"Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby" - mówi stare przysłowie i faktycznie nieco niezręcznie mi podejmować temat, który
będzie tu omawiany, gdyż przedmiot artykułu został nam sprezentowany w charakterze nagrody. Podejdę zatem do sprawy kompromisowo
i nie podam nazwy preparatu, który skłonił mnie do bliższego przyjrzenia się trawokulkom - paszy, o której już wcześniej czytałem,
ale z którą niewiele miałem uprzednio do czynienia.
"Z definicji" zawsze jestem bardzo krytycznie nastawiony do oferowanych w handlu preparatów dla koni. Większość firm oferuje bowiem
tzw. "maść na szczury". Jeśli ktoś nie kojarzy, o co chodzi, to przypomnę:
Na targowisku straganiarz wrzeszczy:
"Maść na szczury ! Maść na szczury ! Wyciągamy szczura z dziury,
Smarujemy raz po raz, ze dwa razy w jeden czas,
Po trzech dniach szczur zdycha - maść kosztuje dycha".
Chłop słucha i słucha, szkrobiąc się po głowie frasobliwie, w końcu pyta:
"To nie można go zabić od razu ?"
"Można tak, a można i tak" - odpowiada straganiarz
i dalej wrzeszczy: "Maść na szczury ! Maść na szczury !"
Reklama jest dźwignią handlu, która dźwigając zyski sprzedawcy jednocześnie drenuje naszą kieszeń. O ile mogę zrozumieć, że
nieraz ludzie dają się naciągnąć na kupno towaru, którego wcale nie potrzebują (bo nowość, bo bajerancki, bo trzeba zaimponować
sąsiadowi) to ciężko mi zrozumieć kupowanie czegoś, co z punktu widzenia ekonomii jest najnormalniej w świecie rzeczą bez sensu.
A wystarczy przecież mieć dwie umiejętności na poziomie klasy pierwszej (góra - drugiej) szkoły podstawowej, żeby przeczytawszy
ulotkę reklamową i następnie wziąwszy kartkę i ołówek wykonać kilka prostych działań mieć ciekawy materiał do przemyśleń...
Przechodząc do meritum: koń lekko pracujący w zasadzie może nie dostawać pasz treściwych nawet w ogóle, ale do życia i do
właściwego przebiegu procesu trawienia potrzebuje paszy objętościowej. Literatura zwykle podaje, że powinno to być minimum
1 - 1,5 kg na każde 100 kg masy ciała zwierzęcia, czyli mniej więcej 5-10 kg siana dziennie dla typowego konia wierzchowego
niepracującego albo w lekkim wysiłku. Gdy dzienna dawka pokarmowa zawiera zbyt mało pasz objętościowych, kończy się to szybko
niedoborem błonnika i związanymi z tym zaburzeniami trawienia. Objawami widocznymi na pierwszy rzut oka są wówczas biegunka,
chudnięcie, apatia. Podawanie "rekompnsująco" większych ilości paszy treściwej sprawy nie załatwi, a tylko narazi zwierzę na
różne schorzenia, w tym m.in. ochwat. Dlatego też w przypadku koni podstawą chowu powinno być dobre siano, a jeśli to tylko
możliwe - dostęp do trawy łąkowej (nawet jeśli z braku własnego pastwiska miałby on postać tylko spaceru z koniem na pobliskie
łąki, czy ugory).
Człowiek to jednak stworzenie wygodne i lubi sobie upraszczać życie. Siano to kłopot: trzeba dbać o jego jakość, jest ciężkie,
nieporęczne i kłopotliwe w magazynowaniu, a poza tym jakieś takie w ogóle... prozaiczne. Więc tak, jak zamiast obornikiem
przyjemniej jest nawozić pole granulatami nawozowymi, tak też łatwiej i do żłobów zadać koniom granulat paszowy zamiast nosić
kostki brudzącego i czepiającego się odzieży siana, prawda ? A przecież jest tyle różnych możliwości, tyle pasz, które są
takie zarąbiste, zbilansowane, dostosowane do potrzeb konia, smakowite, zdrowe ! A przynajmniej tak piszą producenci, no a
przecież słowo pisane ma swoją wagę, musi być prawdą...
