Zawody Ujeżdżeniowe Stare Panewniki 2007

Zawody te miały dla nas pewien prestiż i znaczenie "psychologiczne". Rok temu braliśmy w nich udział i były to pierwsze zawody Meteora i Fuksa. Wówczas wyniki były przeciętne, takie ze środka stawki i zdecydowanie poniżej naszych ambicji, choć sam wyjazd był doskonałym dla nas testem organizacyjnym, a dla koni - poznaniem nowego miejsca, stada obcych koni i generalnie atmosfery zawodów.

W tym roku mieliśmy brać udział w składzie 4-osobowym: Pumcia, Przecinek, Soniq i Viki. Jednakże z pewnych względów Przecinek nie mogła być na nich obecna i tym samym straciliśmy możliwość pożyczenia drugiej bukmanki. Stanęło więc na tym, że pojadą Viki na Drace w klasie L i Soniq na Meteorze w klasie P. Wymagało to oczywiście przetestowania reakcji Draki na przyczepę - test ten konisko zdało na uczciwą piątkę !

Zawody były też okazją do spotkania starych znajomych ze stajni "Areta" w Chorzowie:



W zasadzie zawody można by podsumować starożytnym: "Veni, vidi, vici" Zresztą co ja będę dużo pisał, dziewczyny zrobią to o wiele lepiej:...

Soniq

Noo co tydzień zawody, co ? hehe. Jeszcze do środy nie umiałam programu. W czwartek jeździłam sobie na Zoltarku na stajni. Chodził superowo! (...) Byłam z niego bardzo dumna! Ale przejazd zawodów na Meteorze- widziałam w czarnych barwach... kto wymyślił tyle galopu w programie ?! .


W piątek jazda na Meteorze, który od niedzieli (powrót z Lewady) nie chodził pod siodłem... mmm pięknie było same galopy pośrednie brak roboczego heh. Ale ogólnie bardzo ładnie chodził... nie wyobrażam go sobie w dalszym treningu po Lewadzie - bo by nam tam chyba trupem padł na zawodach, trochę odpoczynku i koń o wiele żywiej podchodzi do sprawy no wiadomo, jest pewne ryzyko, że będzie "rozrywkowy" na zawodach - ale przynajmniej trochę sobie odpoczął . Rano zapakowaliśmy łobuzy: Meteora i Drakę (na której jechała Viki) i pojechaliśmy do Panewnik. Panewniki w zeszłym roku to były moje i Meteora pierwsze zawody ujeżdżeniowe. Jechaliśmy program L8, za który uzyskaliśmy 54% i zajęliśmy jakieś 15 miejsce na ok. 20 przejazdów (czy jakoś tak) Meteor kwiczał, rżał, brykał, biegał w różne strony - tylko nie w te, w które były figury z czworoboku ogólna porażka pod względem harmonii i zgrania się z koniem hehe. Już po powrocie do domu, zarzekłyśmy się z Gośką, że trzeba będzie sobie kiedyś te Panewniki odbić bo pierwsze koty za płoty... trochę treningu i czemu nie ? Po Lewadzie co prawda, nie za dobrze się czułam z perspektywą jechania zawodów (mało czasu na jakiekolwiek treningi) a poza tym pamiętałam dobrze, że konkurencja w klasach była całkiem niezła nie liczyłam miejsca. No, troszeczkę po cichutku przy dobrych wiatrach - na 3 hehe. Oczywiście jechaliśmy klasę P... no bo to podobno w tym roku- już nasz poziom


Viki i Draka startowały w L8, kiedy one się rozprężały do przejazdów - ja i Meteor poszliśmy sobie na jazdę. Do P było duuuużo czasu, bo w Lce było 30 przejazdów . Noo... to sobie troszkę pobrykaliśmy, zrobiliśmy kilka pasażów i w ogóle było genialnie wiadomo... galopowałam łącznie chyba z 10 minut i robiłam dodania - skrócenia w galopie... no masakra... spocił się i po 45minutach naprawdę ostrej jazdy, praktycznie cały czas w bardzo dodanym kłusie i galopie z małą ilością stępa - zaczął być do życia! Postępowałam troszkę i zsiadłam z niego, odpięłam mu popręg, a Tomek odpiął mu nachrapnik i wybiegany konik pasł się, a ja mogłam sobie pooglądać L klasę. Dobrze wiedziałam, że ten potwór jedząc trawkę zbiera siły na kolejne bryki - ale ja też muszę mieć siły do tych zawodów! A jeżdżąc na nim - tylko je tracę


