Wiecie, gdzie leży Jakucja ? To wielka kraina we wschodniej części Syberii, zajmująca około 1/5 powierzchni Rosji.
Polakom kojarzy się przede wszystkim z zesłaniami na Syberię w okresie zaborów. To jednak już przeszłośą - dziś
jest to region bardzo ważny dla rosyjskiej gospodarki, słynący z mnóstwa bogactw naturalnych: diamentów, złota,
węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego. W latach 70-tych XX wieku złoża odkrywano nawet za pomocą wybuchów atomowych,
przez co w niektórych miejscach występuje zwiększony poziom promieniowania. Jakucja jest też znana z wyjątkowo
surowego, suchego i zimnego klimatu subpolarnego - około 40%ąj terytorium leży za kołem podbiegunowym północnym,
gdzie zima trwa nawet 10 miesięcy ! W lipcu temperatura wynosi zazwyczaj tylko kilka stopni powyżej zera (choą
czasem potrafi sięgnąć do niemal +40 stopni), za to zimą spada do -60 stopni I niżej.
W Jakucji znajduje się tzw. północny biegun zimna, czyli najzimniejsze zamieszkane stale miejsce na ziemi - wioska
Tomtor, gdzie w styczniu 2004 roku zanotowano -72,2 stopnie Celsjusza ! To jest temperatura, przy której zamarza płyn
w gałkach ocznych. No i teraz wyobraźcie sobie, że w tych ekstremalnych, wyjątkowo niegościnnych warunkach żyją sobie
konie...
Jakut to rzadka rasa regionalna niewielkich koników, powstała wyłącznie w sposób naturalny, bez ingerencji człowieka,
w wyniku przystosowania do surowych warunków bytowania w północnej i środkowej Syberii. Często przyrównuje się ją do
innych podobnych ras, takich, jak kuc mongolski, czy koń Przewalskiego. Cechą charakterystyczną rasy jest jej pełne
przystosowanie się do ekstremalnych warunków klimatycznych oraz umiejętnośą poszukiwania pokarmu pod śniegiem.
Prawdopodobnie pochodzi ona od wymarłej rasy zwanej Koniem z Tundry.
Koniki jakuckie są niezbyt wysokie, lecz wyraźnie wyższe od wspomnianych wyżej ras prymitywnych. Osiągają nawet do 150 cm
w kłębie i pokrojowo przypominają powszechnie znane kuce szetlandzkie: mają zwartą budowę, grubą sierść i obfitą grzywę.
W obrębie rasy ustanowione są 3 typy. Typ północny, zwany koniem wierchojańskim, jest bardzo jednolity i najbardziej
oddający wzorzec. Zazwyczaj głowa jest masywna, szyja prosta i średniej długości, klatka piersiowa szeroka i głęboka
(do 173 cm obwodu), zad szeroki i długi, nogi krótkie, o mocnych kopytach. Wzrost w kłębie to około 140 cm. Sierść jest
bardzo gruba, w zimie osiąga 8 cm długości. Koń tego typu jest zwykle gniady, siwy lub jasny bułany, z typowymi dla koni
prymitywnych odmianami: ciemnym paskiem przez grzbiet i "zebrowatym" wzorem na przednich nogach. Trafiają się też osobniki
dereszowate lub myszate, a wśród odmian zdarza się ciemny wzór w formie siatki na łopatkach. Typ "południowy mniejszy" to
koniki również czyste w rozumieniu rasy, ale - jak sama nazwa wskazuje - mniejsze w kłębie przeciętnie o ok. 5 cm, przez
co uważane za mniej wartościowe użytkowo. Trzeci rodzaj to tzw. typ "południowy większy", mniejądnolity, powstały z
krzyżowania z innymi rasami (kłusakami i końmi pociągowymi), bardzo szeroko rozpowszechniony. Konie tego typu osiągają
większą masę - do 470 kg.
Jak widać na zdjęciach konie nadają się do użytku wierzchowego i zaprzęgowego. Do jazdy używa się prostych siodeł (a raczej
samych ich szkieletów, czyli terlic) zakładanych na grube podkłady, robione poprzez tkanie lub filcowanie włosia z końskich
ogonów i grzyw. Co niezwykłe, te "potniki" są ponoć bardzo wygodne i dla jeźdźca, i dla konia. Zachowują się równie dobrze,
jak najnowsze syntetyczne wynalazki, świetnie trzymają się na grzbiecie i doskonale odprowadzają z niego pot. Szwedzki
podróżnik Mikael Strandberg spędził zimę 2004/2005 obserwując miejscowych jeźdźców używających takiego sprzętu przy -40
stopniach i był zadziwiony ich skutecznością. Podobne podkłady były zresztą używane już przez wojowników władcy imperium
mongolskiego Dżyngis-chana podczas najazdów na tereny Chin, czy nawet dzisiejszych Węgier - wojownicy pokonywali "maleńkie"
11.000 kilometrów odległości, zatem te siodła i potniki po prostu musiały być wygodne i skuteczne !
