Akademickie Mistrzostwa Polski według Soni

Niedawno, w dniach 21-23 maja 2010 roku na terenie Ośrodka Rekreacji Konnej w Bydgoszczy-Myślęcinku odbyły się XXVII Akademickie Mistrzostw Polski w ujeżdżeniu i skokach przez przeszkody. Ośrodek otwarto w 1982 roku. Położony jest na terenie Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku, opodal Ogrodu Botanicznego oraz Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. Ośrodek prowadzi naukę jazdy konnej, obozy jeździeckie, rajdy konne oraz biegi myśliwskie, a od roku 2001 - także hipoterapię. W ORK odbywają się zawody nie tylko w ujeżdżeniu, ale także w skokach, powożeniu, jak też crossowe.




W mistrzostwach brała udział Sonia wraz ze swym Meteorem. Udział, jak mówiła, zaproponowano jej dość niespodziewanie, jednakże daje jej on pewne korzyści związane z jej studiami na Uniwersytecie Sląskim. Tak więc została wystawiona jako reprezentantka swej Alma Mater w konkurencji ujeżdżenia. Wydarzenie było tym bardziej szczególne, że w ramach zawodów rozegrany miał być konkurs klasy C ! Pogoda w kwietniu i maju raczej nie sprzyjała treningom - obfite opady (które spowodowały gdzieniegdzie powodzie) uniemożliwiały skutecznie ich prowadzenie. Dawał się też we znaki Soni brak czasu, więc tak pisała o zbliżających się zawodach:




"W tym roku poraz pierwszy jedziemy C klasę. Nie jesteśmy jakoś super przygotowani, tak naprawdę strasznie słabo jesteśmy przygotowani, ale sam fakt, że mój koń wykonuje lotne zmiany nogi, ciągi i łopatki - wprowadza mnie zwyczajnie w świecie w dumę. Jestem z niego dumna. A najbardziej chyba jestem dumna z tego, że mimo, że ja nie jestem żadnym tam trenerem i nie potrafię też jakoś genialnie siedzieć na nim - żeby wszystko mu wytłumaczyć jak ma być, a jednak on i tak to wszystko umie i robi ! I to mnie napawa niesamowitą dumą. Myślę sobie teraz, że pewnie ta duma się skończy, jak na swojej pierwszej 'cetce' wyląduję na nogach przed sędziami - bo tak to z reguły ostatnio na "majowych" zawodach się kończy :D:D haha - ok, wróć, raz mi się zdarzyło spaść na zawodach, ale to było w Lewadzie, a teraz jedziemy do Bydgoszczy xD"

Mimo bardzo niesprzyjającej aury kilka treningów się odbyło, a podsumowane zostały między innymi tak:

"Ten koń mnie kiedyś wykończy. Wczoraj skończył 9 lat, ale jakoś nie widze zmian pt. dojrzewanie, statecznienie, czy coś w tym stylu..."

"Jechałam dzisiaj N7. Porażka. Nie wyrabiamy się nawet z zagalopowaniami, nie mówiąc już o jakieś postawie typu dosiad czy kłus zebrany. Nie ma, null, nie istnieje... Przeraża mnie to, ale jak nie przestanę się natychmiast bać, to w ogóle nic nie wytrenujemy."

"Eeeech, mam wrażenie, że tak jest zawsze, przed każdymi zawodami... Może jakbyśmy trenowali normalnie, regularnie i jeździli klasy, które powinniśmy jeździć, to nie byłoby takich problemów... :/"

Dawało się jednak dostrzec pewne ciche nutki optymizmu i szczyptę pozytywnego myślenia:

"Tak, po cichu wierzę, że nastanie wreszcie dobry dzień i że (może ?) będzie tak jak to zwykle bywa - że rodzące się w bólach treningi będą znaczyły nic w porównaniu z ekscytacją z pobytu na nowym miejscu i ogólnie zawodami. Zaczynam też psychologicznie układać sobie w głowie, że nieważne jak to pojedziemy, byle byłaby dobra zabawa i byle koń czuł się dobrze i żeby ogólne wrażenie było dobre z wyjazdu. Jak to powiedziała I. w tym roku pojedziemy się rozeznać, a w przyszłym wygrywać (i znów po cichu liczę na jakiś cud, że jednak nie będziemy ostatni)."

