Czy wilk może zjeść konia ? Może, choć powiedzmy sobie szczerze: patrząc realnie o wiele cczęstszym zagrożeniem dla koni wydają się być psy (zwłaszcza
te zdziczałe) oraz hybrydy wilka i psa. Niemniej jednak warto wiedzieć, że...
Wilki jak wiadomo to zwierzęta drapieżne. Znane są ze świetnego węchu i słuchu, wzrok wilków jest słabszy, szczególnie za dnia widzą dużo gorzej,
niż ludzie i przy tym nieostro, są ponadto "półdaltonistami", rozpoznając tylko nieliczne kolory (szary, żółty, niebieski). Nocą widzą jednak
zdecydowanie lepiej niż ludzie, co ułatwia dostrzeżenie zdobyczy. Silna szyja i bardzo mocne mięśnie łączące żuchwę i szczękę, uzbrojone w duże,
silne zęby (kły, siekacze i łamacze), to broń i narzędzie do zdobywania pożywienia. W naturze często polują na znacznie większe od siebie zwierzęta,
głównie kopytne (sarny, jelenie) oraz dziki i jest to 99% uch diety; czasem zakąszą zajączkiem, czy lisem. Obiektywnie rzecz biorąc zdolności łowieckie
są godne podziwu - masa ciała dorosłych samców to ok. 40-45 kg, a samic średnio 35 kg, podczas gdy dorosłe jelenie-byki o wadze podchodzącej pod 200
kg to u nas wcale nie nie rzadkość. Jednak nie przychodzi mu to tak całkiem łatwo. Jelenie i sarny są przystosowane do ucieczki, że pogoń za nimi
zwierzętami wymaga wysiłku. Podobno tylko jeden z 10 ataków na jelenie i jedna z 5 ataków na sarny kończy się powodzeniem, przy czym ofiarami stają
się zwierzęta słabe: stare, chore albo bardzo młode. Wilki potrafią też zabijać łosie, które w szczególnych przypadkach mogą mieć 2,3 m w kłębie i
750 kg wagi. Wilki "zarzynają" i podcinają tętnice. Atakują od tyłu, od brzucha i boków. W większości przypadków wilki polują w grupie, ale znane są
przypadki, kiedy także pojedyncze wilki zabiły dorosłego łosia i jelenia. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by mogły skutecznie atakować i człowieka,
i konia.
Zwierzęta takie, jak wilk, (także ryś, czy niedźwiedź), kiedyś były liczne, potem zostały w bardzo dużej części wytępione. W niektórych miejscach
nie spotykano ich przez wieki. Dopiero w latach 90-tych rozpoczęły się bardziej nasilone działania ochronne, wilki poddano ochronie gatunkowej,
wprowadzonej w 1998 roku, a efekty tego właśnie od kilkunastu paru lat obserwujemy. Populacja wilków w Polsce odrodziła się, zaczęto obserwować
pojedyncze przypadki powrotu tych gatunków w miejsca, z których dawno temu zniknęły. Dziś w Polsce jest ich podobno już ponad 2 tysiące, a niektórzy
podają, że więcej. Te zwierzęta są także przedmiotem stałych badań - na skądinąd bardzo ciekawej stronie
https://www.polskiwilk.org.pl/wilk, prowadzonej przez osoby o nazwiskach poprzedzonych licznymi tytułami naukowymi możemy przeczytać, że badania
telemetryczne prowadzone w Białowieży i Bieszczadach pokazały, iż wilki w Europie unikają ludzi i miejsc, w których często bywają ludzie. Jeśli się
tam pojawiają, to tylko wtedy, kiedy ludzie śpią. Jeśli już spotkamy wilka, to ten widząc nas w odległości ok. 100 m zastyga bez ruchu i wpatruje
się w nas, oceniając sytuację. Jeśli człowiek w takiej sytuacji zacznie powoli sięgać po smartfona w celu zrobienia zwierzątku "słitaśnego fociaszka
na fejsbuczka", wilk błyskawicznie znika, nie atakuje. Tendencja do ucieczki jest ponoć tak silna, że odłów na potrzeby założenia wilkom telemetrii
były podobno dla wspomnianych naukowców najtrudniejszy w porównaniu do odłowu innych zwierząt. Ponoć wilki tak bardzo boją się zapachu człowieka,
że trzeba było włożyć sporo wysiłku, żeby je oszukać. Znajdujemy na stronie także informację, że wilk nie przejawia tendencji, żeby atakować ludzi
nawet przy bliskich spotkaniach, a wypadki napaści na ludzi przede wszystkim dotyczy osobników chorych na wściekliznę. Ta groźna choroba atakuje
mózg, redukując lęk, a podnosząc agresję. Przyjmuję powyższe opisy do wiadomości, ale jednocześnie zaprezentuję ten oto
króciutki film.