Noo przejazdy Viki i Draki były naprawdę bardzo, bardzo fajne. Płynne i przede wszystkim spokojne, harmonijne (możemy sobie z Meteorem dalej o tym pomarzyć hehe). Wstawiliśmy koniki do boksów na chwilkę i poszwędaliśmy się po okolicy . Oczywiście pełno znajomych i wiele fajnych rozmówek o tym, czy siamtym bardzo sympatycznie. W P klasie 9 przejazdów, ale mój i Meteora pierwszy... więc jak był ok.25 przejazd to poszłam się przebrać, a Gośka osiodłała mi Meteora. I kolejne 30 minut rozprężania konia przed zawodami... gdzie prawie wyzionęłam ducha... bo po prostu potwora roznosiło... z wszystkich czterech nóg do góry, kwik, bryk i heeejaaa galopem- bo czemu by nie... brykanko, szaleńcze galopy w ogóle super... ledwo co żyłam, a miałam wrażenie, że on się dopiero co rozkręca... z leksza podłamana naszym przejazdem, który nas czekał byłam nie bardzo do życia, kiedy Gośka próbowała mi dawać ostatnie wskazówki i jakoś pomóc go rozprężyć . Cóż.


Wjechaliśmy. Rżeliśmy... i zrobiliśmy się tacy, tacy okrągli, że myślałam, że się schowam... on naprawdę potrafi się pięknie prezentować, ale w Panewnikach te pierwsze sekundy przed pierwszym przejazdem - to przeszedł samego siebie... jak ja go kocham, jak on taki jeeesssst cudowne uczucie siedzieć na takiej maszynce... już się aż tak nie bałam- miałam jako taką kontrolę i widziałam to czarno na białym - damy jakoś radę . Sędziów i ich butkę olał totalnie skręcając w lewo po ukłonie na lini środkowej prawie wjechał w płotki (kto by pomyślał, w zeszłym roku - 4m od sędziów - na wszelki wypadek ). Na początek dodanie i co ? Oczywiście podgalopowanie... eeech więc pierwszy błąd... ale pilnowaliśmy się do końca! Są elementy za które byłam bardzo z niego dumna np. dodania w galopie... maaatkoo! Prawie się rozpłynęłam jak to oglądałam na kamerze... boshe jak on ślicznie te nogi przednie wyciąga on w ogóle jest kochany hehe. Oczywiście stęp swobodny, od literki do literki, głowa w dole, pełne rozluźnienie - no co to dla nas, nie ? (kto by pomyślał, w zeszłym roku zygzakiem i w ogóle rżąc, podkłusowywując i z głową w chmurach ). Przejazd był fajny, choć galopy już były coraz bardziej " do ciśnięcia" więc szlak wziął wszystkie wielkie plany o pilnowaniu się z piętą w dole (ale to wymaga treningów , za to w piątek był już jakiś postęp ) mam taki plan, żeby kolejne zawody już przejechać z piękną piętą w dole zobaczycie, że umiemy! tylko się musimy trochę podszkolić . Zatrzymanie w G (które nie było G, bo było ustawione jakieś 3m przed literką H ... wiem wiem, że G jest na lini środkowej- ale między właśnie H a M ) po zakończeniu zawodów - przyznano mi rację heh. Jak się kłaniałam, to wszystko ze mnie opadło, wyszczerzyłam zęby i byłam szczęśliwa, że mam to za sobą nie jakaś ekstra rewelacja - zdarzały się Meteorowi lepsze przejazdy, poza tym kupę błędów - ale były ruchy za które byłam z niego bardzo dumna, jak już pisałam i całokształt przejazdu dawał 100 procentowe zadowolenie . Ciężko dysząc oglądałam dwa przejazdy mojej konkurencji i stwierdziłam, że absolutnie nie mamy szans... były to przejazdy płynne i bardzo dokładne - no naprawdę śliczne. śmiałam się z Goską - że przynajmniej konkurencje mamy naprawdę porządną .


