"Wolny jak taczanka na stepie"




czyli: o historii pewnego wojskowego konnego pojazdu

07.10.2020



Lećże ptaku w lasy głębiej, Umknij zwierzu z drogi nam,
Tu taczanka wroga pędzi, tu taczanka wroga gna.

ref.: Hej taczanka rostowianka, twoja piękność oczy rwie,
Konnej armii tyś kochanka, cztery wichry koła twe.

W bystrym pędzie bije z lotu, śmiało idzie w gęsty bój,
Zagrzechoczesz z pulomiotu bojowniku młody mój.

Gdzieś za Wołgą, gdzieś za Donem hej, po stepie tętni cwał,
Ogorzały, zakurzony pulomiotczyk młody gnał.

Mknie taczanka, któż ją wstrzyma, mknie za końską grzywą w trop.
Grzywa wichru, grzywa dymu, grzywa burzy ognia snop.




Jest to tekst rosyjskiej piosenki żołnierskiej sprzed 100 lat pt. "Taczanka". U nas zaś Muniek Staszczyk przed laty śpiewał: "Jestem wolny jak taczanka na stepie". Tylko co to takiego ta taczanka ? Ciocia Wikipedia rzecze, że jest to "dwuosiowy pojazd zaprzęgowy, uzbrojony w ciężki karabin maszynowy, pozwalający prowadzić ogień karabinowy bezpośrednio z tego pojazdu". Karabin (po rosyjsku "pulemiot" to "kulomiot", czyli właśnie karabin - a "pulemiotczyk" to strzelec) był montowany z tyłu pojazdu, a prowadzić ogień maszynowy dawało się właśnie do tyłu. Montaż nie był permanentny - w razie potrzeby karabin można było łatwo i szybko zdjąć i ustawić na "naziemnym" stanowisku strzeleckim. Taczanki miały zaprzęg dwu-, trzy- lub czterokonny, a na ich obsługę składały się zwykle 3 osoby: powożący i dwaj żołnierze (jeden prowadził ogień, drugi - ładowniczy - podawał amunicję. Niektóre późniejsze taczanki składały się z dwóch członów jednoosiowych, połączonych przegubem – przodka i "taczanki właściwej". Cały "urok" taczanek polegał jednak na tym, że można je było improwizować dosłownie z czegokolwiek, z dowolnego pojazdu zaprzęgowego (bryczek, karet, wozów chłopskich itd.) - wystarczyło tylko tak naprawdę zainstalować na takim pojeździe karabin. Tak zresztą powstały pierwsze taczanki - improwizowano je w Rosji podczas Rewolucji Październikowej. Głównie były to zaprzęgi trzy- lub czterokonne. Często korzystał z nich Nestor Machno - postać u nas bardzo mało znana. Był to ukraiński anarchista i od czasu do czasu rewolucjonista, który w owym czasie walczył zarówno z okupacyjną armią austro-węgierską i niemiecką, z Armią Ochotniczą (bardziej znaną jako Biała Gwardia), z oddziałami walczącego o niepodległą Ukrainę Semena Petlury, ale też z... władzami sowieckimi. To właśnie dzięki oddziałom wyposażonym w taczanki Machno mógł zdobyć ogromne połacie południowej Ukrainy pomiędzy Dnieprem i Morzem Azowskim, gdzie założył całkiem nieźle (choć krótko) funkcjonujące własne państwo - Wolne Terytyorium. Nie bez powodu bywało ono nazywane "republiką na taczankach", gdyż miały one znaczącą rolę w opanowaniu tych terenów przez pana M.