Film zrobiłem osobiście z leśnej drogi, w jednym z lasów w naszym województwie śląskim. Wilk był widoczny z daleka, podchodził do nas bez obaw,
w odległości jakichś 15 metrów stanął, popatrzył chwilę, po czym odszedł w zarośla bez nawet cienia strachu. Morał z tego taki: wilk żyjący w
Białowieży i Bieszczadach zachowuje się inaczej niż wilk żyjący w lasach położonych przy licznych siedzibach ludzkich. A nawet na terenach słabo
zaludnionych wilki chętnie polują na psy, także owce, kozy - jest to dla nich zdobycz zdecydowanie łatwiejsza do pozyskania, niż jeleń. Przekonał
się o tym niejeden ot np. tego roku wiosną zaatakowane zostały zwierzęta w prywatnym przydomowym zoo w Gostkowie, zagryzając 7 z nich - stopniowo,
zwykle po 2 sztuki dziennie. Ofiarami były daniel, muflony i owce kameruńskie. Wilki same całej zdobyczy nie zjadły, część wyniosły zapewne dla
swoich młodych. Do ataków doszło pomimo tego, że posesja była ogrodzona, a dodatkowo obył elektryczny pastuch - drapieżniki w jednym miejscu wilki
podkopały się i przerwały siatkę.
Wilki dotąd kojarzone były z terenami odludnymi: puszczami, górami. Lecz jest ich coraz więcej, a jako zwierzęta wędrowne mogą dziennie pokonywać
dystans nawet kilkudziesięciu kilometrów w obrębie zajmowanego przez siebie terytorium. A to oznacza, że można je spotkać w zasadzie wszędzie.
Ich drapieżnictwo pozwala uniknąć nadmiernego przyrostu populacji zwierząt kopytnych. Jednocześnie wilk to zwierzę pod ścisłą ochroną, więc samo
może mnożyć się na potęgę, nie ma praktycznie żadnej możliwości kontroli jego populacji. A ta populacja będzie dalej narastać, gdyż wilk u nas nie
ma także żadnych naturalnych wrogów. Kiedyś naturalnym wrogiem wilka był człowiek, dziś myśliwi mają zakaz odstrzału wilków, grożą za to surowe kary.
Gdy w pewnym momencie coraz liczniejszym wilkom zacznie brakować dzikiej zwierzyny do polowania, to wówczas zaczną jeszcze bardziej zbliżać się do
ludzkich siedzib w poszukiwaniu pożywienia. A pierwszymi ofiarami prawdopodobnie staną się psy.
Od kilku lat wiemy, że kilka wilków żyje w lasach wokół Sączowa. Naturalną koleją rzeczy rodzi się więc pytanie: czy zatem mogą być zagrożeniem
także dla naszych (i nie tylko) koni ?
Mogą. Oto kilka pierwszych z brzegu "wygooglanych" przykładów z samego tylko bieżącego roku 2024:
W styczniu duża wataha wilków zagryzła konia w Komarnie Górnym (wieś w Górach Kaczawskich na Dolnym śląsku). Zaatakowały konia przy gospodarstwie
"Szałas Muflon".
We wsi Ramoty wilki przegoniły na zamarznięte jezioro osiem klaczy. Lód pękł, cztery klacze utonęły. Dwóm udało się wydostać na brzeg o własnych
siłach, dwie wyciągnęli wezwani na miejsce strażacy. Następnego dnia, gdy trwało wyciąganie z wody martwych koni, wilk znowu się pojawił, podszedł
i z pewnej odległości obserwował, co się dzieje. Nie bał się hałasu maszyn, nie reagował na próby odstraszenia.
