"Tu borowik, a tu rydz..."




"... a my środkiem hyc-hyc-hyc", czyli: co wolno z koniem w lesie

28.01.20012


Dwa dni temu (26 stycznia 2012roku) pan Jerzy Sawka, z funkcji redaktor naczelny wrocławskiej "Gazety Wyborczej", a z zamiłowania - koniarz, opublikował na swoim blogu ciekawy apel pt. "Wszystkie lasy są nasze". Pan Sawka zwraca w nim słusznie uwagę na potrzebę wprowadzenia zmian w prawie, które umożliwiłyby koniom i jeźdźcom swobodny dostęp do nich. Gorliwość autora w dążeniu do "rozpoczęcia walki o odzyskanie lasów od leśników" nie dziwi, bo w końcu cóż piękniejszego niż długi spacer konny wśród drzew, szczególnie jesienią ? Tymczasem wielu jeźdźców miało tę wątpliwą przyjemność zaznajomic się z leśnikami, którzy chcą karać za jazdę po takich miejscach. Służby leśne swoje twarde stanowisko uzasadniają tym, że konie niszczą las: niszczą drogi, niszczą runo leśne, roznoszą choroby, płoszą zwierzęta. Pan Sawka ripostuje: "Są to tak samo idiotyczne jak nieprawdziwe argumenty. (...) Nic bardziej nie niszczy dróg w lesie, jak ciężki sprzęt używany do wywozu i wycinania drzew. Jeden przejazd takiego pojazdu jest wielokroć szkodliwszy dla drogi od galopu dziesiątków koni. (...) trzeba by z lasu wyrugować dziki, bo ich zwyczaj nieustannego rycia niszczy runo leśnie w stopniu, jakiego żaden koń nie jest w stanie nigdy osiągnąć." Dodajmy do tego, że każdy wie, iż to zwierzęta leśne roznoszą choroby; nieraz przecież słyszeliśmy o lisach - nosicielach wścieklizny, natomiast nieznanym jest zjawisko wściekłych koni. Wreszcie: każdy jeździec wie, że prędzej koń spłoszy się na widok dzika, czy sarny, niż vice versa. I trzeba panu Sawce też przyznać rację, gdy mówi: "Leśnicy zostali przez społeczeństwo wynajęci do pilnowania naszego wspólnego dobra. Problem w tym, że nie wiedzieć czemu uznali się za właścicieli tego, co mają pilnować."

Faktycznie może tak czasem to wyglądać, o czym świadczy opowieść z forum WWR: "Parę tygodni temu ze znajomymi postanowilismy wybrać się na rajd po Puszczy Kampinoskiej. (...) Postanowiliśmy zgłosić się do Dyrekcji Parku w Izabelinie z zamiarem nabycia zezwolenia na przejazd po Puszczy oraz z prośbą o wyznaczenie trasy przejazdu. Chcieliśmy za to wszystko zapłacić. I co sie okazało ? Dyrekcja jednoznacznie stwierdziła, że najlepiej jakbyśmy trzymali się od Kampinosu z daleka ! Nie życzą sobie żadnych rajdów, koni itp. Nie wyznaczą nam żadnej trasy przejazdu, nawet duktami powszechnie dostępnymi lub innymi, przeznaczonymi dla koni z pobliskich stajni. Po prostu NIE. (...) Pojechaliśmy na rajd nielegalnie. Jeździlismy wyłącznie drogami, po których przejeżdżały samochody, rowery, chodzili ludzie itp. Ponieważ był to okres "grzybowy" - widzielismy jak wielu grzybiarzy wchodziło bezpośrednio w ostępy Puszczy. Oni nie muszą uzyskiwać na to żadnych zezwoleń, Dyrekcja nie martwi się tym, że w weekend przejdzie darnią Puszczy parę tysięcy pieszych amatorów grzybobrania, a straty będą znacznie dotkliwsze, niż po przejeździe grupy koni po drogach szeroko dostępnych." Także pan Sawka narzeka: "Do lasu może wjechać każda maszyna, może wejść pieszy, ale koń tylko wtedy, gdy idzie po wyznaczonym szlaku. Dlaczego piesi całymi hordami mogą łazić gdzie chcą i w poszukiwaniu grzybów naruszać święte runo ? Dlaczego samochody, że nie wspomnę o crossowych motocyklach i quadach, mogą przejeżdżać wszystkimi drogami a wierzchowce nie ?"



