"Przeminęło z wiatrem"




czyli: o wentylacji w stajni

"Optymalne warunki środowiskowe uzyskane są, jeżeli zwierzęta [między innymi] nie są narażone na przeciągi, nie są poddawane ekstremalnym temperaturom, nie są narażane na gwałtowne zmiany temperatury, nie przebywają w nadmiernej wilgoci i odorach (...)" (dr Leszek Mardarowicz, AR Lublin ) Jest to oczywista prawda, nie sposób się z tym nie zgodzić. Z tym wszakże zastrzeżeniem, że konie, posiadając doskonałe mechanizmy wytwarzania ciepła oraz długiej sierści w przeciwieństwie do np. świń mogą znieść o wiele niższe temperatury i wiatry. Niestety większość literatury rolniczej i obowiązujące regulacje prawne wsadzają wszystkie zwierzęta gospodarskie do jednego wora, nie biorąc pod uwagę specyfiki koni. A przecież każdy mający jakiekolwiek obycie i praktykę posiadacz konia wie doskonale, że najzdrowsze jest przebywanie zwierzęcia przez cały dzień na wybiegu (oczywiście zaopatrzunym w paszę i wodę) i że taki sposób utrzymania, zbliżony do warunków naturalnych, hartuje organizm zwierzęcia i zmniejsza skłonność do zachorowań. Niestety nie wiedział tego jakiś urzedas, który parę lat temu wydał jeden z najdurniejszych przepisów, określający maksymalną prędkość ruchu powietrza w stajni na 0,3 m/s (czyli w istocie: brak jakiegokolwiek odczuwalnego przewiewu...) Oczywiście przepis tej jest równie głupi, co w praktyce martwy. Kategoryczny prawny zakaz jakiegokolwiek (!) przewiewu powyżej 0,3 m/s to oczywiście nonsens - aby spełnić ten warunek wszystkie stajnie musiałyby zapewne mieć zainstalowane podwójne kurtyny powietrzne, a konie musiałyby być wyprowadzane i wprowadzane indywidualnie.

Literatura "końska" na ogół dopuszcza wyższe wartości, rzędu 0,5-1 m/s. Przypomnijmy, że są to i tak prędkości bardzo małe - przy wietrze 1 m/s na drzewach poruszają zaledwie liście (nie gałązki !). Jednak jest faktem, że nie powinno się popadać ze skrajności w skrajność - hulające w stajni huragany są rzeczą bardzo niewskazaną. Z drugiej jednak strony musi istnieć wymiana powietrza między stajnia i jej otoczeniem. Dlaczego ? Ano dlatego, że dzięki temu w stajni zapewnione będzie świeże powietrze o odpowiednim składzie chemicznym, właściwej wilgotności i temperaturze nie odbiegającej drastycznie od temperatury na zewnątrz. Jego obecność jest rzeczą bardzo ważną dla zdrowia i dobrego samopoczucia zwierząt i ludzi. Powietrze w stajni powinno być świeże - to oczywiste, gdyż "Płuca konia filtrują do 300 m3 powietrza na godzinę. W dużym uproszczeniu, wrażliwe płuca konia, który stale przebywa w warunkach dużego zapylenia, kurczą się, koń ma duszności, a z czasem poważne problemy z oddychaniem. Jest to oczywiście proces powolny i bardziej skomplikowany, ale doskonale obrazuje rolę czystego powietrza w utrzymaniu koni. Powietrze nieświeże, zapylone, nasycone drobinami kurzu i osadzonymi na nich alergenami wraz z fragmentami pleśni, stanowi zagrożenie nie tylko dla zdrowia koni." (Karol Król)

