Ubezpieczenie konia - część 1




czyli: jak ubezpieczyć swojego rumaka

o6.03.2017


Jeśli ktoś podczytuje przez dłuższy czas teksty na naszej stronie, to wie, że półtora roku temu "posypał się" nam Fuks. Zbiegło się to w czasie także z kontuzjami kilku innych znanych nam, okolicznych koni. W przypadku Fuksa usługi weterynaryjne były kosztowne i cóż, poskutkowały raczej tylko "zaleczeniem", a nie pełnym wyleczeniem przypadłości. Naturalną koleją rzeczy jest pytanie: czy można się od takich sytuacji ubezpieczyć ?

Rynek konikowych "ubezpieczeń zdrowotnych" jest u nas rynkiem młodym i daleko nam do zagranicznych standardów. Tak naprawdę praktycznie wszystkie firmy ubezpieczeniowe dotąd za bardzo nie wiedziały, jak "ugryźć" temat, wymagający przecież elementarnej wiedzy weterynaryjnej oraz hippicznej. W Polsce ubezpieczano zwierzęta gospodarskie, ale była to głównie oferta dla rolników, chroniąca bydło, świnie czy kury. Brano głównie pod uwagę straty materialne, wynikające ze zdarzeń losowych (pożar, powódź, piorun, huragan), kradzieży, czy epidemii. Koń to jednak przypadek nieco inny ze względu na to, że ma nie tylko wartość materialną, ale i użytkową, często decydującą o materialnej. Były, owszem, na rynku pojedyncze przypadki świadczenia tego typu usług, jednak obfitowały w dość mętne i niejednoznaczne zapisy, pozwalające na różnoraką interpretację. Przykładowo: ubezpieczenia nie obejmowały leczenia konia na choroby, na które mógł zapaść wcześniej (tj. przed zawarciem umowy ubezpieczenia), ale nie precyzowały, kto i w jaki sposób miałby decydowac o tym, czy kolka, w wyniku której koń padł, była pierwszym (i ostatnim) takim przypadkiem, czy koń kolkował regularnie; czy kolkował "od niczego", czy od podania niewłaściwej lub niewłaściwie przygotowanej paszy. Itd., itp... Kolejną sprawą dyskusyjną była wartość konia: jeśli trafię na super okazję i kupię za 10.000 zł konia ujeżdżonego w zakresie klasy N, ale "z potencjałem" i w ciągu roku doprowadzę go do rangi CC, to czy on nadal jest wart te 10.000, od których w razie wypadku jest naliczane odszkodowanie ? Pytanie tym ważniejsze, że firmy często stosują nieuczciwą praktykę, wpisując przy zawieraniu umowy wartość przedmiotu wyższą, a przy wypłacaniu odszkodowania powołują się na "wartość rynkową", dziwnym trafem zawsze silnie zaniżoną. I co wtedy, ciągać się z takimi po sądach cywilnych ? To koszty, wielka strata czasu i nerwów, a szanse na wygraną są często iluzoryczne.