Taktyka taczanek polegała na wykorzystywaniu jej prędkości do zaskoczenia wroga. Taczanki w owych czasach (przed upowszechnieniem się czołgów i samochodów opancerzonych na polach bitew) były w istocie jedynym sposobem na zapewnienie wysokiej mobilności bardzo ciężkich (50+ kg) i przez to wielce nieporęcznych karabinów maszynowych. Na taczance platforma karabinu maszynowego dawała dogodną pozycję do ostrzału, a dzięki szybkości zaprzęgu wróg mógł być ostrzelany, zanim zdążył zareagować. Jeśli strzelano do kawalerii przeciwnika, pojazdy po podjechaniu były obracane w doskonale skoordynowanym manewrze tak, że nagle wszystkie lufy kierowały się w stronę przeciwnika. Następnie serie ognia z karabinów maszynowych były wypuszczane w kierunku określonego punktu na liniach wroga. Manewr ten wymagał nie tylko bardzo precyzyjnej koordynacji między załogami, ale też dobrych umiejętności powożenia. Taczanki pracowały w grupach, ale nawet pojedynczy pojazd mógł całkiem skutecznie zahamować natarcie kompanii piechoty, czy szwadronu jazdy. Skierowany ku tyłowi karabin zapewniał również skuteczny ogień osłaniający przeciw kawalerii ścigającej i podczas odwrotów. Armia Machno używała taczanek nie tylko przeciwko kawalerii przeciwnika, lecz także do transportu piechoty, mocni zwiększając w ten sposób swoją zdolność marszową do ok. 100 km dziennie. Dziękui temu np. po bitwie pod Perehoniwką duże siły Machno pokonały dystans 600 km między Umanem a Huljajpolem w jedenaście dni, dzięki czemu z zaskoczenia zdobyły garnizony zaopatrzeniowe Białej Armii.



Taczanki dzięki swoim zaletom bardzo szybko się na terenach Rosji upowszechniły. Zapewniały oddziałom kawalerii (dla wszystkich walczących stron) dodatkową, dużą siłę ognia maszynowego przy zachowaniu dużej mobilności oddziałów i ich zdolności manewrowej w praktycznie dowolnie trudnym terenie. Wspierały ataki oraz zapewniały osłonę oddziałów podczas odwrotu. Wielką zaletą była również możliwość zabrania na nie bardzo dużych zapasów amunicji. Była łatwa do zbudowania, tania, nie uzależniona od dróg ani od zapasów paliwa. Była cicha, a tego konie były powszechnie dostępne. Z tych też powodów używała ich później Armia Radziecka, np. kawaleria Siemiona Budionnego w wojnie polsko–bolszewickiej. Jego 1 Armia Konna tworzyła na swój użytek taczanki lekkie (ze skonfiskowanych carskim urzędnikom bryczek) i ciężkich (z ciężkich bryczek bogatych chłopów i osadników niemieckich). Siła ognia taczanek była tak duża, że często musiano naszej kawalerii zapewniać wsparcie raczkującego jeszcze polskiego lotnictwa, które ostrzałem i bombardowaniem z powietrza próbowało poprawić stosunek sił.





Czy jednak na pewno było to czysto wschodni wynalazek ? Cóż, są co do tego pewne wątpliwości... W 1889 w katalogach amerykańskiej firmy Hartley&Graham (wówczas największy poroducent broni palnej w USA) pojawiŁy sie małe (tylko 36 kg wagi) kartaczownice Gatlinga kalibru 7,62 mm z lufami długosci 12 cali (305 mm), montowane na trójnogach. Policja w Hartford zakupiła takie cudo ówczesnej techniki machinę i zainstalowala ją na 4-konnej bryczce. Chociaż ponoć nigdy jej do żadnej akcji nie użyto, de facto była to pierwsza taczanka. Była też laweta kołowa dla ckm-u Maxima konstrukcji pułkownika Dundonalda łączona z przodkiem, użytkowana przez kawalerię brytyjską w okresie wojny angielsko-burskiej, znana jako "Dundonald´s Galloping Gun-Carriage". Była laweta kołowa z przełomu XIX i XX wieku dla jednej z pierwszych wersji słynnego francuskiego ckm-u Hotchkissa, były lawety sprzęgane z przodkiem w armii belgijskiej i rumuńskiej (zdjęcia poniżej).