Najbardziej odczuwalną dla człowieka cechą powietrza w stajni jest jego charakterystyczny zapach. W stajniach ciasnych, w budynkach, gdzie trzymane jest zbyt wiele zwierząt, w stajniach nie sprzątanych należycie, czy wreszcie w budynkach o niewłaściwej wentylacji wyraźnie daje się odczuć charaktertstyczną ostrą woń amoniaku i siarkowodoru. Gazy te zawsze są w stajni obecne, gdyż powstają z naturalnego rozkładu końskich odchodów. Wprawdzie nie ma co panikować (jak to robią niektórzy) i twierdzić, że jest to zabójcze, ale z pewnością w niektórych przypadkach może to być wręcz dla zdrowia zwierząt i ludzi szkodliwe, a w większym stężeniu jest także niemiłe w odczuciu. W takich "amoniakowych" warunkach stężenie gazów uznawanych za szkodliwe bywa mocno przekroczone. Przypomnijmy, że stężenie dwutlenku węgla nie powinno przekraczać 3000 ppm i siarkowodoru do 5 ppm, a koncentracja amoniaku nie powinna przekraczać 20 ppm. Owo "ppm" oznacza z angielskiego "parts per million". Jest to przyjęty sposób wyrażenia stężenia, który w naszym przypadku określa ile cząsteczek gazu szkodliwego przypada na milion cząsteczek powietrza. Zatem na przykład na milion cząsteczek powietrza tylko 20 może stanowić amoniak. Trzeba również pamiętać, że w takich warunkach amoniak wiąże się łatwo z wodą w poidłach, przez co niemal natychmiast dochodzi do przekroczenia norm jego zawartości w tejże wodzie, a przy okazji pogarszają się jej walory smakowe.

Aby powietrze w stajni było właściwej jakości, musi istnieć jakiś system wentylacyjny, dostosowany do cech budowlanych danej stajni, liczby koni itd. Powinien on nie tylko dostarczyć świeże powietrze, ale i rozprowadzić je równomiernie, nie powodując nadmiernych przeciągów. Podkreślam: nadmiernych. Nie jest problemem, a może wręcz być dla koni błogosławieństwem silniejszy przewiew w upalne dni lata. Nic się też nie stanie, jeśli zimą otwierając drzwi i wchodząc do stajni spowodujemy chwilowy silniejszy przewiew. Nic się również nie stanie, jeśli zimą drzwi i okna w stajni będą lekko rozszczelnione. Ba, nawet będzie to zdecydowanie lepsze, co potwierdza opinia weterynarzy z SGGW: "Ważna jest prawidłowa wentylacja stajni, zwłaszcza zimą (...) Nie należy zamykać stajni na noc na głucho." Poza tym w stajni idealnie szczelnej nie mogłoby być mowy o jakiejkolwiek wentylacji nawet, gdyby była ona zaopatrzona w kominy wentylacyjne. Po prostu świeże powietrze nie miałoby którędy napływać ! Zresztą jest to często spotykany błąd: niektórzy przewrażliwieni właściciele starają się pozamykać jak najdokłądniej wszystko, co tylko się da - w efekcie poza zapachem i szkodliwymi gazami do głosu dochodzą dwa inne, szkodliwe czynniki.

Pierwszym jest wilgotność. Przyjmuje się za optymalną wilgotność powietrza w budynkach inwentarskich rzędu 70%. Większa wilgotność wpływa negatywnie na samopoczucie zwierząt i sprzyja rozwojowi bakterii chorobotwórczych. W takich warunkach, ryzyko wystąpienia zapaleń skóry wzrasta. Zły mikroklimat utrudnia również odchów "zimowych" źrebiąt, które są podatne na choroby dróg oddechowych. A w takiej szczelnej stajni - "termosie" jest ona nieraz wręcz stuprocentowa, przez co woda skrapla się na wszystkim: na oknach, ścianach, elementach wyposażenia. Wówczas elementy metalowe szybciej rdzewieją, drewniane szybko zaczynają gnić, radośnie rosną nam na ścianach rozmaite grzybki pleśniowe, a zawilgocony sprzęt jeździecki szybko się zużywa (a bywa, że przy tym paskudnie cuchnie). Para wodna powstająca przy oddychaniu zwierząt będzie powodować szybką destrukcję wszystkiego (zwłaszcza zimą), jeśli nie będzie na bieżąco usuwana. Wilgoć wzmaga efekt ochładzania, zwłaszcza w powiązaniu z przewiem. Takie warunki powodują, że temperatura odczuwalna jest o conajmniej kilka stopni niższa niż faktyczna temperatura otoczenia (zauważmy, że sami nieraz trudno znosimy kilkustopniowy zaledwie mróz w wilgotnym powietrzu, podczas, gdy kilkunastostopniowy w powietrzu suchym nie sprawia nam problemów.) Sprawa wilgoci jest niebagatelna, gdyż koń w ciągu doby wydycha nawet kilkanaście litrów wody i to bez względu na to, czy w o zimie, czy w lecie. A do tego dochodzą dodatkowe ilości pary wodnej z odchodów i wilgotnych podłóg.

