Pumcia i Soniq Wicemistrzyniami !
Fotki autorstwa Nongie, Tomka_J, Ewy Chrzanowskiej i innych Stajenkowiczów



Komunikat KJ Lewada: Pierwszy dzień Mistrzostw Polski Amatorów już za nami. W kategorii juniorów startujących na koniach losowanych do pierwszej czwórki awansowały siostry Roxana i Laura Słomiany z Katowic oraz Ilona Jakubek i Agnieszka Majcherek z Tarnowa. Wśród juniorów startujacych na koniach własnych po pierwszym dniu prowadzi Renata Michalska z Łodzi, przed Sonią Golicz z Rudy śląskiej i Michaliną Siwek z Cieszyna. W kategorii seniorów startujących na koniach własnych dzisiejszy konkurs wygrała Małgorzata Abelec z Sączowa, która wyprzedziła Agnieszkę Cieślak z Pabianic i Jacka Fronca z Wrocławia. Seniorzy jadący na koniach udostępnionych przez organizatora startowali w dwóch grupach: w programie N-1 zwyciężyła Małgorzata Lipnicka-Sapielak z Gdańska, a w programie P-3 Piotr Franosz z Tych. W dniu jutrzejszym grupy te zamienią się zarówno końmi jak i programem, a o zwycięstwie zadecyduje suma punktów po dwóch dniach.

***


Komunikat KJ Lewada - dzien póśniej: IX Mistrzostwa Polski Amatorów już za nami. Niedzielne konkursy zostały rozegrane przy "pogodzie w kratkę". Wśród juniorów startujących na koniach własnych po wczorajszych półfinałach o miejsca na podium walczyły siostry Słomiany, Ilona Jakubek i Agnieszka Majcherek, ostatecznie najlepsza okazała się Roxana Słomiany, która wyprzedziła Ilonę Jakubek i swoją siostrę Laurę. W ten sposób dwa medale powędrowały do Katowic, a jeden to Tarnowa. W konkursie nr 6 rywalizowali juniorzy na koniach własnych. Kolejność w konkursie była taka sama jak wczoraj i w ten sposób Mistrzynią Polski Amatorów w kategorii juniorów startujących na koniach własnych została Renata Michalska startująca na Alabanie, która wyprzedziła Sonię Golicz na Meteorze i Michalinę Siwek na Casale 2. Prymat wśród seniorów na koniach losowanych potwierdziła dziś Magdalena Lipnicka-Sapielak i to jej przypadl w udziale złoty medal Mistrzostw. Zacięty pojedynek o miejsce drugie stoczyli Ewa Hreczuch i Piotr Franosz, ostatecznie w tej rywalizacji minimalnie lepsza okazała sie Pani Ewa. W ten sposób złoty medal pojechał do Gdańska, srebrny do Wrocławia, a brązowy do Tych. Bardzo zacięta była także rywalizacja o zloty medal w kategorii seniorów startujących na koniach własnych. Mistrzynią Polski Amatorów w tej klasyfikacji została Pani Agnieszka Cieślak startująca na Duecie, która nieznacznie wyprzedziła Małgorzatę Abelec na Fuksie. Trzecie miejsce przypadło w udziale Jackowi Froncowi, który zgromadził na miejscu największy fanklub. Nagrodami dla najlepszych juniorów były dziesięciodniowe turnusy wakacyjne w LKJ "Lewada", a dla seniorów kursy "Dresaż bez Tajemnic". Po uroczystej dekoracji nie zabrakło "We are the Champions" i tradycyjnej rundy honorowej, co prawda bez koni, ale chodem nie wolniejszym niż kłus. Z wynikami dzisiejszych zmagań można zapoznać się w dziale Wyniki z zawodów.

***


Ano tak właśnie było !


Zaczęło się oczywiście od planów. Chytry Plan był taki, że nasze słoniki oddajemy na cały tydzień w szpony treningowe pani Ewy Hordyńskiej (którą pozdrawiamy !), a potem prosto ze Zbrosławic gnamy do Zakrzowa. Pumcia z Sonią miały codziennie bywać na zajęciach z panią Ewą - jednakże Pumci zachciało się pojeżdzić na koniu, o którym było wiadomo, że nie da się dosiąść. Skończyło się zwichniętą nogą i kuśtykaniem po domu na mopach pełniących obowiązki kul. Efekty uboczne były dwa, oba bolesne. Pierwszy bolesny dla Soni, która została postawiona przed koniecznością odbycia podwójnej dawki ostrych jazd u p. Ewy. Drugi bolesny dla mnie - Pumcia co chwila ciosała mi kołki na głowie, że chce na konia... W czwartek w końcu wsiadła, w piątek też - okazało się, że daje radę. Więc zostało postanowione, że będzie startować.