We wsi Wójcin koło Kluczborka (niedaleko !) pięć z sześciu spłoszonych przez wilki koni zginęło w taki sam sposób: spłoszone wybiegły ze stadniny
i uciekając przed zagrożeniem wbiegły na taflę Jeziora Kierzkowskiego, lód zarwał się pod ich ciężarem. Strażakom udało się uratować jedną klacz.
Wataha licząca 14 osobników była wcześniej kilkakrotnie widziana przez mieszkańców oraz leśniczego z pobliskiego Szczepanowa.
W Bieździedzy koło Jasła znaleziono martwego konia. Zwierzę było rozszarpane a jego wnętrzności znajdowały się w odległości około 30 metrów od
pastwiska, między domami. Mieszkańcy widzieli młode wilki - wadera się oszczeniła, a dorosłe wilki uczą młode polowania. Konie znajdowały się na
pastwisku ogrodzonym pastuchem elektrycznym. Jeden z koni miał to do siebie, że nie lubił psów i zawsze usiłował je kopać, więc pewnie dlatego
potrafił obronić się skutecznie przed wilkami; drugi nie miał szczęścia - jego wnętrzności były porozrzucane po posesji, padł dopiero pod samą stajnią.
A rok wcześniej w sąsiedniej Pielgrzymce wilki zagryzły młodego,półtonowego byka - na posesji, w porze nocnej. Odnotowano też kilka zaginięć psów.
Wataha 6 wilków zaatakowała też konie na znajdującym się pod lasem pastwisku w Marchocicach w gminie Secemin (woj. świętokrzyskie). Ranny został
jeden ze źrebaków - na tym się na szczęście skończyło. Atak potwierdziła Fundacja Instytut Analiz środowiskowych, zwracając w komunikacie uwagę, że
"obecność wilków na tym terenie ma już charakter stały, wobec czego trzeba liczyć się z tym, że podobne zdarzenia będą się powtarzały".
Problem nie występuje tylko u nas. W pewnym gospodarstwie pod Aurich w Dolnej Saksonii (w Niemczech) wilki sforsowały ogrodzenie, wdarły się do
środka stajni i poszarpały dotkliwie pięć dorosłych koni - kucy szetlandzkich i koni zimnokrwistych. Jednego kuca drapieżniki próbowały zjeść żywcem...
Zaskakujący finał tej historii. Właścicielka koni powiadomiła o ataku służby. Eksperci z urzędu ochrony środowiska i z nadleśnictwa potwierdzili, że
ślady ugryzień pochodzą od wilczych zębów, ale miejscowe ekooszołomy orzekli, że "żaden wilk nie podjąłby ryzyka zaatakowania zdrowego konia". No to
zebrano próbki DNA i przesłano je do analizy. Wyniki potwierdziły atak drapieżników.
W związku z całą tą sytuacją Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych pismem z dnia 16 stycznia 2024 r. zwrócił się do pani Minister Klimatu i środowiska
o obniżenie poziomu ochrony wilków. Problem widzi też Komisja Europejska, gdzie pojawiają się cora częściej głosy dotyczące usunięcia wilka z listy
gatunków ściśle chronionych. "Ochrona ścisła" chroni wilki przed celowym na nie polowaniem lub chwytaniem, o ile nie stanowią poważnego zagrożenia dla
zwierząt gospodarskich lub zdrowia i bezpieczeństwa ludzi. Postuluje się więc obniżenie statusu do zwykłego "chronionego". Jednak póki co można jedynie
uzyskać w Regionalnych Dyrekcjach Ochrony środowiska zezwolenie na płoszenie wilków.
Jak zatem zabezpieczyć konie przed ryzykiem ataku ? Cóż, rozmaite ogranym także na ogół tylko ośmieszają się różnymi "światłymi radami". Samorządy po
atakach co najwyżej "apelują o zapewnienie właściwej opieki zwierzętom pozostawianym na pastwiskach, szczególnie we wczesnych godzinach porannych, gdyż
zwierzęta pozostawione na pastwiskach położonych w znacznej odległości od zabudowań mogą stać się łatwym celem polowań wilków". Mieszkańcy proszeni są
o zamykanie podwórek, zabezpieczenie pojemników z odpadami, pilnowanie inwentarza gospodarskiego i zwierząt domowych oraz ogólne zachowanie ostrożności,
w tym przestrzeganie dzieci przed zbliżaniem się do zwierząt. Wspomnianemu na początku tekstu właścicielowi minizoo przedstawiciele RDOś powiedzieli, że
nie należy pozostawiać zwierząt na noc na pastwisku bez zapewnienia opieki. Skoro ogrodzenie nie pomaga, to ma w nocy stróżować. Zostawić dzieci, żonę
i siedzieć co noc na polu. A rano ? Do roboty... Osobisty nadzór w sumie miałby może sens, ale tylko wtedy, gdyby prowadziło go zamiennie kilka osób.
