Wścieklizna




czyli: o chorobie (niestety) przez koniarzy lekceważonej

26.08.2020



Przeciw jakim chorobom szczepi się konie ? Większość koniarzy odpowie: "na grype i tężec" lub ewentualnie "na tężec i grypę". Ci bardziej "kumaci" wspomną może o szczepionce przeciw zakaźnemu zapaleniu płuc, będącym przyczyną ronień u klaczy. Dopiero na koniec zapewne padnie: "Aaa ! No i oczywiście można też na wściekliznę." Ta ostatnia choroba kojarzy się wszystkim nam głównie z psami i lisami, czasem może z kotami, ale u koni jest mocno lekceważona i wcale nie "oczywista". Nawet na portalach związków hodowlanych pisze się np.: "Warto również wspomnieć o możliwości zabezpieczenia koni przed wścieklizną. Choroba ta u koni zdarza się bardzo rzadko, ale jednak się zdarza. Zagrożenie dla ludzi jest tym większe, że tak naprawdę nikt nie spodziewa się wścieklizny u koni." Można - zatem jest to zalecenie, ale nie konieczność. Nawet naukowe publikacje podchodzą do tematu "z pewną taką nieśmiałością" twierdząc np.: "Stosowane u koni szczepionki przeciwko wściekliźnie są skuteczne i bezpieczne. Twierdzi się tak pomimo, że opisano jedynie kilka doświadczalnych zakażeń. W trakcie jednego z nich stwierdzono serokonwersję [tj. rozwój przeciwciał] u szczepionych koni, jak również przedłużony okres inkubacji, przy czym kliniczne objawy wystąpiły zarówno u zwierząt szczepionych, jak i kontrolnych. (...) W trakcie innego doświadczalnego zakażenia wykazano 12-miesięczny okres ochronny u koni szczepionych. Trzeba jednak pamiętać, że w szeregu doniesień opisywano wściekliznę u koni szczepionych." A zatem szczepionka w sumie to tak jakby działa, ale niekoniecznie, więc... No i nie dziwota, że potem na forach pojawiają się teksty: "A ja powiem, że nie warto szczepic na wściekliznę. Wbrew pozorom ryzyko spotkania z wściekłym lisem, psem czy innym dziadostwem jest stosunkowo niewielkie, za to większe jest ryzyko powiklań po szczepionce - np. miejsce na grzbiecie, gdzie się szczepi (na przykładzie kotów) po szczepionce ma skłonnośc do nowotworów (fakt potwierdzony).", "Ja swoich koni nie szczepię przeciw wsciekliźnie. Teraz, kiedy zrzucają te szczepionki dla lisów, ryzyko naprawdę jest niewielkie. (...) Myślę, że gdyby podano, że np. w mojej miejscowości panuje wścieklizna, bez wahania zaszczepiłabym. Ale tak, ot, na wszelki wypadek, nie ma sensu. Ważne jest szczepienie na grypę no i koniecznie na tężec." My sami, prawdę mówiąc, też nigdy nie szczepiliśmy nigdy naszych koni mimo, że lisów u nas jest zatrzęsienie (bywało, że przychodziły na wieczorną jazdę i siedząc w niedużej odległości obserwowały jej przebieg), a szczepienie przeciwko wściekliźnie jest w sumie mało kłopotliwe i z pewnością najtańsze ze wszystkich. Ale "rutynowo" szczepione są tylko psy, a koty, konie, bydło itd. - nie.

Jednak jak wiadomo "punkt siedzenia określa punkt widzenia". Kilka dni temu otrzymaliśmy informację, że na wybieg Dewila wtargnął lis i zachowywał się dziwnie, dziwnie ruszał, atakował konia. Nasza "konna trójca" ma wybieg otoczony siatką, Dewil jednak stoi na wybiegu z ogrodzeniem z żerdzi, stąd lis nie miał problemu, by tam wejść. Całe zajście zaobserwował i nagrał sąsiad, który starał się agresora odpędzić. Następnego dnia martwy lis został znaleziony opodal i został oddany do badania. Na chwilę obecną jeszcze nie znamy wyników, jednak samo zajście dało nam do myślenia. Wścieklizna u lisów zdarza się przecież dość często, a by się nią zarazić wystarczą np. lisie odchody na pastwisku...



