Mniam, mniam !




czyli: jak zmieniała się konikowa dieta na przestrzeni dziejów

Co jedzą konie ? Na to banalne pytanie chyba każdy powie: no przecież siano, owies... Okazuje się jednak, że to ludzie przystosowali konie do takiej diety. Niedawno czytając "Żywienie koni" pary niemieckich autorów: Helmuta Meyera i Manfreda Coenena dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o tym, jak zmieniał się sposób żywienia koni na przestrzeni dziejów w zależności od tego, czy i w jaki sposób koń był użytkowany przez człowieka. Przyjrzyjmy się zatem dziejom konia i jego przodków pod kątem sposobu odżywiania się.

Jak wiadomo, praprzodkiem konia był Eohippus - zwierzę sprzed 60 milionów lat. Żył na terenie Ameryki Północnej a także Eurazji, jednak w Eurazji wyginął, a dalszy proces jego ewolucji przebiegał na terenie Ameryki. Eohippus miał trój- lub czteropalczaste kończyny, a żył w dawnych, ogromnych lasach tropikalnych. Eohippus był mały, wielkości lisa. Z budowy zębów oraz resztek pokarmowych, zachowanych w skamieniałych szczątkach, można sądzić, że żywił się liśćmi, a także owocami i nasionami. Być może też był w stanie wspinać się po pokarm na drzewa. Nie żywił się trawą, gdyż... dużych obszarów porośniętych trawą po prostu wtedy nie było. Dopiero po zmianach klimatu, gdy terenów trawiasto-krzaczastych zrobiło się więcej. Przystosowując się do nowych warunków Eohippus zaczął bywać na otwartym terenie. Był tam bardziej narażony na ataki drapieżników, zaczął się więc przekształcać w biegacza, zwierzę w razie zagrożenia ratujące się ucieczką. Powoli wydłużały się jego kończyny, zaczynał przekształcać się w zwierzę dwupalczaste - dzięki temu jego bieg stawał się szybszy. Mając obfitość pożywienia zwiększył masę ciała. W celu lepszego żucia traw powiększały się jego zęby trzonowe, zaczęły mieć także chropowatą powierzchnię, dobrze miażdżącą twardawe łodygi traw. Być może także wtedy przekształcił się jego układ pokarmowy (m.in. powiększyło jelito grube), również dostosowując się do przyswajania traw. Eohippus stał się jeszcze liściożernym Mesohippusem, a następnie trawożernym Meryhippusem (ok. 15 milionów lat temu).

W tym procesie koń "nauczył się" jeś nie tylko liście i owoce, ale i trawę. Jednak w porównaniu z wyspecjalizowanymi trawożercami - przeżuwaczami, słabiej wykorzystuje pasze roślinne, zwłaszcza te włókniste. Pokarm trawiony jest głównie nie w żołądku, lecz w jelicie cienkim, dlatego też koń, aby zapewnić sobie przyswajanie na co dzień odpowiedniej ilości składników pokarmowych, zjada głównie rośliny dla niego najwartościowsze oraz pobiera najchętniej młode, łatwostrawne pędy, ignorując łodygi starsze, zdrewniałe.

W procesie ewolucji z Mesohippusa i Meryhippusa powstawały kolejne gatunki, które próbowały nieskutecznie "skolonizować" Eurazję. Trwał proces redukcji palców. Około 7 milionów lat temu jeden z gatunków Meryhippusa stał się jednopalczastym Pliohippusem, z którego powstał około 1,5 milionów lat temu dzisiejszy koń, Equus. Temu w końcu udało się zadomowić na Bliskim Wschodzie i obecnych obszarach południowej Rosji. Co ciekawe, około 10.000 lat temu (okres zlodowaceń) ogromna populacja pierwotnych koni wyginęła całkowicie, przetrwały jedynie konie z Eurazji.

Koń został udomowiony jakieś 3-4 tysiące lat p.n.e. temu przez koczownicze ludy Rosji, lecz nadal zachował dawne, zwykłe nawyki żywieniowe. Podstawą diety była trawa i liście. W owych czasach nie suszono siana i nie gromadzono wielkich zapasów paszy na zimę, a głównym pokarmem było nadal to, co zwierzę samo znajdowało. Dopiero ok. 2.000 lat p.n.e. jego użytkowanie na terenach Mezopotamii i Egiptu stało się intensywne. Koń stał się zwierzęciem jucznym, pociągowym i w końcu - wierzchowym. Znaczenie konia dla człowieka gwałtownie rosło, rozwinęły się wielkie, wielotysięczne hodowle. Posiadanie tak wielkiej liczby koni przez dawnych królów oraz poddawanie ich większemu wysiłkowi wymusiło zainteresowanie się kwestią właściwego doboru paszy - tak, co do ilości, jak i jakości. Karmienie tylko trawą nie wystarczało przy zwiększonej dawce codziennej pracy, a konie niedożywione były mało wydajne. Poza tym karmienie trawą było długotrwałe, a przez okres pasienia się koń był przeciez niezdolny do pracy. Wreszcie zgromadzenie na jednym obszarze dużych stad powodowało, że trawy nie starczało i konie trzeba było dokarmiać paszami wysokoenergetycznymi (treściwymi). Oprócz trawy i lucerny podawano więc także zboża: pszenicę, jęczmień. Sceny karmienia koni pokazane są m.in. na zachowanych do dziś płaskorzeźbach; jednak wiedza na temat chowu koni była wóczas dość płytka i niektóre ówczesne rady żywieniowe dziś budzą uśmiech lub jeżą włos na głowie...