Na przykład w ramach zorganizowania wspólnego wypasu z sąsiadami. W zaleceniu osobistego nadzoru jest o tyle szczypta sensu, że gdyż zgodnie z przepisami
za straty wyrządzone przez drapieżniki w pogłowiu zwierząt gospodarskich przysługuje odszkodowanie - ale to odszkodowanie nie zostanie wypłacone, jeżeli
od zachodu do wschodu słońca zwierzę pozostawało bez bezpośredniej (!) opieki. Drugim absurdem związanym z odszkodowaniem jest konieczność złożenia
wniosek o nie wraz z kopią dokumentacji hodowlanej, oświadczenie, że zwierzę jest własnością właściciela oraz zaświadczenie o zgonie wydane przez
właściwego miejscowo lekarza weterynarii, co z kolei oznacza konieczność zabezpieczenia martwego zwierzęcia i wszelkich śladów zdarzenia oraz bezzwłoczny
kontakt z a) właściwą miejscowo regionalną dyrekcją ochrony środowiska b) lekarzem weterynarii, który określi prawdopodobną przyczynę, przybliżony czas
zgonu i rodzaj poniesionych obrażeń. Zatem nie wolno uprzątać zagryzionego zwierzęcia przed przybyciem komisji szacującej szkodę. Nawet latem w upalny
dzień...
Wracając do zabezpieczeń: dość wątpliwym zabezpieczeniem wydaje się pastuch elektryczny (to rozwiązanie polecają oczywiście producenci tychże). Doradza
się, by przeciągnąć 2-3 linie do wysokości około 1 m. Ale przecież wilk to przeskoczy... Wyższe oznacza pociągnięcie tak z 10 równoległych linii...
Sensowniejszą ochronę wydaje się dawać ogrodzenie z siatki o wysokości co najmniej 2 m, wkopanej na donajmowanej 0,5 m w głąb ziemi, dodatkowo zaopatrzone
górą w drut kolczasty. Część wkopaną można zastąpić przez wywinięcie siatki dołem na zewnątrz na odległość 1-1,5 metra u przysypanie jej ziemią. Jednak
koszty i uciążliwość wykonania i utrzymania takiego ogrodzenia jest spora, szczególnie jeśli mówimy o hektarach. Za skuteczny sposobów zabezpieczania
zwierząt gospodarskich uważa się fladry, czyli półmetrowe paski kolorowej tkaniny, zamocowane nie więcej niż co pół metra na lince. Należy je rozwiesić
wokół pastwiska na słupkach tak, by dolne krawędzie materiału, znajdowały się około 15 cm nad powierzchnią gruntu i mogły swobodnie powiewać na wietrze.
Faktycznie wilki się tego boją - co ciekawe, na ogół wiesza się fladry czerwone, choć jak wspomniano wilki dobrze widzą kolory szary, żółty i niebieski.
Ale uwaga: wilki przyzwyczają się do fladr w ciągu kilku-kilkunastu dni. Zaleca się więc zdjąć je po około dwóch tygodniach, zrobić przerwę - także
dwutygodniową, po czym rozwiesić ponownie. Fladry nie powinny być też jedyną metodą ochrony, można je łączyć np. z pastuchem elektrycznym.