Drugi przejazd - myślałam, że nie ujadę... galop był taki do pchania, a ja robiłam takie wygibasy na tym koniu- bo na pewno nie było to galopowanie... no tragedia ale były inne rzeczy fajne... jak wryliśmy się zatrzymaniem w G to dziękowałam Bogu, że to już koniec ledwo co żyłam... naprawdę. Nie miałam siły siedzieć prosto... a Meteor - wreszcie się wyszalał, wybiegał i proszę:


Marzyłam o tym 3 miejscu, ale konkurencja była naprawdę świetna, więc czarno to widziałam. A byłam zdania, że nasze przejazdy były dosyć chaotyczne i nie aż tak rewelacyjne . Ogłoszenie wyników z L klasy i wielka radość, bo debiut Viki i Draki na zawodach - 2 i 5 miejsce na 30 przejazdów! Łuuuu superowo! naprawdę świetnie! Wszyscy wniebowzięci i w ogóle... A potem nastąpiła taka chwila, w której dostałam zawału serca. Bo oto wyniki P klasy.... Sonia Golicz i Meteor 1 miejsce... aaaaa, aaaaaaa no nie! nie, nie... nie wiem jak ten aparat to zrobił, zastosował jakąś magię na sędziów, albo puszczał do nich oczka, albo cholera naprawdę ma coś w sobie takiego- że wygrywa... no taki skubaniec, wybryka się, wyszaleje, a potem jeszcze zdobędzie 1 miejsce na zawodach .. tego już było za wiele, jak powiedzieli, że drugie miejsce należy do... uwaga, uwaga Soni Golicz i Meteora . Choć uważam, że to dosyć niesprawiedliwe, że liczą się dwa przejazdy jak osobnej pary- o wiele bardziej sprawiedliwie by było gdyby liczył się po prostu lepszy przejazd... w każdym razie ...


Noo.... pozbieraliśmy np. 8ki za kontrgalopy, za swobodny... w ogóle pełno 8ek... były też 5tki i 4ki... jak to Meteor -chaotycznie w jednym przejeździe u sędziego C Meteor po prostu przeszedł sam siebie zdobywając za chody, posłuszeństwo i precyzje wykonania programu 8ki no wiadomo, to nie Lewada i p. Hordyńska, która dała by za to co najwyżej 6 no ale aż miło popatrzeć na takie ocenki . Meteor się wyspał i oczywiście na dekoracji nie dał sobie założyć flotki, a z nagrodami uciekał galopem po połowie czworoboku robiąc nie lada zamieszanie .


Ale runda honorowa obeszła się bez bryków hehe. Najfajniejsze są oczywiście nagrody: szary, prześliczny potnik i skórzany, ciemno brązowy kantar . I czekoladowe ciasteczka hehe. Meteor do domciu a w nagrodę porządne tarzanko, pastwisko i niedzielny teren, w którym nie byliśmy już od 3 tygodni .

***


Viki

Zawody w Panewnikach - nasza pamiętna data Soniq i Viki na swoich dzielnych rumakach, Meteorze i Drace pozgarniały nagrody za zdobycie miejsc


Od porannych godzi trwały przygotowania do wyjazdu. Draka od początku cos wyczuwała, ponieważ zachowywała się dość niespokojnie, co może i było wynikiem nieco większej dawki owsa na śniadanie, jednak wydaje mi się, że po prostu się stresowała. No cóż, w końcu dla niej to Debiut. Tak też z wyczyszczony, upiększonym, z pomalowanymi kopytkami konikiem o 8 znaleźliśmy się już na placu stajni Trot, gdzie mieliśmy pakować konie do bukmanki. Niestety kilka minut przed zakładaniem ochraniaczy transportowych, okazało się że przez pogodę zawody mogły by się nie odbyć. Także cała ekipa cierpliwie czekała na dobre wieści, które przyszły pół godziny później. W każdym razie przed 9 konie stały grzecznie w przyczepie. Ale nie powiem, że nie było problemów. Kiedy Draka miała wejść pierwsza, brakowało jej chyba drugiego konia, kilka sekund po wejściu dosłownie wyrywała z bukmanki na zewnątrz. Kiedy Meteor wchodził pierwszy, to Draka już prawe nie miała z tym problemów. (pomijając schodzenie nie blok).