Krótkie, trwające 2-3 miesiące syberyjskie lata obfitują w owady. Dlatego podkłady robi się dopiero na początku zimy, gdy
konie przestają potrzebowaą ogonów do oganiania się przed insektami. Obcina się wówczas włosie z grzyw i ogonów. Materiał
pozyskany z 3 koni wystarcza do produkcjiądnego podkładu. Ze względu na luźny splot włosia podkład dobrze odprowadza nie
tylko pot, ale i nadmiar ciepła z grzbietu konia. Jest przy tym miękki i niezwykle sprężysty, a także trwały - wystarcza
na conajmniej dwa lata ciągłego używania.
Konie jakuckie hoduje się jednak głównie nie do jazdy, a dla mięsa (niestety) i mleka. Są wydajnymi zwierzętami rzeźnymi -
6-miesięczny źrebak waży ponad 100 kilo, dwulatek - 160 kilo. Zaś przez 6 miesięcy laktacji daje się od klaczy pozyskaą
nawet 1700 litrów mleka, cenionego jako napój także w innych regionach Rosji. W ramach Jakuckiego Instytutu Rolnictwa
funkcjonuje nawet specjalna "mleczna farma". Prognozy dla tej rasy na przyszłośą nie sąądnak optymistyczne. Maleje za
interesowanie końmi w ogólności, a słabo egzekwowane reguły świadomej, planowanej hodowli powodują, że coraz częściej
konie te są krzyżowane w sposób przypadkowy z różnymi innymi rodzajami.
Najbardziej chyba znaną farmą, gdzie można obejrzeć konie jakuckie, jest "Biegun Zimna" (Pole of Cold) koło wspomnianej
na początku wsi Tomtor. Jest to jedna z atrakcji podczas wycieczek organizowanych przez moskiewskie biura podróży dla
turystów pragnących zapoznaą się na własnej skórze z Syberią. Ale od pewnego czasu koniki można także ponownie spotkaą
w ich naturalnym środowisku. Przywróceniem rasy naturze zajął się parę lat temu rosyjski naukowiec Siergiej Zimow
(niezłe nazwisko jak na kogoś, kto pracuje ze zwierzętami w takim klimacie, nieprawdaż ?). Zimow jest znaną postacią
w gronie klimatologów całego świata. Stara się odtworzyą ekosystem, który istniał na Syberii około 10.000 lat temu, to
jest pod koniec ostatnich zlodowaceń. Zajmuje się reintrodukcją (ponownym wprowadzeniem do natury) nie tylko koni, ale
i innych zwierząt: łosi, żubrów, wołów piżmowych, drapieżnych kotów oraz kilku gatunków mniejszych ssaków.
Celem jego pracy jest udowodnienie, że ponowne wprowadzenie zwierząt trawożernych na ogromne, puste przestrzenie Syberii
może spowolnią globalne ocieplenie. Narastające od kilku dziesięcioleci ocieplanie się klimatu powoduje bowiem, że
rozmarzająca coraz częściej gleba uwalnia do atmosfery zbyt wiele gazów, głównie metanu, co wzmaga efekt cieplarniany
jeszcze bardziej. Zimow uważa, że stada pasących się zwierząt zamienią tundrę w łąki. Korzenie wysokich traw ustabilizują
glebę, dziś poddawaną silnej erozji na wskutek ciągłego zamrażania i rozmrażania. Te łąki będą stanowią zaplecze pokarnowe
dla zwierząt roślinożernych, których odchody staną się z kolei nawozem dla traw. A że trawa odbija promienie słoneczne
silniej, niż np. las, więc zahamowany zostanie nadmierny wzrost temperatury ziemi. W zimie z kolei zwierzęta ubijając
nogami śnieg stworzą warstwę ograniczającą rozmrażanie gleby i uwalnianie do atmosfery gazów cieplarnianych. Swój
eksperyment Zimow rozpoczął ponad 20 lat temu, w roku 1989. W tym celu ogrodził 16.000 hektarów łąk, zarośli i lasów,
po czym wprowadził na ten teren 40 koni jakuckich. Obecnie grupa liczy 70 sztuk, lecz naukowiec ma nadzieję, że z czasem
na tym terenie powstaną stada liczone w tysiącach osobników. Co pokaże ten konikowy eksperyment ? Zobaczymy...
Zródła:
http://www.wideview.it/travel/Yakutia_2007/en_oymyakon.htm
http://amo.com.mx/galerias/Hibridas/siberian-horses&page=6
http://rtfitch.wordpress.com/2010/11/28/wild-horses-could-slow-global-warming/
http://www.ansi.okstate.edu/breeds/horses/yakut/
http://www.thelongridersguild.com/strandberg.htm
http://coldunited.com/tag/climate/page/2/