No i wreszcie ostatni sposób: psy. Oczywiście nie każde. Do ras używanych do ochrony stad należą np. owczarek podhalański, słowacki pies pasterski, czy
owczarek węgierski. Są odpowiednio duże i silne, a przy tym cechuje je czujność i instynkt ochrony stada, więc przy odpowiednim wychowaniu i wyszkoleniu
mogą stanowić dobre wsparcie. W Turcji i na wschód od niej popularne do tego celu są mało znane u nas owczarki kangalskie - jeśli czyta to "psiarz",
polecam poznanie rasy, a na zachętę dodam, że w latach 90-tych około 300 tych psów zostało przekazanych rolnikom w Namibii i Kenii, by chronić tamtejsze
zwierzęta gospodarskie przed atakami gepardów; od tego czasu liczba gepardów zabijanych przez rolników spadła z 19 rocznie na statystycznego rolnika
do zaledwie 2,4. Ale podkreślmy: wszystko to są psy wymagające szkolenia i właściwego przywództwa człowieka. Inne rasy mogą nie wytrzymać konfrontacji
z drapieżnikami. Przekonali się o tym w styczniu myśliwi polujący zbiorowo w gminie Dubienka, gdy w biały dzień wilki zabiły dwa psy myśliwskie. Jeden
został zaduszony, drugi rozszarpany i w połowie zjedzony. Wataha nie umykała ze zdobyczą, ale krążyła wokół myśliwych z kawałkami martwego psa w paszczach.
Żaden z powyższych sposobów nie jest jednak idealny i stuprocentowo skuteczny, a innych metod brak. Mało to optymistyczne, więc na koniec dla rozluźnienia
trochę kultury i sztuki: atak wilków był w minionych wiekach bardzo częstym motywem malarskim (i nie wzięło się to z niczego). W tworzeniu takich dzieł
przodowali Kossakowie, Wierusz-Kowalski, Chełmoński, czy Behringer. Miłego oglądania !
[P.S. - jeszcze taka mała dygresja] "Miłośnicy przyrody za wszelką cenę" są równie niebezpieczną plagą, co drapieżniki... Gdy trzy lata temu mieszkańcy
Puszczykowa (Wielkopolska) zauważyli na ulicy wilka, Policja i Straż Miejska zwróciły się o pomoc do jednego ze specjalistów zajmujących się zawodowo
odłowem dzikich i niebezpiecznych zwierząt, jeśli stwarzają one zagrożenie. Mężczyzna pojechał na wezwanie wraz z dwoma swoimi pracownikami. Na miejsce
udał się także lekarz weterynarii z poznańskiego ogrodu zoologicznego. Rozpoczęto pogoń, w trakcie której mężczyzna strzelił do zwierzęcia zgodnie z
procedurą nabojem ze środkiem usypiającym, lecz nie trafił. Zaraz potem strzelał udanie weterynarz. Wilka ujęto, po czym natychmiast zawiadomienie do
poznańskiej prokuratury o znęcaniu się nad zwierzęciem złożyła Fundacja (a jakże...) Mondo Cane, gdyż mężczyzna wilkowi założył pętlę na szyję, by mieć
kontrolę nad ujętym zwierzęciem oraz uniemożliwić mu ucieczkę, czy atak (w ten sam sposób postępuje się z odławianymi agresywnymi psami). Inny przykład:
pewna działaczka (nazwiska litościwie nie wymienię) usiłowała udowadniać, że winien ataku na swoje zwierzęta jest wspomniany właściciel minizoo, gdyż...
hodował zwierzęta w postaci gatunków obcych i że w Polsce problemem są pasjonaci, którzy nie hodują niczego, co mogłoby zaspokajać potrzeby pokarmowe
społeczeństwa, że tylko robią sobie przyjemność, a na tym traci skarb państwa. Neguje też twierdzenie, że mógłby zaatakować człowieka, bo "w Karpatach
zawsze dzieci same chodziły do lasu i nic się nie stało. Bo "wilki to element naszej ojczyzny". Inny "ekuś" z kolei widząc zdjęcie wilka idącego droga
z głową psa w pysku stwierdził, że to niekoniecznie pies, a nawet jeśli, to winny jest właściciel, który psa nie upilnował i pozwolił psu na kłusowanie
w lesie. Ręce opadają...