Wścieklizna jest chorobą wirusową. Wirus atakuje centralny układ nerwowy. Do zakażenie dochodzi przez kontakt bezpośredni z chorym zwierzęciem - najczęściej ze śliną w przypadku pogryzienia lub zadraśnięcia. Do zarażenia wystarczy ugryzienie właśnie przez lisa, także nietoperza, szczura, czy inne zwierzę (np. na pastwisku), co zdarza się raczej rzadko, ponieważ dzikie zwierzęta zwykle unikają zarówno ludzi, jak i zwierząt domowych. Rzadko nie znaczy jednak wcale... Niektóre źródła podają, że skoro konieczne jest przedostanie się śliny chorego zwierzęcia do ciała zwierzęcia zaatakowanego, to kontakt śliny chorego ze skórą nieuszkodzoną jest bezpieczny. Tyle, że na każdej skórze zawsze są jakieś otarcia, czy mikrouszkodzenia... Rzadzej zdarza się, że wirus przenika przez błony śluzowe, a sporadycznie dochodzi do zakażeń drogą kropelkową. Na szczęście konie nie są na tego wirusa tak wrażliwe, jak psy, czy koty, nie oznacza to jednak, że problem ich nie dotyczy. Objawy postaci cichej to otępienie, skurcze mięśni, postępjące porażenie tylnych nóg; o objawach postaci gwałtownej słyszał chyba każdy: nadmiernie pobudzenie, agresja. Tak naprawdę zwykle postać gwałtowna przebiega zwykle w 3 fazach: zwiastunowej (widoczne jedynie zmiany w zachowaniu), szałowej (pobudzenie, ataki agresji, wodowstręt) i porażenna (porażenia nerwów pyska, asymetria źrenic, oczopląs, niemożność połykania, ślinienie się, drżenie warg, później porażenia nerwów kończyn i związane z tym problemy z chodzeniem, zataczanie się, kulawizny, drżenia i drgawki). W obu przypadkach objawem wspólnym jest ślinotok, a też charakterystyczne jest zanieczyszczenie chrap paszą. Mogą wystąpić objawy niestrawności, kolki, zaparcia lub biegunki, nieprawidłowy sposób trzymania głowy, ogona. Bywa, że konie zaczynają się samookaleczać lub lizać stare rany. Stadium końcowe związane jest ze stałym, silnym bólem, zakończonym śpiączką. Trzeba jednak pamiętać, że takie np. drżenia, czy ślinienie mogą być objawami innych chorób, niekoniecznie związanych z układem nerwowym.



Problemy związane z ta chorobą są trzy i są duże. Pierwszy to taki, że nie leczona jest ona w zasadzie zawsze śmiertelna. Drugi jest taki, że wirus bezproblemowo przenosi się między gatunkami. Trzeci zasś polega na tym, że początkowe objawy są zazwyczaj bardzo słabo widoczne, a okres inkubacji jest długi. Wirus dostawszy się ze śliną do najbliższych nerwów dociera do mózgu z prędkością nie zaledwie 1-2 cm dziennie. Objawy choroby pojawiają się dopiero po dotarciu wirusa do mózgu, gdy zaczyna się tam intensywbnie namnażać, zatem u ludzi i dużych zwierząt czas ich wystąpienia może trwać nawet kilka miesięcy (zwykle 1-3 miesiące, zależy to od miejsca, w którym wirus wniknął do organizmu oraz od indywidualnej odporności), za to u małych zwierząt (psów, kotów) trwa to do 10 dni. Gdy już jednak wyraźne objawy wystąpią, wówczas za późno jest na leczenie. Mówiąc o leczeniu mam tu jednak na myśli tylko teorię. Zarówno próby leczenia, jak i ubój zwierząt podejrzanych o wściekliznę, są prawnie zakazane. Po prostu choroba jest zbyt groźna, żeby ryzykować dalsze jej rozprzestrzenianie się. Przypadki podejrzenia wścieklizny (np. kontaktu z dziwnie zachowującym się lisem) należy zatem niezwłocznie zgłaszać, a o tym, co się stanie dalej z koniem, zadecyduje pracownik z SANEPID-u lub powiatowy lekarz weterynarii. W przypadku tylko podejrzenia może zostać zarządzona kwarantanna celem dalszej obserwacji zwierzęcia, ale w przypadku wystąpienia któregokolwiek z objawów wykonywane jest natychmiastowe uśpienie oraz dezynfekcja otoczenia. I "nie ma przebacz", bowiem choroba jest zwalczana "z urzędu", a zapobieganie i zwalczanie odbywa się ściśle według obowiązujących w tym zakresie przepisów. Do tego trzeba dodać, że w myśl ustawy z 11 marca 2004r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt (Dz.U. z2018r. poz.1967), Rozdział 6 - "Wymagania weterynaryjne dla przemieszczania koniowatych", Art.27, jeżeli nie wszystkie znajdujące się w gospodarstwie zwierzęta z gatunków wrażliwych na daną chorobę zakaźną były zabite lub poddane ubojowi, koniowatenie mogą opuścić tego gospodarstwa w celu ich przemieszczenia przez co najmniej 1 miesiąc w przypadku wścieklizny. Jeżeli nartomiast znajdujące się w gospodarstwie zwierzęta zostały poddane ubojowi, koniowate także nie powinny opuszczać tego gospodarstwa w celu ich przemieszczenia przed upływem 30 dni od dnia, w którym zwierzęta zostały zabite lub poddane ubojowi, a obiekty znajdujące się wgospodarstwie poddane odkażaniu.