Przykładem takiej paszy są właśnie trawokulki. Jest to gruby granulat, który powstaje w procesie najpierw zebrania i rozdrobnienia
trawy, potem szybkiego jej ususzenia w strumieniu bardzo gorącego powietrza, a następnie przepuszczenia tak otrzymanego suszu
wraz z ewentualnymi dodatkami przez
peleciarkę, czyli
maszynę, która przetłacza materiał przez coś w rodzaju grubego sita, zbijając go w granulki. Producent podaje, że każda tona
granulatu powstaje zwykle z 5-6 standardowych balotów siana, takich typowych, o średnicy 1,2 m, jakie często widuje się na łąkach.
Jeśli granulki nie są bardzo silnie sprasowane, mogą się nieco kruszyć - aby tego uniknąć niektórzy producenci dodają odrobinę
melasy jako "lepiszcza" - taki dodatek nie jest jednak wskazany, bowiem melasa koniom smakuje, ale jednocześnie tuczy. Zaletą
trawokulek jest niska zawartość skrobi, a spotykany czasem dodatek lucerny i ziół sprawia, że koń otrzymuje dodatkową porcję białka
i mikroelementów. Z dodatków (nie w każdym granulacie spotykanych) stosuje się łuski owsiane (produkt pochodny przetwarzania ziaren
owsa), płatki pszenne, wywar gorzelniany, pulpę z buraka cukrowego, czy olej roślinny. Pasza ma "apetyczne" dodatki naturalnych
olejków eterycznych, więc producenci wskazują, że może być więc podawana koniom o obniżonym apetycie, gdyż te olejki pobudzają
łaknienie.
O ile w procesie suszenia siana na łące traci się część składników odżywczych (kwestia fermentacji zachodzącej w początkowym
okresie suszenia pokosów oraz ewentualnego zmoczenia deszczem - w sumie straty moga sięgać nawet 50%), o tyle suszenie
w suszarni sprawia, że ta strata jest niewielka. Granulki są też zbite - a więc nie pylą. Trawa używana do ich produkcji jest
zbierana od razu, nie jest wielokrotnie przegrabiana na gruncie (jak to ma miejsce przy suszeniu siana), produkt końcowy jest więc
czystszy, nie ma strat związanych z kruszeniem się delikatnych części roślin podczas przewracania. Granulki są pakowane w
papierowe worki, są więc zabezpieczone przed kurzem i częściowo przed wilgocią z powietrza. Producenci oczywiście podkreślają
też zawsze, że produkt jest naturalny i w 100% ekologiczny, zrobiony z czystego siana z łąk ekologicznych, brak w nim zatem
zanieczyszczeń, a wysokiej jakości ekologiczne uprawy i zbiorów chroni źdźbła tych traw przed późniejszą fermentacją po zbiorze
związaną z utratą cennych wartości odżywczych. Ech, wtykanie wszędzie słowa "ekologiczny" jest od lat "trendy" aż za bardzo... Rozbawił
mnie też reklamowy argument jednego z dostawców: "Granulat można zadawać bezpośrednio z ziemi lub wiaderka, wspierając naturalne
zachowania pastwiskowe." - to jest przykład mądrze brzmiącego i "chwytliwego" zdania, które absolutnie nic nie znaczy. Jeszcze
jedna ciekawostka: Marstall chwali się, że jego trawokulki zawierają ponad 50 różnych traw i ziół, podając wśród rozmaitych nazw
także... nazwy roślin niezbyt pożądanych ! Ot np. konietlicę łąkową (niby cenna trawa pastwiskowa z powodu dużej zawartości
białka i błonnika, ale w nadmiernych dawkach powodująca odkładanie się wapnia w nerkach i naczyniach krwionośnych), barszcz zwyczajny
(niechętnie zjadany), przytulię czepną (zawierającą kumarynę, drażniącą - na szczęście lekko - przewód pokarmowy koni, czy jaskra
(zawiera trującą protoanemoninę, działająca narkotycznie na układ nerwowy, która na szczęście ulega rozkładowi podczas suszenia).