Owszem, patrząc na liczbę wjeżdżających do lasu samochodów (zwłaszcza w sezonie grzybobrań), quadów i motocykli i porównując ją ze szczątkową liczbą jeżdżących tam koni może wydawać się, że jeźdźcy są bardzo pokrzywdzeni i z niezrozumiałych dla przeciętnego człowieka powodów traktowani gorzej od innych osób korzystających z uroków przyrody. Złość jest tym większa, że powszechność dostępu do lasów dla grzybiarzy i spacerowiczów powoduje, że wszyscy uważamy lasy za "swoje" i w naturalny sposób przybieramy postawę "na misia", to jest mówimy, że "MI SIE należy" prawo wjazdu tamże. Nawet pan Sawka krytykując w swoim tekście leśników, używa sformułowań typu: "ani drogi, ani lasy nie są ich, lecz nasze", czy "szczególnie restrykcyjnie zaczęli [leśnicy] traktować tych swoich mocodawców, którzy jeżdżą konno [czyli zwykłych ludzi, do których rzekomo ten las należy]." Niestety w tym momencie zaczyna się rozmijac z prawdą... Lasy bowiem mają zawsze właściciela. Albo są to osoby prywatne, albo firmy lub stowarzyszenia, albo wreszcie Skarb Państwa. Jednak nawet w tym ostatnim przypadku "nasze", nie znaczy "do używania wg widzimisię każdego z nas". Tak pan Sawka mógłby napisać, gdyby kupił sobie kawałek lasu. A i nawet wówczas nie zawsze mógłby sobie w lesie robić tego, co mu się podoba, gdyż ustawa o lasach z 28.09.1991 mówi, że nadzór nad gospodarką leśną w lasach nie stanowiących własności Skarbu Państwa (sic !) sprawuje starosta, a sprawując ten nadzór może ingerować w poczynania właściciela, a nawet pociągać go do odpowiedzialności w razie niewykonania swoich nakazów. Starosta może też te obowiązki nadzorcze scedować na leśników i wówczas oni uzyskują odpowiednie uprawnienia zarządcze. Oczywiście nie chodzi tu o zarządzanie cudzym prywatnym mieniem, ale tylko o nakazy i zakazy związane z potrzebą wykonania jakichś działań lub ochrony danego obszaru. Zatem o użytkowaniu lasu trzeba z leśnikami rozmawiać, ale nie ma co pyskować i pobrzękiwać szabelką z pozycji siły, bo po prostu w ostrym starciu z leśnikiem jeździec "z definicji" zawsze będzie stał na pozycji przegranej. Dlaczego ? Ano dlatego, że takie jest prawo...