Zanim jednak dotarliśmy do Zakrzowa, przeżyliśmy koszmarną podróż z końmi rozwalającą się bukmanką. W tym miejscu ze wszechmiar należne podziękowania należą się Gabrysi, która użyczyła nam swojego autka i dzięki której w ogóle wyjazd na zawody był możliwy. Wracając do bukmanki: począwszy od tego, że ta cholera co rusz wywalała bezpieczniki w toyocie, że kombinacja hamulec+włączone światła skutkowała świeceniem... kierunkowskazów, że konie z łatwością zrobiły parę dziur w byle jak skleconych ścianach z płyty OSB, że hamulec najazdowy działał, jak działał, aż po popuszczające dętki - był to jeden koszmarek. Ostatnie 25 km przebyliśmy chyba tylko dzięki Opatrzności, która jak wiadomo czuwa nad głupimi, naiwnymi, pijanymi i... Stajnią TROT. Koła pompowaliśmy co 5 km, była nawet propozycja wyładowania koni i dojechania do Zakrzowa wierzchem... W każdym razie następnego dnia musiałem wracać z tym rzęchem, oddać go i wypożyczyć inną przyczepkę na powrót, więc nie widziałem pierwszej jazdy Soni, niestety... Co do przyczepki - powiem na koniec tylko tyle, że ta cholera po powrocie do Sączowa nie dała się przez 1,5 godziny ściągnąć z haka mimo wytężonych wysiłków trzech całkiem tęgich chłopów.

Koniki błyskawicznie zaaklimatyzowały się w stajni, z tym nie było problemów. Miejsce wszyscy chyba znają, więc nie ma co opisywać. Tamtejsi ludkowie są generalnie sympatyczni, a atmosfera była bardzo miła. Na miejscu od razu poznaliśmy sympatyczną końkurencję z Łodzi, wspomaganą przez panią trener zza wschodniej granicy. Miny nam zrzedły troszkę, nie powiem. No, ale tu czas na opowieść Pumci, Soniqa i Kapri: ...

***



Pumcia:

Kochani!! Bardzo bardzo wszystkim dziękujemy!!! I tym którzy trzymali nie tylko wirtualne kciuki ale przede wszystkim tym, ktorzy przyjechali pokibicowac nam na miejscu! Atmosfera zawodow wspaniala! Jestem zachwycona.

Bardzo bardzo dziekuje za gratulacje. Chodzimy jak pawie (no moze pawice) dumne z koni i z siebie. Bardzo nam sie podobalo!! Organizacja byla rewelacyjna - widac ze to bulka z maslem dla nich. Raporty sedziowskie od razu do odebrania - wszystko z usmiechem naprawde bede dlugo wspominac te zawody. A na przyszly rok po zloto! Sonia jeszcze bedzie mogla w juniorach!! No i jedzenie mniam chcielismy jarskie - zaden problem - pani kucharka usmazyla jajka sadzone raz dwa! Do stajni mielismy 20 m co z moja noga bylo prawdziwym blogoslawienstwem! Luzacy sprawili sie na medal!!! Piekne koreczki to dzielo Kapri i Soni - niesamowicie sie staraly zwlaszcza ze wiekszosc roboty na nich spadlo przez to skrecenie! Tomek dzielnie walczyl z bukmanka i aparatem Kapri to czlowiek orkiestra! Tu nagrywanie, tam stepowanie po przejezdzie, tu koreczki i wogole caloksztalt! No nawet nie wiem jak wyrazic swoja wdziecznosc. A z Soni jestem przeokropecznie dumna - dwa wspaniale przejazdy!!! Polecam kazdemu takie przezycie - bylo SUPER!

***



Soniq:

Rano jeszcze trening w piątek, a potem podróż... ooo jaka to była podróż! Cztery razy dopompowywaliśmy koło w bukmance, bo żeby je wymienić trzeba by było konie wyprowadzić - a nie wprowadzilibyśmy ich już z powrotem . Już liczyliśmy kilometry... ale powiedzieliśmy, że w życiu już nie wsadzimy koni do tej bukmanki! Dostaliśmy praktycznie całą stajnię na własność Stały w niej nasze smoki: Meteor i Fuks, a oprócz tego jeszcze konkurencja dla Fuksika (w kategorii seniorów) - koń Duet. Po południu zrobiłyśmy jeszcze jedną jazdę... także ja ledwo żyłam .