Dziś sytuacja na rynku jest o tyle lepsza niż 5-10 lat temu, że firmy nieco rozszerzyły wachlarz ubezpieczeń. Nadal podstawą jest ubezpieczenie od śmierci konia (lub konieczności eutanazji). Ale już tu są różnice: niektóre ubezpieczenia są ważne tylko na terenie Polski, inne na terenie UE, jeszcze ine obejmują cały świat. Kwestia miejsca zdarzenia jest jednak ważna tylko dla zawodników lub osób podróżujących ze swymi końmi, a zatem nie dla przeciętnego Kowalskiego. Istotne są natomiast zawsze okoliczności - wiadomo przecież, że ryzyko kontuzji skutkującej koniecznością eutanazji konia na zawodach skokowych rangi mistrzostw świata jest całkiem inne, niż na amatorkach typu "western pleasure", a jeszcze inaczej patrzy się na to podczas np. transportu zwierząt w ruchu drogowym. Często też ubezpieczenie konia od śmierci jest wymagane aby ubezpieczyć zwierzę także od pozostałych ryzyk - firmy traktują ubezpieczenie kosztów leczenia jako tylko rozszerzenie ubezpieczenia od śmierci. Różnie też wygląda kwestia pokrywania przez ubezpieczyciela transportu konia do kliniki, transportu z powrotem do stajni, czy kosztu opieki okołooperacyjnej (zwłaszcza pooperacyjnej). Zazwyczaj jest to możliwe - ale za dodatkową opłatą. Wreszcie: każda umowa ubezpieczeniowa zawiera różne ograniczenia i wyłączenia, którymi prócz czynników znanych z "niekonikowych" umów (wojna, klęska żywiołowa) są tu zwykle: rozmyślne okaleczenie, celowe działanie lub zaniechania ze strony właściciela, niedopełnienia obowiązku właściwej opieki, nieprawidłowego sposobu użytkowania konia. Niektóre polisy nakładają na właściciela obowiązek leczenia zwierzęcia w określonych placówkach wetetynaryjnych lub przez określonych lekarzy. Przy zawieraniu umowy firmy mogą żądać deklaracji o stanie zdrowia zwierzęcia lub weterynaryjnego świadectwa zdrowia. Mogą też narzucić obowiązek przeprowadzania regularnych badań profilaktycznych (co de facto bardzo podnosi mocno koszty). W zakresie polisy zwykle nie są uwzględniane koszty obowiązkowych szczepień, odrobaczeń, kastracji, a także takich przypadłości jak niepłodność ogiera, czy śmierć płodu. Trzeba być świadomym, że takie zapisy mogą stać się furtką dla firmy, pozwalającą na unikanie wypłacenia pieniędzy właścicielowi konia. No i "last, but not least": trzeba uważać, jaką maksymalną stawkę za leczenie może zwrócić ubezpieczyciel na mocy umowy - zwykle jest to pewna nieprzekraczalna kwota lub procent wartości konia. Jak widać wariatnów (czyli także pułapek) jest wiele, więc choć polisy to wyjątkowo "drętwa" lektura, jednakże trzeba je czytać jak najdokładniej i robić to nie z punktu widzenia właściciela konia, ale stawiając siebie w roli ubezpieczyciela, kombinującego co by tu zrobić, żeby w razie czego uniknąć wypłaty odszkodowania.

Pomijając kwestię ubezpieczeń OC dla właścicieli ośrodków (wypadki podczas jazdy, wypadki drogowe, wypadki na widowni, szkody majątkowe spowodowane przez konia) oraz ubezpieczenia OC i NW dla jeźdźców przejrzałem warunki ogólne polis oferowanych obecnie przez trzy firmy: Concordię, Gamę i PZU. Prócz tych trzech firm zwierzęta gospodarskie (a za takie uważany jest koń) ubezpiecza np. Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta S.A. Jest to jednakże jedna z opcji w pakiecie polis dla rolników - to znaczy, że ubezpieczenie zwierząt zawarte jest jako dodatek do polisy zabezpieczającej mienie (budynki, maszyny itp.) w gospodarstwach rolnych. Gospodarstem rolnym w myśl ustawy z 22 maja 2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (tekst jednolity z dnia 8 lutego 2013 r. Dz.U. z 2013 r., poz. 392) jest "obszar użytków rolnych (....) przekraczający łącznie powierzchnię 1,0 ha, jeżeli podlega on w całości lub części opodatkowaniu podatkiem rolnym, a także obszar takich użytków i gruntów, niezależnie od jego powierzchni, jeżeli jest prowadzona na nim produkcja rolna, stanowiąca dział specjalny w rozumieniu przepisów o podatku dochodowym od osób fizycznych." Stajnia Trot jako działalność niekomercyjna nie mogłaby więc z takiej oferty skorzystać, podobnie jak wiele innych stajenek przyfomowych. Aczkolwiek zapewne wiele stajni, stadnin, ośrodków jeździeckich oraz gospodarstw agroturystycznych - jak najbardziej. Trzeba jednak pamiętać, że przedmiotem tego typu ubezpieczenia jest ubezpieczenie mienia (a zatem i zwierząt), które znajduje się tylko i wyłącznie na terenie ubezpieczonego gospodarstwa rolnego (czyli: nawet jeśli dotyczy koni, to nie tych będących na wystawach, zawodach itp.), a zakres obejmuje tylko szkody powstałe w wyniku pożaru, pioruna, powodzi, wybuchu, uderzenia pojazdu, porażenia prądem itp. - ale nie użytkowania koni. Jest to więc oferta słaba, a takie "zagrożenia", wyszczególnione w umowie, jak trzęsienia ziemi, lawiny i upadek statku powietrznego mogą tylko wzbudzić uśmieszek. Oczywiście przewidywane są także dodatkowe ubezpieczenia zwierząt gospodarskich od padnięcia lub uboju z konieczności, dokonanego wskutek choroby zwierząt, wypadku lub nagłego zagrożenia ich życia (z wyłączeniem jednak chorób zakaźnych), jednak taka opcja przewidziana jest zwykle tylko dla koni w wieku od 6 miesięcy do 10 lat. A ponieważ obecnie na stronie Warty nie można znaleźć szczegółów, więc sądzę, że firma nie jest chętna na takie rozszerzenia. To samo proponuje TU Allianz: ubezpieczenie zwierząt od zdarzeń losowych z ewentualną opcją rozszerzenia o ubój z konieczności lub padnięcie w wyniku choroby lub wypadku. Takimi ofertami nie ma jednak chyba większego sensu się tu zajmować, skoro mówimy o ubezpieczeniu tylko prywatnego konia wierzchowego. Wróćmy zatem do Concordii, MGZ Gamy oraz PZU i popatrzmy na tzw. warunki ogólne polis.