Kwestie wjazdów do lasu reguluje art. 29 ust. 1a wspomnianej ustawy (tekst jednolity Dz. U. z 2000 r., Nr 56, poz. 679 ze zm.), który mówi jednoznacznie: "Jazda konna w lesie dopuszczalna jest tylko drogami leśnymi wyznaczonymi przez nadleśniczego." Pytanie, ile w Polsce jest takich dróg ? W naszym powiecie nie ma chyba żadnej. Ale może zacznijmy od tego, co to w ogóle jest las ? Każdy odpowie: "No, drzewa, choinki, grzyby, mech...", jednak nie wszędzie tam, gdzie są drzewa jest las, a i brak drzew - choć brzmi to dziwnie - nie musi oznacza, że nie znajdujemy się w lesie. Las to grunt o powierzchni co najmniej 0,10 ha, pokryty roślinnością leśną: drzewami, krzewami, runem leśnym, także pokryty uprawami leśnymi lub teren przejściowo pozbawiony takiej roślinności, ale przeznaczony do produkcji leśnej. Jest to też obszar stanowiący rezerwat przyrody, wchodzący w skład parku narodowego albo wpisany do rejestru zabytków. Wreszcie jest to także "grunt związany z gospodarką leśną, zajęty pod wykorzystywane dla potrzeb gospodarki leśnej: budynki i budowle, urządzenia melioracji wodnych, linie podziału przestrzennego lasu, drogi leśne, tereny pod liniami energetycznymi, szkółki leśne, miejsca składowania drewna, a także wykorzystywany na parkingi leśne i urządzenia turystyczne.” (art. 3 pkt 1 i 2 ustawy). Innymi słowy - znane przysłowie "Im dalej w las, tym więcej drzew" nie zawsze musi pasowac do tego, co widzimy. Wspomniany wcześniej Art. 29. ustawy głosi dosłownie:
"1. Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach. Nie dotyczy to inwalidów poruszających się pojazdami przystosowanymi do ich potrzeb.
1a. Jazda konna w lesie dopuszczalna jest tylko drogami leśnymi wyznaczonymi przez nadleśniczego."
Jest tu ważne rozróżnienie: droga publiczna to droga dostępna dla wszystkich, nawet jeśli biegnie środkiem lasu. Droga leśna to droga położona w lesie, ale nie będąca drogą publiczną w rozumieniu przepisów o drogach publicznych. Zatem: po lesie można jeździć konno wyłącznie:
- drogami publicznymi
- tymi drogami leśnymi, które są do tego celu wyznaczone przez nadleśniczego.
Z tego wynika też, że nie wolno wjeżdżać między drzewa. W praktyce można np. przyjąć, że wszystkie typowe drogi asfaltowe to drogi publiczne. Jednak mamy też przykłady dróg, które wyglądają na leśne (np. są nieutwardzane), ale w istocie są publiczne. U nas jest to np. droga biegnąca wzdłuż jeziora w Swierklańcu między Ossami a Wymysłowem. Tam można jeździć, czym się chce. Warto wiedzieć, czy jedziemy po drodze publicznej, czy nie, bo to może nam ułatwić ewentualną rozmowę ze służbami leśnymi. Oczywiście ten fragment ustawy nie dotyczy właścicieli prywatnych lasów we tychże własnych lasach, a odnosi się tylko do lasów będących własnością Skarbu Państwa. Zasady korzystania z prywatnego lasu ustanawia jego właściciel.

Kogo natomiast nie dotyczy ustawowy zakaz wjazdu na drogi leśne w lasach państwowych ? Oczywiście samych leśników, ale też innych osób, na przykład takich, które zwalczają pożary, ratują życie lub zdrowie ludzkie, osób wykonujących czynności z zakresu gospodarki łowieckiej, właścicieli pasiek zlokalizowanych na obszarach leśnych, osób użytkujących grunty rolne położone wśród lasów, osób sporządzających plany urządzenia lasu, uproszczone plany urządzenia lasu lub inwentaryzację stanu lasu. Nie dotyczy też uczestników imprez sportowych oraz innych imprez masowych zorganizowanych w lesie, o ile jest na to zgoda właściciela lasu. Gdyby więc mieć w środku lasu pasiekę, łąkę lub kawałek pola (a są takie osoby w naszej wsi, które mają !) to miałoby się "z urzędu" prawo wjazdu i pojazdem silnikowym, i koniem.