W sobotę rano Gośka jeszcze wsiadała na Fuksa na normalną jazdę (oprócz rozprężenia przed zawodami) a myśmy z Kapri spały (no właśnie bo przyjechała Kapri i w ogóle od tego czasu w moim życiu jest troszkę głośniej tzn. Kapri wiecznie nawija, ale już się przyzwyczaiłam tylko nie wszyscy wokoło ale Kapryś się tym nie zraża, więc nie jest śle hehe) w każdym razie Kapryś była naszym luzakiem- wspaniałym i w ogóle najlepszym takich luzaków to ja mogę mieć .


Oczywiście zapletliśmy Meteora, ja się przebrałam i pojechaliśmy na rozprężalnie! byłam trochę przerażona, bo poznałyśmy dziewczynę z Łodzi - Renatę Michalską, która w zeszłym roku zdobyła srebrny medal i startuje na Alabamie również regnionalne zawody (szkoda, że my z Meteorem jeszcze żadnych oficjalnych zawodów nie pojechaliśmy ). Renata z kolei pokazała nam konia - Casale 2, który również był naszą konkurencją - szkoda tylko, że ten koń startował CDI J & Y. Ale w sumie w mojej kategorii - koniec końców - były tylko 4 konie . Więc bardzo nie chciałam, żebyśmy się znaleśli gdzieś na szarym końcu .

Na rozgrzewce Meteor zachowywał się bardzo ładnie. Nie rżał, nie brykał - było naprawdę ok! Przed samym startem, czy na czworoboku - bez brykania hehe. Pierwsza jechała Marta na Jokerze, a póśniej już my. Wjechałam na czworobok i pokręciłam się trochę przed budkami sędziowskimi, gdzie Meteor zdążył się wybrykać . A potem już wjazd, ukłon i heja P2 . Sędziami byli: p. Ewa Hordyńska (wiem, wiem ) i p. Marek Ruda . Najniższe ocey to 5, najwyższe 8 - za żucie z ręki u p. Marka Rudy. Ogólnie dużo 6 i 7 co dało wyniki u p. Ewy: 64,516% a u p. Marka: 64,839 i łączny wynik z sobotniego programu: 64,677% . Wyprzedziliśmy Casale o 2% i Jokera o 9%, a od 1 miejsca dzieliło nas niecałe 1,5% noo było być z czego dumnym hehe. Zwłaszcza, że nie spodziewałam się takich wysokich procentów! Gosia popołudniu pojechała na Fuksiastym na 65% (ale nie pamiętam z jaką końcówką ) w każdym razie wygrała konkurs Seniorów w pierwszym dniu.


Dziś jechaliśmy z Meteorem program P3. Na rozgrzewce było b. ładnie . Na przejeśdzie za to - troszkę miejscami sypnął mi się rysunek i kilka razy za roztrzepanie podeszliśmy do wykonania ruchu ale u p. Ewy załapaliśmy az cztery 8 (za wydłużenia w galopie i za stęp swobodny), a u p. Marka Rudy jedną 8 za ostatni ruch w programie, czyli wjazd, zatrzymanie, ukłon. W całym programie, łącznie u obydwóch sędziów zdobyłam tylko siedem 5... reszta 6 i 7 także jestem b. dumna z Meteora! dało nam to łączny wynik u p. Ewy: 66,857% i u p.Marka: 63,142% a za ogólnie za niedzielę: 64,999% . Alabama pojechała naprawdę piękny wzorowy przejazd zdobywając zasłużenie 67% i tym sposobem ja i Meteor zdobyliśmy Wicemistrzostwo Polski Amatorów w Ujeżdżeniu 2007 !