W Polsce taczanek używano w okresie międzywojennym - jednak jak wiadomo w początkach II Rzeczypospolitej wszelkie mechanizmy państwowe (w tym polskie wojsko) powstawały "z niczego", a armia po prostu korzystała z tego, co dostała "w spadku" po zaborcach. Z tego też powodu używano różnych taczanek, zdobycznych lub improwizowanych (np. w 27 pulku ułanów w 1919 roku w okresie wojny Polsko-Radzieckiej.taczanki były robione z zarekwirowanych w Warszawie wozów mleczarskich). Zwykle wyposażone były w ciężkie karabiny maszynowe Maxim i Schwarzlose, czasem Hotchkiss. Dopiero w 1929 roku wprowadzono oficjalnie do użytku armijnego zunifikowaną taczankę czterokołową wz. 28 z karabinem Maxim MG08 na trójnogu od Schwarzlose M.7/12. Był to pojazd dwuosiowy o rozstawie osi 1,8 metra o masie 420kg, na kołach o średnicy kół przednich 70 cm i tylnych 85 cm, początkowo dwukonny, potem trzykonny. Montowanio na niej wspomniany ckm Maxim wz. 1908 (niemiecki). Kilka lat później jej następczynią stała się taczanka wz. 36 uzbrojoną w karabin Browning wz.30. W stosunku do poprzedniczki była ona lżejsza i bardziej zwrotna, a poza tym można z niej było także prowadzić obronę przeciwlotniczą. Montowano na niej ckm Browning wz. 30. Składała się z dwóch półwozi połączonych sprzęgłem przegubowym, pozwalającym na niezależne ruchy przedniej i tylnej osi oraz osiągnięcie zwrotności 90 stopni. Pojazd pozwalał na pokonywanie rowów o szerokości 1,200 m i głębokości 0,8 m. Karabin dawało się zdjąć z taczanki w 10 s, a ponownie załadować - w 15 s, zapas przewożonej amunicji było to 12 skrzynek o zawartości łącznie 3960 naboi. Pojazd posiadał także wyposażenie dodatkowe, w tym m.in. zapasowe lufy, celownik przeciwlotniczy itp. W Wojsku Polskim taczanki były zaprzęgami trzykonnymi, jak w kawalerii: koń środkowy w dwóch dyszlach w uprzęży chomątowej, oba boczne - w szorowej. Taczanek używano w szwadronach ciężkich karabinów maszynowych brygad kawalerii oraz w kompaniach ckm–ów dywizji piechoty (zazwyczaj po 3 pojazdy na jeden pluton w każdej kompanii ckm). W przeciwieństwie do improwizowanych protoplastów z Rosji wojskowe taczanki były resorowane. Obecność przyzwoitego zawieszenia miała bowiem fundamentalne znaczenie zarówno dla prędkości podczas jazdy po drogach gruntowych lub bezdrożach, jak i dla celności strzelania.





W okresie międzywojennym mianem taczanki określano także wozy konne służące do transportu amunicji i różnorakiego sprzętu. Na starych zdjęciach można dziś oglądać np. bazujący na konstrukcji taczanki plutonowy wóz pomiarowy, wóz telefoniczny, czy wreszcie wóz łączności N2/T wyposażony w radiostację N2, będący ruchomą stacją nadawczo-odbiorczą przystosowaną do pracy w warunkach polowych (patrz: zdjęcie poniżej). Ciekawostką jest, że te pojazdy miały ogumione koła, czego taczanki "bojowe" nie posiadały. Przy okazji: trzeba odróżniać taczanki od wozów taborowych i dwukołowych "biedek" transportowych, które nie były przystosowane do prowadzenia z nich ognia. Biedki (wz. 1933) były jednoosiowymi wózkami z resorowanym nadwoziem-pomostem posiadającym uchwyty do mocowania broni i sprzętu pomocniczego, powożony z ziemi. W Polsce produkowano też "taczankę samochodową" na podwoziu PF, którą jednak, jako "niekonikową", na naszej stronie zajmować się nie będziemy.



Za pomocą m.in konnej taczanki także Wojsko Polskie zaatakowało Niemcy w 1939 roku. Tak, tak, to nie pomyłka ! W szkołach raczej tego nie uczą, ale już 2 września 1939 roku znany z niezwykłej brawury generał Roman Abraham, dowodzący Wielkopolską Brygadą Kawalerii, zorganizował akcję wypadową na terytorium wroga. Chciał w ten sposób rozpoznać, jakie siły niemieckiema przed sobą jego brygada, a przy okazji wziąć odwet za ataki na Leszno. Oddział wypadowy pod dowództwem kapitana Edmunda Lesisza liczył 35 ułanów i kilkunastu cyklistów (!) pełniących funkcję łączników, miał na wyposażeniu także cekaem na taczance i radiostację. Siły osłaniające grupę wypadową od południa prowadził osobiście generał Abraham. Polacy szybkim wypadem opanowali wówczas wieś Geyersdorf (dziś: Długa Łęka) oraz ostrzelały Fraustadt (dziś: Wschowa). Akcja miała charakter wyłącznie rozpoznania, ale wywołała wśród Niemców totalną panikę - uciekać zaczęli zarówno żołnierze, jak i cywile.