Jeżeli natomiast w lesie nie ma wyznaczonych dróg, po których wolno jeździć konno, warto złożyć podanie o wskazanie takich dróg. Wprawdzie nadleśnictwo mając możliwość pójścia nam na rękę nie ma jednocześnie takiego obowiązku, ale spróbować można. Jak pokazują niektóre przykłady, są leśnicy, którzy zgodzą się na to i którzy będą chętni wspólnie z nami ustalić, z których dróg będziemy mogli skorzystać. Prawdopodobnie warunkiem tego będzie oznaczenie przez nas uzgodnionych tras na nasz własny koszt, ale chyba warto taki koszt ponieść. A w sumie nic nie szkodzi też w rozmowie z Nadleśnictwem zaproponować, że możemy z końskiego grzbietu monitorować teren pod kątem pożarów, czy pomóc przy planach urządzenia lasu.

A skoro mowa o aspektach prawnych wyjazdów w teren, spojrzyjmy też na inne zapisy - tym razem z Kodeksu Wykroczeń (ustawa z dnia 20 maja 1971 r., Dz.U.10.46.275 z późniejszymi licznymi zmianami). Te przepisy mogą mieć zastosowanie, jeśli nasz wyjazd w teren będzie nazbyt beztroski i bez poszanowania przyrody:

Art. 80. § 1. Kto:
1) przejeżdża pojazdem lub konno albo przepędza zwierzę gospodarskie przez wał przeciwpowodziowy w miejscu do tego nieprzeznaczonym lub wzdłuż po wale, na którym nie ma drogi o dostatecznie mocnej nawierzchni, (...) podlega karze grzywny albo karze nagany. (...)
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia można orzec obowiązek przywrócenia do stanu poprzedniego.

Art. 91. Kto zanieczyszcza drogę publiczną lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.

Art. 100. Kto:(...)
4) wypasa zwierzę gospodarskie w pasie drogowym, podlega karze grzywny do 1.000 złotych albo karze nagany.

Art. 144. § 1. Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1.000 złotych albo karze nagany.
§ 2. Kto usuwa, niszczy lub uszkadza drzewa lub krzewy stanowiące zadrzewienie przydrożne lub ochronne albo żywopłot przydrożny, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 lub 2 można orzec nawiązkę do wysokości 500 złotych.

Art., 148. § 1. Kto:
1) dokonuje w nienależącym do niego lesie wyrębu gałęzi, korzeni lub krzewów, niszczy je lub uszkadza albo karczuje pniaki,(...) podlega karze grzywny.
§ 2. Jeżeli czyn godzi w mienie osoby najbliższej, ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia można orzec nawiązkę do wysokości 500 złotych.

Art. 151. § 1. Kto pasie zwierzęta gospodarskie na nienależących do niego gruntach leśnych lub rolnych albo przez takie grunty w miejscach, w których jest to zabronione, przechodzi, przejeżdża lub przegania zwierzęta gospodarskie, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
§ 2. Jeżeli grunt jest zaorany, zasiany lub obsadzony, znajduje się w stanie sztucznego zalesienia, naturalnego odnowienia lub stanowi młodnik leśny do lat 20, sprawca podlega karze grzywny.
§ 3. Karze określonej w § 2 podlega również ten, kto przejeżdża lub przegania zwierzęta gospodarskie przez wodę zamkniętą i zarybioną.
§ 4. ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego.
§ 5. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1, 2 lub 3 można orzec nawiązkę do wysokości 1.500 złotych.

Art. 161. Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nie należącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nie przeznaczonym, podlega karze grzywny.

Art. 165. Kto w lesie, w sposób złośliwy, płoszy albo ściga, chwyta, rani lub zabija dziko żyjące zwierzę, poza czynnościami związanymi z polowaniem lub ochroną lasów, jeżeli czyn z mocy innego przepisu nie jest zagrożony karą surowszą, podlega karze grzywny albo karze nagany.



Zródła:

http://dziennikarzizaklinacze.blox.pl/html
http://www.stopquadom.pl/news/article/2011/07/06/akcja-pustynia-bledowska-2/
http://lasprywatny.blogspot.com/