może stanowić" zorganizowaną całość gospodarczą. Jego użytkownikiem zaś jest każdy podmiot użytkujący taki grunt bez względu na to, czy ów grunt stanowi jego właśność i w jaki sposób jest wykorzystywany. Innymi słowy: nawet jeśli życzliwy sąsiad użyczył nam "za flaszkę" 10 arów swego gruntu rolnego na wybieg dla naszego konia, będziemy musieli się z tego wyspowiadać.

Pozyskane od nas dane teoretycznie mają zostać wykorzystane wyłącznie do celów statystyki, której wyniki pozwolą na prowadzenie w kolejnych latach przez państwo odpowiedniej polityki rolnej. Jeśli jednak ktoś myśli, że te dane zostaną wykorzystane WYŁACZNIE do celów statystycznych, to jest to naiwność. Gdyby to miała być tylko statystyka, nie trzeba by było podawać danych osobowych użytkownika gospodarstwa, PESEL-a i NIP-u (czyli - rozwińmy skrót - Numeru Identyfikacji PODATKOWEJ). Lektura załącznika nr 1 do wspomnianej na początku ustawy, w którym wyszczególniony jest zakres informacji, jakie musimy udzielić, też nie pozostawia złudzeń: zostaniemy zapytani np. o dochody z tytułu prowadzenia rolniczej działalności gospodarczej (i teraz już wiemy, po co im potrzebny także nasz NIP !). Jeśli prowadząc stajnię korzystamy z pomocy miejscowych osób, musimy je "podkablować" mówiąc, ile dniówek przepracowali u nas jako dorywczy pracownicy najemni (przecież wiadomo, że nie za darmo, więc będzie można wycenić taką pracę i sprawdzić, czy od tego zarobku zapłacili podatek) lub w ramach pomocy sąsiedzkiej (czyżby wracał pomysł opodatkowania w ramach bartetu ?) Swoistej pikanterii dodaje spisowi fakt, że informacji ankieterowi nie musimy podawać osobiście. Może to za nas zrobić dowolny pełnoletni członek gospodarstwa domowego. Jakie informacje o stanie posiadania rolnika przekaże np. skłócona z nim teściowa ? Ooo, to niezłe pole do popisu dla wyobraźni... Będziemy musieli opowiedzieć nie tylko jakie mamy maszyny, ale np. także o tym, jaką moc mają. Są też liczne pytania kuriozalne, np. o powierzchnię uprawy truskawek w ogrodzie przydomowym, powierzchnię upraw ślazowca pensylwańskiego, miskanta olbrzymiego, topinambura (co to do cholery jest topinambur ?!) i rdestu sachalińskiego, czy zużycie nawozów z rozbiciem na około 40 różnych preparatów...

Generalnie: gdyby chodziło wyłącznie o statystykę, to nie bardzo rozumiem, po co byłby taki spis, skoro państwo ma nieograniczony dostęp do rejestrów gruntów i informacji o ich przeznaczeniu, danych handlowych o wprowadzonych do obrotu płodach rolnych, rejestru pojazdów (także rolniczych), baz danych ARiMR itp. Argument o planowaniu do mnie nie trafia, bo jeśli mam 100 ha i ich nie uprawiam to co ? Zabiorą mi i dadzą komu innemu ? Jednak jak już wcześniej pisałem, obawiam się, że nie tylko o statystykę chodzi. Celnie zauważył jeden z użytkowników forum Re-Volta: "Państwo dysponuje wieloma bazami danych, ale ich mankamentem jest brak możliwości uzyskania z tych baz istotnej informacji: na ile faktycznie obywatele są wydolni podatkowo - tj. na ile im można jeszcze śrubę dokręcić." Bo wiadomo: jak ktoś kupił konia dla zabawy i własnej przyjemności to znaczy, że mu się w d... poprzewracało i że ma dochody pozwalające na takie luksusy. A skoro ma pieniądze, to warto mu się bliżej przyjrzeć.

Czy mam w powyższych domniemaniach rację, czy nie - można by dyskutować. Jest jednak jeszcze drugi aspekt spisu rolnego: jego koszty. Jak piszą media, tegoroczny spis ma kosztować ponad 200.000.000 (słownie: dwieście milionów) złotych, z czego na same palmtopy dla rachmistrzów wydano ponoć prawie 47 milionów (a przy okazji: czy ktoś pomyślał co się stanie z tymi palmtopami po spisie, gdy przestaną być potrzebne ?...) Czy naprawdę nie ma pilniejszych potrzeb, czy trzeba było te miliony wywalać w błoto w imię chciejstwa i pazerności ? Czy nie ma w Polsce bezrobotnych, których możnaby za pomocą tych milionów wesprzeć ? Nie ma pokrzywdzonych przez los, o których państwo mogło by zadbać (np. powodzian) ? Nie ma inwestycji, na których dokończenie potrzebne są pieniądze ?...