Na pierwszy ogień niech idzie oferta Concordii Polska TUW (CP TUW), która wraz z Wielkopolskim Towarzystwem Ubezpieczeń Życiowych i Rentowych Concordia Capital SA (CC SA) tworzy grupę Concordia Ubezpieczenia z siedzibą w Poznaniu przy ul. Stanisława Małachowskiego 10. Concordia jest sporą firmą, w samym województwie śląskim ma 10 agentów. Firma daje możliwość ubezpieczenia koni już od ukończenia 7 dnia życia. Firma ogłasza, że gwarantuje tę samą wysokość stawki w kolejnych latach ubezpieczenia niezależnie od zmian wartości konia. Jest to ubezpieczenie majątkowe, które ma zapewnić rekompensatę start powstałych w wyniku śmierci konia, uboju z konieczności lub trwałej utraty zdatności użytkowej oraz sfinansować wydatki poniesione w związku z jego operacją. Możliwość wykupienia ubezpieczenia od kosztów leczenia jest opcją niezależną od ubezpieczenia na życie konia, uwzględnia koszty opieki pooperacyjnej w klinice weterynaryjnej, leków i wszelkich możliwych badań okołooperacyjnych, właściciel może sam dokonać wyboru kliniki, w której będzie operowany koń.

Ubezpieczenie koni w Concordii obejmuje w zależności od wybranego wariantu ubezpieczenia:
- śmierć lub ubój z konieczności w wyniku wypadku,
- śmierć lub ubój z konieczności w wyniku choroby, operacji, kastracji, ciąży i porodu,
- trwałą utratę zdatności użytkowej w wyniku wypadku, choroby, operacji, kastracji, ciąży i porodu,
- trwałą utratę zdatności rozpłodowej w wyniku wypadku, choroby, operacji, ciąży i porodu,
- kradzież i rabunek oraz ubój z zamiarem kradzieży,
- uUdział w kosztach operacji, w tym również operacji kolki,
Dodatkowo jedną polisą możemy także dokonać ubezpieczenia OC posiadacza konia i NW dla jeźdźca.



Dokładniejsza analiza umowy nieco weryfikuje hurraoptymistyczne opisy ale tego należało się przecież spodziewać...