Dalsze zmiany w sposobie żywienia koni nastąpiły po generalnym przejściu z koczowniczego trybu życia na osiadły, umożliwiający rozwój rolnictwa i przez to większą produkcję pasz. W diecie koni z krajów Morza Sródziemnego pojawiły się wówczas: groch, wyka, czy ciecierzyca. Zaczęto bardziej obserwować zwierzęta oraz wpływ pasz na ich zdrowie, wiedziano już np., że przedawkowanie niektórych pokarmów grozi ochwatem. W czasach starożytnych koń stawał się głównie zwierzęciem wierzchowym, rumakiem bojowym. W transporcie i rolnictwie używano raczej wołów, czy osłów. Niezbędne w procesie szkolenia i jazdy zbliżenie się człowieka do konia spowodowało, że konie stawały się nie tylko przedmiotami użytkowymi, ale i ulubieńcami właścicieli. Zainteresowanie potrzebami zwierząt w naturalny sposób rosło, a w dążeniu do zapwenienia koniom wszelkich luksusów możni ówczesnego świata często przekraczali granice zdrowego rozsądku.

W mniej ucywilizowanej Europie Północnej i Srodkowej nadal jednak królował chów pastwiskowy i taki stan trwał gdzieniegdzie aż do 1000 r.n.e., czyli mniej więcej do Mieszka I i początków naszego państwa. Pierwsze prowadzone bardziej planowo stadniny pojawiły się głównie w państwie Franków (ok. 800 r.n.e. na terenie dzisiejszej Francji i Niemiec). Powtórzył się wcześniejszy schemat: bardziej intensywne użytkowanie koni wymusiło koniecznośc intensywniejszego karmienia ich paszami energetycznymi. Zwłaszcza, że czasy były wojenne i konie dżwigając okutych w dziesiątki kilogramów żelastwa rycerzy musiały wykonywac naprawdę ciężką pracę. Na szczęście owies, żyto i jęczmień, a także groch, bobik i proso miały w Europie doskonałe warunki do wzrostu. W diecie pojawiła się także koniczyna i wyka. W przeciwieństwie do krajów śródziemnomorskich konia wykorzystywano także w rolnictwie - to także ciężka praca, więc i tu trzeba było dbać o obfite żywienie. Konie robocze karmiono 3-4 razy dziennie, niekiedy także w nocy. Z czasem nastąpił podział na konie lekkie do lekkiej pracy i konie ciężkie, więc nastąpiło i zróżnicowanie sposobu żywienia i ilości zadawanych pasz, mniej więcej zgodne z tym, co z niewielkimi zmianami obowiązuje aż do dziś. Oczywiście wtedy nie przeprowadzano żadnych badań laboratoryjnych jakości pasz ani stopnia ich strawności - te badania zaczęły być prowadzone dopiero pod sam koniec XIX wieku, a tak naprawdę intensywnie prowadzi się je od połowy wieku XX (to jak niewiele wiedziano do lat 50-tych na temat koni, doskonale pokazują wspomnienia Jamesa Herriota z tego okresu).

XVIII i XIX wiek to czas ogólnego rozwoju miast i przemysłu. W miastach koni oczywiście było wiele, ale nie było możliwości skarmiania trawy. Zaczęło się wtedy rozwijać przetwórstwo pasz, szczególnie suszenie. Więcej też skarmiano owsa - paszy suchej, nie psującej się łatwo, a wysokoenergetycznej. W armii pruskiej wprowadzono "końskie ciastka" z ześrutowanych nasion owsa, jęczmienia, grochu i lnu, które szybko przybrały formę obwarzanków, łatwo dających się przytroczyć do siodeł i przez to wygodnych podczas przemarszów. Dla wojska produkowano także paszę w kilkukilogramowych blokach, zawierających dodatkowo płatki ziemniaczane i drożdże. W oparciu o te wojskowe doświadczenia po II Wojnie światowej rozpocząto produjcję granulowanych pasz, jakie znamy dziś.

Koń na przestrzeni dziejów przeszedł długą drogę: od liściożercy przez trawożercę, "zbożożercę" aż do konsumenta premiksów paszowych. Bardzo ważne jednak w tym jest jedno: fazy żywienia się głównie liśćmi, czy głównie trawą trwały przez miliony lat i koń miał możliwość powoli dostosowywać swój oprganizm do zmian środowiskowych. Natomiast niektóre nowe, współcześnie wymyślane praktyki karmienia są dość radykalne w swym nowatorstwie i stają się powszechne dosłownie z dnia na dzień. Więc o ile warto korzystać z najnowszych zdobyczy i wynalazków (także w zakresie pasz), o tyle jednak trzeba również zawsze pamiętać, że koń był, jest i będzie przede wszystkim trawożercą. To na uwadze powinni mieć szczególnie Ci, którym wydaje się, że można konia przez cały dzień trzymać zamkniętego w stajni ze żłobem pełnym kupnej paszy, bez dania możliwości swobodnego wypasu, czy jedzenia siana do woli. Żadne prefabrykowane pasze nie zastąpią trawy i siana, do których organizm konia jest najlepiej przystosowany.

Zródła:

"Żywienie koni" - Helmut Meyer, Manfred Coenen, PWRiL, Warszawa 2009, ISBN 978-83-09-01037-1