Dla członków Koła Łowieckiego "Jeleń" z Będzina ten dzień jest również dniem szczególnym. Polowanie w okolicznych lasach i
spotkanie w domu myśliwskim, położonym w małej, malowniczej dolince na granicy Myszkowic i Siemoni to nieodłączne wydarzenia
każdej pierwszej niedzieli po 3 listopada. Jako, że święto to jest świętem nie tylko myśliwych, ale i koniarzy,
zaproponowano nam udział w tej imprezie i uświetnienie jej pokazem umiejętności naszych koni. Wymyślony przez Gosię
program występów miał obejmować nie tylko pogoń za lisem, ale też pokazy skoków i ujeżdżenia, z elementami jazdy
synchronicznej. Treningi trwały długo, a ich opisy możecie znaleźć we wcześniejszych notatkach.
W sobotę, na dzień przed świętem, na łąkach za domkiem myśliwskim, na szczycie wzgórza, z którego roztacza się piękna,
jesienna panorama, odbyła się udana próba generalna. Pozostało już tylko wypucować siodła i ogłowia, konie oraz... jeźdźców
i nastęnego dnia w południe wyjechać konno ze stajni na miejsce imprezy. W niedzielę
rano pogoda nie nastrajała zbyt optymistycznie, jednak z upływem kolejnych godzin wiatr zaczął coraz bardziej przeganiać
chmury i zaczęło przebłyskiwać ciemnożółte, listopadowe słońce. Na miejscu szybko rozstawilimy przeszkody, ba, nawet
osobiście przetestowaliśmy tor przeszkód !
W międzyczasie przybyły konno uczestniczki pokazów, które jadąc na łąkę zaliczyły spacer przez kolorowy, jesienny las.
Mogły także po drodze poskakać troszkę przez ustawione przez nas specjalnie w tym celu w lesie małe przeszkody.
Niedługo później przybyli też nasi widzowie - członkowie kółka łowieckiego. Po krótkim powitaniu i przedstawieniu amazonek
rozpoczęły się pokazy.
Zabawę zaczęliśmy od konkursu zręcznościowego. Dziewczyny startując parami pokontwały mały tor przeszkód, podczas którego
miały wykonać slalom między oponami, zdjąć z wbitego w ziemię słupka kubeczek, podjechać do stojących na oponach wiaderek,
nabrać z nich piasku, wysypać go do opony oddalonej o kilka metrów, odwiesić kubek i wrócić jak najszybciej na miejsce
startu. Wygrywała ta osoba, która pokonała tor prędzej, a zwycięzcy walczyli między sobą w kolejnej rundzie. Zabawa ta
wymagała od jeźdźców nie tylko dobrego porozumienia sięz koniem, ale też znajomości charakterów swoich zwierząt, precyzji
oraz umiejętności powstrzymania siebie i koni od nadmiernej "wyrywności". W konkursie brakło niestety osłabionej po lekkiej
chorobie klaczy Belin. Jej właścicielka, Kasia, przesiadła się na inną klacz, Kamę, której pierwotnie miała dosiadać Aga.
Aga nie mogąc brać udziału w konkurencji dzielnie wspomagała nas w charakerze pomocy technicznej przy obsłudze pokazów.
W zabawie najszybsza była Klaudia Kuś na Drace, lecz sędziowie, wśród których był też przedstawiciel myśliwych, dostrzegli
nabranie przez zawodniczkę niewystarczającej ilości piasku. Tym samym konkurencję wygrała Julia Zymela na klaczy Gracja.
Po konkursie męska część naszej dzielnej ekipy technicznej (czyli Kamil i Tomek) rzuciła się do budowania przeszkód do
pokazu synchronicznego, a w tym czasie Klaudia dała doskonały, ułożony przez siebie specjalnie na potrzeby imprezy pokaz
ujeżdżdżenia, na bieżąco komentowany przez Gosię. Zaprezentowane elementy ujeżdżenia klasy pośredniej, w tym kontrgalopy,
zagalopowania ze stępa i "stój", zwroty na przodzie, cofania i wiele innych były bardzo dobrze wykonane i spotkały się
z dużym uznaniem widzów.
Kolejnym pokazem był pokaz jazdy synchronicznej. Nasze amazonki miały za zadanie wspólne przejeżdżanie w kłusie i galopie
parami i czwórkami przez leżące na ziemi drągi, a nastęnie przez szeregi złożone z czterech 60-centymetrowych przeszkód.
Takie grupowe przejazdy wymagają doskonałego powodowania koniem oraz dostosowania tempa swojej jazdy do tempa jazdy
pozostałych osób. Mała "konnica" galopująca i skacząca równo przez kolejne przeszkody sprawia bardzo imponujące wrażenie.
Jednak trzeba uczciwie przyznać, że podczas występu raz i drugi zdarzało się zawodniczkom małe "rozsynchronizowanie", zaś
niektóre przejazdy udawało się wykonać lepiej podczas wcześniejszych treningów...