W warunkach ogólnych nie spodobało mi się stwierdzenie, że ubezpieczenie nie obejmuje szkód powstałych wskutek umyślnej winy lub rażącego niedbalstwa nie tylko ubezpieczającego (właściciela konia), ale też osób, z którymi ubezpieczający pozostaje we wspólnym gospodarstwie domowym, reprezentantów ubezpieczającego, jego pracowników lub podwykonawców (np. stajennego), czy osoby konia dzierżawiącej lub wynajmującej (§ 9, Rozdział I). Nie widzę bowiem powodu, dla którego nie miałbym dostac ubezpieczenia np. za padnięcie konia z powodu głupoty osoby chwilowo go użytkującej. Niezbyt podoba mi się też to, że suma ubezpieczenia ulega obniżeniu o kwoty wypłaconych odszkodowań, a gdy dojdzie do całkowitego wyczerpania sumy ubezpieczenia, umowa automatycznie rozwiązuje się. Może więc dojść więc do sytuacji, w której ubezpieczenie pokryje leczenie konia raz i drugi, ale już nie trzeci - to zaś może mieć znaczenie przy nawracających problemach, np. kolkach. (§ 10, Rozdział I). Korzystnym zapisem jest natomiast deklaracja, że poza wypłacanym odszkodowaniem, ubezpieczyciel zwraca również (czyli dodatkowo) wszelkie koszty związane z podjętymi przez ubezpieczonego działaniami, związanymi z ratowaniem przedmiotu ubezpieczenia (§ 18, Rozdział I).

Umowa ubezpieczenia w zakresie podstawowym może zostać zawarta w wariancie: Basic, Standard, Premium lub Operacje. Ubezpieczenie Basic obejmuje śmierć lub uśmiercenie z konieczności w wyniku wypadku zwierzęcia (zdarzenie spowodowane nagłą przyczyną zewnętrzną, również podczas transportu) oraz kradzież lub rabunek oraz ubój z zamiarem kradzieży. Ubezpieczenie w wariancie Standard w poównaniu z wersją Basic obejmuje dodatkowo także śmierć lub uśmiercenie w wyniku choroby, operacji lub kastracji, ciąży i porodu (uwaga na "i" - może się teoretycznie okazać że sama problematyczna ciąża jako powód to za mało). Wersja Premium obejmuje także trwałą (i tyko taką !) utratę zdatności użytkowej koni z powodów jak wyżej.

Ubezpieczenie w ostatnim wariancie, Operacje, obejmuje nagłą zmianę stanu zdrowia wymagającą operacji, ta polisa może zostać zawarta w pakiecie Podstawowym, Komfort lub Komfort Plus. Pakiet Podstawowy obejmuje pokrycie kosztów operacji do 4.000 zł za operację kolki, 4.000 zł za za operacje na otwartej jamie brzusznej lub klatce piersiowej oraz za operacyjne leczenie złamań oraz 1.500 zł za operację usuwania zmian nowotworowych, organów w całości lub części, operacji zęba lub szczęki, operacji w przypadku urazowego i nagłego zerwania ścięgien, mięśni lub więzadeł, operacji w przypadku ran, operacyjnej pomocy przy porodzie i wszystkich innych operacji mających na celu leczenie nagłych przypadków zagrażających życiu; łączny limit na wszystkie takie operacje w ramach rocznej umowy to 25.000 zł. Z kolei ubezpieczenie w wersji Komfort obejmuje pokrycie kosztów operacji jak powyżej odpowiednio do kwot 8.000, 8.000 i 2.500 zł przy rocznym limicie 50.000 zł. Ubezpieczenie Komfort Plus to odpowiednio 12.000, 8.000 i 2.500 zł przy limicie rocznym 50.000 zł (podniesiono kwotę przy kolkach). Konie są zawsze objęte ochroną ubezpieczeniową na terenie państw Unii Europejskiej, o ile jednorazowy czas przebywania poza Polską jest nie dłuższy niż 6 miesięcy.

Powyższe pakiety moga zostać indywidualnie rozszerzone od ryzyk dodatkowych: poddania konia operacji kolki, powstania trwałej utraty zdatności rozpłodowej konia (wymaga to dodatkowych badań weterynaryjych), powstania trwałej utraty zdatności użytkowej konia, utraty płodu (w czasie od ukończenia 6 miesiąca ciąży licząc od daty krycia), śmierć lub uśmiercenie źrebięcia do ukończenia przezeń 7 dnia życia. Można też tak ustalić warunki polisy, że np. wariant Basic będzie obejmował dodatkowo także trwałą utratę zdolności użytkowej. Trzeba jednak przy tym jeszcze raz zaznaczyć, że zawsze w myśl umowy zdarzeniem ubezpieczeniowym jest w wariantach Basic, Standard i Premium prócz kradzieży, śmierci, eutanazji także powstanie trwałej utraty zdatności użytkowej konia. Trwałej - czyli jeszcze raz: nie czasowej !

