W dość niezwykłych okolicznościach pojawiła się ona: nowa choinka. O naszej zimowej wyprawie do Koziegłów, czyli
Choinkowego Zagłębia, można by pisać długo: o przebijaniu się przez oblodzone ulice w poszukiwaniu CZYNNEJ wytwórni
choinek, o wyborze giganta wysokości 2,20m i próbie rozłączenia przymarzłych na amen do siebie części, o UDANYM (!)
załadowaniu jej w całości do seicento i wreszcie o powrocie do domu autem wypełnionym po brzegi zieloną treścią
i z zalewającą wnętrze wodą z obficie topniejącego między igiełkami śniegu !... Ale udało się !
A skoro już przybyła, to wypadało ją ubrać stosownie do okoliczności,
nieprawdaż ?
Montaż lampek to naprawdę niełatwa sprawa...
Przystrajała Sonia,...
... przystrajała Kasia,...
... przystrajała Gosia,...
... przystrajaliśmy "wspólnemi siłami".
Niektóre elementy wymagały skupienia i zaangażowania
Małe też jest piękne !
Konie przez szybę dostrzegały, że coś się - nomen omen - święci !
Koniec wieńczy dzieło ! Hmm... "koniec" ? A może "czubek" ?...
"A rrrrówno mnie tam z tym szpicem !..."
Jeszcze tylko odbiór techniczny...
... i gotowe !