Drugim jest podwyższona temperatura. Książki zalecają na ogół utrzymanie w stajni zimą temperatury nie niższej niż 5-8 stopni, a bywa, że w zatłoczonych i szczelnie zamykanych stajniach, ogrzewanych tylko ciepłem samych zwierząt, taka właśnie tempetratura się utrzymuje. Jednakże swoisty "wstrząs termiczny", jaki towarzyszy wyjściu koni z takiej ciepłej (i zwykle wilgotnej) stajni na 20-stopniowy mróz z pewnością jest niezdrowy tak, jak czasem dla człowieka wychodzenie z nadmiernie ogrzanego pokoju na ostry mróz oznacza przeziębienie. Lekkie (lekkie !) rozszczelnienie okien i drzwi będzie tu bardzo wskazane. Takie rozszczelnienie spowoduje umiarkowaną wymianę powietrza i przewiew. Związany z tym spadek tempetatury konie zrekompensują sobie same bez problemu. Natomiast oczywiście nie należy przesadzać i mroźną zimą otwierać wszystkich drzwi i okien na oścież. Stałe, silne przeciągi w stajni, są w chłodnuch porach roku bardzo niepożądanem zwłaszcza przy dużej wilgotności powietrza. Mogą stanowić realne zagrożenie dla zdrowia zwierząt. Nieraz daje się np. obserwować skłonność do przeziębień u koni zajmujących boksy przy wejściu do budynku. W takich miejscach nawet przy słabych ruchach powietrza na zewnątrz i wewnątrz samego budynku tworzy się bowiem w otworze wejściowym silniejszy prąd powietrza (zjawisko dyszy). Poddany jego stałemu działaniu koń szybciej traci ciepło niż inne konie, a to może skutkować chorobą.

Jak widać z powyższych rozważań przez większość roku, a zwłaszcza w okresie letnim, otwarte okna w stajni nie szkodzą, zimą zaś, choć zamknięte, powinny być rozszczelnione (na ogół współcześnie produkowane okna mogą być opcjonalnie wyposażone w system rozszczelniania). Samo zaś rozszczelnienie może "załatwić sprawę" i spowodować odpowiednią wymianę powietrza między stajnią i otoczeniem, ale - nie musi. Ruch powietrza w stajni zależy bowiem od pogody, położenia budynku w terenie, jego orientacji względem stron świata i wielu innych czynników. Można np. zauważyć, że zimą podczas mroźnej pogody, która zwykle wiąże się z zaleganiem nad Polską wyżów napływających znad Rosji, ruchy powietrza są mocno ograniczone tak w poziomie (brak wiatru), jak i w pionie (np. trudno rozpalić w piecu, czy kominku, bo "nie ma cugu"). Budynki położone w kotlinach, czy wśród drzew są mniej poddane działaniom wiatrów. To wszystko może przekładać się na wymianę powietrza w stajni. Jeśli wymiana ta jest niewystarczająca, koniecznym staje się zainstalowanie dodatkowych układów i urządzeń wentylacyjnych. Brzmi groźnie, ale w istocie jest banalne.