Jednak bez znaczenia był tu też fakt, że zastępująca w pokazie chorą Belin Kama nie miała wcześniej możliwości udziału
w treningach synchronicznych.
Widowiskiem numer cztery były minizawody zwane w języku jeżdzieckim "potęgą skoku". Konie biorące w nich udział mają za
zadanie "Czysto" (to jest: bez zrzutki) przeskoczyć pojedynczą przeszkodę - podobnie, jak zawodnicy podczas konkurencji
skoku wzwyż. Każdy koń na danej wysokości ma maksimum 2 próby. Konie, które zaliczą daną wysokość, przechodzą do kolejnej
rundy, pokonując wyższą przeszkodę. Podczas naszych zawodów odbyła się rywalizacja między Almą pod Kasią Jaszek i Fuksem
pod Sonią Golicz. Konie te nie są na co dzień trenowane typowo skokowo, więc sami byliśmy ciekawi, na jakiej wysokości
zakończy się konkurs. Obie pary walczył między sobą dzielnie i zaciekle, nie obyło się nawet bez dość widowiskowego
dla publiczności, ale nieco bolesnego dla Kasi upadku na wskutek pślizgnięcia się Almy na lekko wilgotnej trawie.
Zabawa rozpoczęła się od 80-centymetrowego oksera "na rozgrzewkę". Po każdej zaliczonej przez konie próbie przeszkoda
była podnoszona o 10, a po przekroczeniu wysokości metra - o 5 centymetrów. Konkurs wzbudził duże emocje wśród obserwujących,
w pewnym momencie zaczęto nawet robić zakłady "do kapelusza" o to, która para wygra !
Oba konie mają odmienną budowę ciała i odmienne charaktery. Alma jest krępa i niewysoka, jednak lubi skakać i często dawała
tego dowody, "czmychając" z wybiegu ponad ogrodzeniem. Potrafi dobrze "skalkulować" odpowiednie miejsce odbicia i ma
dobrą "wrodzoną" technikę skoku, ale pod jeźdźcem zazwyczaj skakała mniejsze przeszkody. Fuks jest większy i zwykle skacze
dośc wysoko, ale za skokami raczej nie przepada, łatwo się przy nich denerwuje i stara się pokonać przeszkody jak
najszybciej, zwykle próbując podejść do nich przed skokiem zbyt blisko. Można więc było obserwować dwa różne konie i dwa
różne rodzaje skakania. Alma "wzorcowo" przelatywała kolejne wysokości aż do pułapu 110 cm, lecz wysiłek włożony w ostatni,
udany, acz nieco źle odmierzony skok spowodował, że koń odmówił dalszego skakania, dwukrotnie "schodząc z kursu" na kolejnej
wysokości.
Fuks pozostał więc na placu boju sam, w nieco "narwany" sposób przelatując nad kolejnymi wysokościami. Skoki zakończył
na pułąpie 132 cm, strącając minimalnie drąg w swej pierwszej próbie i niestety kompletnie demolując przeszkodę w drugiej.
Takie zresztą wysokości wydają się być obecnie szczytem możliwości tego konia.
"Gwoździem programu" była oczywiście gonitwa za lisem. Tradycyjny sygnał na rogu do rozpoczęcia biegu dał znany w naszym
regionie sygnalista, ks. Ryszard Noras.
Zwyciężczyni potęgi skoku, Sonia, przebrana w czerwony żakiet z przyszytą kitą
dzielnie umykała przed "grupą pościgową". Ze względu na to, że wilgotna trawa była dość śliska, a niektóre amazonki -
niepełnoletnie, zdecydowaliśmy się "łowy" rozegrać w kłusie, a nie galopie, nie chcąc narażać ludzi i koni na ryzyko
wypadku i urazów. Nieco niższe tempo pogoni nie zmniejszyło wcale atrakcyjności zabawy - wręcz przeciwnie ! Sonia na Fuksie
doskonale odegrała swą rolę liska-chytruska, klucząc i robiąc dziesiątki zwrotów i rozmaitych "zmyłek", dezorientujących
pogoń.
Dodatkowo chytry "Lis" doskonale prowadził grupę tak, że większość jego manewrów oraz próby (nierzadko bohatersko-
rozpaczliwe) złapania za kitę, podejwane przez pogoń, odbywały się niemal tuż "przed nosem" publiczności. Lis bronił się
dzielnie, nierzadko broniąc kity własnym ciałem i uchylając się mocno przed łapczywie wyciągającymi się rękami "łowców".
Jednak po około 10-minutowej gonitwie lis przechytrzył sam siebie. Sprytny manewr ostrego hamowania wprawdzie spowodował, że
część pogoni "zagalopowała się" i minęła lisa, kompletnie zaskoczona tak nieoczekiwanym rozwojem sytuacji. Jednakże
jadąca na Almie Klaudia Molik, wykazała się refleksem i mijając Sonię szybko zerwała "ogon". Za rok to ona dostąpi
zaszczytu prowadzenia zabawy - i myślę, że widząc zażartość goniących podczas tegorocznego biegu powinna zacząć ćwiczyć
stosowne techniki ucieczek już dziś !