Ochrona wilka jest tematem trudnym i niejednoznacznym. Jest duży konflikt interesów: rolnicy i myśliwi chcieliby widzieć wilka jako zwierzynę łowną, a
obrońcy przyrody - wręcz przeciwnie. Natomiast ochrona wilka w obecnej, bezwarunkowej formie chyba nie ma sensu. Wiadomo: jest miejsce dla wilka w naszej
przyrodzie. Musi polować, by przeżyć. Polując doskonale reguluje pogłowie jeleni, saren, danieli, łosi, w mniejszym stopniu także dzików, bobrów, czy
zajęcy. Dba też w pwenym sensie o jakość, zabijając głównoie osobniki słabe. Ale tak, jak plagą jest zbyt wiele dzików, tak zbyt wiele wilków doprowadzi
do zmniejszenia populacji zwierzyny płowej i czarnej. Coraz częściej zwraca się uwagę, że nadmiar wilków to także zmniejszenie się populacji rysi, które
też często polują na sarny. Także żbiki niedźwiedzie z wilkami się nie lubią. Wilki mają też cechę taką samą, jak dziki: mnożą się intensywnie. Wadera
rodzi do szczeniąt, 8-10, łania i sarna zwykle 1-2. Im więcej będzie wilków, tym mniej zwierzyny w lasach i tym częściej drapieżniki będą podchodzić pod
osiedla ludzkie.
Ekolodzy pytają: "Co wilk winien, że lasy poorane polami a łąk dzikich nie ma i zwierzyny płowej mało dla niego ?" Pytanie jest kłamliwe, bo zwierzyny
dzikiej jest mnóstwo, a piękną odpowiedź dała jedna osoba na pewnym forum: "A co ja winna, że mam stajnię wolnowybiegową na terenie na którym wilki
występowały ostatnio w XIX stuleciu ? Mieszkam w górach, pól mało, zwierzyny płowej od groma, o czym przekonuję się podczas każdego terenu, tylko wilki
jakieś leniwe tu przyszły, więc zwierzyna hodowlana im zasmakowała." Ot i tyle w temacie. Można kochać przyrodę i dzikie zwierzęta, ale w XXI wieku nie
jesteśmy w stanie zaakceptować skutków niekontrolowanego przyrostu populacji wilków. Wiadomo: ginące gatunki trzeba chronić, ale nie bez umiaru, który
powinien być oparty na ocenie warunków środowiskowych. Szwajcaria odstrzeliwuje, wilki bo podchodzą za blisko do siedlisk ludzkich. Francja także,
utrzymując pogłowie na poziomie około 500 sztuk. Niemcy od września 2024 - tak samo. I chyba tylko w Polsce trzeba osobiście pilnować konia, czy krowy,
bo wilkowi wolno wchodzić jak chce i gdzie chce... [Koniec dygresji]
Zródła:
https://samorzad.gov.pl/web/powiat-jasielski/jak-zabezpieczyc-zwierzeta-przed-atakiem-wilkow
https://www.farmer.pl/fakty/niemcy-wilki-wdarly-sie-do-stajni-i-poszarpaly-piec-doroslych-koni,132254.html
https://palukiznin.pl/artykul/do-stajni-zblizyly-n1213261
https://zielony.onet.pl/przyroda/wilki-zaatakowaly-konie-w-seceminie-specjalny-apel-rdos-do-mieszkancow/drvyqfb
https://www.jaslo4u.pl/lowczy-nie-ma-watpliwosci-to-wilki-rozszarpaly-konia-newsy-jaslo-30493
https://bydgoszcz.tvp.pl/75445992/piec-koni-utopilo-sie-uciekajac-przed-wilkami
https://www.farmer.pl/fakty/wilki-sploszyly-stado-koni-cztery-klacze-utonely,140597.html
https://ibytow.pl/pl/19_wiadomosci-z-regionu/678_bytow/12722_rzez-zwierzat-w-przydomowym-zoo-w-gostkowie-atak-wilkow.html
https://gazetawroclawska.pl/wilki-zagryzly-konia-we-wsi-na-dolnym-slasku-wojt-wydal-ostrzezenie-dla-mieszkancow/ar/c8-18245337
https://www.farmer.pl/fakty/mysliwy-odlowil-wilka-walesajacego-sie-po-miasteczku-oskarzony-o-znecanie-sie-nad-zwierzeciem,129854.html
https://gazetapowiatowa.pl/wiadomosci/powiat-legionowski/powiat-wilk-glowa-psa-paszczy-drapiezniki-zagrazaja-naszym-pupilom/