"Wierzę w mojego konia i w siebie. Nie, że wygramy. Że przejedziemy i będziemy się dobrze bawić, że Młody się znów zakocha w jakieś koleżance z boksu obok, a ja znów poznam fajnych ludzi i że znów będziemy razem przeżywać tyle wzlotów i upadków :)"




Zawody były podzielone na klasę amatorów i klasę "profi", w której z numerem "100" startowała Sonia. Drugš reprezentantkš US była Iza Gawęska i jej Cabernet, na co dzień ze stajni Salopa w Zabrzu-Rokitnicy. Para ta startowała w klasie amatorskiej. Do zawodów (ujeżdżenie + skoki) zgłoszono ogółem 152 konie, w tym w klasie Soni - 27, a w klasie Izy - 50. Pierwszym, piątkowym konkursem ujeżdżeniowym w klasie "profi" był konkurs N-7. Sędzią głównym była Helena Zagor, pozostałymi sędziami były Małgorzata Hałeła-Pawłowska i Marlena Gruca-Rucińska. Wynikiem 68,529 % wygrał go reprezentant Uniwersytetu Przyrodniczego z Lublina, Piotr Wierzchowski, na koniu Renoir. Druga była Weronika Gackowska z Uniwersytetu Warszawskiego na Fudze (67,353%), trzecia - Monika Mańk z SGGW Warszawa na Łagrze (65,882%). Choć wynik Soni nie był równie wysoki (52,647%), to jednak "po cichu wymarzony cud" Soni spełnił się - nie była ostatnia, zostawiła za sobą kilku konkurentów, plasując się na 23 miejscu.

Konkursem drugim, sobotnim było N-9. Znowu najlepsi okazali się ci sami zawodnicy, co poprzedniego dnia - kolejno: Monika Mańk na Łagrze (67,561%), Piortr Wierzchowski na Renoir (66,423%) i Weronika Gackowska na Fudze (65,122%). Sonia z wynikiem 50,976% znów była 25-ta. Czołowa 10-ka brała trzeciego dnia udział w finale, w kórym jechano program C-4 Kolejność w tym konkursie była też kolejnością w całych mistrzostwach: Piortr Wierzchowski - 68,378% (203,329%), Monika Mańk - 67,513% (200,956%), Weronika Gackowska - 64,919% (197,393%).




Po zawodach Sonia tak napisała na swoim blogu:

"Akademickie Mistrzostwa to rzeczywiście nie lada przeżycie. Głównie chyba, przez tak dużą ilość koni w jednym miejscu, świetnie wytrenowanych rumaków i jeźdzców i całego dnia tułania się po czworobokach i parkurach.

Podróż od nas do Bydgoszczy zajęła nam ok. 8h. Konie były bardzo grzeczne i w ogóle wszystko było super. Tak samo na miejscu. Młodego chyba ostro zmęczyła ta podróż, bo na drugi dzień słaniał się na nogach i szedł po czworoboku jakby zaraz miał się przewrócić, gdyby jeszcze do tego dodać nasze słabo wytrenowane elementy, nic dziwnego, że jakoś specjalnie nie zachwyciliśmy sędziów. Uplasowaliśmy się na trzecim miejscu od końca i ten stan utrzymaliśmy aż do niedzieli :D. Za to naooglądałam się naprawdę mnóstwa zajebistych przejazdów a I. z Caberne którzy nam towarzyszyli i startowali w Amatorach mieli tam konkurencje z najwyższej rangi - więc ogólnie dziwne przeżycie jechać konkurs klasy N w towarzystwie konia i jeźdzca z klas CC xD.




Nie ma co prawda nic na usprawiedliwienie naszych złych przejazdów ledwo powyżej 50%, po prostu musimy jeszcze wiele potrenowac, żeby dobrze jeździć Nki, a o wspomnianych Ctkach trzeba jeszcze kilka lat pomarzyć, ale fajnie było poczytasć protokoły obcych sędziów i w ogóle przejechać ten czworobok wśród tylu wspaniałych koni i jeźdzców :)

Ponieważ ani ja, ani Iza, ani nasi sąsiedzi z boksów obok nie dostali się do finałów - wybraliśmy się z nowo zaprzyjaźnionymi w niedzielny teren po wspaniałym parku w Myślęcinku, a wycieczkę tą zakończyliśmy kilkoma skokami cross'owymi xD poraz pierwszy skakałam na Meteorze cross i byłam z niego strasznie dumna :)"


I jeszcze mała galeria zdjęć:

















Skomentuj w Księdze Gości Stajni TROT !

(C) Tomek_J