Gonitwa zakończyła się przy dźwiękach sygnałów i fanfar ks. Ryszarda Norasa. Wszystkie konie dostały pamiątkowe flots
oraz końskie smakołyki z rąk myśliwych. Zwyciężczyniom pogoli za lisem i konkursu zręcznościowego nagrody - sprzęt
jeździecki - wręczył Łowczy Koła, pan Grzegorz Tymowski.
Niestety amazonkom i organizatorom pokazów (czyli nam) nie było dane skorzystać z zaproszenia myśliwych na biesiadę -
dziewczyny czekał powrót do stajni i odpowiednie oporządzenie koni, a nas - pozbieranie i odwiezienie przeszkód oraz
nakarmienie zarówno całego "zwierzyńca", jak i licznego w naszym domu w ten weekend "ludzińca"
Na pocieszenie amazonki mogły w drodze powrotnej nacieszyć się urokami jesiennego krajobrazu.
Na zakończenie serdecznie chciałbym podziękować wszystkim amazonkom i widzom za udział w zabawie, a Kołu Łowieckiemu za
zaproszenie do udziału w święcie. Szczególne podziękowania należą się jednak naszym "przyjaznym duszom": Adze, Tomkowi
i Kamilowi za wielką pomoc zarówno w organizacji samych pokazów, jak i w mnóstwie prac porządkowych, które musiały być
wykonane w przededniu imprezy !
Kilka dodatkowych fotek z Hubertusa znajduje się w dziale "Galeria 2008 na samym końcu. A tu linki do filmików:
z toru przeszkód: http://www.youtube.com/watch?v=apFYbpUN92M
z pokazu ujeżdżenia: http://www.youtube.com/watch?v=o7hAUTKmeJQ
z jazdy synchronicznej: http://www.youtube.com/watch?v=_vpEkdab-9M
z potęgi skoku: http://www.youtube.com/watch?v=MfPq032WBFA
z gonitwy: http://www.youtube.com/watch?v=CxN6R-xpji4
No i na deser - wspomnienia z blogów:
Soniq: A na hubertuso-pokazie było przezabawnie :D oprócz strony reprezentatywnej była też strona zabawowa tejże imprezy
polegająca a) na pokonywaniu szeregu zręcznościowego (choć piechotą wykonywany przez chłopaków, Tomka, Gosie i Agę -
wyglądał o wiele bardziej imponująco :D), b) potęgi skoku na Fuksie i c) uciekania na Fuksiku na hubertusie ;D
b) Fuks spisał się na medal! :D na fotce 132cm, których nie pokonaliśmy. Strącliliśmy lekko zadem, a za drugim podejściem
zdemolowaliśmy całość! :D ale to już widocznie na nas za dużo :D w każdym razie doszliśmy do swojego 125cm bez większych
problemów z czego byłam strasznie dumna z Fuksiastego :D
c) Uciekanie na Fuksiku jako lisie :D aaaleeeż była fajna zabawa :D było jedno nieporozumienie na początku, bo złapano
nas jak już podniosłam reke do nory, ale szybko przypieliśmy lisa z powrotem i miałam jeszcze jedną szanse :D na koniec
z Fuksiastym chcieliśmy zrobić zatrzymanie do stój, żeby cała reszta nas wyprzedziła a my moglibyśmy uciekać dalej, ale
niestety (albo stety ? :D hehe) Klaudyś na Almie nas przechytrzyła ;D. W każdym razie uciekanie było super! Fuks był
genialny :D ustępowanie od łydki w kłusie muhaha a oni obok nas i zonk :D
Viki: Było bardzo fajnie, miła atmosfera i wszystko oczywiście perfekcyjnie zorganizowane. Z Draki dumna w pięknie się
zaprezentowała - w pokazie była najszybsza... ale ja byłam niedokładna, a w gonitwie dopadliśmy lisa, ale równoczesne
z podniesieniem ręki i sędzia uznał, że gonimy dalej. (...) Ważne, że się ładnie zaprezentowała, i że zabawa byłą udana.
No a co do mojego pokazu - no zawaliłam cholender :D pomyliłam 2 razy program, nie dałam rady zrobić przejść galop - stęp
- galop (wyszły galop - kłus - stęp - galop (...) ) no ale za to nasze ustępowania od łydki w kłusie i galopie to normalnie
podobno zwaliły publiczność z nóg :) heh, miło. No, i zagalopowanie ze "stój" ponoć było ładne :) Nie mam filmiku z niego,
może się dorobię, ale pokażę przepiękne zdjęcie wykonania Tomka_J które po prostu kocham ! Strasznie mi się podoba,
i dziękuję za nie! Jest przepiękne ! :) Jak z magazynu ! :)