Łączne wyniki z MPA Juniorów 2007:

1. Renata Michalska na Alabamie: 133,413%
2. Sonia Golicz na Meteorze: 131,127%
3. Michalina Siwek na Casale 2: 121,740%
4. Marta Puławska na Jokerze: 113,340%

A jeśli chodzi o Seniorów - Fuksika pobił Duet- swoim pięknym przejazdem... za to Fuksik, choć troszkę gorzej niż dnia poprzedniego i tak wykonał całkiem dobry przejazd. Myślę, że z obu słoników jesteśmy z Gośką bardzo dumne! Spisały się na medal, zachowywały się b. grzecznie i były bardzo dzielne! Poznaliśmy przesympatycznych ludzi i wiele ciekawych koników. Zawody były naprawdę fajne! No i po raz pierwszy w życiu na dekoracji stałam obwieszona medalem, trzymając statuetkę i wsłuchiwałam się w hymn narodowy. W końcu Mistrzostwa Polski . To ci skubany Meteor, dociągnął mnie tak daleko


P. Ewa powiedziała, że nasze przejazdy były nawet lepsze, niż się spodziewała. Że zarówno Meteor jak i Fuks spisały się na medal (poniekąd medal srebrny , bo do domciu przywiozłyśmy dwa sreberka). Jeszcze przed nami sporo pracy, ale jeśli chodzi o P klasę, p. Ewa powiedziała, że można się przyczepiać do wielu rzeczy - ale tych większych błędów już jest coraz mniej co oczywiście wszystkich nas myślę cieszy a mnie najbardziej - że pojechaliśmy z Meteorem tak ładne i zgrane przejazdy! :*:*:* bardzo się z nim dzięki tym zawodom zżyłam i strasznie się z tego cieszę - zawsze to wspólny stres i wspólna ciężka praca (choć on zapewne napracował się więcej ). Za ciężką pracę wypada też podziękować wspaniałym luzakom, zwłaszcza Kaprysiowi :*:* no i oczywiście Tomkowi. Staejnkowiczom również należą się podziękowania, za tak liczne przybycie i doping :*:*. Największe zaś podziękowania dla p. Ewy, która nam pomagała... a naj, naj, naj, największe podziękowania są dla Gosi! :*:*:* bo co jak co... ale ile ona z nami przez te 3 lata wycierpiała, zanim nas wysłała na te MPA i ze mną i z Meteorem i z nami z osobna :*

PS. Zapomniałam o najważniejszym! Ekipę z Łodzi trenowała rosyjska trenerka, która kiedyś zdobywała złote medale w randze europejskiej (no nie wiem, nie znam się ) w każdym razie pani od rzeczy i bardzo jej się Młody podobał... chcieli mi go zabrać na Grand Prix buhaha



Kapri:

(...) Następnego dnia Sonia zbudziła mnie STRASZNIE wcześnie, bo jechałyśmy do koni do Zbrosów. Zebrałam rzeczy, zjadłam śniadanko, zapakowaliśmy się (ja, Sonia, Tomek) do samochodu i wio na stajnię Tam była już Gosia, Sonia osiodłała sobie Meteora i poszła jeździć, a ja pogadałam sobie z Gosią, która w międzyczasie wyczyściła Fuksiaka no to później ja poszłam pooglądać trening Meteorzastego i Soniqa a Gosia w tym czasie oczekiwała na siodło (było tylko 1 chwilowo). Sonia przejechała swój program (b. ładnie) a potem oddała Gosi siodło a sama siadła na Meteora na oklep na stępa. Teraz to Gosia jeździła a ja się przyglądałam potem Sonia schłodziła Meteora i siadła sobie z p. Ewą i Gosią a ja dostałam do stępowania Fuksiaka ale fajniutko chodził no i na koniec spakowaliśmy cały sprzęt, zawinęliśmy konie, załadowaliśmy (nie bez trudności) do przyczepy i wio do Zakrzowa.



