Temat wózka na siodło przewijał się w naszej stajni już dawno temu. Przenoszenie skrzynek z końskimi utensyliami, siodeł,
ogłowii, do tego jeszcze zwykle jakiegoś wiaderka, ochraniaczy i bacika było upierdliwe. Z uwagi na liczbę przedmiotów
musiało się odywac w 2 lub 3 ratach. A po jeździe powtórka, tylko zamiast od stajni do uwiązu - to w drugą stronę...
Wózek na siodło jest pożyteczną rzeczą, z tym, że niestety troszkę kosztuje, zwykle od 380 do 450 złotych (stan na rok
2016). A to trochę drogo jak na metalowy stelaż i 2 plastikowe kółka... O właśnie: kołka to drugi słaby punkt oferowanych
w sklepach jeździeckich produktów. Na ogół są po prostu małe. Dlaczego ? Bo im mniejsze tym tańsze, tym niższy koszt
wytworzenia wózka, a większy zysk dla producenta. A że późniejszy użytkownik będzie klął pod nosem, tocząc wózek na wybojach ?
No sorki...
W naszym przypadku urządzonko miało służyć do przewożenia rzeczy po trawie, musiało mieć więc kółka większe. Zastosowane
zostały kółka o rozmiarze cm, kupione w Castoramie po ok. 36 zł za sztukę. Takie kółeczka (w przeciwieństwie do tych,
które widać na zdjęciach wyżej) są łożyskowane i kręcą się bez praktycznie żadnych oporów. Osobno do kupienia są 2 tulejki
ze śrubami mocującymi (po 11 złotych z groszami). Razem koszt kółek to niecałe 85 zł. Rama została pospawana z półcalowych
rurek wodociągowych - 4 sztuki po 2 mb każda kosztowały w sumie około 100 zł (w sklepie, a pamietajmy, że można przecież
użyć materiału "z odzysku"). Do tego 3 elektrody, trochę prądu do spawarki i odrobina farby - w sumie da się koszt zamknąć
w jakichś 200 zł, a satysfakcja z własnego dzieła - nie do przecenienia !
Wymiary ramy to 55*55 cm podstawy i 115 cm wysokości. Sposób wykonania osi podany jest na rysunku. Sama robota jest lekka,
łatwa, przyjemna no i przede wszystkim twórcza, a efekt jest natychmiastowy ! Do dzieła zatem, panie i panowie - tzn. panowie
własnymi rękoma, panie - rękoma posiadanych na stanie panów...