Z tego wszystkiego, co dotąd zostało napisane jasno wynika, że warto przeciw wściekliźnie szczepić także konie, zwłaszcza te wypasane na skraju lasu lub konie utrzymywane całodobowo na pastwiskach. Koń powinien być szczepiony raz do roku, począwszy od 9 miesiąca życia, przy czym szczepienia koni są skuteczne tylko wtedy, kiedy zostaną wykonane u większości lub, najlepiej, u całego stada zwierząt. Szczepienie przeciwko wściekliźnie musi spełniać następujące warunki (cytat):
- szczepionka została podana przez upoważnionego lekarza weterynarii,
- upoważniony lekarz weterynarii wskazał datę podania szczepionki w odpowiedniej sekcji dokumentu identyfikacyjnego,
- data podania szczepionki nie jest wcześniejsza niż data wszczepienia transpondera lub wykonania tatuażu lub data odczytu transpondera lub tatuażu podana w odpowiedniej sekcji dokumentu identyfikacyjnego,
- okres ważności szczepienia liczy się od nabycia odporności ochronnej, przy czym musi minąć co najmniej 21 dni od wypełnienia protokołu szczepienia wymaganego przez producenta dla szczepienia pierwotnego, do końca okresu odporności ochronnej, jak określono w specyfikacji technicznej pozwolenia na dopuszczenie do obrotu, (tzn. zgodnie z zaleceniami producenta szczepionki),
- upoważniony lekarz weterynarii lub urzędowy lekarz weterynarii wskazuje okres ważności szczepienia w odpowiedniej sekcji dokumentu identyfikacyjnego,
- ponowne szczepienie musi zostać uznane za szczepienie pierwotne, jeżeli nie zostało przeprowadzone w okresie ważności poprzedniego szczepienia, o którym mowa w punkcie powyżej.



Szczepionką w formie zawiesiny do podania m.in. koniom jest Rabisin (Merial S.A.S., Francja). Informacje z opisu preparatu: Rabisin należy przechowywać w lodówce (+2 - +8 stopni), chronić przed światłem i zamrożeniem. Zawartość otwartego opakowania powinna być użyta w tym samym dniu. Szczepić należy tylko zwierzęta zdrowe, ciąża nie jest przeciwwskazaniem. Koniom należy podać 1 ml tylko i wyłącznie domięśniowo (nie podskórnie) zgodnie ze schematem: pierwsza iniekcja od 4 miesiąca życia, druga iniekcja miesiąc później, szczepienie przypominające co roku. Jeżeli z jakichś powodów koń został zaszczepiony przed 4 miesiącem życia, schemat szczepienia początkowego powinien zostać uzupełniony o iniekcję w 4 miesiącu życia lub później. W rzadkich przypadkach mogą poszczepieniu wystąpić objawy nadwrażliwości, a obecność w szczepionce wodorotlenku glinu w szczepionce może powodować powstawanie w miejscu iniekcji guzków, samoistnie zanikających po kilku dniach. Odporność u koni pojawia się w 2 tygodnie po pierwszym szczepieniu i utrzymuje się minimum przez rok.



Zródła:

https://www.wetgiw.gov.pl/nadzor-weterynaryjny/szczepienie-na-wscieklizne
https://galopuje.pl/artykul/wscieklizna-u-koni/560841
https://gallop.pl/wscieklizna-u-koni-poznaj-zagrozenie/
https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-zakazne/wscieklizna-objawy-i-leczenie-aa-XZCu-dHiJ-TJyT.html
https://www.ppr.pl/rolnictwo/weterynaria/wscieklizna-1546
https://vetpol.org.pl/dmdocuments/zw_2005_10_szczepienie_koni.pdf