W trakcie trwania umowy (za wyjątkiem wariantu Basic) właściciel konia zobligowany jest do powiadamiania w ciągu 48 godzin (co najmniej telefonicznie) o każdym przypadku znacznego zaburzenia stanu zdrowia konia, który wymagał wezwania lekarza weterynarii, o kulawiźnie lub wszelkich innych oznakach niezdatności do użytkowania, chorobach lub podejrzeniach chorób, wycofaniu konia wyścigowego z treningu, wypadkach zwierzęcia, śmierci, kradzieży lub rabunku konia, urodzeniu martwego płodu, śmierci źrebięcia przed osiągnięciem 7 dnia życia. W przypadku zachorowań i wypadków (wszystkich !) ubezpieczający zobowiązany jest do niezwłocznego wezwania weterynarza na własny koszt i do przesłania Ubezpieczycielowi historii choroby sporządzonej przez weterynarza. W przypadku wystąpienia konieczności eutanazji właściciel musi najpierw uzyskać pisemną zgodę ubezpieczyciela lub - w przypadkach nagłych - dokonać telefonicznej konsultacji z lekarzem weterynarii wyznaczonym przez ubezpieczyciela.

Wysokość odszkodowania jest przez ubezpieczyciela ustalana na podstawie wysokości szkody, którą jest rynkowa wartość, jaką przedstawiałby koń w chwili zajścia zdarzenia ubezpieczeniowego, gdyby to zdarzenie nie nastąpiło. Zwróćmy uwagę: ma się to nijak do deklarowanej podczas zawierania umowy wartości konia. Rzeczoznawca ubezpieczyciela być może wejdzie na Allegro i policzy sobie średnią z oferet sprzedaży koni i nie będzie ważne, że mamy do czynienia z wierzchowcem wybitnym ujeżdżeniowo, zdobywcą medali i tytułów, o którym pisała prasa i portale. W przypadku ubezpieczenia udziału w kosztach operacji szkodą są natomiast poniesione przez Ubezpieczonego udokumentowane fakturami koszty poniesione z tytułu tej operacji. W przypadku urodzeniu martwego płodu lub śmierci źrebięcia przed 7 dniem życia szkodą jest rynkowa wartość źrebięcia - i znowu: jak ustalić jest wartość źrebięcia po Totillasie ?... Dalej jest gorzej: od tak ustalonej wysokości szkody odejmuje się wszelkie świadczenia ze środków publicznych lub z ubojni, które już otrzymał właściciel konia lub które mu się należą (np. wartość w skupie żywca). Jeśli w przypadku uśmiercenia z konieczności właściciel konia nie odda go w tym celu do ubojni, tylko "po ludzku" pozwoli lekarzowi weterynarii na uśpienie go (przez co nie uzyska takich świadczeń), z odszkodowania potrącony zostanie dochód, który zostałby otrzymany w przypadku dokonania uboju zwierzęcia w rzeźni (wg ceny za kilogram żywca). Dotyczy to także sytuacji, kiedy takie uśmiercenie w ubojni jest niemożliwe, ponieważ zwierzę sklasyfikowane jest w paszporcie jako „zwierzę nieprzeznaczone do uboju”. Przy ustalaniu wartości szkody nie uwzględnia się "wartości naukowej, kolekcjonerskiej lub pamiątkowej", a także kosztów poniesionych na uprzątnięcie i odkażenie pozostałości po szkodzie oraz usunięcie zanieczyszczeń gleby, wody i powietrza. I te wszystkie zapisy szalenie mi się nie podobają, bo łatwo mogę sobiew wyobrazić, że ktoś z chęci zysku zamiast kazać wetowi uśpić miotające się w kolkowej agonii zwierzę, skazuje je na dalsze godziny cierpień, zajmując się w międzyczasie kwestią zorganizowania transportu do rzeźni. A przecież to niehumanitarne !