Zadaniem układu wentylacyjnego jest wprowadzenie do budynku powietrza zewnętrznego, które wchłonie wilgoć w stajni. Nastęnie trzeba wyprowadzić to zawilgocone powietrze na zewnątrz. Powietrze wprowadzane do budynku niesie zazwyczaj maksymalną ilość pary wodnej dla temperatury zewnętrznej. Latem oznacza to, że do budynku wprowadzamy powietrze suchsze niż stajenne; może ono wchłonąć pokaźne ilości pary wodnej. Z kolei podczas zimowych miesięcy wilgotność powietrza zewnętrznego jest na ogół bardzo wysoka (90%-100%). Jest więc ono w stanie wchłonąć bardzo niewiele wilgoci, lub nie wchłonąć jej wcale. Ale mieszając się z powietrzem wewnętrznym jest podgrzewane do temperatury, jaka panuje w pomieszczeniu. Wtedy wilgotność względna takiej mieszanki maleje i może ona przyjąc o wiele więcej wilgoci. Wzrost temperatury powietrza o każde 10 stopni powoduje to, że możliwości utrzymania wilgoci podwajają się. Jak widać zasada i latem, i zimą jest podobna: powietrze z zewnątrz miesza się ze stajennym, powstaje mieszanka, która wchłania wilgoć; pozostaje teraz wyrzucić mieszankę na zewnątrz i na jej miejsce wprowadzić kolejną porcję powietrza z otoczenia stajni. Dobra wentylacja utrzymuje prawidłową wilgotność powietrza poprzez usuwanie produkowanej pary wodnej na bieżąco. Co ciekawe, każdy kilogram powietrza nasyconego w 100% (to jest: o maksymalnym stopniu wilgotności) zależnie od temperatury zajmuje prezeciętnie od 0,5 do 1 m3 i zawiera co najwyżej kilka gram (zaledwie !) wody w postaci pary. To pokazuje, jak intenstwna musi być wymiana powietrza, żeby na bieżąco skutecznie usuwać parę wodną z budynku inwentarskiego ! Ale uwaga: spotkałem się też w jednym z artykułów z zaleceniem utrzymania wilgotności w stajni na poziomie rzędu 30% - to jest moim zdaniem zdecydowane "przegięcie" w drugą stronę. Powietrze takie jest bardzo suche i powoduje niemiłe w odczuciu wysychanie śluzówek. Poza tym utrzymanie w jesienią i zimą tak niskiej wilgotności możliwe jest praktycznie tylko z użyciem systemów grzewczych, co oznaczałoby ponoszenie kosztów, w sumie całkiem zbędnych.



Podstawowym urządzeniem są kominy wentylacyjne, które zazwyczaj są całkowicie wystarczające W stajniach z poddaszem użytkowym. Dlaczego z poddaszem ? Ano dlatego, że aby komin działał skutecznie, musi mieć określoną długość, by powstała różnica ciśnień powodująca "odsysanie" powietrza ze stajni na zewnątrz. Musi też wystąpić różnica temperatur pomiędzy stajnią a jej otoczeniem rzędu 5 stopni lub więcej. Ważny również jest przekrój tych kominów - literatura podaje, że właściwe jest przyjęcie wielkości otworów nawiewnych 0,1 m2/konia, a wyciągowych 0,15-0,3 m2/konia. Ta ostatnia liczba wydaje się jednak trochę przesadzona - w stajence na 3 konie musiałaby ziać dziura metr na metr ! Niestety tak właśnie jest z wartościami uśrednionymi - powyższe liczby wynikają z potrzeby zapewnienia napływu olbrzymich ilości powietrza w miesiącach letnich, co jednak zapewnia się zazwyczaj zwykłym otwarciem okien. Ostatnią rzeczą, na jaką trzeba zwrócić uwagę, jest jakość wykonania kanałów wentylacyjnych: muszą być szczelne, o gładkich ścianach i końcu wyprowadzonym ponad kalenicę dachu, zaopatrzonym w "daszek" zanezpieczający przed wpadaniem do ich wnętrza deszczu.

Jeśli jednak trzeba wentylować pomieszczenie, a nie mamy kominów wentylacyjnych lub są one mało skuteczne, nie pozostaje nic innego, jak zastosować obieg wymuszony powietrza, czyli po prostu wentylatory. Jednak koszty "wymuszania" ruchu powietrza są spore i mogą podnosić koszty chowu koni (to ważne dla właścicieli stajni pensjonatowych). Wentylacja mechaniczna jest więc stosowana rzadziej, przeważnie tylko jako wspomaganie (czasem !) wentylacji grawitacyjnej. Sprawdza się ona głównie zimą, bo nieporozumieniem jest pogląd, że wentylatory mogą latem ochłodzić pomieszczenie. Jest to po prostu niemożliwe, nie da się ochłodzić wnętrza stajni poniżej temperatury zewnętrznej nawiewając do niej z zewnątrz powietrze o temperaturze... zewnętrznej ! To oczywiste, lecz mało kto zdaje sobie z tego na co dzień sprawę. Drugą wadą wentylacji mechanicznej jest kolejna kłoda rzucona posiadaczom stajni przez urzędasów: otóż W przypadku wyposażania pomieszczeń w mechaniczny (zwykły lub automatyczny) system wentylacji, należy połączyć go z systemem alarmowym sygnalizującym awarię oraz z systemem wentylacji awaryjnej. Wynika to z Dyrektywy 98/58 EEC, dotyczącą ochrony zwierząt hodowanych dla celów rolniczych oraz Dyrektywy 91/629 EEC z 20 stycznia 1997 roku. Chcieliśta należeć do Unii ? No to mata teraz ! Oczywiście w praktyce przepis ten ma zastosowanie do tych stajni, których istnienie związane jest z prowadzeniem działalnosci gospodarczej. Posiadacze własnych, prywatnych, przydomowych stajenek niech póki co śpią spokojnie.