Droga tam to była droga przez mękę. Złapaliśmy gumę w bukmance. Nie było możliwości wyprowadzić koni, więc pompowaliśmy koło co kilka kilometrów. W dodatku Fuks urwał 1 deskę (Sonia wlazła między konie żeby ją wyciągnąć) i zrobiła się dziura przy samym kole, no ale jakoś trzeba było dojechać. Zakrzów powitaliśmy z ulgą - a konie chyba jeszcze bardziej uwielbiam Zakrzowskie stajnie - nie wyglądają jakoś super, niektórych nawet mogłyby trochę przerazić z zewnątrz, ale są naprawdę GENIALNE - w lecie jakby były klimatyzowane (albo jeszcze lepiej), w zimie jakby ogrzewane, tak są super zbudowane jesli kiedyś będę budować stajnię, to każę ją zrobić właśnie po staremu, z takimi meeeega grubymi murami mmmmm Wstawiliśmy konie do boksików, rozwinęliśmy i poszliśmy na górę wziąć klucze od jakiegoś mieszkania i w ogóle załatwić sprawy wdałam się w rozmowę z panem z recepcji, którego pamietam b. dobrze (i nawet on też mnie trochę pamiętał) no i zaprowadził nas do naszego mieszkanka (50 m. od stajni ) po czym myśmy się tam ulokowali i poszliśmy jeździć, to znaczy dziewczyny poszły jeździć a my z Tomkiem patrzeć (ja) i robić zdjęcia (Tomek). Ja się nawet załapałam na stępowanie Meteora Po treningu konie poszły do stajni a my na kolację i odprawę. Zakrzowskie posiłki to normalnie już przejdą do historii – nigdzie tak nie dają jeść co jak co, ale to zostaje w pamięci. Po odprawie rozłożyliśmy się jakoś mniej – więcej w pokoju, Sonia uczyła się jeszcze programu a potem spać.

Następnego dnia wczesna pobudka (coś, czego nienawidzę, ale atmosfera zawodów łatwo się udziela i jakoś lżej wstawać na zawodach niż do szkoły ), śniadanie i do koni. Sonia pierwsza, więc koreczki, siodłanie i na trening no i potem już pierwszy start Soniqa. Nie mniej jednak przy pleceniu koreczków Meteor, który trochę się kręcił, i trzeba było na niego z lekka pokrzykiwać, został ochrzczony nową ksywką mianowicie przechrzciłam go na Metiego , Fuks bardzo szybko został nazwany Fi a ich stajenny towarzysz, Duet – Di (no bo przecież musiał dostać też jakąś ksywkę ). Zostałam kamerzystką naczelną, więc oglądałam sobie Soniowo-Meteorowy przejazd przez oczko kamery i był naprawdę piękny! Po pierwszym dniu Sonia była druga, prowadziła Alabama z Łodzi. Po przejeździe postępowałam Meteora a potem poleciałyśmy pomagać Gosi siodłać Fuksiaka no i siadła Gosia. Tuż przed jej przejazdem dojechał Tomek, którego od rana nie było, bo pojechał odstawić bukmankę (która już się nie nadawała do przewozu koni) i zdobywać nową przy okazji przywiózł ładowarkę do Nokii (i chwała mu za to, bo moja się zepsuła) i parę innych niezbędnych rzeczy, na przykład koszulki stajni trot sasasa, nawet się na jedną załapałam, za co BARDZO DZIĘKUJĘ

Gosia i Fuks przeszli samych siebie na przejeździe i po pierwszym dniu zajmowali pierwsze miejsce Później Zakrzowska kolacja i nawet ognisko było (bułka pieczona na ognisku jest 10 razy lepsza niż z grilla – skąd się to bierze nie wiem), ale szybko poszliśmy spać, zmęczeni całym dniem

Następnego dnia trzeba było się zwijać 2 razy szybciej, bo było mniej ludzi na koniach losowanych i Sonia startowała wcześniej. Zrobiłyśmy Metiemu i Fi koreczki a potem osiodłałyśmy Metiego i Sonia pojechała się rozprężać. Drugi przejazd już nic nie zmienił - a szkoda - i Sonia ukończyła Mistrzostwa na drugim miejscu (co jest mega-super-świetnym wynikiem ) występowałam Metiego, odwiozłam go do stajni i potem był już przejazd Gosi. Też był super, ale niestety nie wystarczył, by ocalić 1 miejsce, i obie "nasze" panie skończyły przejazdy jako vicemistrzynie Muszę przyznać, że Runda Honorowa i dekoracja wyglądały przepięknie! potem szybciutko załadowaliśmy konie do bukmanki i frrrrru z powrotem Zawody były naprawdę super!

***


I jeszcze tak dla smaczku - galeria zdjęć z zawodów autorstwa Nongie i (zdaje się) Iburg:





















A tu - filmiki:

Fuks i Pumcia w programie P3:
http://www.youtube.com/watch?v=aNX9UQ6Kw3U

Meteor i Sonia w P3:
http://www.youtube.com/watch?v=bALVPzX4ZCU

Pumcia + Fuks - N1:
http://www.youtube.com/watch?v=wXi0e2IRI50

Soniq + Meteor - P2:
http://www.youtube.com/watch?v=UTo8qO50xrU