Końsultacje z Małgorzatą Hansen

12 marca mieliśmy przyjemność uczestniczyć (na razie w charakterze biernych widzów) w konsultacjach ujeżdżeniowych, które prowadziła sama pani Małgorzata Hansen. Konsultacje zorganizował Ośrodek Jeździecki INDEKS z Rybnika.

Kilka słów o samych konsultacjach: jazdy trwały na moje oko jakieś 45 minut. Jeźdźcy już byli rozgrzani kiedy zaczynali pracę z Panią Hansen. Pani Hansen jako obiekt treningu traktowała zarówno konia, jak i jeźdźca, korygując te wady, które jej wydały się najistotniejsze i najbardziej podstawowe. Największy nacisk kładła na poprawne używanie łydek, w drugiej kolejności na poprawne używanie wodzy i prawidłowe działanie rąk jeźdźca (stąd na niektórych fotkach widać "pomoc naukową" w postaci kijka).

Czy potrafiła złapać nić porozumienia z jeźdźcem ? Na pewno, skoro jeźdźcy stosowali się grzecznie do jej poleceń. Czy mówiła zrozumiałym i przystępnym językiem ? No porównania to ona ma nieziemskie, mnie się najbardziej podobało to z łóżeczkiem i kołderką. Pani Małgorzata jest na łagodnie i uprzejmie ostra, tzn. mówi łagodnie, ale bywa ironiczno-złośliwie, choć bez jakiegokolwiek cienia negatywnych uczuć w jej wypowiedziach. Po prostu jest dość bezlitosna i miłym tonem wali prosto z mostu Największy facet poddany fali uprzejmej krytyki mógłby się stać ot, takim tycim, tycim krasnoludkiem... Cały czas, non-stop komentowała, a jej uwagi były bardzo słuszne (na tyle, na ile potrafię to ocenić ja, jeździecki laik). Natomiast przy tym przychylam się do głośno wyrażonej opinii jednego z widzów, że taki wielki natłok uwag i komentarzy niekoniecznie musi być skuteczny - po prostu jeździec w pewnym momencie traci wątek, nie jest w stanie jednocześnie powodować koniem i przyswoić sobie trwale takiej ilości informacji.

Zaskoczyło mnie nieco świadome zalecenie używania bata "na wędkę", co pani Małgorzata nakazała jednej z amazonek. Faktem jednak jest, że w tym jedynym, szczególnym przypadku chodziło nie tyle o straszenie konia, co raczej skłonienie go (wielkiego leniwca) do większego zaangażowania się w pracę pod jeźdźcem.

Poniżej - mały fotoreportaż:



















Była to też miła okazja do ponownego spotkania się z wieloma Stajenkowiczami. Szkoda, że z konieczności dość krótkiego, ale mamy nadzieję, że będziemy się jeszcze nieraz spotykać w Stodołach (i nie tylko) przy okazji kolejnych imprez tego typu.