Producent zdaje się próbując zalać klienta marketingowymi informacjami nie ustrzegł się jak widać drobnych "faux pas". Ale mimo takich
wpadek i irytujących "kitów promocyjnych" mimo wszystko opisy zalet wydają się brzmieć całkiem nieźle, zachęcająco - trawokulki
wzbudzają więc ciekawość posiadaczy koni.
Trawokulki można podawać na sucho (uwaga, tylko w mniejszych ilościach, gdyż pęcznieją - nie tak bardzo, jak granulowane wysłodki
ale jednak !) lub (to w przypadku koni mających problemy z zębami) namoczone wodą - wówczas każdy 1 kg trzeba namoczyć w 2
-3 litrach ciepłej wody przez około 10-15 minut przed podaniem. Mogą być substytutem siana lub paszą pełnoporcjową (jedyną).
Koniom podaje się od 1,0 do 1,5 kg na każde 100 kg masy ciała dziennie przy stosowaniu zamiast siana, 0,5-1 kg na 100 kg masy
ciała przy łączeniu granulek z sianem lub 1 - 2 kg dziennie w połączeniu z paszą treściwą. Woda do picia powinna zawsze być
dostępna dla konia. Tu kolejna uwaga: niektórzy producenci twierdzą, że trawokulki "nadają się jako alternatywa paszy objętościowej
lub dla podniesienia wartości owsa albo kiszonki oraz jako pasza treściwa dla koni, które powinny otrzymywać mało lub nie
otrzymywać żadnego zboża, pozytywne oddziaływanie na trawienie i stan nakarmienia jest stwierdzane już od 2 kg dziennie."
Miejmy jednak świadomość, że nawet z dodatkami trawokulki to nadal siano, czyli pasza objętościowa - tyle tylko, że granulowana.
I paszą objętościową pozostają - nawet, jeśli przyjąć, że mają nieco więcej składników odżywczych od siana łąkowego. Więc nie ma
podstaw, by bezkrytycznie wierzyć w "stan nakarmienia po 2 kg dziennie" u normalnego konia.
Przyjrzyjmy się teraz uważniej kilku najpopularniejszym paszom tego typu - a jest ich na naszym rynku całkiem dużo. Ich skład
przedstawia się następująco:
Nazwa paszy
| Białko %
| Włókno surowe %
| Popiół surowy %
| Tłuszcz surowy %
| Energia strawna MJ/kg
| Opakowanie kg
| Cena zł
|
Hoveler Heu Cobs | 9,5 | 12,0 | 11,0 | 3,0 | 9,6 | 25 | 84,00 |
Baileys High Fibre Complete | 8,0 | 19,0 | 6,0 | 3,0 | 9,0 | 20 | 82,00 |
Baileys Fibre Plus Nuggets | 7 | 22,0 | 6,0 | 2,5 | 8,5 | 20 | 75,00 |
Marstall Wiesen-Cobs | 9,3 | 25,1 | 7,8 | 2,5 | b.d. | 20 | 85,00 |
Pro-Linen Trawokulki Plus | 12,4 | 27,1 | 2,36 | b.d. | b.d. | 25 | 58,00 |
St Hippolyt Pre Alpin Wiesencobs | 8,0 | 27,6 | 11,0 | 3,5 | 9,5 | 25 | 95,00 |
Hoveler Original Senior Cobs | 11,0 | 23,6 | 6,8% | 2,7 | 10,2 | 20 | 72,00 |
St. Hippolyt Palatin Glyx-Wiese Heucobs | 10,5 | 25,0 | 9,5 | 2,4 | 9,5 | 25 | 95,00 |
Na podstawie tych danych można wyliczyć parametry średnie trawokulek z młodych traw i porównać je z typowym składem dobrego, prawidłowo
zrobionego siana łąkowego z 1-go i 2-go pokosu:
Nazwa paszy
| Białko %
| Włókno surowe %
| Popiół surowy %
| Tłuszcz surowy %
| Energia strawna MJ/kg
|
trawokulki | 9,3 | 23,9 | 6,2 | 7,5 | 9,4 |
siano - 1 pokos | 18,0 - 20,0 | 25,0 - 28,0 | 9,2 - 10,0 | 1,5-1,6 | 8,0 |
siano - 2 pokos | 11,0 - 12,5 | 28,0 - 30,1 | 7,4 - 9,0 | 2,0 | 7,4 |
Wnioski:
Po analizie składu nie widać, że wymagający dużego nakładu energii i przez to drogi proces suszenia tawy strumieniem gorącego powietrza,
daje tak wielkie korzyści, jak sugerowałyby to stwierdzenia producentów. Trawokulki to nadal tylko zwykłe, dobre siano, z niewielkimi jedynie
domieszkami lub w ogóle bez nich. A co by nie mówić, siano to siano - bez względu na to, jaką ma ono postać. Koń musi pobrać dziennie określoną
jego porcję, czy to w postaci źdźbeł, czy granulatu. Wprawdzie producenci podkreślają, że trawokulki to pokarm wysokowartościowy, który może
zastępować bądź uzupełniać podstawową paszę objętościową (siano), ale jaki jest sens zastępowania jednego siana inną jego formą ? Owszem, na
wyjeździe (np. na kilkudniowe zawody) karmienie trawokulkami może mieć swoje zalety, bo łatwiej sypnąc paszę z worka niż wozić baloty, ale
za to pobieranie siana z paśnika to przecież dla konia absorbujące zajęcie i lekarstwo na nudę, czego o szybkim "nachapaniu się" kulek
powiedzieć nie można.
Jeśli średnio przyjmiemy, że 20-kilowa torba kulek kosztuje 70 złotych (czyli 1 kg to 3,50 zł), to zgodnie z zaleceniami dzienna ich porcja
dla półtonowego konia kosztuje od 18 do 42 złotych, zależnie od wagi konia i podawanej dawki. Biorąc pod uwagę, że zwykła, solidna (15 kg)
kostka siana z tegorocznego pokosu w województwie śląskim wyceniana jest obecnie na 4,50 - 5,00 zł, karmienie trawokulkami na co dzień
mija się całkowicie z celem. Po prostu jest bez sensu, nie daje żadnych korzyści żywieniowych istotnych na tyle, żeby taką cenę uzasadniać.
A bywa jeszcze gorzej - prócz granulek można dostać także prasowaną sieczkę z trawy w innych postaciach. Np. Agrobs PreAlpin Compact to spore,
15-kilogramowe, a małe objętościowo kostki, które mogą nieźle się sprawdzić jako posiłek konia w trakcie transportu. Niestety ich cena to ok.
95,00 zł. W dokładnie takiej samej postaci jest tez prasowana lucerna z miętą Havens Brix - waga: 14 kg, cena - 93,00 zł za sztukę. Jest
wreszcie też Hartog Compact Gras - siano prasowane w kostkę 50 * 30 * 30 cm, foliowane w paczkach po 20 kg. I znowu "niestety": w cenie
niewiele mniejszej - 80,00 zł za sztukę. I tak "tanio", bo Eggersmann za takie coś (Eggersmann EMH Heu Cubes) życzy sobie 99 zł. Takie
produkty kupi chyba tylko snob lub ktoś, kto ma w głowie nie po kolei lub ktoś, kto uważa, że właściwe dbanie o konie polega na kupowaniu
wszystkiego, co najdroższe...