Wracajmy ponownie do problemu wentylacji w zimie. Otóż nie ma róży bez kolców: w silnie wentylowanej stajni około 75% ciepła jest tracone wraz z powietrzem usuwanym poprzez wentylację. Pozostałe ciepło tracone jest przez ściany, sufit, podłogę, drzwi i okna. To oznacza, że jeśli już koniecznie chcemy intensywnie wentylować stajnię, będzie tam poprostu zimno. Koniom, jak wiadomo, niskie temperatury nie szkodzą, bo jeśli mają co jeść, same sobie ciepełko wytworzą. Potwierdza to każda pozycja "konikowej: literatury: "Konie w zależności od stopnia aklimatyzacji mogą żyć w szerokim spektrum temperaturowym. Dobrze znoszą temperatury poniżej zera, a także ponad 20 stopni. Zdrowsze są temperatury niższe, ale wówczas konie wymagają więcej paszy do utrzymania stałej temperatury ciała. Z kolei temperatury zbyt wysokie, zwłaszcza w połączeniu z wysoką wilgotnością, sprzyjają rozwojowi drobnoustrojów chorobotwórczych." No, ale z drugiej strony: bez przesady, -20 stopni Celsjusza w stajni to stanowczo za mało. Można teoretycznie wtedy dogrzewać stajnię, albo zaizolować termicznie ściany okładając je styropianem lub wełną mineralną i tynkiem. Obie metody mają "drobną" wadę: są kosztowne. A wprowadzenie ogrzewania do stajni może być niekorzystne, gdyż - jak wspomniano wcześniej - wydelikaca zwierzęta. Dlatego też dla przeciętnego, nie strzyżonego konia przy temperaturach wewnątrz stajni poniżej -10 stopni warto co najwyżej zastanowić się nad okryciem na noc konia derką. Dla temperatur nieco tylko spadających poniżej zera nie jest to konieczne - jeśli zwierzęciu będzie zimno, po prostu położy się na ciepłej ściółce i to będzie dlań najzupełniej wystarczające.

Pozwoliłem sobie w tym opracowaniu poruszyć wszystkie te aspekty wentylacji stajni, które tylko przyszły mi na myśl. Główny wniosek to oczywista konieczność zapewnienia zwierzętom świeżego, zdrowego powietrza przy jednoczesnym zdroworozsądkowym (tzn. ostrożnym) podejściu do wszelkich kategorycznych zaleceń w książkach i przepisach. Na koniec jeszcze ostatnia rzecz: otóż pomny niezwykłych doznań, jakich kilka lat temu doświadczyłem sprzątając pewną nie wentylowaną stajenkę z półrocznych pokładów obornika (amoniak spowodował stan objawowo będący czymś pośrednim między upojeniem alkoholowym a narkotykowym) podpisuję się zdecydowanie pod kolejnym cytatem z pana Karola Króla: "Czyste powietrze w pomieszczeniach inwentarskich nie stanowi tylko i wyłącznie o komforcie zwierząt - to również komfort hodowcy. Ciężka praca w pomieszczeniu wentylowanym, przewietrzonym, gdzie można swobodnie oddychać, jest znacznie przyjemniejsza niż w pomieszczeniu o stęchłym, ciężkim i pełnym szkodliwych gazów powietrzu." Zadbajmy więc o wentylowanie stajni - nie tylko dla dobra koni, ale także we własnym, dobrze pojętym interesie !


Zródła:
"Teoretyczne podstawy wentylacji w pomieszczeniach inwentarskich" - Dr Leszek Mardarowicz, AR Lublin
"Czyste powietrze w budynkach inwentarskich" - Karol Król, magazynfarmerski.pl
Artykuł ze strony Szpitala Dla Koni na Służewcu (http://www.szpitalkoni.com.pl)