Dopiero na podstawie tak wycenionej szkody ustalana jest wysokość odszkodowania. Odszkodowanie w granicach sum ubezpieczenia jest wypłacane w wysokości poniesionej szkody (nie większej), z nastęującymi zastrzeżeniami:
1) Jeżeli suma ubezpieczenia konia jest mniejsza od jego wartości rynkowej, kwota odszkodowania zostaje pomniejszona w takim stosunku, w jakim suma ubezpieczenia pozostaje do jego wartości w dniu szkody; tu znowu ubezpieczyciel może starać się wykazać, że ubezpieczono go na kwotę wyższą, niż faktycznie był wart.
2) Dla ubezpieczenia Premium odszkodowanie jest umniejszane o 20% (tzw. udział własny ubezpieczonego w szkodzie).
3) W przypadku ubezpieczenia płodu i źrebaka odszkodowanie jest umniejszane o 20% udział własny Ubezpieczonego w szkodzie bez względu na wariant ubezpieczenia. W przypadku ciąży bliźniaczej kwotę odszkodowania dzieli się w równych częściach na każdy z płodów lub każde ze źrebiąt.
4) W przypadku ubezpieczenia trwałej utraty zdatności rozpłodowej odszkodowanie wypłacane jest w pełnej należnej wysokości tylko wtedy, gdy Ubezpieczony przekaże konia do uboju lub podda konia uśpieniu. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego zachęca się do uśmiercenia zwierzęcia ! Wypłacane jest w pełnej należnej wysokości umniejszonej o 20% sumy ubezpieczenia (jednak nie mniej niż 2 000 zł i nie wiecej niż 10 000 zł), jeżeli ubezpieczony złoży pisemne oświadczenie, że koń nie będzie użytkowany do jazdy konnej ani hodowli - tu nie rozumiem, co ma hodowla do użytkowania wierzchowego, czemu ni emożna by konia niepłodnego używać do jazdy ?!. Wypłącane jest w pełnej należnej wysokości umniejszonej o 20% sumy ubezpieczenia, jeżeli Ubezpieczony złoży pisemne oświadczenie, że ubezpieczony koń nie będzie w przyszłości użytkowany w hodowli (to jest pewien lapsus, bo jak koń niepłodny miałby być użyty w dalszej chodowli - przez klonowanie ?).
5) W przypadku trwałej utraty zdatności użytkowej odszkodowanie nalicza się według tych samych zasad, jak wyżej.

Składając oświadczenia, o których wyżej mowa, ubezpieczony musi też zrzec się możliwości dalszej sprzedaży/oddania ubezpieczonego konia osobom trzecim. Uniemożliwia to np. przekazanie konia komuś na utrzymanie w sytuacji, gdy sytuacja materialna właściciela zmusi go w dalszej przyszłości do pozbycia się zwierzęcia. Co ciekawe: w takiej sytuacji nawet sprzedaż konia do ubojni nie wchodzi w grę, bo jest to "sprzedaż stronie trzeciej". Dlaczego bieda ma zmuszać do eutanazji nieuzasadnionej z weterynaryjnego punktu widzenia ?

Zwracam też uwagę, że od wysokości odszkodowania, będącego kwotą nie wyższą niż wartość szkody, odejmowany jest procent sumy ubezpieczenia, ustalanej na etapie zawierania umowy. Czyli na chłopski rozum: od kwoty niższej odejmujemy procent z kwoty wyższej. Czyli jeszcze prościej: ubezpieczyciel kombinuje, jak tu wypłacić mniej. Te zapisy również nie budza mojego entuzjazmu. Widać wyraźnie, że ubezpieczyciel dobrze wie, że koszty przeciągającego się leczenia (a tym samym wysokości odszkodowań dla właściciela konia) mogą być duże. Mam wrażenie, że w związku z tym zachęca do prostych rozwiązań: jak z koniem jest coś nie tak, to nie zawracaj głowy i oddaj go do ubojni, a dostaniesz kasę.

Podsumowanie: jest to jakieś ubezpieczenie, ale nie najlepsze. Szukajmy dalej.



Zródła:

http://www.ubezpieczenie-koni.pl/
http://www.konieirumaki.pl/pl/ubezpieczenia-w-jezdziectwie
http://www.concordiaubezpieczenia.pl
http://www.ubezpieczenia-zwierzat.pl/ubezpieczenia-zwierzat-w-warta.html
https://www.warta.pl/rolnictwo
http://www.ubezpieczenia-zwierzat.pl/ubezpieczenia-zwierzat-w-allianz.html