Taczanki podczas II wojny światowej były używane również przez niemiecką piechotę do transportu karabinów maszynowych, a podczas marszu - także do obrony przeciwlotniczej (model If.5 uzbrojonych w dwa uniwersalne karabiny maszynowe MG 34 - fot. poniżej). Taczanki były jednak pojazdem typowym głównie dla armii Polski i Związku Radzieckiego. Podobno ostatnie egzemplarze były jeszcze na wyposażeniu Armii Czerwonej w połowie lat 50-tych XX wieku. Można informacje o nich znaleźć także w "Regulaminie Musztry Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej" wydanym w 1951 roku, w Rozdziale IX, poświęconym pododziałom ciężkich karabinów maszynowych. Opisy dotyczyły taczanki typu radzieckiego, której drużyna skłądała się z aż 6 żołnierzy: dowódcy, celowniczego, taśmowego, dwóch amunicyjnych mo i oczywiście woźnicy.



O tym, jak w Rosji docenia się historyczno-bojową rolę pojazdu niech zaś świadczy pomnik autorstwa Lwa Rodionowa i Jurija Łochowina w Kachowce (południowa Ukraina), upamiętniający bitwę między jednostkami czerwonej 13 Armii a białym 2 korpusem wchodzącym w skład Armii Rosyjskiej generała Wrangla, jaka miała tu miejsce 14.10.2020 r. Przedstawia taczankę z karabinem maszynowym, z dwuosobową załogą, zaprzęgniętą w czwórkę koni. Taczanki Armii Czerwonej w czasie rosyjskiej wojny domowej z reguły były zaprzęgane w trzy konie, więc powstała "teoria spiskowa", w myśl której za model dla tego pomnika służyła taczanka anarchistycznego Machno - postaci o tyle kontrowersyjnej, że trzykrotnie zawierając i zrywając sojusze z bolszewikami raz był ich wrogiem, a innym razem sojusznikiem. Architekt projektujący pomnik wytłumaczył się jednak sprytnie, iż wprowadzając do rzeźby cztery konie pragnął nawiązać do starożytnych rzymskich pomników wojowników na rydwanach. A inną ciekawostką w pomniku jest, że w celu zwiększenia dynamiki rzeźby, kierujący taczanką czerwonoarmista nie trzyma w rękach lejców, tylko wykonuje zamaszysty gest, sugerujący kierowanie końmi.



Na koniec: jest jeszcze niestety całkiem inny aspekt używania taczanek - taki sam zresztą, jak w przypadku konnej kawalerii. Znalezione w sieci zdjęcia, które pozwalam sobie pokazać poniżej uświadamiają kruchość tak ważnej części polskiego wojska, jakim w tamtych latach były konie. Ktoś na jednym z for napisał: "Warto wspomnieć Braci Mniejszych, którzy cierpieli i dali życie na naszej wojnie." Mnie jednak na myśl przychodzi cytat z Andrzeja Sapkowskiego: "Tylko nie wiem co im konie zawiniły, ...synom."













Zródła:

http://www.1939.pl/uzbrojenie/polskie/uzbrojenie-kawalerii/taczanka.htm
http://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/31442?title=Anarchistyczny-rodowod-taczanki-
http://fundacjainteraktywna.pl/taczanka-tajna-bron-budionnego/
http://artkavun.kherson.ua/ua-kak_sozdavalas_legendarnaja_tachanka.htm
http://dlibra.umcs.lublin.pl/dlibra/plain-content?id=3639
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/09/02/nasi-wkraczaja-do-iii-rzeszy-polski-blitzkrieg-we-wrzesniu-1939-r/
J.Lugs, "Handfeuerwaffen" Militarverlag DDR 1982
http://www.mitrailleuse.fr/France/Hotchkiss/mod1900/