Pewnym "światełkiem w tunelu" jest natomiast fakt, że jest już kilka polskich firm, robiących tę "wodę z wody", czyli siano granulowane
z siana luzem. Niestety nie podają pełnego składu swoich produktów, ale oto, co o nich wiadomo:
Nazwa paszy
| Białko %
| Włókno surowe %
| Popiół surowy %
| Tłuszcz surowy %
| Energia strawna MJ/kg
| Opakowanie kg
| Cena zł
|
Gospodarstwo Bogusławie | 10,0 | 30,0 | 6,0 | b.d. | b.d. | 20 | 45,00 |
Agro-vital Niewodnica Kościelna | 9,0 | 27,0 | b.d. | b.d. | b.d. | 14,5 | 17,00 |
Eko Pasze Biała | 10,2 | 25,2 | b.d. | b.d. | b.d. | 25 | 18,70 |
Nadal nie są to niskie ceny, ale już granulki z firmy "Eko Pasza" po 0,75 zł/kg mają jakieś tam pozory normalności - odpowiednik 15 kg
siana w kostce za 5 zł to 11 zł za wiaderko granulek, więc w szczególnych przypadkach na w takim stopniu wyższą cenę można by przymknąć
oko. Jest tylko jeden problem: nie wiem, jak inne konie, ale nasze takim kulkom mówią swoje stanowcze "nie". Otrzymując owies wraz z
jęczmieniem i łuską słonecznikową z dodaną do tego przygarścią trawokulek przebierają ziarna tak, że podobnej staranności nie powstydziłby
się sam Kopciuszek. Dziś rano po wypuszczeniu ich na wybieg, gdy przystąpiłem do sprzątania boksów, w żadnym ze żłobów nie stwierdziłem ani
jednego ziarenka zboża. Były tam tylko... nieco rozmiękłe, brązowozielone granulki. W ilości mniej więcej przygarści na każdy żłób...
Rzecz chyba tkwi właśnie w formie, bo tak samo było kilka miesięcy temu, gdy próbowaliśmy podawać podobny granulat, tyle, że z lucerny.
A przecież lucernę konie powinny pochłaniać z apetytem.
Zatem: nie ma jak siano !
P.S. Do powyższego tekstu życie szybciutko dołożyło "postscriptum": przypadkiem w dniu publikacji mogłem porozmawiać z jednym z dystrybutorów
pasz. w tym: trawokulek. Potwierdził, że nie ma w nich nic poza sianem i wyższą ceną, wynikającą z kosztów procesu suszenia i granulowania,
importu z zagranicy no i wliczenia do ceny towaru kosztów pozyskania niezbędnych pozwoleń i atestów. Zwrócił jednocześnie uwagę, że spośród
kilku rodzimych wytwórców większość produkuje granulat słabej jakości, tzn. słabo wysuszony i niekiedy pakowany nie w worki papierowe, ale w
foliowe. W takich workach przy braku dostępu tlenu każda wilgoć to zapoczątkowanie fermentacji - ponoć z tego powodu było kilka wypadków
padnięcia koni oraz jeden przypadek... samozapłonu. Przestrzegał też przed paszami sproadzanymi zza wschodniej granicy z uwagi na bardzo
wysoki stopień zanieczyszczenia rozmaitościami (papiery, kapsle z butelek, rozmaite odpadki organiczne). Zamówiwszy kiedyś na próbę tonę
takiego materiału był zmuszony ostatecznie zmieszać go z eko-groszkiem i spalić w piecu...
Zródła:
"Tabele składu chemicznego i wartości pokarmowej pasz Dane zawarte w Bazie Danych Pasz Krajowych" - Instytut Zootechniki w Balicach k. Krakowa,
wydanie trzecie pod redakcją profesorów F.Brzóski, P.Hanczakowskiego, J. Koreleskiego, J.Skomiała, J.Strzetelskiego, 2010 rok.
Materiały promocyjno-handlowe ze stron producentów i dystrybutorów trawokulek