Na miejscu z wyprowadzeniem koni nie było problemów. Zaraz po zdjęciu koniką ochraniaczy daliśmy je do im przypisanych boksów, które Gosia załatwiła kilka dni wcześniej. Jednak miejsca tam długo nie zagrzał, zaledwie kilka minut po tym był już czas by upiększyć rozrabiaków i osiodłać.

Z Sonią startowałyśmy w dwóch różnych klasach. Sonia w P, ja w L. Również startowałabym w wyższej klasie, ale skoro Draka debiutowała, to rozsądniej byłoby iść kobyle na rękę, czy raczej na kopyto. W każdym razie chodzi mi o to, że jak jeden koń poszedł na rozprężanie, to drugi musiał iść na trawkę, inaczej pewnie by źle się to skończyło, ze względu, że jeden bez drugiego nie wytrzyma . Na rozprężalni Draka zachowywała się naprawdę bardzo ładnie. Prawdę mówiąc, to chyba się nawet nie przejęła zbytnio całą sytuacją. Cześć rozgrzewki pod okiem Gosi, część zrobiłyśmy sobie same. Przede wszystkim (za radą Gosi) dużo różnych przejść. Elementów do programów to nie ćwiczyliśmy prawie w ogóle. Tylko te przejścia.


Startowaliśmy jako pierwsze i piąte, z tym że przed nami jechała jakaś dziewczyna pozakonkursowo. Wywołują naszą parę, stres nas ogarnia, i jedziemy. Pierwszy przejazd był bez błędów. Figury nam się troszkę posypały, i miałyśmy mizerne dodanie na przekątnej. Zagalopowania od pierwszej łydki, a żeby przejścia w dół wystarczyło mocniej siąść w siodło. I jakoś poszło. Z czworoboku zjechaliśmy z uśmiechem


Po małej przerwie wjechaliśmy z Draką ponownie na czworobok, i wykonaliśmy drugi przejazd. Tym razem mieliśmy błędy. Raz nie wiem jakim cudem nagle mnie olśniło, że zakłusowanie ma być w H, a tym czasem miało być w C Jednak sędziowie dali mi tą 5, i napisali tylko, że za wcześnie. Drugi raz to już raczej nie z mojej winy, Draka na krok z galopu przeszła mi do kłusa. Ale z tego co mam na wynikach to nikt nie zauważył Bardzo byłam zadowolona, że te zatrzymania nam wychodziły. Nie wszystkie, ale Draka stała ładnie i równo.


Po konkursie L od razu zaczynał się P, a po nich już tylko czekać na wyniki. Czekanie bywa meczące, zarówno dla ludzi, jak i dla koni Co prawda moim zdaniem sędziowie oceniali dość surowo, a przy niektórych niesprawiedliwie, ale nie będę wymieniać... Ale z wynikiem 62,10% uzyskaliśmy miejsce drugie (drugi przejazd) i miejsce piąte z wynikiem 59,40%! Na 30 przejazdów, nasz został nagrodzony I nie pogadasz! Draka pierwszy raz na zawodach, praktycznie nikt nasze pary nie zna, a tu masz 2 miejsce! I to jest sukces! Kto wie, może gdyby nie to zakłusowanie przed C, to mielibyśmy miejsce 1? Tak coś podejrzewam Ale i tak jestem dumna ze swojego konia. Dostaliśmy niebieskie flo, a za nagrodę piękny, niebieski kantar i zwyczajowo słodycze. Draka dzielnie dała sobie przypiąć flo do ogłowiła, i razem z wszystkimi wykonaliśmy rundę honorowa.


Muszę wspomnieć, że Sonia w klasie której startowała zdobyła dwoma przejazdami pierwsze i drugie miejsce. Gratuluje . Ale ja to muszę pogratulować Drace, za jej cierpliwość i zachowanie zimnej krwi prawie do końca, bo Meteorowi się od niej oberwało. Hehe. Ale i tak, zbierając fakty do kupy, Draka w swoim debiucie otarła się o pierwsze miejsce, i z 30 przejazdów zajęliśmy drugie miejsce .


A na zakończenie - filmiki:

Soniq:
http://www.youtube.com/watch?v=PST7d1HNNA8

Viki:
http://www.youtube.com/watch?v=CArDe0I1QAw